Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#sąsiad

Sąsiad wampir

Nuke2012-01-17, 13:29
Dwóch znajomych rozmawia:
- Ty, mój sąsiad jest wampirem!
- Skąd wiesz?
- Wbiłem mu drewniany kołek w serce i wiesz co? Umarł!

Kołowrót

Ponury Knur2011-09-15, 11:08
Żona budzi się rano i znajduje na stole kartkę od męża:
Jak przyjdzie sąsiad, to daj mu kołowrót.
Późnym wieczorem mąż wraca z roboty. Żona śpi, a na stole kartka:
Koło wrót było bardzo dużo ludzi. Dałam mu koło stodoły.

Prezerwatywa

BongMan2011-09-03, 15:41
Pewien mężczyzna wyszedł wieczorem wyrzucić śmieci gdy z okna na piętrze w domu sąsiada wyleciała zużyta prezerwatywa i z plaśnięciem wylądowała na jego czole. Otrząsnąwszy się aż z obrzydzenia udał się wściekły do owego sąsiada i zaczyna łomotać w jego drzwi.
- Czegóż pan tak walisz w te drzwi?! - wrzasnął sąsiad otworzywszy.
- Kto tam jest u pana na piętrze?
- To nie pański interes, panie wścibski! Ale jeśli chcesz pan wiedzieć, to są tam moja córka z moim być może przyszłym zięciem!
Facet wręcza mu prezerwatywę mówiąc:
- Może to i nie moja sprawa, ale chciałem tylko żeby pan wiedział, że pański być może wnuczek właśnie wypadł z okna...

Sąsiedzi

s................w • 2011-05-13, 16:11
Działkowiec pyta sąsiada:
- Co tam wczoraj za święto mieliście, tak wszyscy tańczyliście?
- Dziadek ul przewrócił.

10 letni złodziejaszek

gemini20092011-04-07, 13:04
Cytat:

Wczoraj policjanci z Krapkowic zostali powiadomieni przez poszkodowanego, mieszkańca Żużeli o niecodziennym zdarzeniu. Według poszkodowanego 10 letni kolega jego syna wykorzystując zostawiony w domowym sejfie klucz skradł 12.000 złotych...

Policjanci z Krapkowic zajmujący się tą sprawą potwierdzili przypuszczenia poszkodowanego. Jak się okazało 10 latek, będąc w domu swoich sąsiadów zauważył w jednym z pomieszczeń sejf, w którym był klucz. Nieletni wyjaśnił policjantom, że dwukrotnie z sejfu skradł pieniądze. Pierwszy raz zadowolił się 1000 złotych, a będąc w mieszkaniu kolejny raz skradł całą resztę, w sumie 12.000 złotych.

W całej sprawie najbardziej zastanawiające jest zachowanie matki, która znalazła niemałą sumkę w rzeczach osobistych syna. Dopytując się skąd ma te pieniądze przyjęła jako wiarygodne tłumaczenie, że 10 latek zarobił pieniądze... na budowie domków. Nie wnikając w szczegóły zagospodarowała to co zostało z „ciężko zarobionych pieniędzy” na zakup nowych mebli, świni na komunię oraz wykładziny. Oczywiście wszystko dla syna.

W związku ze zgłoszonym zdarzeniem materiały w sprawie włamania i kradzieży pieniędzy policjanci prześlą w najbliższym czasie do Sądu Rodzinnego w Strzelcach Opolskich. Matce zostaną postawione zarzuty „paserstwa” bo zapewne wiedziała, bądź mogła przypuszczać, że pieniądze pochodzą z czynu zabronionego. Poszkodowany pieniądze miał przygotowane na zakup mebli.



zródło

ole

Poj🤬y sąsiad

k................z • 2011-02-15, 12:03
Mój sąsiad jest niesamowity. Wiecie o której do mnie wczoraj przyszedł? O 2 w nocy! On jest jakiś nienormalny. Miał szczęście, że jeszcze nie spałem i grałem na perkusji...

Sk🤬ysyn

BongMan2011-01-26, 12:02
Wpada mąż do mieszkania i od progu krzyczy:
- Ooo, zdradziecka bladzio! Wszystko się wydało! Wiem, że mnie zdradzasz! Gdzie ten bydlak???
- Ja nic nie wiem…
- Synek – mówi ojciec do Jasia – pomóż znaleźć sk🤬ysyna!
Jasio, zaglądając pod łóżko:
- Panie sąsiad, sk🤬ysyna Pan nie widziałeś?

Z patyka go!

R................g • 2010-06-04, 12:11
Chiał skoczyć...



i skoczył

żulik

kielba2010-03-30, 14:18
Wraca dobrze naj🤬y gość po imprezie, wtacza się na klatkę i opiera się o dzwonek do drzwi sąsiada. Po chwili wkurzony zaspany sąsiad wstaje z łóżka, w piżamce otwiera drzwi, a na to pijaczek:
- Ssooo tak stoiszzzz, właź stary!!!

Wojny sąsiedzkie

g................u • 2010-01-11, 21:40
Nie dalej jak miesiąc temu, mój dobry znajomy przyszedł do mnie do domu z kratą piwa. Myślę sobie- wszystko spoko, nie z takimi ilościami sobie radziliśmy we dwójkę, ale wypadałoby się jutro pokazać w robocie. Praca w biurze, w sumie godziny pracy są luźne (otwierają budynek o 5:30, zamykają równo o 20, w tym czasie trzeba przyjść i przerobić 8h) ale było już trochę późno bo koło 23, więc nikła była szansa, że zdążę wytrzeźwieć do jutra. A szef ostatnio coraz bardziej się wk🤬ia jak ktoś przyłazi nawalony. Zdziwiłem się, jak mi powiedział, że jest cała dla mnie jeśli tylko mu w czymś pomogę. Pytam o co biega, a ten mi zaczyna nawijać o moim starym aucie (Fiacik Cinko-Cinko) i czy jestem w stanie otworzyć go bez kluczyków. Sk🤬iel oczywiście wiedział, że potrafię, jego synek parę lat temu wrzucił do zamkniętego auta przez uchylone okno kluczyki. Wszyscy śmiali się w trzy dupy, a biedny wujo musiał zap🤬lać do pracy 2 dni na nogach zanim udało mi się dostać do środka, oczywiście przy okazji coś w drzwiach zj🤬em, do dziś zachodzę w głowę co to mogło być bo po wyjęciu drzwi, odkręceniu całego tego tałatajstwa- rączek, klamek, obudowy i wajchy od szyby okazało się, że nagle się naprawiły. No ale nie o tym miałem pisać. Pytam się go niby żartem, a co to auta się chce komuś włamać? Zdziwiłem się, bo kumpel mówi, że tak. Wypytuje dalej- po co, komu, dlaczego... No i dowiaduję się, że prowadzi wojnę z sąsiadem. Znajomy mieszka w bloku, jeździ starym Volvo, stawia go zawsze tak, żeby go było widać z jego mieszkania (chociaż nie wiem kto by się połasił na tego starego trupa). Pewnego pięknego dnia, stoi sobie na balkonie, pali sobie spokojnie papieroska a tu podjeżdża jego sąsiad, zaparkował zaraz obok jego grata, wysiadł i napluł na przednią szybę Volvo. Mój znajomy wydupia szybko papierosa, zakłada buty i napierdziela do windy. Zjechał na parter i sru pędzi na parking - sąsiada już nie ma, pewnie się rozminęli jak jechał windą, podszedł dla pewności do swojego auta żeby sprawdzić czy dobrze przyuważył, że pacan opluł mu auto. I jest - śliny tyle jakby z wiadra wylał. No to co, zap🤬la z powrotem do bloku, podjechał windą i dzwoni do gościa. Po chwili drzwi się otwierają. Znajomy się pyta dla pewności czy to on jeździ czerwonym Fiatem CC o numerach takich a takich, koleś zdziwiony lekko ale potwierdza. Kolejne pytanie - po co pan napluł mi na auto? Gość robi dziwną minę, udaje, że nie wie o co chodzi - "o czym pan mówi? " Kumpel mówi, że za 30minut jedzie zmienić zonę w robocie (prowadzą coś w stylu baro-restauracjo-fastfooda, można tam kupić wszystko, nie zdziwiłbym się, jakby trzymali uran na zapleczu) i że jak zejdzie a ślina zniknie to zapomni o wszystkim. Oczywiście stary grzyb nie polazł mu tego wytrzeć, a ślina wiadomo - nóg nie ma, więc znajomy zastał ją na szybie. Wk🤬ił się, a że jego sąsiad z leksza brudne auto miał to mu narysował na masce fiuta i właśnie taki też podpis pod nim umieścił. Pojechał do roboty, auto zostawił żonie, żeby sobie wróciła (on zawsze wracał razem z kucharzem który mieszkał na tym samym osiedlu). W robocie jak to w robocie, jakoś mu zleciało. Przyjechał do domu, zjadł kolacyjkę, telewizor sobie załączył i poszedł do kuchni po browar. Po otwarciu lodówki przeżył prawdziwą traumę bo zostało mu 1 piwo tylko a film który miał zamiar obejrzeć był dość długi. No to co robić- ubrał się, wziął dokumenty, pieniążki i gna do auta żeby zdążyć zanim film się zacznie. Wkłada kluczyk, otwiera drzwi, ciągnie za klamkę a ona cała z czegoś up🤬lona! obejrzał inne - też czymś uwalone. Powycierał to ładnie. Zamknął drzwi bo na film mu się już nie chciało patrzeć i idzie tam gdzie wcześniej stało auto sąsiada. Cinko-Cinko powycierane, błyszczy się jak psu jajca. No to wiadomo już, kto stoi za up🤬leniem klamek. Jak wojna to wojna! Pojechał swoim autem do swojego baro-restauracjo-blablabla, otworzył i zaczął grzebać w koszach, uwalił się cały od stóp po czubek nosa ale uzbierał 2 wiadra odpadków. Wrócił pod blok i CHLAST! po Fiaciku. Następnego dnia miał pozaklejane gazetami wszystkie szyby w aucie, tak, że musiał to zeskrobywać, oczywiście odwdzięczył się i zatkał mu tłumik używając pianki montażowej do okien. W odpowiedzi sąsiad skołował p🤬lny łańcuch, do tego kłódkę dobrej marki i za jego pomocą połączył tylni most z latarnią. Znajomy musiał zapierdzielać przez pół miasta do szwagra, żeby mu kątówkę pożyczył. Po drodze wpadł na genialny pomysł. I do tego potrzebny byłem ja. Miałem mu otworzyć drzwi. Na początku się wykręcałem, że to niebezpieczne, że na policji możemy wylądować, że poprzednim razem męczyłem długo z tymi drzwiami zanim je otworzyłem, ale w końcu odezwała się we mnie to bardziej pierdzielnięte "ja", które towarzyszyło mi zawsze gdy byłem jeszcze nastolatkiem i kiedy robiliśmy te wszystkie głupie rzeczy (zalepienie śniegiem drzwi od klatki, chrzest jajeczny nowej linii autobusowej w mieście, zostawienie pod bankomatem starego banknotu 100zł wysmarowanego gównem itp). Umówiliśmy się na 2 w nocy pod jego blokiem, pokręciliśmy się trochę tu trochę tam, potem ja zabrałem się do roboty. Zdziwiło mnie, bo kumpel cały czas coś wp🤬lał, miał cała reklamówkę bułek, trochę kiełbachy, serek i coś tam jeszcze. W końcu udało mi się otworzyć drzwi, tym razem nawet dość szybko (hmm.. może ja zły fach wybrałem i powinienem zostać złodziejem jednak...). Zadowolony z siebie czekam co zrobi kumpel. A ten mi mówi, że idziemy stąd. Myślę sobie, co jest k🤬a? No ale dobra, jak idziemy to idziemy. Siedliśmy sobie na ławce, jakieś 100metrów dalej. Pytam się, o co biega a on mi co chwila "Zobaczysz, zobaczysz", zjadł bułki, serek, kiełbachę, dał mi do potrzymania jakąś kartkę, siedzieliśmy na ławce jeszcze przez około 1,5h po czym mój towarzysz wyciągnął zza pazuchy butelkę i wypił zawartość. Wtedy coś mi już zaczęło świtać... Nie minęło 20minut jak pognał biegiem do Fiacika, otworzył drzwi, ściągnął spodnie, wlazł do środka i nasrał na siedzenie pasażera. Ja p🤬le, już wyobrażam sobie co by było jakby nas ktoś wtedy przyuważył. Prawie 30letni faceci włamują się do auta gościowi, jeden wp🤬la całą reklamówe żarcia, tylko po to żeby to wysrać, a gość któremu to robi, doskonale będzie wiedział, że to on. Srał chyba przez 5 minut. Ja już byłem trochę zestrachany, no ale w końcu mówi, że już skończył. Ale siedzi w tym aucie dalej i gapi sie na mnie. K🤬a co jest- mówię- trzeba sp🤬alać! A ten mi mówi prawie przez łzy "Chłopie k🤬a, co ja zrobiłem, co ja zrobiłem! ", Patrze tak na niego i nie rozumiem, co to nagle jakieś wyrzuty sumienia go wzięły. A on dalej swoje "ja p🤬le, ale głupi jestem". Mówie mu, żeby wyłaził już, a jak stwierdził, że jednak przesadził to może tu zostać i pucować auto temu gościowi do rana ale niech na mnie nie liczy bo do domu chce jechać. On się uśmiecha i mówi "k🤬a, stary nie o to chodzi.... nie wziąłem srajtaśmy". No to ładnie k🤬a, w pobliżu nie ma nawet jednego liścia którym można się podetrzeć, śmieci też nie widzę, chusteczek też nikt nie ma. Dobra, lece szybko do niego na górę. Wbiegam po schodach bo winda gdzieś wysoko stała, a powolna jak żółw jest. Po chwili stoję pod drzwiami i dzwonie. Otwiera zaspana Monika i patrzy na mnie ze zdziwieniem. Mówie szybko zanim zacznie zadawać pytania - daj mi szybko srajtaśmę. "Co?? "-no papier toaletowy, szybko "Wy wiecie która jest godzina, na co wam ten j🤬y papier?". K🤬a mać, zaczęło się! - No wiesz... (k🤬a co jej powiedzieć) ... siedzieliśmy u mnie w aucie i piliśmy wódkę, no i zarzygałem sobie siedzenia, do jutra będzie strasznie śmierdzieć więc muszę to powycierać teraz, Adam jest u mnie w aucie, też się urżnął i nie chciał przychodzić...(k🤬a teraz wielka chwila, uwierzy czy nie). Spodziewałem się każdej możliwej odpowiedzi, ale ta którą usłyszałem prawie mnie zabiła "A nie zesrał się przypadkiem? (k🤬a w tym miejscu zacząłem płakać) Nie wiem co wy kręcicie, ale widzę, że jesteś trzeźwy, wódki nie pijecie nigdy, a już na pewno nie przyjechałbyś tu autem jakbyście mieli zamiar wypić. Masz tu ten papier i znikaj bo chce sie wyspać", IHA- misja wykonana, teraz szybko trzeba na dół. Oczywiście prawa Murphy-ego dały o sobie znać i kiedy miałem zamiar dzwonić po windę okazało się, że obie są już na dole. Kurde nieciekawie - znaczy, że ktoś wychodził i to co najmniej 2 osoby, mam nadzieje, że nikt na parkingu kumpla nie przyuważył. No nic, lece po schodach. Dolatuje na parking, jest spoko, nikt podobno nie przechodził. Znajomy sie podciera, zostawia kartkę (dopiero teraz dojrzałem, że pisze na niej SZACH MAT) i wychodzi z auta. Oddalamy się kawałek, w moim mózgu pojawia się obraz "Mission passed - Krata browarów" z GTA 3 w które namiętnie graliśmy w robocie jak nie było co robić, albo po godzinach. Jest 5godzina, chce jechać do domu, ale kumpel upiera się, że musimy zobaczyć mine gościa. No dobra, mówie, gość mnie nie zna, więc przeparkuje swoje auto obok, i będę w nim siedział a Ty się gdzieś schowaj. Przeparkowałem. Czekaliśmy do 6:30 ale jedyną osoba która widzieliśmy to była Monika. Dobrze, że ona nas nie dojrzała. W końcu przed 7 zrezygnowaliśmy, coraz więcej ludzi zaczeło się tam kręcić. Przeparkowałem auto jeszcze raz, byle z dala od tego zasranego CC. Postanowiłem się przespać u kumpla- byłem śpiący a miałem 30minut jazdy autem do domu, nie chciałem ryzykować, że usne za kierownicą. W drzwiach mineliśmy jeszcze jego synka który wybierał się do szkoły. Padłem na wyro i śpię. Koło 14 pobudka "stary, k🤬a, sąsiad stoi pod drzwiami, mam mu otworzyć? ". Hmmm spotkanie z sąsiadem mogło źle się skończyć, już miałem przed oczami tą bójkę, ale doradziłem, żeby otworzyć. Kumpel otworzył i słyszę jak sąsiad się ładnie wita i mówi coś w tym stylu: "Panie Adamie, wiem, że źle zrobiłem jak wtedy panu naplułem na to auto, ale myślałem, że to kogoś innego wtedy, przepraszam, że się wtedy nie przyznałem i nie powycierałem, za te następne głupie żarty też. Myślę, że trzeba skończyć już te wygłupy, a to na zgodę (pół litra rumu)" a kumpel odpowiada "no, ma pan rację, niech mi pan powie tylko- czy był pan dziś w swoim aucie?" - "We fiaciku? Nieee, wczoraj go sprzedałem, ale stoi chyba jeszcze na parkingu bo benzyny w nim brakło i gość nie miał jak nim odjechać, a ja kupiłem sobie nowe...."