Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#sranie

pijany rusek

zły_skurwiel2014-06-17, 1:50
Film przedstawia pijanego ruska, który podczas próby zesrania się pod drzewem wyp🤬ala się na plecy.

Zajączkowa Szaleta

e................l • 2014-06-07, 11:26
znając życie pewnie gdzieś tu kiedyś było ale nie znalazłem ;p

Zajączek wymyślił sobie że zrobi w lesie płatny kibelek ale atrakcja w nim będzie to że można posłuchać muzyki w trakcie korzystania.
Jak pomyślał tak zrobił.
Przychodzi pierwszy klient Sarna i pyta:
-Zając z kibelka to można skorzystać?
-pewnie, a jaką muzyczkę Ci puścić ?
-dawaj jakiś hip-hop
Sarna zrobiła co miała zrobić, wychodzi daję Zającowi 5zł i gitez zadowolona z usługi.
Przychodzi do kibelka Wilki i podobna sytuacja :
-Zając z kibelka to można skorzystać?
-pewnie, a jaką muzyczkę Ci puścić ?
-dawaj jakiegoś rocka zapuść
Wilk zrobił co miał zrobić, wychodzi daję Zającowi 5zł i gitez zadowolony z usługi.
Następny przychodzi Niedźwiedź i pyta:
-Zając z kibla można bo okrutnie srać mi sie chce szybko!
-no pewnie że możesz, jaką muzykę chcesz?
-cokolwiek puść.. zaraz się zesram!!!
Po chwili wychodzi Niedźwiedź z kibla cały obsrany i ufajdany w gównie od pasa w dół i ryczy na Zająca:
-Zając jeszcze raz mi puścisz Hymn!!

Shit happens

mrnorris2014-05-17, 17:05
Ostatnio wrzucił ktoś filmik gościa na SV-ce 650n, któremu jakiś pajac zajechał drogę, dorzucę gościa na SV 1000s- gość jak widać ma przesrane Gówniana sytuacja...



Oczywiście ptak nie patrzył w lusterka.

Sranie pod blokiem

~CrazyEdek2014-05-11, 15:43
Nie ma takiego srania.

Nie rób drugiemu, co tobie nie miło

a................0 • 2014-02-25, 2:34
Warszawa, Ursynów. Godziny poranne.

Szedłem na przystanek, kiedy ujrzałem menela opartego o ścianę warzywniaka. Opierał się dupskiem o żółtawy pawilonik, mężnie prężąc grzbiet, iżby utrzymać właściwy kąt do załatwienia potrzeby.

- Kolor budki idealnie komponuje się z całością obrazu - pomyślałem, klnąc w duchu, że nie wziąłem telefonu i nie mogę tego nagrać.

Przystanąłem w bezpiecznej odległości i z właściwą miłośnikom dzikiej przyrody ciekawością oddałem się obserwacji, dodając do tego w myślach narrację głosem Krystyny Czubówny.

Z początku nie zanosiło się na nic specjalnego. Chlor opierał się o ścianę, kołysząc z lekka i kontemplując sytuację z na wpół przymkniętymi oczyma. Wtem wybałuszył oczy, jego usianą bruzdami twarz wykrzywił grymas, zrobił się czerwony jak burak, wyszczerzył spróchniałe zęby, spuchł jak balon i...

Ptaki ucichły. Warkot samochodów na ulicy jakby przykryła gęsta płachta bezgłośności. Zapamiętani w porannej pogoni przechodnie zwolnili kroku, jakby zaczęli grzęznąć w czasoprzestrzeni.

Wzdłuż pionowych fałd ściany wystrzeliła brunatna Niagara, rozbryzgując się po opuszczonych spodniach i trotuarze w promieniu dobrego metra. Ciszę poranka rozdarł głęboki, basowy odgłos uwalnianych gazów trawiennych. Siding ściany warzywniaka zadziałał jak pudło rezonacyjne, wyzwalając potężne fale dźwiękowe tęgiego instrumentu wzdętego, wzmocnione nadludzkim wysiłkiem wirtuoza.

Menel - najwyraźniej poruszony swym soczystym basso furioso - wydobył z siebie gardłowe, przeciągłe "kuuuurrrrrrrwa", po czym chwiejnie zaczął odsuwać się od swego dzieła - niczym Mozart przerażony ogromem kompozycji.

Z budki warzywnej wyskoczyła właścicielka i - skręciwszy za węgieł - z impetem wdepnęła w produkt twórczej pasji żula, tracąc równowagę i nieuchronnie zmierzając w kierunku pozycji "do szpagatu". Nagłym szarpnięciem całego ciała usiłowała odzyskać równowagę, jednak jedynym efektem było usztywnienie kroku, co zaowocowało figurą przypominającą jaskółkę w łyżwiarstwie figurowym. Ponieważ damie od selerów i kapusty daleko do rosyjskich baletnic, a i panczenistką w młodości pewnikiem nie była, zdołała utrzymać piękną pozę jedynie przez ułamek sekundy, po czym - straciwszy balans - wylądowała z plaskiem, mocząc swe jędrne biodro w brązowej kałuży.

Wieczorem tego samego dnia wciąż targały mną paroksyzmy śmiechu, a przepona przestała mnie boleć dopiero trzy dni później. Na asfaltowym chodniku pod warzywniakiem ślad pozostał do dziś. Budka, niestety, już nie istnieje.

Idzie wiosna, rosną przebikupy!

pkh2014-02-13, 13:15
"Czy psie gówno jest mniej gówniane niż ludzkie?"
Ja bym powiedział, że jest nawet bardziej gówniane.

Wielu z nas zadaje sobie to odwieczne pytanie, idąc slalomem pomiędzy psimi gównami leżącymi na chodniku, albo po wdepnięciu w gówno zdradziecko ukryte pod cienką warstwą topniejącego śniegu.
Nigdy pewnie nie zgłębimy tej tajemnicy, a wszystkim właścicielom psów dedykuję poniższą infografikę

Toaletowa poezja

thomi4532014-02-03, 20:11
Dziadek przypomniał sobie o pewnym wierszyku napisanym mazakiem w toalecie w pracy:

"Szanowni panowie miejcie tę naturę
nie srajcie po desce, srajcie prosto w dziurę"

Następnego dnia ktoś dopisał:

"Moja dupa nie strzelba nie bije do celu , jak nasram na deskę zetrzyj przyjacielu"

Wiersz był napisany w zakładzie pracy w Mielcu w 1962 roku.

Anegdotka

~PowerBoBass2014-01-30, 19:22
Taka krótka anegdotka opowiedziana przez kumpla z pracy, nie chciał dać się nagrać niestety.

Któregoś razu, przed Bożym Narodzeniem, kumple po pracy sobie pochlali. Tym razem w parku. Piździło jak sam sk🤬ysyn, to pili szybko. Jak szybko, to i dobrze j🤬o w głowy. Strzelili litra, drugiego, trzeciego, parę ćwiartek na zapicie, po czym się impreza w bliżej nieokreślonych okolicznościach zakończyła. Nazajutrz, ojciec jednego z nich wstaje rano z wyrka, wchodzi do salonu - coś jebie. Jebie nieprzeciętnie. Szuka wzrokiem źródła owego aromatu, patrzy, a tam... kupa nap🤬lona pod choinką. Kloc, jakich mało.

Biedny Jarek, myślał, że jest jeszcze w parku, więc się wysrał pod pierwszym lepszym drzewem...