Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#zbrodnia

Władysław Ch., nazywany "Alem Capone", to gangster, który w latach 90. kierował w Małopolsce brutalnym gangiem. On sam został skazany potem na dożywocie m. in. za zabójstwa. Polski "Al Capone" pochodzi z liczącej 1250 mieszkańców wsi Gaboń pod Nowym Sączem.

W 2004 roku Krzysztof Mrugała zostaje zaatakowany i zabity przed swoim domem. Policja długo szuka sprawców, aż w końcu jako świadek zgłasza się dobrze znany policjantom przestępca. Twierdzi, że wie kto jest odpowiedzialny za tę zbrodnię. Jego zeznania doprowadzają do zatrzymania byłej żony mężczyzny. Kobieta umiera po kilku miesiącach w areszcie. Ostatecznie okazała się niewinna, co potwierdził sąd.

Więcej o gangu, do którego należał mężczyzna oskarżający Dorotę Mrugałę, kierowanym przez skazanego na dożywocie Władysława Ch. ps. "Al Capone" z Gabonia - w niedzielę o 20:00 na kanale YouTube Podejrzani

Witam drodzy Sadole, chciałem w miarę możliwości nakreślić historię niechlubnego incydentu podczas ,,Operacji Dunaj" z września 1968 roku. Cała operacja była niechlubna i nie podlega to wątpliwości.

O mieście:

Jiczyn – gmina i miasto w Czechach, w kraju hradeckim i dawnym powiecie Jiczyn. Siedzibą władz gminy jest miasto Jiczyn.

Gmina Jiczyn zajmuje powierzchnię 24,93 km², a zamieszkuje ją 16 394 osób (stan na dzień 01.01.2016).

Gmina położona jest w Kotlinie Jiczyńskiej, na pograniczu dwóch wyżyn: Turnovskiej i Jiczyńskiej. Jiczyn nazywany jest „bramą do Czeskiego Raju”, stanowiąc zarazem jedno z głównych i największych miast tego regionu turystycznego. Z wiki

Geneza zbrodni:

7 września 1968 r. wieczorem pięciu żołnierzy spożywało alkohol w czołgu 3 plutonu 4 kompanii czołgów, jednak ok. godz. 22:00 szer. Stefan Dorna i st. szer. Zygmunt Zapasa wyruszyli zwiedzić miasto. Po krótkim czasie żołnierze Zdzisław Kowalski, Feliks Zając i Wiesław Czerwonka ruszyli za nimi, by sprowadzić ich do koszar, jednak nie udało im się ich do tego namówić. Do samego miasta weszli już razem.

Zbrodniarz Stefan Dorna



Szeregowy Stefan Dorna sfotografowany nazajutrz po dokonaniu zbrodni. Miał wtedy 21 lat. Przed powołaniem do wojska pracował jako ślusarz. 7 września 1968 r. zabrał z jednostki pistolet maszynowy i cztery magazynki, w sumie 120 nabojów.

Broń jaką prawdopodobnie się posługiwał



Kbk AKM 7,62x39 mm
(Zdjęcie poglądowe)


Przebieg krwawej akcji

Vitezslav Klimeš:

Tamci byli w mundurach. Karabiny bujały im się na paskach. Mocno pijani, agresywni, głośni. – Miałem ich w nosie. Nie wchodziliśmy im w drogę, nie prowokowaliśmy, ignorowaliśmy. Nie chcieliśmy awantur. Chcieliśmy szybko wrócić do domu – opowiada.

Tamci śpiewali, krzyczeli, gwizdali. „Nie zwracajmy uwagi, poczekajmy, aż pójdą” – powiedział wtedy do Bohuny. Minęli się przy skrzyżowaniu, a potem poszli dalej, aż do sklepu Pramen przy Kollárovej. Tam się zatrzymali. Zaczęli się o coś kłócić i szarpać.

Usłyszał wtedy coś jakby brzęczenie rozklekotanej kosiarki. I Jarda jęknął, złapał się nagle za nogę, zakołysał i upadł. Obok niego padła Bohuna.

Chwycił wtedy tę drugą dziewczynę wpół, powalił na ziemię, by własnym ciałem ją chronić przed następnymi strzałami.

Po drugiej stronie ulicy słychać było krzyki i szamotaninę. Żołnierze nawoływali się nerwowo i biegali. Jakby walczyli ze sobą. Nagle znowu zabrzęczała kosiarka. Musiał dostać któryś z tamtych. Słychać było, jak krzyknął z bólu.

I wtedy jeden z żołnierzy z ciemności wyszedł w światło ulicznej lampy. Na skos, przez skrzyżowanie. Szedł, wpatrując się w mrok, w którym stali. Miał karabin gotowy do strzału.

Jarda wił się z bólu na trawniku. Na nim leżała Bohuna. Zatykała mu usta rękami, żeby zbyt głośno nie jęczał, bo ściągnie tego żołnierza. Ale było już za późno, bo żołnierz zmierzał do nich wielkimi krokami.

Vitezslav powiedział dziewczynom, że idzie po pomoc, i zdążył się jeszcze wyczołgać za budkę telefoniczną. Z ukrycia, przez szybę, obserwował człowieka idącego z karabinem przez skrzyżowanie. Podszedł blisko Bohuny. Obok niej leżała ta druga dziewczyna – Jana. Nie ruszała się. Udawała martwą. Ale z oczu ciekły jej łzy, więc kiedy żołnierz podszedł bliżej, zorientował się, że żyje. Szarpał ją, bił po twarzy, zerwał jej zegarek z ręki.

Potem położył się przy Bohunie.

A Jarda wciąż zwijał się z bólu, jęczał i krzyczał, że odstrzelili mu nogę. Wołał: „Vitio!” – i błagał o pomoc. Żołnierz wyjął z torebki dziewczyny parasol, rozłożył i rozstawił jej nad głową. Kazał patrzeć w ziemię, zatkać uszy, jakby chciał ją ochronić przed tym, co za chwilę się stanie.

Podszedł do Jardy, przeładował karabin. Mierzył mu w głowę. Jarda podniósł się na ręce, drugą wyciągnął do żołnierza. „Nie wygłupiaj się, człowieku, przecież ja też byłem w wojsku…”.

Nie skończył, bo zagłuszył go huk z automatu. Żołnierz strzelał tak długo, aż zabrakło mu naboi w magazynku.



Pierwsza ofiara 24-letni Jaroslav Veselý, zwany przez kolegów Jardą. Został trafiony dziesięcioma kulami, w tym dwukrotnie w głowę. Zdjęcie pochodzi z materiałów zebranych podczas śledztwa

To, co się działo potem, świadkowie zapamiętali tylko w kawałkach. 19-letnia Bohuna Brumlichová zapamiętała ciszę, która zapanowała, gdy ustały serie wystrzałów, gorącą lufę karabinu, którą żołnierz dotknął jej nóg, i to, że choć Jarda się już nie ruszał, to wciąż miał otwarte oczy. Widziała, jak z domu przy skrzyżowaniu wybiegają rodzice Vitia.

Pierwsza biegła mama – Zdena Klimešová – w zarzuconym na koszulę nocną szlafroku w pepitkę. Za nią pan Oldrich – ojciec Vitia. Gdy żołnierz ich zobaczył, poprosił, żeby znów spojrzała w ziemię.

Pamięta też żołnierza składającego się do strzału i to, że kobieta upadła blisko budki telefonicznej. Mężczyzna, który biegł za nią, padł przy rogu chodnika. Ona się już nie ruszała. On próbował wczołgać się na chodnik.

21-letnia Jana Jencková, która leżała obok Bohuny, zapamiętała, że po każdym strzale wyglądało, jakby pani Klimešovej plecy wyrywało. Upadła na ulicę i leżała na boku, gdy żołnierz podszedł do niej i wpakował w nią całą serię. Następnie stanął nad ojcem Vita, który był ranny i nie mógł uciekać. W niego też wpakował serię. Potem zaczął strzelać do przejeżdżających przez skrzyżowanie samochodów.



Zwłoki Zdenki Klimešowej, do której szeregowy Dorna wystrzelił serię z kałasznikowa. 58-letnia kobieta, robotnica jednego z miejscowych zakładów, zginęła na miejscu. Lekarze podczas sekcji zwłok stwierdzili w jej ciele siedem ran postrzałowych, śmiertelna okazała się kula, która trafiła ją w głowę. Zdjęcie pochodzi z materiałów zebranych podczas śledztwa Fot. IPN

Brutalne otrzeźwienie

Gdy skończył, podszedł do Bohuny, przeładował automat, obrócił lufę do piersi, nakierował jej palec na spust i poprosił: „Naciśnij”.

„Mówił, że nie chce żyć” – zeznała Bohuna. „Widać było w świetle latarni, że idą mu łzy z oczu” – dodała.

Pojmanie

Zaszli go od tyłu, zabrali mu broń, szarpali i kopali. Krzyczeli „k🤬a” i kopniakami wepchnęli do budki telefonicznej. Siedział tam, aż od strony Sobotki nadjechał wojskowy transporter opancerzony. Wysiadł z niego polski oficer, niski, mocno zbudowany, który kazał aresztować żołnierza.

To major Józef Drzażdzyński – dowódca 4. Kompanii Czołgów 8. Pułku Czołgów 11. Dywizji Pancernej, która wkroczyła na terytorium Czechosłowacji w nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 r. Na miejscu odnaleziono dwa puste magazynki i jeden z dwunastoma nabojami do Kałasznikowa 7,62 mm.

Zbrodnia i kara

Dorna został zatrzymany i niemal natychmiast, już 8 września został wywieziony z Czechosłowacji i umieszczony w areszcie tymczasowym w Kłodzku. Śledztwo prowadziła wojskowa prokuratura. Akt oskarżenia został przygotowany 5 października 1968 r. Proces odbył się 18-19 października przed Wojskowym Sądem Garnizonowym w Zielonej Górze na sesji wyjazdowej w Kłodzku. Obowiązywał tryb doraźny, a Dorna został oskarżony o morderstwo, trzynastokrotne usiłowania morderstwa i rabunek (ukradł dwa zegarki, torebkę, pieniądze i pierścionek). W chwili popełnienia przestępstwa żołnierz miał 1,1 promila (według innych danych 1,8) alkoholu we krwi.

A więc kara śmierci

19 października sąd skazał go na karę śmierci, jednak wyroku nie wykonano. Miesiąc po jego ogłoszeniu Dorna zwrócił się do ministra obrony narodowej Wojciecha Jaruzelskiego z prośbą o łaskę. W swoim liście kajał się za popełnione przestępstwo, a jako jedną z przyczyn swojego zachowania podawał „obelżywe słowa kierowane przez obywateli czeskich pod adresem Wojska Polskiego, Partii i Rządu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”[...].

Że żyje, mieszkańcy Jicina dowiadują się z czeskiej telewizji w latach 90. Film „Cesta ke križovatce” (Droga do skrzyżowania) został zrealizowany dla Telewizji Czeskiej w 1994 r. przez trzech Polaków – Sebastiana Miłaszewskiego, Piotra Szymę i Grzegorza Brauna.

Na ekranie telewizora widzą dobijającego do sześćdziesiątki mężczyznę, który opowiada o trudnościach w obsłudze karabinu, z którego zastrzelił Jaroslava Veselego i Zdenkę Klimešovą: „Na obudowie automatu, z boku, był bezpiecznik. Pierwszy ząbek to było strzelanie pojedyncze, drugi, poniżej – ciągłe. Tyle że broń była zużyta i przy przełączaniu na strzelanie pojedyncze ząbek nieraz wskoczył na ciągłe”.



Kadr pochodzący z 1994 z filmu Brauna ukazujący Dorna, mieszka i żyje w Obornikach Wielkopolskich

Posiłkowałem się z tych stron:

reunion68.se/?p=63866

pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Jiczynie

dzieje.pl/artykuly-historyczne/tragedia-w-jicinie-7-wrzesnia-1968-r
Jak klub i miasto wpadły w ręce bandytów



W 2008 roku w Łodzi trzech nastolatków chciało sprawdzić, jak na różne sposoby umiera człowiek. Ich ofiarami padły dwie osoby - przed kolejnymi zbrodniami powstrzymali ich policjanci.

GORZEJ NIŻ KAIN

M................0 • 2020-01-29, 18:05
Grzegorz Kochanowski, okrutny morderca, oprawca własnej siostry i jego brat bliźniak Bartłomiej, który pomagał mu po morderstwie ukryć poćwiartowane bezgłowe zwłoki siostry. ,,Była szarpanina, uderzyłem Agatę w głowę kryształowym wazonem, a potem udusiłem workiem foliowym” - przyznał Grzegorz K. W mieszkaniu nie było wtedy matki, a straszną prawdę wyznał bratu wieczorem, gdy ten wrócił z miasta. Zwłoki przetrzymywali w piwnicy, głowę odcięli szlifierkę kątową, potem korpus zapakowali do worków foliowych i wywieźli koło Witowa; odciętą głowę siostry ukryli w innym miejscu.
Jednemu z braci zarzucono dokonanie zbrodni, drugiemu utrudnianie śledztwa i zacieranie śladów przestępstwa. Motyw zbrodni? Sprawy majątkowe związane z kamienicą, czynszem odbieranym od właścicieli sklepów, które mieściły się w ich nieruchomości. Ich matka nie kryła, że obaj byli tak samo winni śmierci Agaty. Jej zdaniem zrobili to z czystej zawiści, ale także ze względów finansowych, bo dodatkowo chcieli mieć jedną trzecią udziałów w kamienicy. Uznali, że nie ma co dzielić się z siostrą.
Agata Kochanowska zginęła w lipcu 2003 roku. Jej morderca, Grzegorz Kochanowski miał przebywać w więzieniu do grudnia 2018 roku. Po 12 latach wniosek o zwolnienie okrutnego mordercy złożył dyrektor Aresztu Śledczego w Krakowie, a zaakceptował go Sąd Okręgowy w Krakowie. Mieszkańcy Zakopanego znów widują skazanego pod Tatrami. Mówią, że odwiedza tam brata bliźniaka - Bartłomieja, który skończył odsiadkę po trzech latach. Ich Pensjonat: NOCTIS ZAKOPANE UL. KOŚCIUSZKI 6
O tym brutalnym zabójstwie mówiło się przez lata w Kielcach.Sprawa zabójstwa Edwarda Ch. wywołała żywe zainteresowanie mieszkańców Kielecczyzny. Bulwersował nie sam sposób dokonania przestępstwa lecz fakt, że sprawcą była kobieta a nade wszystko, jak postąpiła ze zwłokami.

KLAUN - FILM DOKUMENTALNY LEKTOR PL

k................2 • 2017-11-30, 1:14
Film przedstawia prawdziwą historię seryjnego mordercy, człowieka, który porywał i mordował młode kobiety w bardzo brutalny i okrutny sposób. Na samym zabójstwie jednak się nie kończyło. Psychopata ten czerpał największą satysfakcje z późniejszej zabawy ze zwłokami.
Brutalnie zamordował swoją partnerkę. „Miała wklęśnięty policzek i połamane żebra”

Michał G. 33-latek z Elbląga zamordował własną dziewczynę po tym jak dowiedział się, że ta chce się z nim rozstać. Monika została przez niego skatowana. Zmarła w szpitalu.
Monika około północy wybiegła z mieszkania znajomych, za nią pobiegł jej partner. Para została wyproszona z imprezy ze względu na agresywne zachowanie mężczyzny. Oboje byli pod wpływem alkoholu.
Kłócili się, Michał G. miał dowiedzieć się, że Monika chce z nim zerwać. Wtedy brutalnie pobił dziewczynę. Kiedy wybiegał z parku został zauważony przez przechodnia.
,,Wyszedł tutaj, usłyszałem głos, on płakał jak dziecko. To akie było nietypowe o tej porze. Krzyczał „dlaczego mi to zrobiłaś” – opowiadał świadek.
Zaraz agresja była, że „cię zabiję”, potem „kocham cię” i tak na przemian. od płaczu, po złość, po agresję – dodał.
Później Michał G. miał próbować dostać się do jednego z mieszkań. Wyglądało jakby ktoś go pobił, bo twarz miał całą we krwi i powiedział „pozabijam was wszystkich”– tłumaczył świadek.
Napastnik odurzony był ciężkimi narkotykami. Pobitą dziewczynę zostawił w parku, nie wezwał pogotowia. Zadzwonił tylko do swoich krewnych. Przez to pomoc przyjechała 40 min. później.
Kobieta była skatowana. Miała wklęśnięty policzek i połamane żebra – mówiła przyjaciółka Moniki.

Skończyło się lovestore mała
Zdjęcie dupeczki:


źrodełko: wolność24.pl

Tragiczny finał poszukiwań 20-latki z Islandii

d................y • 2017-02-12, 22:48
W połowie stycznia w Isladnii zaginęła 20-letnia dziewczyna. W poszukiwania zaangażowało się kilkaset osób, a cała sprawa odbiła się szerokim echem w całym kraju, ale także na świecie. Niestety finał poszukiwań zakończył się tragicznie...
Poniżej materiał opisujący okoliczności całej sprawy.