Wysłany:
2013-03-01, 15:08
, ID:
1900388
7
Zgłoś
kiedyś mieszkałem na gdańskim przymorzu. pełno jest tam mew, srok i latających szczurów (w krakowie zwanych gołębiami). pewnego razu słyszę zza okna krakanie, wrzaski i ogólnie takie takie. wyglądam, a tam kot siedzi pod krzakiem z upolowaną sroką, a w okół niego latało i chodziło bez kitu z 50 srok. skąd ich się tam tyle wzięło, to nie wiem. sierściuch posrany ze starchu przycupnięty pod krzakiem, a bichromy zataczają coraz węższe kółka i nagle jeb i młucka. rzuciły się wszystkie na niego, trochę się pokotłowali, ale udało mu się sp🤬olić.