L................4
Użytkownik usunięty

Moja mama opowiadała, że za złotych czasów PRL bezstresowe wychowanie było uznawane za totalną głupotę. Jedna historia mi utkwiła w pamięci:
Matematyki w liceum uczył przemiły pan, który względnie potrafił opanować emocje, jednak gdy ktoś przekroczył granicę, potrafił okrutnie celnie trafić delikwenta w głowę tym, co akurat miał pod ręką. Najczęściej były to kawałki kredy, długopisy, a czasami używał artylerii ciężkiej, jeżeli zaszła taka potrzeba. Na nieszczęście jednego z chłopaków matematyk był w bardzo kiepskim humorze, a pomimo uslinych ostrzeżeń uczeń dalej w najlepsze gadał na lekcji i przeszkadzał. W pewnej chwili, matematyk z rozmachem odwrócił się w stronę chłopaka i cisnął w niego kredą. Widząc jednak, że tym razem spudłował porwał z biurka ciężki podręcznik od matematyki w twardej oprawie i cisnął nim przez całą klasę tym razem odnosząc sukces, słysząc głuche uderzenie i jęk osuwającego się na podłogę chłopaka. Na koniec jeszcze dopowiedział: " Skoro niektórych rzeczy nie potrafisz wbić sam sobie do głowy, to mam nadzieję, że podręcznik załatwił sprawę"
chłopak skońćzył z 4 szwami na czole
Nie powiem, że materiał własny, aby nie podpaść pod plagiat, więc uznaję to za materiał rodzinny
Matematyki w liceum uczył przemiły pan, który względnie potrafił opanować emocje, jednak gdy ktoś przekroczył granicę, potrafił okrutnie celnie trafić delikwenta w głowę tym, co akurat miał pod ręką. Najczęściej były to kawałki kredy, długopisy, a czasami używał artylerii ciężkiej, jeżeli zaszła taka potrzeba. Na nieszczęście jednego z chłopaków matematyk był w bardzo kiepskim humorze, a pomimo uslinych ostrzeżeń uczeń dalej w najlepsze gadał na lekcji i przeszkadzał. W pewnej chwili, matematyk z rozmachem odwrócił się w stronę chłopaka i cisnął w niego kredą. Widząc jednak, że tym razem spudłował porwał z biurka ciężki podręcznik od matematyki w twardej oprawie i cisnął nim przez całą klasę tym razem odnosząc sukces, słysząc głuche uderzenie i jęk osuwającego się na podłogę chłopaka. Na koniec jeszcze dopowiedział: " Skoro niektórych rzeczy nie potrafisz wbić sam sobie do głowy, to mam nadzieję, że podręcznik załatwił sprawę"


Nie powiem, że materiał własny, aby nie podpaść pod plagiat, więc uznaję to za materiał rodzinny
