Tiry na tory.
Jak jadę swoim G63 na spotkanie, od którego zależy budowa 300 mieszkań, to nie mogę być hamowany przez ciecia, co wozi żarcie do Biedronki.
Żebyście mnie źle nie zrozumieli, on i tak będzie czekał na magazyniera, który dłubie w nosie, a od mojej decyzji zależy los dużej inwestycji.
Te światy nie powinny się przenikać, bo obydwie strony mają do siebie żal i pretensje. Kiedyś był sprawiedliwy podział na panów i pospólstwo, a teraz jest jakiś taki bałagan. Mam nadzieję, że tylko chwilowy.