Nie rozumiem o co chodzi. Wczoraj przyjąłem kolędę sam bo akurat żona mi rano dziecko urodziła i nie mogła być, ale księdza wpuściłem, pomodliłem się z nim, pogadałem na luzie, wcale nie chcąc kasy wyszedł i jeszcze mi pobłogosławił łóżeczko w którym będzie spała moja córka. W sumie miałem dla niego kopertę tyle że przez to wszystko zapomniałem mu jej dać. Dałem ją ministrantowi na klatce schodowej, czy przekazał mu nie wiem, obojętne mi to, ale na pewno nikt mnie nie zmuszał do płacenia i na pewno nikt mnie z ambony za to nie wyczyta...
MORAŁ: Jak nie chcesz przyjmować kolędy to nikt Ci siekierą drzwi nie rozjebie