Wysłany:
2013-10-14, 11:33
, ID:
2581677
3
Zgłoś
Ja p🤬le, jak czytam wywody niektórych ludzi, to tylko facepalma walnąć i klepnąć przycisk "zrzuć napalm"..
Kierowca ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa gdy pieszy jest na pasach a nie jak sobie staje czy się zbliża, bo c🤬j wie czy będzie chciał przechodzić, a może czeka na kogoś przy przejściu (pomijam sytuację debili (głównie debilek), gdy zap🤬la po pasach i nagle spotyka znajomą, albo sobie coś przypomina i w tył zwrot - szczęście, że jest przepis - tylko, żeby się do niego stosować), żeby nie przejeżdżać dopóki pieszy jest na pasach, bo nawet na kursie prawka X lat temu miałbym placucha pod kolami).
Jak mój egzaminator zawsze mówił. Jak ktoś stoi ci przed przejściem to masz go gdzieś, dopóki na krawężnik nie nadepnie, to jedziesz, a tak po heblach (bo na egzaminie potrafili za takie coś up🤬lić), a jak nie stoi i ktoś się przyburzy, to mówisz, że nie wiesz czy on sobie nie czeka na kogoś w pobliżu przejścia, nie stoi przy krawędzi, to i nawet zamiaru przejścia nie ma...
A teraz najważniejsza rzecz, o której każda k🤬a święta krowa, czy na rowerze, czy w adidaskach/szpileczkach nie pamięta: Pasy są miejscem wyznaczonym do przecięcia się pasów ruchu pieszego/rowerzysty (rowerzyści na zebrach dupy z siodełka i przeprowadzamy rowerek a nie na pełnej piździe pod samochody i między ludzi!), zanim wejdzie się na pasy pierwszeństwo przejazdu ma samochód i jak ze znakiem stop na krzyżówkach, każdy musi się zatrzymać i sprawdzić, czy ma możliwość przejścia i w piździe prawo ma, że gość z rowerkiem przed chwilą przeszedł, bo mógł zdążyć, a przesłonięta pani z bachorkiem już mogła nie być widoczna dla kierującego. Za każdym razem przed przejściem rozglądamy się w lewo (czy coś nie jedzie), w prawo (czy z drugiej strony nic nie jedzie i zdążymy przejść) i jeszcze raz w lewo (czy k🤬a nic ponownie nie nadjechało jak się rozglądaliśmy), a potem przy osi jezdni jeszcze raz w prawo (tak jak za drugim razem w lewo, bo zanim dotruchtaliśmy coś mogło jechać).
Na nagraniu widać, że gość zachował ostrożność - po drodze hamowania, nie zap🤬lał, bo miał rowerzystę na przejściu i zwolnił żeby go przepuścić (ekonomiczna i bezpieczna jazda, bo ruszyć takim czymś z ładunkiem to jest heblowania, a i ludzie pewniej na pasach się czują, jak widzą zwalniający pojazd, który dojeżdża do przejścia niż nap🤬lający Star, który ostro hamuje przed przejściem - wyrobi, nie wyrobi).
Ewidentna wina paniusi, która nie zachowała bezpiecznej procedury przejścia i wtargnęła gościowi na jezdnię, ale media i "opinia" publiczna pewnie wpłynie w tym kraju na wyrok sądu, bo to przecież matka p🤬da polska z dzieckiem...
Za dużo widzę sytuacji, gdzie ludzie k🤬a nie myślą, jak koń, klapki na oczy odpala swój motorek w dupie i podp🤬la przed siebie nie zważając na nic, zielone, czerwone, a c🤬j ja sobie idę! Ludzie jak jeżdżą, tak jeżdżą, ale mają k🤬a jakieś przeszkolenie, na rower niestety po skończeniu 18 lat wystarczy dowód osobisty, nawet nie trzeba mieć karty rowerowej. Czyli nie mieć żadnego przeszkolenia w przepisach, które obowiązują każdego na drodze. Nie wiem czy teraz w gimnazjach są jakieś zajęcia, ale kiedyś w podstawówkach już były obowiązkowe zajęcia z przepisów ruchu drogowego i często nawet była możliwość zdania karty rowerowej - niestety w mojej szkole nie było siana, więc to jako ekstra płatna opcja, ale zasad ruchu uczyli jak jeden mąż i do dziś nawet jak mam sygnalizację świetlną i zielone, to spojrzę przynajmniej w lewo, czy jakiś spóźniony mistrz żółtego nie nap🤬la właśnie (co mi już 4 razy życie uratowało), bo zielone uprawnia do wejścia, a nie daje święte prawo nietykalności drogowej i c🤬ja pana nikt nie może wtedy wjechać na pasy/skrzyżowanie...
Ave!