Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika.
Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:
Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:
Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics: Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Z racji zbliżającego się sylwestra 2015/2016 krótka historyjka (uwaga! TRUE STORY) z imprezy na której miałem okazję być i wódkę pić .
Godz. 23 z groszami, tańce przytulańce - kilka pod rząd, potem spotkanie tańczących na wódę i rozmowę. Rozmawia kolega (K1) z kolegą (K2):
K1 - Fuj... ale tą panienkę obśliniłeś, jak świnia
K2 - To nie ja. Ona już taka była jak ją dostałem
Krótko i bez smucenia, smucenie będzie w pierwszym od dołu spojlerze.
Jako iż jutro upragniony 1 wrzesień to na dowalenie daję w ostatnią noc wolności wszelkim uczniom coś, czego nie przeżyją nigdy. Poza tym wiele osób tutaj ma sentyment do starych czasów, tak jak ja, to postanowiłem zrobić to to poniżej. Niedawno mieliśmy temat z serialami z lat 80-90, to teraz wpadłem na pomysł, żeby lekko o muzyce, przy której nasze tamtejsze dziewczyny wyginały śmiało młode ciała w ramach przełomu wieków.
Szczególnie w sylwestra - tego sławnego, milenijnego, w którego jak pewnie pamiętają co starsi użytkownicy wyleciał w powietrze cały Orlen, wtedy jeszcze Petrochemia.
Ja to wspominam bardzo fajnie, a co więcej - mimo, iż nie lubię takiej muzyki, to mam do tego jakiś sentyment, a takie Britney Spearsy, czy Jennifery Lopezy potrafiły wpaść w ucho, bądź dwa. I to naprawdę dało się słuchać. I było nawet fajne.
Fajerwerki wtedy strzelali nieziemskie pamiętam, bo w końcu był to przełom wieków, działo się, oj działo, ogni więcej niż na Time Square podczas wybory papieża:
Ale ja pamiętam te czasy bardziej z innych względów, fajerwerki są dla dzieci jednak.
Na pierwszy ogień idzie wtedy jeszcze nie łysa Britney. Z tą młodą wtedy laską był wtedy zawsze ciekawy problem - coś w stylu "nie słucham Britney Spears", ale i tak było wiadomo, że każdy sobie nuci pod nosem. Dziewczyny wyginały śmiało ciałka tańcząc Crazy, co dla męskiej części widowni jest na plus, przynajmniej dla mnie było, bo układ był całkiem seksowny. Można więc o Britney powiedzieć co się chce, ale jeśli o ten cały szeroko rozumiany "pop music" chodzi to była boska i mam do niej w jakiś tam sposób sentyment do dzisiaj. Fajna była, nie to co ten szajs co teraz serwują młodym.
No to na początek Crazy, dziewczyny niech potańczą, a chłopacy niech patrzą podczas pakowania książek. Takie rzeczy się kiedyś odwalało. Szok, co? I to bez cycków na wierzchu.
Milenijne klimaty, a konrektnie noc, gdzie każdy u mnie w okolicy bał się, że Orlen p🤬lnie w powietrze i sylwester skończy się DUŻYM fajerwerkiem okupowała też pewna latynoska dupa pod tytułem Jennifer Lopez. Niby latynoska, niby podobno nie, w każdym razie robiła wrażenie - tyłkiem szczególnie. Też fajne wygibasy.
Orlen oczywiście wybuchł, a bomba milenijna okazała się prawdą, ale imprezy były tak głośne, że w sumie nikt tego nawet nie usłyszał.
Znalazłem gdzieś na fb, zakończenie mnie rozśmieszyło więc się podzielę
Dwa lata temu jechałam na Sylwestra ze znajomymi do Zakopanego. Wyjeżdżaliśmy późno w nocy. Wieczorem wyszłam jeszcze z psem na spacer. Miałam na nogach glany. Kiedy wróciłam do mieszkania, zorientowałam się, że coś jest nie tak. Ubrudziłam dywan brązową mazią i cóż, w domu nie pachniało zbyt pięknie. Okazało się, że będąc na spacerze weszłam w jakieś odchody. Mama ostro się na mnie wkurzyła, a jak wiedzą wszyscy posiadacze glanów – dość trudno jest doczyścić ich podeszwy.
Wyszłam na dwór, żeby wytrzeć buty w śnieg. Sama byłam nieźle wkurzona, bo wkrótce miałam jechać na pociąg, a innych zimowych butów nie miałam. Schodząc po schodach, na parterze, rzeczywiście dostrzegłam kilka gówien. Pomyślałam, że to pewnie sprawka nowego psa sąsiadów. Stojąc przed klatką, klęłam pod nosem. Po względnym „wyczyszczeniu” glanów, wróciłam do domu, żeby przepłukać je jeszcze wodą z prysznica. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi, a przez wizjer dostrzegłam moją sąsiadkę z parteru. Tuż za nią stał jej mąż.
Nie miałam czasu i ochoty na pogawędki, ale rodzice byli już w piżamach – było po 23-ej – i nie miałam wyjścia, otworzyłam drzwi. To co wydarzyło się potem było tak irracjonalne i abstrakcyjne, że wciąż nie mogę uwierzyć, że działo się naprawdę.
Sąsiadka wrzeszczała na swojego męża, wykrzykując: „Zbyszek, zesrałeś się to teraz przeproś sąsiadkę! Stary chłop, a się zachować nie umie. No zesrał się, zesrał, nie dobiegł do domu i się na klatce zesrał, a pani w to weszła to przyszliśmy przeprosić! No Zbyszek, do jasnej cholery, przeproś panią!”. A Zbyszek stał tylko ze zwieszoną głową i miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze…