Wraca Kowalski wcześniej z pracy do domu, wchodzi do przedpokoju.
Patrzy, a tam na wieszaku męski płaszcz, pod nim stoją męskie buty, obok czarna teczka, z pewnością nie należąca do małżonki...
Nasłuc🤬je i zaczynają go dobiegać jęki, niosące się z sypialni. Skrada się więc na palcach, żeby nie przestraszyć gacha. Po drodze znajduje męskie spodnie, skarpetki, majtki żony...Otwiera cicho drzwi do sypialni, zagląda, a tam na łóżku pani Kowalska, nogi szeroko na boki rozwalone a nad nią wieeelki, spocony, stękający murzyn! Kowalska jęczy, wije się, murzyn stęka, ociera pot z czoła i pcha i pcha...
Jak się Kowalski nie wk🤬ił, złapał stojące obok drzwi krzesło i PIERDUT! murzyna w plecy.
Murzyn odwraca się do Kowalskiego i z wyraźną ulgą stwierdza:
-Oooo, dzjenki, stary, juź weśło.
Patrzy, a tam na wieszaku męski płaszcz, pod nim stoją męskie buty, obok czarna teczka, z pewnością nie należąca do małżonki...
Nasłuc🤬je i zaczynają go dobiegać jęki, niosące się z sypialni. Skrada się więc na palcach, żeby nie przestraszyć gacha. Po drodze znajduje męskie spodnie, skarpetki, majtki żony...Otwiera cicho drzwi do sypialni, zagląda, a tam na łóżku pani Kowalska, nogi szeroko na boki rozwalone a nad nią wieeelki, spocony, stękający murzyn! Kowalska jęczy, wije się, murzyn stęka, ociera pot z czoła i pcha i pcha...
Jak się Kowalski nie wk🤬ił, złapał stojące obok drzwi krzesło i PIERDUT! murzyna w plecy.
Murzyn odwraca się do Kowalskiego i z wyraźną ulgą stwierdza:
-Oooo, dzjenki, stary, juź weśło.