Strach jeździć samochodem, można sobie zniszczyć życie przez takiego głupiego bachora, p🤬lnięte prawo i podludzi takich jak wy, którzy to prawo popierają i twierdzą, że kierowca był tu winny.
To na pieszym powinien ciążyć obowiązek upewnienia się po dojściu do granicy pasa ruchu, że może bezpiecznie wejść na następny, jeśli widoczność jest ograniczona. Jeździłoby się płynniej, bezpieczniej, bo pole widzenia i możliwości nagłego zatrzymania są u pieszego rzędy wielkości większe niż w samochodzie.
Pieszy znajdujący się na przejściu ma zawsze pierwszeństwo i Wszyscy którzy twierdzą inaczej to najwyżej bezsilnie mogą porzuć sobie mosznę.
Zabrania się:
1) wchodzenia na jezdnię:
a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,
b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;
@up Bo wiadomo, że pieszy to nigdy niczemu nie jest winny c🤬j, że wp🤬lił się zza samochodu i kierowca nie mógł go widzieć "miał zachować szczególną ostrożność" a najlepiej to z domu nie wychodzić, bo k🤬a piesi i rowerzyści myśleć nie muszą
Bo nie wolno ci stać na pasach...
Uuuu ale grozą powiałoJa tam takie materiały dzieciom pokazuje i uczę, że winę ponosi pieszy, który nie upewnił się czy może bezpiecznie przejść przez drogę, ale ty i tobie podobni ucz swoje dzieci, że kierowca ma mieć na baczności to, że ty i twoje pociechy mają w dupie zadbanie o własne bezpieczeństwo, bo prawnie będzie jego wina, możesz sobie to kiedyś zapisać jako epitafium na grobie
@fantomasik: Dziecko wtargnęło na jezdnię w miejscu, gdzie było to w tych okolicznościach zabronione oraz uczyniło to w sposób zabroniony. Niestety to ono jest tutaj winne całej sytuacji, gdyż osoba kierująca jechała ok. 35-40km/h i nie miała szans na jakąkolwiek reakcję. Życie dziecka uratowała niewielka prędkość. Przy 60-70 nie byłoby co zbierać.
@fantomasik: Dziecko wtargnęło na jezdnię w miejscu, gdzie było to w tych okolicznościach zabronione oraz uczyniło to w sposób zabroniony. Niestety to ono jest tutaj winne całej sytuacji, gdyż osoba kierująca jechała ok. 35-40km/h i nie miała szans na jakąkolwiek reakcję. Życie dziecka uratowała niewielka prędkość. Przy 60-70 nie byłoby co zbierać.
ty jesteś sp🤬olony na amen, serio. I do tego k🤬a jeszcze się zdążyłeś rozmnożyć. Ja do c🤬ja nie powiedziałem, że wbieganie na pasy jest spoko, bo ewidentnie było to błędem tego dzieciaka! Główną przyczyną tego zdarzenia był brak wyobraźni osoby która kierowała autem. Osłabia mnie takie p🤬lenie jak twoje, serio żal mi twoich dzieci ze mają takiego ojca, bo wiadomo że kiedyś umrzesz, a twoja "mądrość" dalej będzie się rozbijać po świecie.
Ty sobie na grobie napisz, że jesteś kretynem... chociaż w sumie nie musisz. Na pewno każdy już o tym wie.
Proszę...udowodnij mi, że auto jechało 35-40 km/h. Mam nadzieję, że jesteś biegłym w tej dziedzinie/ Bez dokłądności do 2 miejsc po przecinku. Jesli tego nie zrobisz, to w dupie byłeś i gówno widziałeś, bo mnie ziomuś p🤬lnął ponad 60 km/h. Sam wstałem z jezdni, sam się z niej teleportowałem i jeszcze sam wezwałem policję i karetkę. Nic mi na szczęscie nie było poza stłuczeniami. A poleciałem podobnie jak to dziecko. Jedyne co taki sk🤬iel zrobił to wyszedł i powiedział "zniszczyłeś mi auto...". Druga sprawa, nie uważam, że dziecko wbiegło na jezdnię. Śledząc klatka po klatce nagranie można stwierdzić i to wyraźnie, żę dziecko weszło na jezdnię i wydaje mi się, że bliżej środka (pewnie już na j🤬ym pewniaku) pobiegło. Tak czy inaczej, nie ma tu dziecka winy.