Eee, z hamburgerami to nie bardzo się tak po prostu bić, i wzajemnie. Obie strony wolą używać do tego marionetek w różnych miejscach świata. Bezpośredni konflikt byłby nieopłacalny, zwłaszcza że inwazja lądowa byłaby albo niemożliwa, albo zbyt kosztowna. Lepiej opłacałoby się właśnie wpieprzać i pobudzać lokalne konflikty w strategicznych miejscach, zdobywając największe zyski jak najmniejszym kosztem własnym i bez zbędnego bajzlu.
Estonia, to nie kraj bałtycki, gimnazjaliści kochani! Tak samo, jak Finlandia to nie kraj skandynawski! Oba te kraje, wraz z Węgrami, należą do kultury ugro-fińskiej.