Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#traktor

Żebyś zdechł. Żebyś w męczarniach zdychał...

p................i • 2015-01-03, 12:13
Wk🤬iony dziadek rozwala płot sąsiadowi



ukryta treść
Cytat:

39-letni mieszkaniec Małyszyc w gminie Trzyciąż ciągnikiem i młotem porozbijał ogrodzenie sąsiadów. Poszkodowana rodzina Kucharczyków boi się wyjść z domu, bo mężczyzna ciągle im grozi. To efekt ciągnącego się od lat konfliktu mieszkających po sąsiedzku dwóch rodzin.

To nie pierwszy wybryk Zbigniewa Ż. - Ciągle nam grozi, wyzywa, mówi, że pozabija, że spali dom, dzieci potopi. Boimy się na własnym podwórku - mówi Małgorzata Kucharczyk. Kością niezgody od wielu lat jest płot, a nienawiść sąsiedzka trwa już ponad 30. Poszło o studnię, która znajdowała się na granicy dwóch działek i służyła dwóm rodzinom. - Rodzina Ż. w pewnym momencie uznała, że studnia jest ich i zabroniła nam z niej korzystać. Od tego się zaczęło - opowiada 23-letni Agnieszka, córka pani Małgorzaty. Jednak jak wspominają Kucharczykowie, nie było tak źle, jak teraz. Były fatalne dni, kłótnie, robienie sobie na złość, ale czasem rodziny były w stanie ze sobą rozmawiać. Piekło zaczęło się jakieś 14 lat temu, kiedy Kucharczykowie postanowili się odgrodzić. - Nie chcieli byśmy stawiali płot, nie mówiąc o tym, byśmy to zrobili wspólnie - mówi Małgorzata Kucharczyk. Rodzina zdecydowała się na inwestycję i postawiła płot na własny koszt. Podobno Zdzisław Ż. dostał wtedy szału. W październiku 2013 wywiązała się kolejna awantura, w której mężczyzna machał siekierą, przeklinał, groził sąsiadom, po czym w ataku gniewu zaczął rozbijać płot. Żeby mieć dowód, rodzina nakręciła film. Wtedy Zdzisław Ż. zniszczył tylko kawałek ogrodzenia. Dzieło zakończył w środę, 2 lipca. Wszystko trwało jakieś 30 minut. - Było koło godz. 11. Wpadł syn i zaczął krzyczeć: mamo, Zdzisiu nam rwie płot - relacjonuje Małgorzata Kucharczyk z Małyszyc. - Wylecieliśmy na pole i na balkon zobaczyć, co się dzieje, a on jakby nigdy nic po kolei szedł z młotkiem i uderzał w ogrodzenie - dodaje. Widać to zresztą na filmach, które rodzina nakręciła. Zdzisław Ż. jest opanowany, ale konsekwentny. Krok za krokiem niszczy kolejne przęsła. Kiedy już nie daje rady młotem, podjeżdża ciągnikiem, zakłada linkę i wyrywa słupki. Nie pomagają groźby, przekleństwa czy spokojne prośby, żeby już przestał. Nie reaguje na nic. Obezwładnia go dopiero policja. - Wobec zatrzymanego prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego oraz zakaz zbliżania się do sąsiadów - informuje Katarzyna Matras z olkuskiej policji. - Pół godziny trwało nim dojechali, nie było już czego ratować - denerwuje się pani Małgorzata. - Nie dziwne, że nasz sąsiad czuje się bezkarny... Wcześniej przez kilka miesięcy był względny spokój. - Był cichy, opanowany. Jak jest taki, to jeszcze bardziej nas przeraża, bo nie wiadomo, co mu po głowie chodzi - mówi pani Agnieszka. Mieszka dwa domy od rodziców. - Nasze domy dzieli właśnie gospodarstwo sąsiada, a ja boję się ten odcinek przejść. Jak wracam do siebie, mama zawsze stoi na balkonie i patrzy, czy dotarłam - mówi. Jej młodszą siostrę do szkoły wożą rodzice. - Dzieci się z nas śmieją, ale my naprawdę boimy się przechodzić koło domu sąsiada - przyznaje 15-letnia Karolina Kucharczyk. - Mówił, że dom spali, że mi dzieci wytopi, zabije. Do tej pory, jak któregoś nie ma w domu, to ja nie śpię i czuwam - dodaje pani Małgorzata. - Wie pani jak to się jest bać na swoim własnym podwórku? - pyta zrezygnowana. Jak opowiada rodzina w ich stronę nieraz leciały cegłówki, kawałki dachówek, nie mówiąc o groźbach i wyzwiskach. - Kiedyś sąsiad wylewał na nasz płot kał i mocz. W lato nie dało się ze smrodu wytrzymać. Potem prześladował twierdząc, że zabiliśmy mu ojca. A teraz ten płot. Najbardziej żal mi kwiatków, których tyle nasadziłam - mówi pani Małgorzata. Rodzina Kucharczyków ma też żal do sołtysa i wójta, że nie reagują na ich prośby załagodzenia konfliktu. Sołtys Małyszyc, Marek Patel uważa jednak, że rodzina Kucharczyków nie jest bez winy. Płot postawiła kilkanaście lat temu bez zgody sąsiadów. Konflikt rodzin trwa kolejne pokolenie. W tym momencie jest tak zaogniony, że mała jest szansa na polepszenie stosunków. Marek Patela, sołtys Małyszyc broni Zdzisława Ż. - Gdyby nie rodzina Kucharczyków, byłby tam święty spokój. Tymczasem oni przedstawiają wszystko po swojemu. Płot wybudowali, kiedy sąsiada nie było w domu. A on nie zgadza się z taką granicą - wyjaśnia sołtys. - Owszem ma swoje odchylenia, ale mam wrażenie, że to sąsiedztwo tej rodziny tak na niego wpływa - dodaje. Inni sąsiedzi wolą się na ten temat nie wypowiadać.- Od dawna nie mogą się dogadać. Ja tam nie wiem, czyja to wina - mówią. - To nie moja sprawa - dodają inni. Małgorzata Kucharczyk podkreśla, że kiedyś próbowali się z sąsiadem dogadać. - Mamy już dość życia w okupacji- mówi. - Policja przyjeżdżała tu niezliczoną ilość razy. Jakby był chociaż raz ukarany, ponosił konsekwencje swoich czynów, to by tego wszystkiego nie było. Tymczasem nikt z nim nic nie robi, wszyscy wolą siedzieć cicho. A on czuje się bezkarny - mówi. Po uszkodzeniu płotu w październiku sprawa trafiła do sądu. Zdzisław Ż. jest oskarżony o kierowanie w stronę pokrzywdzonych gróźb karalnych. Pierwsza rozprawa odbyła się 21 maja 2014. Obrońca wniósł wniosek o przedstawienie opinii psychiatrów. Następna sprawa miała się odbyć 30 czerwca. - Została odwołana, bo biegli nie sporządzili opinii. Nie z ich winy. Oskarżony nie stawił się na badania - wyjaśnia sędzia Rafał Ziętek z Sądu Rejonowego w Olkuszu. Teraz policja ma go doprowadzić siłą. Następny termin badań został wyznaczony na 15 lipca. - Jeśli uda się go doprowadzić, sąd wyznaczy kolejną rozprawę - mówi sędzia Ziętek. Jeśli okaże się, że Zdzisław Ż. jest niepoczytalny, sprawa zostanie umorzona. Biegli będą wtedy musieli zadecydować, czy jego zachowanie zagraża otoczeniu i trzeba go umieścić na oddziale zamkniętym, czy jest niegroźny. Tymczasem mężczyzna ma zakaz zbliżania się do sąsiadów i dozór policyjny. Naszym dziennikarzom nie udało się z nim porozmawiać. Dom był zamknięty. Obecnie podobno znajduje się w szpitalu.


źródło

Zostawił NFL

maksymilian452014-11-24, 1:58
żeby zostać farmerem

Żniwa

DMT2014-11-23, 17:07
Chyba za dużo jaboli.

traktor terror powraca

repowski2014-09-09, 18:58
jest moc!!


Cytat:

Traktor o potężnej mocy 225 koni mechanicznych wraca jeszcze bardziej odpicowany i z jeszcze lepszymi sztuczkami. Nie straszne mu też wywrotki na boki – po postawieniu go na koła, pędzi dalej przed siebie.

Rickard Nilsson swój ciągnik zbudował z kolegami na potrzeby wyścigów między słupkami, którym szwedzcy farmerzy umilają sobie czas. Wtedy zajęło im to dwa tygodnie, a teraz dopracowali swój traktor. Pojazd pali gumę, kręci bączki, a swymi potężnymi oponami może przeorać pole bez konieczności używania dodatkowych sprzętów.

Volvo BM Terrier z 1956roku ma doładowany silnik z samochodu tej samej marki – modelu 740 turbo. Moc jednostki napędowej to 225 koni mechanicznych. Ciągnik może poruszać się z maksymalną prędkością zaledwie 95 km/h, ale kluczowe w nim jest przyspieszenie i moment obrotowy, bo przecież z założenia jest pojazdem do rajdowych slalomów.

Jak na rajdówkę przystało, Volvo ma wyścigowy charakter. Klatka bezpieczeństwa i czteropunktowe pasy bezpieczeństwa zapewniają kierowcy bezpieczeństwo nawet podczas wywrotki, którą zaliczył podczas nagrania Rickard. Natomiast regulowane przednie zawieszenie, i prześwit zwiększony o 18 centymetrów sprawiają, że po wyścigu, ciągnik może wrócić do swojej szarej codzienności i przemierzać leniwie pola buraczane.


żródło CKM
Ciekawa historia znaleziona w internecie:

"Dostałem prośbę o opisanie nietypowych sposobów udzielania pomocy. To opisuję.

Wezwanie do wsi, na granicy rejonów. Daleko, droga kiepska, oględnie mówiąc. Wzywający dodzwonił się do sąsiedniej stacji Pogotowia, która potrafiła nam przekazać tylko tyle, że jedziemy do starszego pana z bólem w klatce piersiowej...
Wezwanie powszechne, może być poważne, ale możemy się natknąć na zgagę albo bóle kręgosłupa...
Do tego, Dyspozytor wysyła nas w kodzie drugim.
Wyjaśniam: kod pierwszy to bezwzględnie sygnały, bo dramat. Kod trzeci w zasadzie nie powinien dotyczyć zespołu ratunkowego, bo to wizyta dla lekarza POZ (akurat...).
Kod drugi to zmora dla zespołu. Bo oznacza: jeżeli kierownik ma ochotę, to lećcie na gwizdkach, a jak nie, to na spokojnie.
W wolnym tłumaczeniu: nie udało mi się zebrać porządnie wywiadu, więc zrzucam odpowiedzialność na was. Miłego wyjazdu, chłopcy

Ponieważ miejsce zdarzenia było naprawdę daleko, no i miałem jakieś złe przeczucia, poleciłem jazdę na szybko. Czyli błyskoteka, wyjce i cała naprzód.
Przypominam: wezwanie do bólu w klatce piersiowej, najpewniej zawał...
Wpadamy na podwórko, potem do chałupy.

Widoku, jaki się nam ukazał, nie zapomnę nigdy:
na podłodze pokoju leży facecik, wyjący z bólu jak potępieniec. Na brzuchu ślady bieżnika opon, jakieś duże, tak na oko. Więc pytam:
- Co dolega, co boli?
- Uuuuuuu... wszystko, panie wszystko!!!
- A od kiedy tak jest?
- A od kiedy mnie traktor przejechał!!!
Ból w klatce, nieprawdaż....
Sytuacja była poważna, choć groteskowa.

Nasz Dziadunio kierował pojazdem rolniczym. Nawalony jak szpak. A że ciągnik nie zapewnia dawki adrenaliny podobnej do prowadzenia Ferrari, usnął sobie słodko na siedzeniu...
I wypadł prosto pod to wielkie kolisko z tyłu ciągnika.
Rodzina była oczywiście również zanietrzeźwiona tak solidnie, że zorientowali się w sytuacji dopiero, kiedy traktor zatoczył na polu wielkie koło i wracając do domu walnął w ścianę stodoły.
Wtedy rozpoczęto poszukiwania pechowego operatora.
I tu zaczyna się piekielnie skuteczna pomoc medyczna ze strony rodziny...

Znaleźli. Wydłubali wbitego w pole dziadka ŁOPATAMI...
Trzymając za połamane i zwichnięte kończyny donieśli do domu.
A tam, najpierw wezwali karetkę, podając jedyny powód wezwania, jaki pamiętali. Bo jak sąsiad tak wzywał, to przyjechali, więc działa.
I - jako, że dochtór miał przyjechać - trza było dziadka wyszykować...

Kiedy weszliśmy, jedna osoba próbowała oskrobać mu oblicze brzytwą, na sucho, druga polewała powstałe rany wodą kolońską "Czar pegeeru", zaś dwie kolejne w pocie czoła prostowały powykręcane nogi celem upchnięcia ich w nogawkach świątecznych (do szpitala w końcu jedzie, do miasta) portek...
Byli tak zapamiętali w dziele przerabiania biedaka na modela, że musieliśmy siłą odsunąć ich od ledwo żywego z bólu człowieka, żeby unieruchomić pogruchotane kończyny i podać środki przeciwbólowe...
Udało nam się pozbierać pechowego traktorzystę.

Niestety, historia bez happy endu. Na skutek wielomiejscowych złamań miednicy i kończyn, starszy pan zmarł w szpitalu, na stole operacyjnym...
Do dziś nie wiem, na ile przyczyniła się do tego fachowa i pełna oddania pomoc, jaką otrzymał od najbliższych...
Na moją wyobraźnię działa zwłaszcza obrazek podważania dziadka łopatami, celem wydobycia z dziury w glinie..."

Zjazd zabytkowych traktorów URSUS

m................0 • 2014-06-15, 18:27
14 czerwca przez Warszawę wyruszyła parada zabytkowych traktorów Ursus. Z kamerą byłem tylko na Ursusie i takie oto filmiki popełniłem. Gratka dla miłośników tematu

Enjoy!

Parada CZ1


Parada CZ2


Odpalanie Ursus C45 z 1952r


Filmik z prezentacja wszytskich pojazdów na terenie fabryki Ursus Warszawa

Wyprzedzanie ciągnika

C................o • 2014-06-04, 21:43

Czekam na wypowiedzi ekspertów odnośnie kodeksu ruchu drogowego, układu hamulcowego oraz nawierzchni drogi.