@morfeusz
Bo z założenia pas awaryjny służy do tego, aby zatrzymać się tam, gdy pojazd uległ... Awarii.
Więc jest to samochód, który nie ma możliwości dalszej jazdy - jest nie do ruszenia.
Normalne pasy zajmują samochody, które są sprawne, więc mogą się przemieszczać. W całej Europie (i nie tylko) podczas tego typu korków (szczególnie spowodowanych wypadkiem, choć o tym kierowcy aut z końca korka nie mogą wiedzieć) tworzy się pasy o wdzięcznej nazwie "korytarz ratunkowy", tj. samochody z lewego skrajnego pasa stają maksymalnie przy lewej krawędzi jezdni, a samochody ze środkowego (lub prawego) pasa stają maksymalnie przy jego prawej krawędzi. Przy aktualnej szerokości dróg szybkiego ruchu/dróg ekspresowych/autostrad - umożliwia to swobodny przejazd pojazdom uprzywilejowanym, co zresztą bardzo ładnie widać na nagraniu. I mniejsza o to, że sporo kierowców na w/w nagraniu faktycznie utrudniało (albo inaczej - nie ułatwiało) przejazdu służbom ratunkowym. Istotniejsze jest to, że znaczna większość ten przejazd ułatwiała, a to jest już przejaw znajomości przepisów oraz czystego zdrowego rozsądku.
Problemem w Polsce (i nie tylko!) jest to, że pojazdy uprzywilejowane mają bardzo ciche modulatory dźwięku. W nocy nie ma z tym problemu - bo sam błysk świateł zwraca na siebie uwagę tak przed sobą, jak i za sobą, tj. w lusterkach bocznych czy w lusterku wstecznym. Ale już w dzień? Wielokrotnie widziałem sytuację, w której kierowcy autentycznie nie mieli świadomości tego, że kilka/kilkanaście samochodów za nimi stoi pojazd uprzywilejowany. Wystarczy włączone radio i klima - i już nie słychać dźwięków, które z założenia powinny być słyszane jako pierwsze - przecież chodzi o ratowanie czyjegoś życia. To jest wg mnie błąd podstawowy. Jestem bardziej niż pewny, że nawet typowy "buc za kółkiem" - ułatwi przejazd pojazdowi uprzywilejowanemu, jeśli tylko będzie on wiedział o tym, że ktoś takiego przejazdu potrzebuje...
Sam kiedyś byłem bliski wypadku z karetką ratunkową w biały dzień. Wjeżdżałem na skrzyżowanie na zielonym świetle, podczas gdy z prawej nadjeżdżała karetka bez sygnałów dźwiękowych. Zgodnie z prawem nie był to zatem pojazd uprzywilejowany (bo taki wymaga sygnałów dźwiękowych i świetlnych). W czasie gdy wjeżdżałem na skrzyżowanie - karetki zwyczajnie nie było widać za innymi, wysoki pojazdami stojącymi po mojej prawej stronie. Przed kolizją (wypadkiem??) uchronił mnie jedynie trzeźwy umysł kierowcy karetki, który podczas wjeżdżania na skrzyżowanie solidnie użył klaksonu. Smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że bloki mieszalne znajdowały się ponad 400 metrów od skrzyżowania - zatem wg mnie nie było najmniejszego powodu do tego, aby NIE używać sygnałów dźwiękowych. A jednak kierowcy pojazdów uprzywilejowanych mają takie, a nie inne wytyczne dot. użycia tego typu sygnałów. Zastanówcie się, dlaczego...
Więcej pisać na ten temat już zwyczajnie mi się nie chce, choć temat uważam za bardzo rozwojowy - szczególnie w kwestii kształcenia innych użytkowników dróg. Może kiedyś podejmę wyzwanie