Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#smoleńsk

Przeglądając pewien serwis internetowy, natrafiłem na takie oto zdjęcia, przedstawiające ciekawe Puzzle.



Tak, to nie żart W sumie, zajebiste poczucie humoru Zapewne, pozew Jarosława K. już czeka

Błagam cię polsko....

Halman2012-06-25, 8:28
z góry informuję że jestem apolityczny i nie faworyzuję PO czy PIS, natomiast to co zobaczyłem przynosi mi wstyd jako polakowi, jest to wręcz forma ciemnogrodu XXI wieku, śmiech dla europy, śmiech dla świata... zobaczcie sami:











Makieta tupolewa, który rozbił się w czasie katastrofy smoleńskiej, została zaprezentowana i poświęcona w Kałkowie 24 czerwca. Zgodnie z projektem, wymiary pomnika to 10 na 11 metrów. Jest pomalowany na biało i czerwono, w oknach wiszą portrety osób które 10 kwietnia 2010 roku zginęły pod Smoleńskiem.

(zdjęcia i tekst pochodzą z serwisu Wirtualnej Polski)

„Samobójstwa"

b................s • 2012-06-19, 15:40
Zródło Kwejk.pl



Dodam Ciekawostke : Jak dowiedziała się Orange Sport w poniedziałek wieczorem zginął wieloletni współpracownik PZPN Jerzy Pronobis . Pronobis wpadł pod pociąg. Policja rozważa wersje popełnienia samobójstwa. Pronobis przez wiele lat współpracował z Polskim Związkiem Piłki Nożnej w zakresie organizacji wyjazdów a także dystrybucji biletów, w tym także na turniej Euro 2012.

Na razie nie są znane motywy tego czynu. Pronobis miał 59 lat.
wypowiedź użytkownika Marine z onet.pl:

Cytat:

LISTA ŚMIERCI rządów Tuska, czyli Polska w budowie
Rok 2008
23 stycznia w katastrofie lotniczej samolotu CASA -295M pod Mirosławcem zginęło 20 osób, w tym 16 oficerów. Wtedy wydawało się, że to największa katastrofa wojskowa od czasu II wojny światowej.
4 kwietnia 2008 roku w płockim więzieniu powiesił się Sławomir Kościuk – drugi morderca Krzysztofa Olewnika. We krwi miał psychotropy, połamane żebra i otarcia na ramionach – dziwne obrażenia jak na samobójcę.
W listopadzie samobójstwo popełnił 34.letni funkcjonariusz CBŚ. Ciało policjanta w jego domu w Ostrowi Mazowieckiej znalazł przełożony.
Rok 2009
W nocy z 18 na 19 stycznia w pojedynczej, monitorowanej całą dobę celi powiesił się Robert Pazik – trzeci z morderców śp. Krzysztofa Olewnika. Jego bliscy twierdzili, że Pazik mówił, iż przewiezienie go do więzienia w Płocku, gdzie zmarł, oznacza dla niego wyrok śmierci. Miał rację. Dziś już wiadomo, że wszyscy mordercy nocami byli wyprowadzani ze swoich monitorowanych cel i wywożeni w nieznanym kierunku. Przed świtem wracali za kratki.
Również 19 stycznia swym domku letniskowym w Owczygłowach koło Obornik powiesiła się oficer ABW – ppłk. Barbara P. W czerwcu tego samego roku prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie. Nieliczne media podniosły, że przyczyną targnięcia się przez nią na życie było odebranie jej spraw po dojściu do władzy PO i mobbing, jakiemu została poddana przez nowych zwierzchników.
7 lutego 2009 w Pakistanie zamordowany został porwany 28 września 2008 roku czterdziestodwuletni geolog Piotr Stańczak. Przez kilka miesięcy Tusk oraz największy nieudacznik na stanowisku ministra spraw zagranicznych dyplomatołek Radek Sikorski nie podjęli żadnych skutecznych działań, by Polaka uratować. Hasłem przewodnim ich „wysiłków” były butne słowa „z terrorystami nie negocjujemy”. Nie potrafili ani negocjować, ani znaleźć porwanego, ani go odbić.
W nocy z 12 na 13 lipca „samobójstwo” popełnił Mariusz K. – strażnik, który pilnował w więzieniu Wojciecha Franiewskiego – mordercę Krzysztofa Olewnika, który jako pierwszy „popełnił samobójstwo”. Rzeczniczka Służby Więziennej Luiza Sałapa powiedziała, że według niej oba zdarzenia nie mają nic wspólnego. Bardzo szybko „okazało się”, że strażnik miał „problemy finansowe” – klasyczną „przypadłość” samobójców, którzy za dużo widzieli lub wiedzieli.
Dzień później – w nocy z 14 na 15 lipca na gdańskiej pętli tramwajowej „nieznani sprawy” zastrzelili Daniela Zacharzewskiego ps. „Zachar” – gangstera, który był prawą ręką „Nikosia”. „Zachar” uniewinniony z zarzutu morderstwa, wskazywał na emerytowanego oficera SB Adama D. jako na zleceniodawcę zabójstwa gen. Papały, esbek ten jest podobno „grubą rybą” handlu narkotykami.
W sierpniu samobójstwo popełniło dwóch więźniów osadzonych we więzieniu w Toruniu. Niecały miesiąc później spacerująca grzybiarka znalazła w samochodzie zaparkowanym na leśnym parkingu ciało 41.letniego mężczyzny. Okazało się, że to zwłoki rzecznika prasowego toruńskiego więzienia. Miał podcięte żyły. Prokuratura uznała, że było to samobójstwo.
23 grudnia 2009 roku „samobójstwo” popełnił Grzegorz Michniewicz – dyrektor Kancelarii premiera Tuska, członek rady nadzorczej PKN Orlen. Przez jego ręce przechodziła cała korespondencja kierowana do premiera, w tym tajna. Według prokuratury Michniewicz „powiesił się sam” na kablu od odkurzacza – „przez nikogo nie zastraszony ani nie namówiony” – zupełnie tak samo jak Andrzej Lepper. Prokuratura szybko przestała się tą sprawą interesować a z Internetu zaczęły znikać wszelkie materiały, które dotyczyły Michniewicza. Operację usuwania informacji z Internetu na taką skalę mogły przeprowadzić tylko spec-służby. Dlaczego, skoro jego śmierć nie była związana z pracą?
Rok 2010
3 stycznia w gdańskim więzieniu zmarł Artur Zirajewski – płatny morderca, jeden z głównych świadków w sprawie morderstwa gen. Marka Papały – według pierwszych informacji miał się otruć po otrzymaniu tajemniczego grypsu. Na łamach „Gazety Wyborczej” minister Krzysztof Kwiatkowski zdementował te doniesienia i powiedział, że przyczyną śmierci przestępcy był „zator płucny”.
7 kwietnia samobójstwo popełnił strażnik z więzienia w Malborku.
10 kwietnia w Smoleńsku śmierć poniosło 96 obywateli polskich na czele z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Na pokładzie Tu-154M byli się ludzie wybitni i zasłużeni, politycy, naukowcy, wysocy urzędnicy państwowi, członkowie sztabu generalnego wojska polskiego, księża, przedstawiciele rodzin katyńskich. Każda z tych osób, od Lecha Kaczyńskiego zaczynając, a na stewardessach kończąc miała wpływ – na społeczeństwo lub na swoje otoczenie (młoda dziewczyna, która jest tak dobra, w tym co robi, że lata w obsłudze rządowego samolotu, jest dla koleżanek wzorem). Donald Tusk złamał prawo oddając śledztwo Rosjanom, którzy fałszowali zeznania i „gubili” dowody, do dnia dzisiejszego do Polski nie wrócił wrak samolotu, który niszczony przez służby rdzewieje od ponad roku na płycie lotniska, nie wróciły też czarne skrzynki, broń borowców, telefon prezydenta Kaczyńskiego i cała masa dowodów – dla polskich władz nawet walające się w błocie szczątki zabitych nie były problemem – jak wyraził się o nich Komorowski. Ewa Kopacz łgała w przysłowiowe żywe oczy przed całą Polską w kwestii przeprowadzania sekcji zwłok i sprawdzenia terenu katastrofy i nie spotkały jej za to żadne konsekwencje. Wszyscy, którzy podważają lekceważące stanowisko rządu są nazywani oszołomami a polskie władze nie zamierzają brać pod uwagę innej wersji, niż pułkownika Putina. Jednocześnie ta katastrofa pociągnęła za sobą szereg wypadków i innych tragedii osób, które mogły za dużo o niej wiedzieć.
18 kwietnia- w wypadku samochodowym zginął wracający z pogrzebu ks. Adama Pilcha ewangelicki biskup Mieczysław Cieślar. Miał być następcą ks. Pilcha. Biskup Mieczysław Cieślar był przewodniczącym Kolegium Komisji Historycznej w sprawie inwigilacji luteran przez SB, to do niego miał dzwonić już w godzinie, kiedy samolot w Smoleńsku już nie istniał, ksiądz Adam Pilch.
27 kwietnia znaleziono ciało szyfranta Polskiego Wywiadu – chorążego Stefana Zielonki, który wyszedł z domu rok wcześniej – 9 kwietnia 2009. Kiedy sprawa jego zaginięcia wyszła na jaw (to też kuriozum nie spotykane na skalę światową!) wmawiano Polakom różne scenariusze, łącznie z jego ucieczką do… Chin. Przy ciele w wysokim stadium rozkładu znaleziono też bardzo czytelne rachunki bankowe, umożliwiające identyfikację. Wbrew doniesieniom mediów, m.in. portalu tvp.info, prokuratura nie stwierdziła samobójstwa. Śmierć chorążego pozostaje niewyjaśniona.
31 maja znaleziono ciało Krzysztofa Knyża operatora Faktów z TVN, który był obecny 10 kwietnia w Smoleńsku. Wbrew „dziennikarskim” zwyczajom o jego śmierci media praktycznie nie poinformowały i do dziś podawane są wykluczające się nawzajem jej przyczyny.
6 czerwca w wypadku samochodowym zginął prof. Marek Dulinicz. Miał kierować ekipą archeologów, wyjeżdżającą do Smoleńska. Policja ustaliła, że był to zwykły wypadek, do którego doszło z winy żony profesora, prowadzącej auto feralnego dnia.
W pierwszych dniach czerwca w samochodzie na parkingu przez sklepem Karolinka w Opolu znaleziono ciało dr. Dariusza Ratajczaka – historyka, zaszczutego przez „Gazetę Wyborczą” za opisywanie poglądów historyków kwestionujących holokaust. Według prokuratury Ratajczak popełnił samobójstwo na tydzień przed znalezieniem ciała wciśniętego pomiędzy przednim a tylnym siedzeniem. Nikt tego nie podważył, chociaż z zapisu kamer monitoringu przed sklepem wynika, że samochód z ciałem w środku przemieszczał się po mieście.
15 października z Zalewu Rybnickiego wyłowiono poćwiartowane zwłoki Eugeniusza Wróbla – wybitnego eksperta z dziedziny lotnictwa, który przeprowadził własną analizę „wypadku” TU-154M, wskazującą, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Pomimo oskarżenia o tę zbrodnię jego syna, sprawy nie udało się wyjaśnić.
19 października były członek PO – Ryszard C. zamordował Marka Rosiaka z PiS i poważnie ranił drugą osobę z tej partii. Jak sam powiedział – jego „celem” był Jarosław Kaczyński. Zaraz po jego zatrzymaniu Niesiołowski łgał, że to on miał być celem ataku byłego partyjnego kolegi.
Rok 2011
W maju zmarł Ryszard Kłuciński – prawnik Andrzeja Leppera, u którego zdeponował on dokumenty, zawierające jego wiedzę na temat prominentnych polityków. Wkrótce potem w Moskwie zmarła Róża Żarska – drugi prawnik związany z Samoobroną i Andrzejem Lepperem.
W czerwcu tego roku „powiesił się” oficer polskiego Kontrwywiadu Wojskowego. Wiadomo, że oficer ten posiadał wysoką klauzulę dostępu do materiałów niejawnych. W tym samym miesiącu samobójstwo popełnił sierżant żandarmerii wojskowej z jednostki w Dęblinie. Podobnie jak inni wojskowi (służył od 9 lat), pomimo, że miał broń – wybrał powieszenie – dużo dłuższą i boleśniejszą śmierć niż strzał w głowę.
Również w czerwcu samobójstwo miał popełnić oficer z katowickiego oddziału CBŚ. Oficer miał za sobą dwudziestoletni staż pracy, zajmował się przestępczością narkotykową.
W lipcu na swoje życie skutecznie targnął się Wiesław Podgórski – doradca Andrzeja Leppera z czasów, gdy był on wicepremierem i ministrem rolnictwa. W tym samym miesiącu samobójstwo popełnił także 35.letni policjant z powiatu otwockiego.
Wreszcie 5 sierpnia „powiesił się” Andrzej Lepper. Prokuratura uznała, że było to samobójstwo przed przeprowadzeniem sekcji zwłok, wykonanej zresztą trzy dni po śmierci. W czasie, kiedy Andrzej Lepper już nie żył, ktoś przetrząsał jego gabinet a telewizor sam się zablokował. Ani to, ani fakt, że Andrzej Lepper mówił wprost, że się boi i jego życie jest w niebezpieczeństwie, ani wiele innych niewyjaśnionych kwestii, związanych z tą śmiercią, nie wzbudziło podejrzeń śledczych.

Teraz na listę trzeba wpisać jeszcze generała Petelickiego. Cześć jego pamięci.

Prowokacja Ruskich

E................n • 2012-06-11, 15:59


Fani ze Smoleńska poinformowali w poniedziałek, że prawdopodobnie przyniosą we wtorek na Stadion Narodowy w Warszawie na mecz Polska-Rosja wielkiej flagi państwowej Federacji Rosyjskiej z napisem "Smoleńsk". Mało tego - planują puszczać w tym samym czasie - papierowe "tupolewiki".

LAĆ RUSKĄ CHOŁOTĘ!
Cieszą się Polacy
Cieszy Ukraina
Że Ruscy strącili
Tego sukinsyna

Koko koko euro spoko
Kaczor leciał niewysoko
Ruscy mu brzozę postawili
I się rozpiździli

Zestaw Kąpielowy

S................0 • 2012-04-01, 21:52
Zestaw kąpielowy "SMOLEŃSK"

Do tragicznego wydarzenia doszło w Poznaniu podczas konferencji prasowej ws. rzekomego inwigilowania dziennikarzy Cezarego Gmyza i Macieja Dudy. Zastępca Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Poznaniu płk Mikołaj Przybył prawdopodobnie usiłował popełnić samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Prokurator został zabrany do szpitala - obecnie jest przytomny i jego życie nie jest zagrożone, jest w dobrym stanie. Według informacji TVN24 prokurator ma przestrzeloną twarzoczaszkę.



[żyje i nie ma flaków to raczej nie na harda]


Czy ktoś wykupuje 14-dniową wycieczkę do atrakcyjnego zakątka na końcu świata, żeby się tam… powiesić? Jednego z najlepszych polskich ekspertów lotniczych znaleziono w hotelowej łazience w egzotycznej miejscowości turystycznej...

Czy ktoś wykupuje 14-dniową wycieczkę do atrakcyjnego zakątka na końcu świata, żeby się tam… powiesić? Jednego z najlepszych polskich ekspertów lotniczych znaleziono w hotelowej łazience w egzotycznej miejscowości turystycznej na wschodnim krańcu Indii, pomiędzy Himalajami a Birmą. Osierocił dwoje dzieci. Znajomi, którzy pojechali z nim do Indii, mówią, że przed śmiercią był w dobrym nastroju. Polska pod rządami PO widziała już niemało takich dziwnych zgonów. Śledztwa „niezależnej prokuratury” kończą się zwykle umorzeniami, a jeśli sprawy w ogóle wchodzą na wokandy „niezawisłych sądów”, to również nie dochodzi do wyroków skazujących. „Nieznani sprawcy” działają jak dawniej…

Dariusz Szpineta był niezależnym ekspertem lotniczym, zawodowym pilotem, instruktorem pilotażu i miłośnikiem lotnictwa. Ostatnio pojawiał się dosyć często w mediach, kwestionując w profesjonalny sposób rządowe ustalenia na temat katastrofy w Smoleńsku. Wskazywał przede wszystkim na oczywisty fałsz w przypisaniu lotowi Tu-154 charakteru cywilnego. Przeczyła temu, jego zdaniem, wojskowa załoga, samolot i litera M od angielskiego słowa „Military” w planie lotu. A przypomnijmy, że kłamstwo to legło u podstaw całego sposobu prowadzenia śledztwa przez komisje MAK i Millera, które nie miałyby w ogóle prawa zajmować się lotem wojskowym.

W tekście pt. „Operacja »Kłamstwo smoleńskie«” na portalu Niezalezna.pl pojawiła się analiza dokumentów lotu rządowego tupolewa jego autorstwa. „Plan lotu jest to depesza, którą musi nadać każdy statek powietrzny, żeby mógł wykonać lot w przestrzeni kontrolowanej. Według przepisów wykonywania lotu, według instrumentów był to lot wojskowy” – podkreślał.

Licencje pilota za łapówki

Szpineta znany stał się już jednak w 2009 r., gdy ujawnił korupcję w państwowym Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Poinformował wówczas prokuraturę o handlu licencjami pilota w ULC. CBA zatrzymało wtedy kilkunastu członków Lotniczej Komisji Egzaminacyjnej oraz wykładowców przedmiotów lotniczych. Przedstawiono im zarzuty przyjmowania łapówek i nadużywania uprawnień. Aresztowano też kilka osób, m.in. znanego kompozytora Janusza S., które miały płacić za pomoc w zdaniu egzaminu na licencję pilota

Dariusz Szpineta tak opisywał objawy korupcji w ULC: „Wystarczyłoby porównać ich majątek osobisty, czyli mieszkania, jakie kupili w Warszawie, domy podwarszawskie, z tym, co jako pułkownicy Ludowego Wojska Polskiego zarobili”. Podkreślał jednocześnie, że aresztowano tylko płotki, w tym także osoby, które zdecydowały się przerwać zmowę milczenia i ujawniły aferę, natomiast urzędnicy wyższego szczebla odpowiedzialni za korupcyjny proceder nie zostali ukarani.

Ministerstwo Infrastruktury wszczęło także wewnętrzne dochodzenie w sprawie podwójnego etatu prezesa Urzędu, Grzegorza Kruszyńskiego, który był jednocześnie urlopowanym dyrektorem PLL LOT. Taka sytuacja to oczywisty konflikt interesów, bo ULC ma kontrolować LOT. Okazało się, że także inni pracownicy ULC dorabiali w nadzorowanych firmach.

Niedługo potem ludzie, których zdemaskował, donieśli na Szpinetę do prokuratury i został sam oskarżony o korupcję. Jego zdaniem, była to zemsta pracowników ULC, którym przedstawiono zarzuty korupcyjne, zwłaszcza że ich atak zbiegł się z wejściem jego spółki Ad Astra na giełdę.

Stosowano też wobec niego rozmaite inne szykany. Urząd wyznaczył np. jako inspektora, który miał skontrolować jego szkołę pilotażu, pracownika konkurencyjnej firmy.

Zamordowany minister

Śmierć Dariusza Szpinety jest kolejnym zagadkowym zgonem w kręgu lotniczych ekspertów związanych z katastrofą smoleńską. Wcześniej, w 2010 r., w niezwykłych okolicznościach zginął były wiceminister transportu Eugeniusz Wróbel z PiS. Został on bestialsko zamordowany rzekomo przez… własnego syna. Okoliczności tej śmierci do dziś nie zostały wyjaśnione.

Były minister najpierw zaginął bez śladu. Po dwóch dniach, gdy natrafiono na jego szczątki, okazało się, że został zamordowany nożem, a jego ciało poćwiartowane piłą łańcuchową zapakowano do worków, przewieziono nad Zalew Rybnicki i tam z łodzi wrzucono do wody.

Miał to zrobić jego syn, Grzegorz, który najpierw przyznał się do zbrodni, ale później odwołał swoje zeznania.

Nie znaleziono ani narzędzia zbrodni, ani piły, którą miało zostać poćwiartowane ciało.

W opinii biegłych sądowych syn byłego wiceministra jest niepoczytalny. Domniemanego sprawcę umieszczono więc w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, a śledztwo zostało umorzone.

Eugeniusz Wróbel był twórcą Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa Cywilnego na Politechnice Śląskiej. Z jego inicjatywy powstało Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze SA. Doprowadził do uruchomienia i rozbudowy Międzynarodowego Portu Lotniczego w Pyrzowicach. Był ekspertem Sejmowej Komisji Transportu i Łączności oraz doradcą kolejnych ministrów transportu. Był członkiem Rady Nadzorczej PLL LOT. Doprowadził do powołania Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. W Ministerstwie Transportu nadzorował porty lotnicze, Urząd Lotnictwa Cywilnego i PAŻP. Jako specjalista znający branżę lotniczą podważał rządową teorię przebiegu wydarzeń z 10 kwietnia.

Wersja prokuratury była od początku pełna sprzeczności. Syn, który miał nagle zachorować psychicznie, jest niezwykle drobnej postury i był słabszy od ojca. Brak jest też przekonującego motywu morderstwa. Nie wyjaśniono, jak osoba niepoczytalna mogła tak sprawnie wykonać skomplikowaną logistycznie operację ćwiartowania zwłok, ich przetransportowania, wypłynięcia na jezioro i skutecznego zatarcia wszystkich śladów.

Od korupcji do nepotyzmu

Także druga obok ULC państwowa instytucja nadzorująca polskie lotnictwo i kierująca ruchem lotniczym, stworzona właśnie przez Eugeniusza Wróbla, została po przejęciu władzy przez rząd Donalda Truska dotknięta plagą, tyle że nie korupcji, a nepotyzmu. W Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej wykryto kumoterstwo i nepotyzm o rzadko spotykanej skali.

Praktycznie cała instytucja znalazła się we władania kilkunastu rodzin. 40 proc. pracowników Agencji (680 z blisko 2 tys.) miało krewnych wśród zatrudnionych, a 200 osób było ze sobą spokrewnionych bezpośrednio, gdyż mieli te same adresy zamieszkania. Raport ukazywał zresztą tylko część zjawiska. Nie ujmował bowiem zatrudnienia osób związanych nieoficjalnie, np. konkubin i znajomych, o których głośno mówili pracownicy i związkowcy.

Przykład szedł z góry: prezes Krzysztof Banaszek zatrudnił żonę i siostrę, a jeden z dyrektorów żonę, dwie córki i dwóch zięciów. Praca w agencji była niezwykłe łakomym kąskiem z prozaicznego powodu: średnie wynagrodzenie sięgało tam 16 tys. zł! Rekordzista zarabiał miesięcznie ponad 40 tys. zł na stanowisku, gdzie pensja zwykle nie przekracza 3 tys. W tym stanie rzeczy zrozumiałe jest, że najwyższe podwyżki otrzymywał szef działu kadr. Jego pensja wzrosła w ciągu trzech lat o 122 proc.

Podobnie „rodzinną” instytucją jest związek zawodowy kontrolerów lotu. Np. siostra jego byłej przewodniczącej, która zresztą pracuje w ULC, jest żoną obecnego przewodniczącego związku.

Jak widać ludzie kontrolujący polskie lotnictwo powiązani są wyjątkowo gęstą siecią najrozmaitszych więzów i interesów. Może to właśnie tłumaczy fakt, że większość głosów ze strony tego środowiska i należących doń ekspertów tak często wspiera jawnie fałszywą wersję katastrofy smoleńskiej podaną przez komisje MAK i Millera.

(...)

Autor: Artur Dmochowski

Źródło:

Gazeta Polska.
nowyekran.pl