Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika.
Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:
Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:
Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics: Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Pewnego wieczoru staruszek poczuł się gorzej (bolało go w klatce piersiowej) i stwierdził że zadzwoni do lekarza opieki całodobowej by umówić się na wizytę domową. Oczywiście rzecz jasna Panu lekarzowi nie chciało się przyjechać do chorego więc pokpił sprawę i odmówił owej wizyty (być może znal historie choroby tego staruszka). Jednak coś mu zaświtało w głowie około godziny 12 i zadzwonił to dziadka by sprawdzic czy wszystko OK. Dziadzio nie odbierał, więc wezwał zespół Ratownictwa Medycznego do mieszkania dziadka. Po przybyciu na miejsce nikt nie otwierał drzwi. Ratownicy wezwali więc straż pożarną (tym razem byli trzeźwi jak przyjechali). Strażacy dzielnie swoimi toporkami rozpieprzyli drzwi w drobny mak i ku zdziwieniu wszystkich dziadziu siedział sobie na fotelu w pokoju. W momencie gdy zobaczył całą bandę ludzi sięgnął ręką do prawego ucha i wyjął aparat słuchowy mówiąc a w zasadzie krzycząc: "chyba wyczerpała mi się bateria...".