Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#szpital

Fotokomórka rasistka

nieubezpieczony2016-01-23, 23:12
Historia własna, z wczoraj, od razu pomyślałem o Sadolu.

Szpital, czekam w poczekalni znudzony, na wprost drzwi wejściowych - automatycznych, z fotokomórką. Co chwilę ktoś wchodzi i wychodzi, drzwi się otwierają i zamykają.
Nagle przed drzwiami staje murzyn o kulach, z gipsem na nodze i o zgrozo... drzwi się nie otwierają. Nie wiem ile to trwało, kilkanaście, kikadziesiąt sekund kiedy miotał się szukając klamki czy czego tam oni używają, aż ktoś z sali się zlitował i podbiegł by mu pomóc.

Specjaliści pewnie wyjasnią ten fenomen.

Wypadek żony

B................O • 2015-12-26, 16:56
Dzwonię do pana z miejscowego szpitala. Przykro mi ale muszę pana poinformować, że pańska żona miała wypadek samochodowy.

– Czy wszystko z nią w
porządku?

– No cóż. Nigdy już nie odzyska dawnej formy, ma
zniekształconą twarz…

– To wiem. Pytam czy nie
ucierpiała w wypadku?

Poród

D................e • 2015-11-23, 22:33
Kobieta drze się w niebogłosy podczas porodu, nagle z jej p🤬dy wyskakuje noworodek i pyta:
- Gdzie jest mój stary?
Podnosi rękę typ stojący przy swojej żonie
- Ja jestem twoim ojcem - odpowiedział
Maluch wskakuje mu na ręce, puka go palcem po czole i mówi:
- I co k🤬a, fajnie nie!?

Jak za suche to na bułke tartą do mielonych.

Afgański szpital

m................0 • 2015-11-06, 13:18
Czym się różni szpital polowy w Afganistanie od obozu Al - Kaidy?

Jeden c🤬j, dronowi i tak wszystko jedno.

Kopacz w szpitalu

dumad2015-10-21, 18:19
Jak informuje tvn24 wczoraj po debacie Ewa Kopacz trafiła do szpitala na ostry dyżur.
Po wstępnych badaniach okazało się że miała w dupie szydło

Pewna dziewczyna, skorzystała z aplikacji na smartfona imitującej tablicę do wywolywania duchów.
Pozornie niewinna zabawa, skończyla się atakiem konwulsji i konieczonością przetransportowania jej do szpitala.



ukryta treść
Patricia Quispe z Peru, nigdy nie zapomni tego wieczoru. Po obejrzeniu horroru, nabrala ochoty na czary i postanowiła pobawić się w przywoływanie duchów.
18 latka nie zdwała sobie jednak sprawy z możliwych konsekwencji. Tablica Ouija to deska albo plansza z nadrukowanymi literami alfabetu oraz innymi znakami, które kolejno wskazywane przez ducha, tworzą wyrazy ujawniające odpowiedz na zadane pytanie.

Dziewczyna zaczeła po seansie bardzo dziwnie się zachowywać. Kiedy jej rodzice to zauważyli, wpadła nagle w konwulsje i gdy ujrzeli pianę na jej ustach, nastychmiast wezwali karetkę.

Lekarze przypuszczali początkowo zatrucie albo zażycie narkotyków, jednak nastolatka zaczęła krzyczeć tajemnicze łacińskie slowa oraz "zostaw mnie" przeplatane z "666" wiedzieli, że mają do czynienia z zupełnie czymś innym...

Aktualnie trafiła do zakladu zamkniętego i oczekuje na wizytę egzorcysty.

Pimp My Head...

Mr.Drwalu2015-10-04, 17:41


Pompuj beret dla szatana.

Prawdziwe Poświęcenie..

UtnijReke2015-09-02, 23:43
Dziewczyna prowadzi pamiętnik:
Dzień 1:
Kochany pamiętniczku: Jestem w szpitalu i choruje na serduszko. Przeżyję jeśli tylko ktoś mi je odda co jest nie możliwe. Szkoda że mój chłopak nie wspiera mnie w trudnych chwilach
Dzień 2:
Kochany pamiętniczku: Operacja się udała! Szkoda tylko że mój chłopak w ogóle nie odbiera telefonu Emotikon frown
Dzień 3:
Kochany pamiętniczku: Dzisiaj chciałam pójść do mojego chłopaka aby mu powiedzieć że operacja się udała. Dzwoniłam i waliłam w drzwi. W końcu gdy nikt nie otwierał wywaliłam drzwi z zawiasów. Mojego chłopaka nie było. Ale na stole leżała jakaś kartka a na niej wiadomość:
Wybacz mi kochanie że nie wspierałem cie w trudnych chwilach ale w Kaliszu był koncert grubsona za free i musiałem pojechać bo taka okazja nie zdarza się 2 razy.

Sprawdzałem ale możliwe że niedokładnie
Cytat:

Porządki w Szpitalu Specjalistycznym im. Szymona Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej zaczęły się dzień przed przyjęciem specjalnej pacjentki. Z sali – najlepszej na oddziale, bo położonej tuż przy całodobowym stanowisku pielęgniarek – zabrano innych pacjentów. Zostali upchnięci gdzie indziej. Do opróżnionego pomieszczenia wstawiono nowoczesne łóżko, znacznie się różniące od pozostałych, przestarzałych.

Zamieszanie wokół nowej pacjentki nie uszło uwadze pozostałych chorych i części personelu. Są oburzeni, nie chcą jednak podawać nazwisk. Szybko okazało się, skąd ta szczególna troska o nową pacjentkę – to mama pełnomocniczki rządu do spraw ustawy o zdrowiu publicznym Beaty Małeckiej-Libery.

Zaczepiliśmy ją w szpitalu, gdy odwiedzała matkę, żeby zapytać o wyrzucanie pacjentów z sali: – Nie róbcie z tego sensacji, moja mama jest chora – oburzyła się Małecka-Libera. I sięgnęła natychmiast po telefon, żeby żądać od kogoś usunięcia dziennikarzy ze szpitala.

Spytaliśmy więc także dyrekcji, dlaczego w szpitalu publicznym są pacjenci równi i równiejsi. – Chyba macie niesprawdzone informacje – powtarzał w kółko dyrektor Zbigniew Grzywnowicz. Mina mu zrzedła, gdy usłyszał, że rozmawialiśmy z Małecką-Liberą i potwierdziliśmy, że chodzi o jej matkę. – Pacjentka ma prawo do intymności oraz prywatności i dlatego leży sama na sali – burknął wściekły dyrektor i trzasnął drzwiami przed nosem naszej dziennikarki.


Tekst na podstawie doniesień prasowych, nie wikłam się w nazwy ugrupowań politycznych. Kto chce to sobie sprawdzi sam... A pacjenci z oddziału niech się cieszą, że przeszczepu nie potrzebowała

niecodzienna sytuacja

j................k • 2015-07-31, 0:36
Witam, chciałbym się podzielić sytuacją, która miała miejsce jakiś czas temu.

Otóż pewnego ciepłego dnia poszedłem się naj🤬 z kumplami. Miałem wtedy niecałe 18 lat. Do osiemnastki brakowało mi 2 miesiące, więc nie byłem jeszcze pełnoletni.

Wróciłem pijany na chatę, otworzyłem szeroko okno bo w moim pokoju było dość gorąco, rozebrałem się i zasnąłem.
Rano wstaję, drapię się po jajach i czuje ze coś jest nie tak.
Na worze miałem coś k🤬a serio dziwnego.

Schodzę na dół, mówie mamie że muszę jechać do szpitala.
Oczywiście nie chciała ze mną pojechać dopóki nie powiem jej o co chodzi. No to jej mówię, że coś mam nie teges na jajach i wole jechać z tym do lekarza. Na to przyszedł mój ojciec. Powiedział że to może nic takiego, ale byłem tak zdenerwowany, ze pokazałem mu to coś. Jak to zobaczył kazał mi jak najszybciej udać się do szpitala.

Po dwóch godzinach czekania na przyjęcie na izbie przyjęć wchodzę do lekarza. Mówię mu o co chodzi. On patrzy na mnie i się pyta czy aby na pewno nie powinienem iść na izbę dla dorosłych, ale jak już wspominałem nie miałem 18 lat, a co za tym idzie moja mama musiała wejść ze mną.

Kładę się, ściągam gacie, lekarz spogląda i pierwsze pytanie: "Czy można wykluczyć jedną najbardziej możliwą przyczynę"
Odpowiedziałem, że wolałbym nic nie wykluczać tak od razu. Dopiero wtedy pozwolili mojej mamie opuścić gabinet. Powiedzieli mi, że prawdopodobnie mam kiłę, ale jeszcze zawołają kogoś bardziej doświadczonego. Przyszedł jakiś kolejny doktor, patrzy i mówi to co oni, że kiła.

W tym momencie miałem przed oczami wizje kilku lat leczenia kiły, wyklęcie ze społeczeństwa i w ogóle szereg wydarzeń związanych z tą kiłą.
Dostałem skierowanie do urologa. Musiałem czekać kolejne dwie-trzy godziny. W tym czasie moja mama zdążyła zbluzgać mnie od k🤬iarzy, powiedzieć ze już nigdzie z domu nie wyjdę itd.
To były bardzo ciężkie godziny mojego życia, na prawdę nie życzę tego nikomu.

W końcu wchodzę do urologa, ściągam gacie a ten po sekundzie mówi: "coś pana ugryzło, niech pan się maścią borną posmaruje to zejdzie"

K🤬a mać, co?

Wracam do domu wysmarowany już tą maścią, wchodzę do pokoju, patrze na łózko, a tam na wysokości jajec leży zabity, wielki jak sk🤬ysyn pająk.