Najlepsza historia z chyba pierwszego wydania nagród darwina to ta o bzykającej się parce podczas burzy. Mianowicie ww kochankowie wybrali się na jakieś wzgórze aby mile "spędzić" czas. Rozłożyli się na dużej polanie i na ich nieszczęście nie zwrócili uwagi na pogarszającą się pogodę i na prawie całkowity brak drzew, a raczej na to co po tych drzewkach zostało. Jak można było przewidzieć piorun szybko znalazł uziemienie w postaci pochłoniętej sobą pary. Warto nadmienić, że mężczyzna zajmował górną pozycję i dzięki temu przeżył uderzenie. Rolę uziemiacza wzięła nieświadomie na siebie jego wybranka. Ocknął się po paru godzinach i gdy zorientował się, że jest niemalże "przyspawany"do swojej kochanicy, rzygnął czym mógł i zemdlał ponownie. Po pewnym czasie obudziły go dziwne dźwięki i szarpanie. Okazało się, że zapach spalonego mięsa i wymiocin przyciągnął niedźwiedzia, który zaczął powoli podgryzać martwą kobietę. Na ten widok chłop znów rzygnął, czym misia odstraszył, i zemdlał raz jeszcze. Gdy w końcu oprzytomniał na tyle aby zorientować się w sytuacji, doszedł do wniosku, że trzeba działać i przeczołgał się z przyspawanym i po części pożartym trupem swojej wybranki kilka kilometrów, aż natrafił na obóz skautek lub innych harcerek, gdzie otrzymał pomoc. Na sam koniec na uwagę zasługuje jeszcze opinia chirurga, który rozdzielił pechowych kochanków. Stwierdził on, że mężczyzna nie użyje już sobie więcej, gdyż jego penis po uderzeniu pioruna wyglądem przypomina dorodnego i dojrzałego kalafiora.
Kuniec