Cezzar napisał/a:
Nie chce sobie niszczyć życia przez dziewczynę... A to tak sie w około 90% przypadków kończy
Oj, dzieciaku... Życie jako "singiel" jest fajne, gdy ma się te 20-25 lat. Wtedy jest super, są kumple, imprezy, ciągle coś się dzieje. Problem pojawia się, gdy obudzisz się w wieku 30 lat i okaże się, że znajomych już praktycznie nie ma, bo się pożenili i mają dzieci, więc siłą rzeczy zostajesz odstawiony na boczny tor, a na domiar złego obserwujesz ze zgrozą, jak wykrusza się najbliższa rodzina, umierają dziadkowie, coraz bardziej dostrzegasz starość malującą się na twarzach rodziców, ich nadwątlone zdrowie i uświadamiasz sobie, że mają już "bliżej niż dalej". W końcu zostajesz sam w pustym mieszkaniu. Tylko szczęśliwy związek z kobietą i posiadanie potomstwa może Cię uratować przed paskudnym losem pogrążonego w depresji starego kawalera, inaczej nie będziesz w stanie zachować równowagi psychicznej. Pamiętaj, samotność jest równie szkodliwa jak palenie papierosów, wykańcza ludzi bardzo szybko i na dłuższą metę nie ma w niej nic fajnego, uwierz mi.