Wysłany:
2015-10-28, 12:22
, ID:
4254663
Zgłoś
Zgadzam się z przedmówcą. Sporo czasu miałem okazję spędzać za oceanem i powiem Wam szczerze- Polaczki mieszkające od kilkudziesięciu lat za oceanem, nie mające zamiaru wracać do kraju ale p🤬lące jakieś smuty o umiłowaniu ojczyzny (jakiej, k🤬a ludowej, którą opuścili?!) i słuchające radia ma-ryja (najpowszechniejsza polskojęzyczna stacja w Murice). I powiedzcie mi z jakiej k🤬a racji oni mają wpływ na kształt polityki w kraju oddalonym o 6000km, na który się wypięli??!!
Nie p🤬lcie mi tu, że uciekali bo było c🤬jowo itd. Było c🤬jowo za poprzedniego ustroju ale czasy się zmieniły jednak mentalność tych polskych patrio-tow mieszkających w juesej pozostała bez zmian.
Nie wspominając już o "Polakach" urodzonych tam. Polskie korzenie to jedynie polsko brzmiące nazwisko i paszport z tytułu podwójnego obywatelstwa (o ile rodzice załatwili) i już w wieku praw wyborczych nie bardzo kumający (bo i w sumie po co) co się dzieje w kraju jego starych. On ma swoje życie, swój świat w amerykańskiej rzeczywistości i c🤬ja go obchodzi jakiś kraj w pobliżu Rosji. Dobrze o ile w ogóle wie, gdzie ten kraj leży. No i taki mimo wszystko ma jednak to j🤬e prawo głosu i za namową rodziców pójdzie i zagłosuje z godnie z tym jaką ideologią go naznaczyli starzy. Absurd.
Uważam, że Polonia mieszkająca za granicą na stałe od conajmniej 10lat i podwójne obywatelstwo nie powinna mieć prawa głosu. Albo głosować w kraju- przyjechać, zobaczyć i wtedy wydawać swoje opinie, a nie słuchać p🤬lenia cioci Kazi ze wsi pod Mońkami (największa ilość emigrantów z PL do USA właśnie z powiatu monieckiego) i na tej podstawie mieć pojęcie o realiach w PL i wiedzieć co będzie dla kraju dobre.