Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#sól

niemiecka sól

e................l • 2013-12-30, 21:24
Co roku wyjeżdżam do pracy sezonowej do niemiec, z stała ekipa ludzi, rzadko się zdarza aby ktoś nowy przybył. I ogrom śmiesznych sytuacji jakie się tam mi/nam przytrafiło jest nie do ogarnięcia a i nie też każdego by śmieszyły bo trzeba być w temacie pracy. Lecz jedna z historii się z wami podzielę bo wydaje mi się być na tyle ciekawa że was zainteresuje.

Ale do rzeczy.
Tego roku mieliśmy nowego pracownika a był to gościu w wieku około 55-60 lat (mimo to wciąż się dobrze trzyma) patrząc na niego wypisz wymaluj gościu z ulicy co nieraz Cie zaczepia z tekstem " ee majster, poratuj złotówka na wino" i rzeczywiście lubował się w konsumpcji alkoholu. Dodam że w tematach ogólnych to za mądry on nie był.

Miał on zwyczaj że kanapki które brał do pracy posypywał duża ilością soli, w ogóle bardzo lubił sól i do wszystkiego jej dodawał ponad miarę. I przyszedł czas że ten zapas który zabrał z domu mu się skończył. Jako że nie wiedział jak jest "sól" po niemiecku grzecznie spytał się nas. I poszedł do sklepu w celu nabycia owego produktu.
Kolejnego dnia, dojeżdżamy na miejsce pracy , a on pada na ziemie i zwija się z bólu brzucha (niemal pozycja płodowa). Po jakimś czasie ból mu przeszedł na tyle że mógł pracować, i jakoś pracował. Gdy nadszedł czas "drugiego śniadania" około godziny 12 (była to praca akordowa wiec ogólnie każdy sobie robił przerwy kiedy miał na to ochotę) Przyszedł Zbyszek (bo tak się nazywał bohater owej historii) i wyciąga kanapeczki z plecaka i zaczyna zajadać, po kilku kęsach patrzy na kanapkę i stwierdza że mu szynka zzieleniała (dzień temu kupiona) Badania innych osób potwierdziło że rzeczywiście szynka zrobiła się zielona.
Fakt faktem że facet był głodny, mięso miało normalny zapach pierwsze kęsy smakowały całkowicie tak jak powinny to zjadł te kanapki.
Nie minęło pół godziny a potworny ból brzucha znowu go dopadł. I od razu cała wina spadła na owa zielona szyneczkę.

Dzień pracy się jakoś zakończył wróciliśmy na "bazę" każdy zajmuje się przygotowaniem jakiegoś obiadku, i jeden z kolegów mówi:
-Zbyszek zapodaj troszkę soli

po chwili Zbyszek wypada z kontenera z mniej więcej czymś takim:



Ubaw z niego mieliśmy kosmiczny ale z drugiej strony
Całe szczęście że ktoś go poprosił o sól bo nie wiadomo ile by się gościu tym truł i nie wiadomo co by się z nim stało.

Biznesmen

hierek182013-11-24, 18:49
Pewien nowobogacki biznesmen z Pruszkowa zafundował sobie wymarzony rejs jachtem wokół Afryki. Niestety, straszliwa burza zatopiła łajbę a nasz bohater wylądował samotnie na całkowicie bezludnej wyspie, bez żadnych środków do przetrwania. Jedyną rzeczą, którą udało mu się uratować był wypchany dolarami portfel (to taki odruch, aby łapać to, co się najbardziej kocha). Minęło kilka dni. Facet już prawie umiera z głodu, gdy nagle do brzegu wyspy dobija łódź pełna Pigmejów. Tubylcy zaczynają wyjmować z niej całą masę jedzenia (najwyraźniej przyjechali na jakąś imprezkę). Gdy zaczęły się jakieś rytualne tańce gość nie wytrzymał i wyszedł z ukrycia. Stanął przed wodzem i poprosił o jedzenie.
- Dobra blada twarzo – odpowiedział wódz – ale u nas obowiązuje zasada „nic za darmo”. Żarcie możesz dostać tylko, jeżeli za nie zapłacisz dolarami, zjesz całą beczkę soli lub dasz dupy mnie i wszystkim moim towarzyszom.
- Ok – odpowiedział biznesmen – zjem sól.
Postawiono przed nim beczkę z solą, w rękę włożono łyżkę z kości nosorożca i facet zaczął jeść. Zjadł dwie trzecie i zrozumiał, że nie da rady.
- Więcej nie mogę - wyszeptał spierzchniętymi ustami – R🤬ajcie mnie.
Czarnoskórzy ustawili się karnie w kolejce. Zaczął wódz. Po dwudziestym analnym akcie z oczu biznesmena popłynęły łzy, a z gardła wydostał się jęk:
- Już ku*wa nie wytrzymam, bierzcie pieniądze.

Katastrofa w Wapnie

Rock_Star2013-01-28, 19:50
Miejscowości Wapno nie pochodzi od soli, ale od złóż białego wapiennego gipsu, które znajdowały się nad pokładami tutejszej kopalni soli i były eksploatowane zanim jeszcze rozpoczęto jej wydobycie. Kopalnia soli nosząca w ostatnich latach istnienia imię Tadeusza Kościuszki powstała w roku 1911. Po kilku fazach rozbudowy Wapieńska żupa stała się w latach 1960 - 1965 drugim co do wielkości zakładem produkcji soli w Polsce. Wydobywana tutaj sól była dobrej jakości, toteż ówczesne władze inwestowały w rozwój zakładu, a do pracy ściągali ludzie z całej Polski zwabieni perspektywą dobrych, stabilnych zarobków, mieszkania i innych przywilejów. Tutejsze sklepy były dobrze zaopatrzone, co sobotę odbywały się zabawy, a co roku 4 grudnia organizowane były uroczyste Barbórki. Władze zezwoliły nawet na zbudowanie pod ziemią kapliczki i odprawianie w niej mszy. Podziemna kaplica bł. Kingi w podziemiach Kopalni Soli w Wapnie powstała w zaledwie 45 dni, w okresie od 15 grudnia 1956r. do końca stycznia 1957r. Jak łatwo się domyśleć, cały ołtarz wybudowany był z soli. Jedynym warunkiem uzyskania tych przywilejów było wyrabianie, a nawet przekraczanie przyjętych planów produkcyjnych - za wszelką cenę, bez oglądania się na możliwe konsekwencje. Uruchomiono nawet zamknięty przed wojną ze względu na zagrożenie poziom trzeci.

Ale natura nie pozwoliła zakpić ze swoich praw. W nocy z 4 na 5 sierpnia 1977 woda po raz pierwszy podeszła pod Wapieńskie domy. Ludzie wspominają dziwną ciszę, jaka panowała tego rana w mieście. Nie zawyła syrena wzywająca pracowników na pierwszą zmianę, nie przyjechał na stację pociąg po transport soli... Za to na okolicznych polach pojawiły się agregaty, które miały zamrozić zbierającą się w chodnikach wodę, oraz milicjanci i grupki ludzi, którzy mieli zadecydować, jak ratować kopalnię. Miejscowość mogła stanowić scenerię do katastroficznego filmu. Ziemia pękała, osuwały się ściany domów, a w pozostałych częściach w powietrzu wisiały meble.

Ale kopalni nie dało się uratować. W ciągu dwu miesięcy woda pozalewała większość chodników. W dziurach powstałych w wyniku zapadania się terenu niknęły drzewa, garaże, ściany i całe fragmenty domów. Z Wapna ewakuowano ponad 1400 osób - ludzi, którzy do końca mieli nadzieję, że uda im się zachować dobre miejsca pracy i przywileje... Na szczęście nikt nie zginął. Od dłuższego czasu było wiadomo, że złoża są eksploatowane rabunkowo, można i trzeba było być przygotowanym na alarm.

Tak, jak znana była kopalnia soli, tak po katastrofie zrobiła się w temacie kompletna cisza. Ówczesne władze chwaliły się wyłącznie sukcesami, na porażki nie było w poprzednim ustroju miejsca. Młodzi wapnianie poprzenosili się do innych kopalni, znowu dobrze zarabiali, mieli się dobrze. Starsi, często w wieku przedemerytalnym zamieszkali w pobliskiej Pile i Wągrowcu, dopracowali gdzieś do emerytury. Rdzenni mieszkańcy tych miejscowości, którzy czekali na własne mieszkania bez zachwytu (oględnie mówiąc) przyjmowali przybyszów, którzy zamiast nich otrzymywali tutaj swoje „m”. Niektórzy wrócili do Wapna, ale w tej chwili jest to miasto emerytów. W dodatku jego istnienie jest niepewne - co jakiś czas w ziemi pojawiają się nowe pęknięcia i zapadliny. Wprawdzie Hydro - Nafta z Piły przeprowadza badania terenu i zabezpiecza powstające szczeliny, ale pod ziemią istnieje wiele pustych komór po dawnej kopalni.
















Brak wiedzy większości Polaków o tej katastrofie jest kolejnym przykładem w jaki sposób funkcjonowała ówczesna władza i media.

Powiedz koleżance

H................4 • 2012-12-09, 14:07
Powiedz koleżance, że jak odchyli głowę do tyłu i będzie udawała, że sypie na język sól z solniczki, to poczuje słony smak.

Ciesz się widokiem.

Sztuka solenia

Centurion2011-10-01, 19:48
Why so salty?

Krasnoludek

G................h • 2010-03-15, 22:10
Przychodzi krasnoludek do sklepu i mówi do ekspedientki.
- Poproszę 2 miligramy soli.
Ekspedientka lekko zdziwiona pyta.
- A jak ja ci to odmierzę?
- Nasypię ci na oko.

The Prodigy

E................a • 2009-08-29, 16:10
The Prodigy przyleciało z koncertem na Ukrainę. Na płycie lotniska kobiety w ludowych strojach, chleb, sól.
-No tak to nas jeszcze nie witali - stwierdził Keith, z uśmiechem zwijając w rulon pięciofuntówkę.

Zupa zbyt słona

Centurion2009-06-23, 21:23
Taka zadyma o jakiś rosołek