@voidinfinity: Nie zawsze i nie wszyscy, ale to oni kształtują opinię publiczną, więc nie zwalniam ich z odpowiedzialności.. Parę postów niżej masz swojego bożka:
George Carlin - Life Is Worth Losing. Idź tam być lewakiem, wychwalając jego "mądrości".
Jest różnica w słowach "Kościół" i "kościół", ale trzeba było chodzić na religię samozwańczy "ateisto", żeby o tym wiedzieć.
To, że Wojciech Cejrowski powie, że zalało Wisłostradę, bo to Kara boska, to jego opinia, mam inną (po prostu festiwal głupoty i niekompetencji władz miasta i developera), ale nie wyśmiewam się z człowieka, bo postrzega swój świat poprzez pryzmat wiary. On nie namawia nikogo na Katolicyzm (gdzieś słyszałem jego wywiad, gdzie jak dziennikarz go zapytał o to jak ktoś nie wierzy w Boga, to odpowiedział mu, że będzie modlił się za niego - jak znajdę materiał to podrzucę linkiem), mówi i pisze co on uważa wg. siebie, natomiast wielu lewaków na siłę próbuje narzucać multi-kulti i "tolerancję" innym, a jak ktoś się broni, to faszysta i bandyta.
Problem z WC i krzykaczami jest taki, że ten pierwszy mówi z sensem (komuś pogląd może się nie podobać, ok), ciekawie się go słucha (nie tylko w programach ale i w wywiadach, czy na spotkaniach), ale w telewizji byłoby to za mało sensacyjne, lepiej iść na wiec, gdzie broni krzyża, złapać go na jakiejś scenie gdzie krzyczy coś moherowego, pociąć to, tak, żeby był tylko ten fragment, najlepiej bez pytania dziennikarza i mamy hejt i sensację, że WC to zwyrodniały katol, zabarwmy to poparciem pedofilii, bo to zawsze na topie i mamy materiał rozpowszechniany przez tych drugich...
Potem jak ktoś rzuca całkiem spokojny, wyważony i sensowny materiał jak ten, zlatuje się banda krzykaczy i zaczyna robić najazdy jaki to katol itp.
Nie jestem jakoś przesadnie religijny, do kościoła nie chodzę, mam trochę inną koncepcję Boga niż zwykło się nauczać, ale szanuję wiarę drugiego człowieka, nie najeżdżam go za to w co wierzy. Nawet nie piszę rzeczy w stylu "Ten to sensownie gada, ale jak w chodzi na X to nie mogę go słuchać...". Wtedy też słucham to co ma do powiedzenia, po prostu diametralnie z nim się nie zgadzam, ale nie dyskwalifikuje mi to gościa jako człowieka, z którym nie można porozmawiać, czy go wysłuchać.
Mogę coś takiego zrobić, jak mi ktoś mówi np. że socjalizm był lepszy, chociaż naukowo i organoleptycznie widać, że nie był, że się nie sprawdził, że pogrążył gospodarkę, upodlił ludzi, a kontynuacja tego w wynaturzeniu, które ktoś nazwał to "Wolną Polską"/"demokracją" i jak ktoś z tym idzie w zaparte, to sorry, ale tu są twarde dowody UDOWODNIONO i SPRAWDZONO coś że nie działa. Upieranie się do tego, ze jest inaczej nic nie zmieni, tylko świadczy o głupocie.
Nawet tego George Carlin toleruję, bo skecze ma świetne, ale jak włazi na tematy Katolicyzmu to tak p🤬li, że nawet to, że jest komikiem nie przechodzi u mnie. Po prostu takie przeinaczanie faktów na siłę (bo można lekko zagiąć, ale k🤬a nie kłamać w żywe oczy, tylko żeby oczernić) obraża moją inteligencję. Lubię kawały o martwych płodach, czy pedofilach, ale w formie żartów, a nie napastowania na tą czy inną grupę społeczną, tak na chama, aby dosrać, aby pokazać jaki jestem "anty", bo kiedyś byłem ministrantem, ale "zmądrzałem".
Ludzie wierzący maja o tyle łatwiej i trudniej, że wiarę w Boga ciężko udowodnić jak i obalić, że nie istnieje (w takiej czy innej formie), bo istotą wiary jest właśnie wierzenie, a nie dowody naukowe, ale zawsze pozostaje płaszczyzna logiczna, która czy się wierzy czy nie zawsze ma zastosowanie. Także katolikowi mogę dosrać za hipokryzję, np. chodzę codziennie do kościoła, a w dni powszednie nap🤬lam żonę, a nie że jego Bóg istnieje, lub nie; oczywiście w oparciu o jego dogmaty wiary i logikę, bo walenie komuś własnym dogmatem, albo ateizmem ma się tak, jak obrzucanie przez ciapaków kamieniami przelatujące rakiety z okrzykiem Allah Akbar...