Jeszcze ja nie zabrałem głosu, choć to mój temat. W kwestii patriotyzmu staram się być neutralny, bo...
Sam nie czuję się patriotą, po prostu. Patriotyzm to w skrócie miłość do ojczyzny. Mogę to porównać do zeswatania z kobietą już od urodzin, chociaż człowiek sam nie wie czy w ogóle mu się ta kobieta podoba. Moim zdaniem, nie w porządku jest narzucanie komuś oddania ojczyźnie, skoro tej więzi nie czuje. Ja, na ten przykład, nie mogę stwierdzić, że kocham ten kraj. Lubię, nawet bardzo. Nie najgorzej trafiłem i nie najlepiej. Przypadek sprawił, że przyszedłem na świat tutaj, choć była nawet szansa, że mogłem się urodzić za granicą, rozminąłem się o miesiąc

. Ten kraj ma świetną historię, naznaczoną jednak cierpieniem i niewolą. Szanuje tych, którzy walczyli dzielnie, wiem, że nie mieli wyboru, chcieli po prostu żyć w pokoju. Mój dziadek został zabity przez ruskich, którzy tym czynem zapewne podkreślili swój patriotyzm. Dziadek nie walczył na żadnym froncie, starał się właśnie bronić swojej najbliższej okolicy, rodziny, sąsiadów. Nie wiem czy sam potrafiłbym ryzykować życiem w walce o coś, czego już bym nie oglądał. Szczególnie źle bym się czuł z myślą, że mógłbym zostawić rodzinę, że żona i dzieci opłakiwały by ojca. Może bym właśnie starał się gdzieś zabrać rodzinę, może bym przy niej czuwał na miejscu, nie wiem. Mam nadzieję po prostu, że do żadnej wojny nie dojdzie, że ludzie nie dadzą się znów popchać do wojny jak za czasów dyktatorów XX wieku. Ludzie powinni zaatakować polityków, którzy każą ginąć za ich polityczne gierki. I dzisiaj mnie przeraża wzrost nastrojów nacjonalistycznych, ostrzenia zębów i ogromnej wręcz chęci do wplątania się w wojnę, by śmiercią udowodnić oddanie ojczyźnie i dorównać bohaterom wojennym. Czy każde czasy potrzebują wojny, żeby ludzie zaczęli od nowa szanować pokój?