KieldW napisał/a:
Mimo podniet, że jakie to mieliśmy pomysły w głębokim PRLu na polską motoryzację i jak to nasi inżynierowie z Żerania, Bielska, Tych i c🤬j wie skąd jeszcze byli zajebiści, to nie oszukujmy się. Motoryzacyjnie byliśmy zawsze 20-30 lat za zachodem, a więc 50-100 lat za murzynami (żeby zachować niepoprawność polityczną)
Co tu p🤬lisz człowieku ta prymitywna technologia w latach 2003/2004 pozwoliła uratować setki ludzi patrząc na pojazd którym się poruszałem w MON. Jako JEDYNY na 1000/1500 ludzi miałem możliwość wyjazdu poza jednostkę bez kontroli ( nawet dowódca jednostki ŚP generał BUK przechodził szczegółową kontrolę za każdym wjazdem i wjazdem z jednostki) a ja realizowałem zadana bez nadzoru, recepty w aptekach z miasta, odbiór lekarzy itd. Podczas miesięcznego poligonu byłem jak "Sendlerowa " bo miałem nieograniczoną możliwość wyjazdu z terenu poligonu na teren miasta. Jako sanitariusz kierowca ambulansu 2 osobowego, odbierałem lekarzy adresów prywatnych, jednostki Izby chorych, zadań taktycznych - strzelań warty (3 strzelnice jeden lekarz) . W swoim przypadku realizowałem wezwanie ŻW w którym koleś przeładowywał broń podczas przejazdu i mu wj🤬a kula w łydkę Realizowałem obstawy medyczne połowy strzelań wart, większość zadań na unitarce . Realizowałem wezwanie do wypadku gdzie miejcie zdarzenia było 3 km od jednostki a na stanie sanitarki miałem nosze i 2 bandaże. Tylko dzięki ogarniętemu lekarzowi doktorowi (jak z serialu na tvp2) S. udało się uratować dziewczynkę która uległa wypadkowi 2 km od jednostki i dzięki szybkiej reakcji krwiodawców udało się zebrać krew dla dziewczynki . Miałem zostać w tym syfie zwanym MON nawet załatwiłem miejcie w jednostce w moim mieście bo był wakat ale w tym czasie weszła służba szeregowych zawodowych o podziękowałem i odmówiłem awansu na starszego szeregowego. Wyszedłem z mydełkiem na pagonach.
Podczas poligonu wwoziłem dziesiątki litrów alkoholu dziennie dla kadry i zwykłych szaraków. Tym swoim trupem wyjeżdżałem z poligonu sam do jednostki (przez miasto) tam już zrzucałem (głównie w kuchni) balast, odbierałem z ZICH lekarza którego zawoziłem do szpitala w Żorach na dyżur.
Wracałem szybko na strzelnice (było ich 3 a na każdą z nich musiała być obstawa medyczna- sanitarka - 1 lekarz na dwie strzelnice) gdyby ktoś sobie p🤬lnął w łeb czy nawet udo to bozia wita z otwartymi ramionami.
Takiego pop🤬lonego systemu nie potrafiłem ogarnąć - fantomy w sali każdy debil pompuje dla statystyki ale po przebiegnięciu 300-400 m w pełnym oporządzeniu okazuje się to nierealne. Ubierz OP1/2 i zap🤬laj po gościa 500m.
J🤬a jednostka opierała się na 2 sanitarkach Honeckerach i/tarpan i 2 polonezach typu truck .
Koleś na kuchni nie wytrzymał i p🤬lnął bryloka na poddaszu to go odwoziłem na psychiatrię a tydzień później do domu 450 km jako rezerwistę i się kosmita śmiał bo oszukał system ale w papierach naj🤬e.