Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#sąd

Fikcja staje się faktem

saves2015-11-16, 20:49
To, z czego się śmialiśmy, podobnie jak Abelard Giza z drożdżówkami, zaczyna się realizować.

W Wielkiej Brytanii sąd odebrał dziecko matce i oddał je parze gejów. Sędzia Alison Russell, która - jak podkreśla brytyjski „Daily Mail” nie ma ani potomstwa ani męża - nazwała matkę manipulatorką i homofobką, przydzielając opiekę nad 15-miesięczną córką biologicznemu ojcu i jego partnerowi. Sprawa wzbudziła kontrowersje w Wielkiej Brytanii również ze względu na (ostatecznie wycofany) zakaz mówienia przez matkę o całej sprawie.

Szczegóły historii odebrania matce dziecka na rzecz dawcy nasienia, a prywatnie partnerowi biologicznego ojca, opisuje brytyjski „Daily Mail”. Sądowa batalia ma swój początek w 2013 roku, gdy doszło do sztucznego zapłodnienia matki. Dawcą nasienia był pochodzący z Rumunii przyjaciel kobiety, którego znała od lat. Umówili się, że ona zostanie matką i opiekunką, a on będzie mógł dziecko odwiedzać. Cała historia obróciła się przeciwko matce i dziecku, które zostało oddane parze homoseksualistów.

Sytuacja zaczęła się komplikować, gdy kobieta miała urodzić i termin porodu opóźniał się. Partner biologicznego ojca, gej twierdził, że brak wywoływania porodu stworzył bezpośrednie zagrożenie dla życia dziecka. Ku zaskoczeniu matki, kilka dni po urodzeniu dziecka - dostała list od prawnika reprezentującego dawcę nasienia. Mężczyzna domagał się prawa do opieki nad narodzoną dziewczynką.

Sprawa trafiła do sądu rodzinnego, gdzie sędzia Alison Russell wydała wyrok, zgodnie z którym córkę należy matce odebrać i oddać parze gejów. Sędzia - mimo faktu wieloletniej znajomości matki z przyszłym partnerem ojca - nazwała ją manipulatorką i homofobką, a w uzasadnieniu wyroku stwierdziła, że "nowe otoczenie dziecka pozwoli mu w pełni wykorzystać drzemiący w nim potencjał".

Kobieta nie zamierza składać broni i skierowała sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jak podkreśla „Daily Mail”, sędzia, która wydała skandaliczny wyrok, jest feministką i sama nie ma ani potomstwa ani męża.

niezalezna.pl/72966-wielka-brytania-sad-kazal-matce-oddac-dziecko-parz...

Od siebie dodam, że artykuł przeczytałem dwukrotnie, gdyż nie bardzo wierzyłem w to, co czytam. Cywilizacja zachodnia musi upaść. Nie zasługujemy na to żeby żyć. A niech nas muslimy zalewają...

Bardzo dobra linia obrony

B................O • 2015-10-30, 13:19
– Jest pan oskarżony o kradzież 300 mln euro z państwowych pieniędzy, które zapewne gdzieś pan ukrył. Wyrok w tej sytuacji nie może być inny niż 25 lat więzienia o ściśle zaostrzonym rygorze.
Czy ma pan jakieś ostatnie słowo?

– Wysoki sądzie, może przytoczę w tym momencie pewną legendę. Pewnego dnia pewien wilk zakradł się do stada owiec i uprowadził pasterzom 300 sztuk tego inwentarza. Pasterze jednak wynajęli myśliwych, którzy wilka pojmali i rzekli:
„Musimy cię zabić wilku!”
Na co wilk odpowiedział: „Panowie, nie zabijajcie mnie! Dam wam 150 owiec jak mnie puścicie wolno. Pasterzom po prostu powiecie, że mnie zabiliście. Oni mnie więcej już nie zobaczą i kraść więcej owiec nie będę”.
Myśliwi się zgodzili i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

– Sąd jest pod wrażeniem tej legendy. Jesteście wolni. Możecie opuścić salę rozpraw.

Ograniczenie do 40km/h

DickSet2015-10-12, 14:54
Spotyka się dwóch znajomych:
- Widzisz, i wygrałem tę sprawę o przekroczenie prędkości.
- Ale jak?
- Mój adwokat udowodnił, że przy 200 km/h nie widać znaku ograniczenia do czterdziestu.

Ręka ręke myje :D

Fabir2015-10-10, 0:49
Poniższa historia wydarzyła się w jednym z tych małych miasteczek, gdzie wszyscy się znają. Podczas rozprawy sądowej, prokurator wezwał pierwszego świadka - pewną staruszkę.

- Pani Nowakowska, zna mnie pani? - spytał.
- Oczywiście! Znam pana, od kiedy był pan dzieckiem i szczerze mówiąc, jestem zawiedziona, co z pana wyrosło. Kłamie pan, zdradza żonę, manipuluje pan ludźmi i obgaduje ich za plecami. Myśli pan, że jest taka grubą rybą, a tak naprawdę jest pan tylko płotką. Krótko mówiąc: tak, znam pana.
Prokuratora aż zamurowało. Nie wiedząc, co ma teraz zrobić, wskazał na adwokata i spytał:

- A czy zna pani tego człowieka?
- Oczywiście, znam pana Szymańskiego od kiedy był brzdącem. Jest leniwy, zajadły i ma problem z alkoholem. Jego kancelaria ma fatalną reputację. No i nie zapominajmy, że zdradził partnerkę z trzema różnymi kobietami - w tym z pańską żoną! Tak, znam go dobrze.

Adwokat był cały czerwony na twarzy, wyglądał, jakby zaraz miał dostać zawału. Sędzia poprosił obu mężczyzn do siebie. Kiedy podeszli, nachylił się i wyszeptał:

- Jeśli któryś z was spyta ją, czy mnie zna, to przysięgam, że skażę was na dożywocie!

Sprawiedliwość

chester2015-09-14, 16:36
- Za aborcję dziecka z gw🤬tu pójdzie Pani do więzienia.
- Co?! Może jeszcze do jednej celi z gw🤬cicielem?!
- To niemożliwe, gdyż gw🤬ciciel dostał wyrok w zawieszeniu.
Działka, na skrzyżowaniu ulic Ozimskiej i Plebiscytowej w Opolu trafiła w prywatne ręce ponad rok temu. Nowy właściciel wyremontował stojący na niej budynek, a niedawno wziął się za porządkowanie otoczenia, m.in. kładąc nową nawierzchnię. To wtedy trafił na studzienkę z kablami.

- Skontaktowałem się z poprzednim właścicielem, czyli Wojskową Agencją Mieszkaniową, aby dowiedzieć się co to właściwie jest i do kogo należy - opowiada Mariusz Kołodziej. - To ważne, bo nad studzienką miała przebiegać jedyna droga dojazdowa. Nie chciałem ryzykować, że pojedzie tamtędy cięższy transport i się na tej studzience zarwie.

Pan Mariusz pismo do WAM-u wysłał w kwietniu. Po czterech miesiącach przyszła odpowiedź, że to nie są ich kable. Właściciel uznał, że jest tylko jeden sposób, aby dowiedzieć się do kogo one należą: przeciąć je i czekać, kto przybiegnie z awanturą.

- Nie mam żadnej służebności gruntowej na swojej działce, więc podejrzewałem, że kable biegną tu nielegalnie, albo ktoś przed laty je położył i zupełnie o nich zapomniał. Uznałem, że czas wyjaśnić tę sprawę - argumentuje Mariusz Kołodziej.

Kable zostały przecięte w środę około 10.30, na reakcję nie trzeba było długo czekać.

- Nie minęły dwie godziny, a na miejscu pojawił się naczelnik wydziału łączności i informatyki opolskiej komendy policji. Powiedział, że to co zrobiłem to jest sabotaż - relacjonuje Mariusz Kołodziej. - Gdy przeciąłem kable okazało się, że jeden z nich służył do zarządzania patrolami i radiowozami w Opolu, ale komenda wojewódzka nie ma jego dokumentacji. Później pojawiła się jeszcze żandarmeria wojskowa, choć wojsko przecież wcześniej zapewniało mnie, że kable nie są ich.

Pan Mariusz stwierdził, że nie wyrazi zgody na naprawę kabli, dopóki ich właściciel nie potwierdzi w oświadczeniu, że te do niego należą. - Nie chcę nikomu robić problemów, ale mam chyba prawo wiedzieć co się znajduje na moim terenie. Dlatego kable mogą zostać, ale trzeba to wszystko usankcjonować. Jeśli ciężarówka z piaskiem zarwie tę studzienkę, to muszę przecież wiedzieć kogo zawiadomić - kwituje właściciel. - Myślę, że wszystko rozbija się o pieniądze, bo ten do kogo należą kable, będzie musiał opłacić służebność.

Połączenie ze światem, oprócz policji, stracił również Sąd Rejonowy w Opolu oraz Wojskowa Komenda Uzupełnień. Taka sytuacja trwa już prawie od tygodnia.

- Wiemy o awarii, ale nic więcej nie powiemy - słyszymy w wojsku. - Kontaktuje się pani z instytucją odpowiedzialną za obronność - mówi przedstawiciel armii.

Policja wybrnęła z kłopotu, korzystając z łączności alternatywnej. W sądzie nadal jest głucho. I nie wiadomo kiedy łączność zostanie przywrócona.

źródło