Kiedyś banda tubylców goniła mnie po festynie, na którym ośmieliłem się zabalować z miejscową pięknością, do której nikt nie miał śmiałości podbić. Sp🤬alałem nocą między chałupami i lecąc jak wicher przez jeden z ogródków, gw🤬townie zastopował mnie sznur na pranie - prędzej mi zeszły obicia na mordzie od pręgi na szyi. Tak sie mi przypomniało jak zobaczyłem tego typa, z tym że ja przy upadku miałem nogi wyżej od łba.