Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#salceson

Opis bez opisu, opisujący opisowość opisowości opisanego opisu.



ukryta treść
Chodzi mi głównie o to, żeby się jakiś sadolowy ekspert wypowiedział co to może być, bo ja nie mam zgniłozielonego pojęcia.
A chciałabym się dowiedzieć
P.S. Nie, to nie ja na filmie

Kanapki z salcesonem

k................i • 2015-06-27, 17:31
Poprzednia historyjka Wam się spodobała, więc wklejam kolejną (znalezione na FB).

No i co? Idę sobie na przystanek tramwajowy na placu Szembeka. Siadam na ławce, pluję na chodnik, wyjmuję telefon i robię zdjęcie. Będzie ze sto lajków. Podchodzi do mnie koń mojego sąsiada, pana Powidłowicza.
- Kanapek zapomniałeś, Mroziński - mówi i podaje mi pyskiem reklamówkę.
- Z czym są? - pytam.
- Z salcesonem.
- Ja nie lubię salcesonu - mówię.
- Jebie mnie to - odpowiada koń sąsiada, po czym odwraca się zadem i odchodzi.

Przyjeżdża tramwaj. Wsiadam. Szukam miejsca przy oknie. Na szczęście wszystkie miejsca są przy oknie. Siadam naprzeciw jakiejś młodej blondynki. Trochę podobna do Anji Rubik, tylko że szczupła - myślę sobie o niej. „Trochę podobny do Makłowicza, tylko że gruby” - myśli sobie o mnie blondynka. I tak sobie myślimy o sobie i jedziemy tramwajem. Ja Makłowicz, ona Rubik. Hejże, hola.

Tramwaj jedzie przez rondo Wiatraczna. Rondo Wiatraczna tak naprawdę nie jest rondem, z punktu widzenia ruchu drogowego. Rondo Wiatraczna jest kłamstwem. A ja coś wiem na temat kłamstw. Możecie mi wierzyć. Kiedyś na przykład okłamałem swojego szefa. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że nie mogę przyjść do pracy, bo mam okres. „Ale przecież jesteś mężczyzną”, odpowiedział. No właśnie - rzekłem. - Na tym polega problem. Innym razem zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że nie mogę przyjść do pracy, bo zostawiłem swojego psa w zamkniętej paczce chipsów i jeśli do niego nie wrócę, to się udusi. Tydzień później zadzwoniłem i powiedziałem, że nie mogę przyjść do pracy, bo Snoop Dogg zgodził się zagrać Matkę Teresę w moim filmie i wyjeżdżam na zdjęcia do Kalkuty. Tego samego dnia zostałem zwolniony. Ale wróćmy do blondynki.

Patrzę na nią i widzę, że nie ma zębów. O takich kobietach mówi się, że są stworzone do miłości. Ja także jestem stworzony do miłości, chociaż mam zęby. Ale cóż oprócz miłości mogę dać tej nieszczęsnej, szczerbatej dziewczynie? Mam tylko kanapki z salcesonem. Ale nie zjemy ich razem. Ona nie ma zębów, a ja nie lubię salcesonu. Poza tym moje teksty na podryw są słabe. Właściwie to znam tylko jeden: „Hej dziewczyno, czy twój ojciec siedzi w więzieniu? Bo gdybym ja był twoim ojcem, to siedziałbym w więzieniu”. To się nie może udać, więc robię to.
- Hej dziewczyno - mówię do blondynki. - Czy twój ojciec siedzi w więzieniu?
- Tak - odpowiada blondynka. - Skąd wies?
- Ja wiem różne rzeczy.
- I co jesce wies?
- Wiem, że Wielki Mur został zbudowany, żeby pracownicy fabryk Apple nie pouciekali z Chin.
- He, he. Smiesny jestes.
- Mało tego. Mam dla ciebie kanapeczki.
- A z cym są?
- Z salcesonem.
- Ja nie lubię salcesonu.
- Jebie mnie to - mówię do blondynki, po czym kładę jej kanapkę na głowie i wysiadam z tramwaju.

Cholera jasna, to nie mój przystanek.

Szpitalne menu

dogip2014-04-04, 10:39
Ciekawe menu z polskich szpital. Warto przeczytać. Ale szczególną uwagę zwróćcie uwagę na ostatnie zdanie. Polska!

Cytat:

Kilka kromek chleba, plaster salcesonu i pół kiszonego ogórka. A czasem zamiast wędliny - kawałek pasztetu lub pół kostki serka topionego. Tym niektóre polskie szpitale karmią swoich pacjentów. A ci fotografują posiłki i ich zdjęcia umieszczają na Facebooku. Reporterka RFM FM Aneta Łuczkowska przyjrzała się szpitalnemu menu.

Jest biednie i byle jak. Pacjenci skarżą się, że na śniadanie i kolację dostają... "pół bochenka chleba i kęs podlaskiej". Albo kawałek pasztetowej - nazwany "palcem chirurga". Zdjęcia posiłków trafiają na profil na Facebooku - umieszczają je tam pacjenci z całej Polski.

"Szpital na Józefowie ma certyfikat szpitala bez bólu, ale po tych posiłkach wszystkich bolą brzuchy, a do łazienek ustawiają się kolejki" - to opis zdjęcia z Radomia. "Tyle tu tego, że nie wiadomo czym posmarować tą jedną biedną kromeczkę" - to już Warszawa i szpital na Sobieskiego. Na zdjęciu kawałek masła, pół serka topionego i łyżeczka dżemu.

W szpitalu w Białymstoku na kolację chleb i plaster salcesonu. Jednak Furorę robi to, co można dostać do jedzenia w szpitalach w Katowicach. Twórcy strony ochrzcili ten wynalazek mianem "chleburgera". Od hamburgera różni go to, że zamiast kotleta z wołowiny, w środku bułki jest… kromka chleba.


Dla tych, którzy chcą zobaczyć zdjęcia źródło:
Szpitalne menu