Raz mi taki sk🤬iel cygański z akordeonem przylazł na osiedle i heja, gra jakieś cygańskie melodie - o 9 nad ranem. Porządne ćpuny jeszcze śpią o tej godzinie, to wiadome, więc wk🤬iłem się nieziemsko. Cyganowi zbytnio się nie spieszyło, robił akurat rundkę przy bloku naprzeciwko, więc miałem sporo czasu. Załadowałem cały magazynek najlepszych śrutów jakie miałem, zmieniłem butlę z gazem i czekałem. Jak tylko się zbliżył zrobiłem mu z akordeonu sito... więcej się nie odważył przyjść. Albo nie miał gdzie ukraść części zamiennych. Choć w sumie mogłem go potraktować trochę lżej, wszak to jeden z niewielu ciapatych w Polsce, który chociaż próbował zarobić te pieniądze.
Zasadniczo to ja jestem złote serduszko, wk🤬iają mnie tylko pasożyty, dlatego menelom rzucam tylko jeśli jestem praktycznie pewien, że nie pójdzie na wódę, cyganom za to nigdy...