Wysłany:
2015-02-13, 20:20
, ID:
3811473
Zgłoś
Krótka lekcja historii i faktów. Bo widzę, że ktoś zaczął używać takich argumentów.
Coś takiego jak "Ruś Kijowska" jest terminologią historyków na określenie tworu politycznego który powstał w danym okresie w historii. Żaden mieszkaniec ani władca tego tworu nie nazywał się Rusinem. Bowiem w owym czasie nie było czegoś takiego jak świadomość narodowa (ta dopiero zaczęła się rodzić w XVII wieku) w tamtych czasach ziemia była władcy. A poddani nie utożsamiali się jako coś więcej ponad "tutejsi". Ponadto "Ruś" w dokumentacji łacińskiej nazywano "Russia". Od czego pochodzi w większości języków określenie na Rosję, jak w angielskim czy Russland w niemieckim. Po adaptacji cyrylicy do lokalnego języka, ziemie Ruryka zapisywano mianem "Rossija". Państwo to założone przez Waregów sięgało od Nowogrodu wzdłuż Dniepru po Kijów, aż po ziemie koczowników nad Morzem Czarnym. Przy czym Ruryk zaczął swój podbój od Nowogrodu, gdzie była pierwsza jego siedziba. By zabezpieczyć handel z Bizancjum wzdłuż Dniepru założył kolejny gród - Kijów.
Podobnie jak Polska, kraj w swoim czasie uległ decentralizacji i rozbiciu dzielnicowemu. Słabe zwaśnione księstwa zaczęły być podbijane przez Litwinów (którzy jako najeźdźcy swego czasu sami ulegli zwyczajom podbitych ludów, którzy stali wyżej społecznie od nich) lub księstwa były podporządkowywane Złotej Ordzie. Ziemie które nie padły łupem Litwinów, czyli te na północy walczyły z Zakonem Inflanckim broniąc swojej prawosławnej wiary. Słynna bitwa na jeziorze na granicy obecnej Estonii, Łotwy i Rosji. Jeden z kolejnych władców, Iwan Groźny - pochodzący z dynastii Rurykowiczów, czyli wywodzących się od pierwszego władcy zaczął podporządkowywać sobie północ. Następnie w olbrzymim tempie opanował stepy po Złotej Ordzie. Ożenił się z bizantyjską księżniczką i po upadku Bizancjum uznał się za spadkobiercę cesarzy (poprzez małżeństwo). Tak pierwotny władca Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, stał się Carem Rosji. Nadając sobie ten tytuł nie bez przyczyny, bo były w nim roszczenia (pamiętajcie z powyższego "Russia" = Rosja) do ziem, które podbiła Litwa, która odstąpiła jej południowe zdobycze Polsce - czyli tereny obecnej Ukrainy. Nazwa Ukraina pochodzi właśnie od staropolskiego jako "U-kraja" czyli coś na uboczu, na granicy.
Następne dynastie, które panowały po wygaśnieciu Rurykowiczów stopniowo dopięły swojego i odzyskały utracone po wielu wiekach księstwa. A nawet więcej, pochłonęły kraje które im te ziemie odebrały wcześniej (patrz rozbiory). Więc z punktu widzenia historii Rosjanie wykazali się olbrzymią dumą by dopnąć swojego i pomścić wieki upokorzenia. Należy na to patrzeć z perspektywy czasu.
Z nowszej historii, problem po rozpadzie ZSRR polegał na tym, że poszli ludzie na łatwiznę i rozpad nastąpił wg granic administracyjnych, a nie przynależności etnicznej. Nie organizowano żadnego referendum by taką granicę wyznaczyć. A wiemy dobrze jak się kończy zamykanie innego narodu w granicach innego. Patrz sytuacja Jugosławii, patrz sytuacja II Rzeczpospolitej, która wspierała powstania w Wielkopolsce, na Śląsku, przyjęła w swoje granice zbuntowaną Republikę Wileńszczyzny. Uprawiała pod aprobatą Ligii Narodów referenda by jak najwiecej wyszarpać od Niemców tam gdzie w większości zamieszkiwali Polacy. Jeżeli ojczyzna wspiera swój naród na obczyźnie to tylko można takie zachowanie podziwiać i brać przykład. Nawet jakby Ukraina wygrała z Rosjanami to co z tego? Za 10-20 lat konflikt wróci i będzie jeszcze gorszy. Dla Ukrainy będzie najlepiej odłączyć te tereny by mieć spokój. Druga opcja raczej nie jest zbyt humanitarna jak na obecne standardy. czyli wysiedlenie obcego narodu jak to zrobiła PRL z Niemcami. Albo "ostateczne rozwiązanie" na wzór III Rzeszy. Ale tego raczej chyba nikt nie poprze.