Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#psychologia

NIE każdy potrzebuje terapii

kuba_okr2024-02-14, 16:05
Rozmowa z Tomaszem Witkowskim – psychologiem autorem, założycielem Klubu Sceptyków Polskich. Rozmawiamy o roli nauki w psychologii, wpływie badań na społeczeństwo, kontrowersjach wokół metod terapeutycznych oraz krytycznym spojrzeniu na pop psychologię. Poruszamy tematy od psychologii w sądach po działanie pamięci i skuteczność psychoterapii, podkreślając znaczenie naukowego sceptycyzmu i nowych technologii w rozwoju psychologii.

Zawsze myśl pozytywnie

ciepson2023-11-12, 19:25
Co jest dobrego w sytuacji, kiedy podczas seksu umrze prostytutka?

- Druga godzina gratis.

Schizofrenia katatoniczna

c................2 • 2019-02-28, 11:13
Witam, ja to tutaj tylko tak zostawię.
Oczywiście polecam, niesamowicie interesujący wywiad z chorym niestety chłopakiem.




Materiał poświęcony syndromowi sztokholmskiemu. Poznacie historię tego syndromu, jego objawy oraz konsekwencje jakie może spowodować.
Czy psychopaci nami rządzą? Dlaczego psychopatów znajdziemy w polityce oraz w dużych korporacjach na wysokich stanowiskach? Wydawać by się mogło, że ich miejsce jest w psychiatryku, a jednak...

Eksperymenty psychologiczne, które pokazują jakimi ludzie są dziwnymi stworzeniami...
Gimbaza i sebixy robią scroll down, pozostali mogą przeczytać.

Cytat:


1. Wszyscy nosimy w sobie cząstkę zła.

Niezaprzeczalnie najsławniejszym eksperymentem w historii psychologii stał się stanfordzki eksperyment więzienny z 1971 roku. Pokazał on jak sytuacja społeczna może zmieniać ludzkie zachowanie. Prowadzący eksperyment prof. Philip Zimbardo stworzył w podziemiach uniwersytetu więzienie i wyselekcjonował 24 studentów (którzy nie mieli przeszłości kryminalnej i byli psychicznie zdrowi), by wcielili się w role więźniów i strażników. Badacze obserwowali studentów (pozostających w „celach” 24 godziny na dobę) i strażników (pełniących 8-godzinne zmiany) dzięki ukrytym w pomieszczeniom kamerom.
Eksperyment planowany na dwa tygodnie, został przerwany po 6 dniach w związku z agresywnym zachowaniem strażników. Niektórzy stosowali tortury psychiczne, przez które badani-więźniowie poddani byli ogromnej dawce stresu i lęku. – Strażnicy eskalowali agresją wobec więźniów, rozbierali ich do naga, nakładali na głowy worki, a ostatecznie nawet zmuszali do poniżających, nieludzkich praktyk seksualnych – powiedział prof. Zimbardo dla „American Scientist”. – Po 6 dniach musieliśmy zakończyć eksperyment, ponieważ wydostał się on spod naszej kontroli. Nie mogliśmy spokojnie zasnąć, nie myśląc o tym, co akurat robią strażnicy więźniom.

2. Nie dostrzegamy tego, co znajduje się wprost przed naszymi oczami.

Myślisz, że wiesz, co dzieje się wokół ciebie? Prawdopodobnie nie jesteś nawet blisko. W 1998 roku psychologowie z Kent i Stanford University zaangażowali w badania przechodniów na uniwersyteckim kampusie, by sprawdzić jak wiele ludzie zauważają dookoła siebie. Przechodniów pytano o kierunek, a kiedy niczego nieświadomi zaczynali tłumaczyć drogę, pomiędzy rozmawiającą parą przechodzili mężczyźni niosący ogromne, drewniane drzwi. Na kilka sekund blokowali widok rozmówcy. W tym krótkim czasie badacz zamieniał się miejscami z innym człowiekiem – wyglądającym zupełnie inaczej niż ten pierwszy. Połowa badanych przechodniów nie zorientowała się, że rozmawia z kimś innym! Był to pierwszy eksperyment ilustrujący zjawisko „chwilowej ślepoty” (ang. change blindness). Pokazuje ono jak bardzo selektywna jest nasza uwaga.

3. Odraczanie gratyfikacji jest trudne, ale przynosi korzyści.

W sławnym „marshmallow experiment” przeprowadzonym w latach sześćdziesiątych na Stanford University testowano zdolność dzieci w wieku przedszkolnym do odraczania gratyfikacji. Dał psychologom wiele do zrozumienia w tematyce samodyscypliny i silnej woli. W eksperymencie czterolatki były pozostawiane w pokoju same. Na przeciwko nich na talerzu leżała słodka pianka. Dzieci mogły ją zjeść od razu lub poczekać 15 minut na powrót badacza i dostać dwie pianki.
Większość małych badanych zapowiadała, że poczeka, ale nie wszystkim się udało. Te, które przeczekały kwadrans tortur najczęściej używały technik unikania. Na przykład odwracały wzrok, zamykały oczy. Zauważono, że dzieci, które były zdolne do powstrzymania się przez jakiś czas rzadziej cierpiały z powodu otyłości, problemów z zachowaniem czy nadużywania substancji psychoaktywnych w przyszłości. Odnosiły również więcej sukcesu – jak okazało się z czasem.

4. Jesteśmy wystawieni na pastwę konfliktów moralnych.

W eksperymencie przeprowadzonym w 1961 roku psycholog z Yale, Stanley Milgram badał, a raczej ostrzegał, przed tym jak daleko jesteśmy gotowi się posunąć, by tylko nie przeciwstawiać się autorytetom. Nawet jeśli ceną jest krzywda innej osoby i ogromny konflikt między osobistymi zasadami moralnymi a zobligowaniem do posłuszeństwa.
Prof. Milgram chciał swoim badaniem wyjaśnić, jak naziści mogli dopuścić się Holocaustu i straszliwych zbrodni z nim związanych. Aby to zrobić, Milgram wyselekcjonował grupę badanych i stworzył pary. Jedna osoba z pary (podstawiony aktor) miała grać ucznia, a badany wcielał się w rolę nauczyciela. Tego drugiego poinstruowano, by za złe odpowiedzi karał ucznia coraz silniejszymi szokami elektrycznymi. Aktor-uczeń wydawał odgłosy bólu, prosił, by przestać i zakończyć eksperyment. Kiedy badany-nauczyciel chciał przerwać, profesor towarzyszący mu wydawał polecenie, by kontynuować.
W pierwszej fazie eksperymentu, 65 proc. badanych posunęło się do zadania ostatniego szoku o mocy 450 volt (zaznaczonego jak „XXX”), mimo że większość miała wyrzuty sumienia i czuła się z tym potwornie źle.
Eksperyment Milgrama stał się znakiem ostrzegawczym dla całej ludzkości, pokazującym, że prawie każdy człowiek jest w stanie popełnić zbrodnię, kierując się posłuszeństwem dla autorytetu. „Scientific American” sugeruje, że to badanie pokazuje wewnętrzne konflikty.
– Ludzka natura moralna zawiera w sobie empatię, dobroć dla innych, ale też rys ksenofobiczny, brutalny i zły. Eksperyment Milgrama pokazuje konflikt moralny, który leży głęboko w każdym z nas. – Ostatnimi czasy również metodologia zastosowana przez Milgrama w jego badaniu jest kwestionowana.

5. Łatwo skorumpować nas władzą.

Istnieje psychologiczne wyjaśnienie dla faktu, że niektóre osoby, kiedy już dorwą się do władzy, zaczynają swoich podwładnych traktować bez szacunku i patrzeć na nich z góry. W 2003 roku opublikowano w „Psychological Review” badanie, w którym studenci podzieleni na trzy grupy pisali krótki artykuł. Dwóch poinstruowano, by pisali, a jeden w każdej grupie miał oceniać tekst i wkład (a co za tym idzie wypłatę) dwóch kolegów z grupy. W trakcie pracy wnoszono do pomieszczenia talerz, a na nim pięć ciastek. Ostatnie ciastko, kurtuazyjnie nie było zjadane przez nikogo, ale czwarte z kolei było najczęściej zjadane przez „szefa” grupy, który mlaskał przy tym i szeroko otwierał usta.
– Kiedy badacze dali władzę swoim badanym, ci ostatni częściej traktowali pozostałych współpracowników w sposób nieelegancki, ich flirty były bardziej ostentacyjne, ich reakcje bardziej ryzykowne. Głośniej wypowiadali swoje zdanie, pierwsi robili oferty w negocjacjach, a ciastka zjadali łapczywie jak Ciasteczkowy Potwór z Ulicy Sezamkowej. – napisał w artykule Dacher Keltner, autor badań.

6. Pragniemy członkowstwa i szybko wchodzimy w konflikty z innymi grupami.

Ten klasyczny eksperyment z dziedziny psychologii społecznej rzucił światło na zjawisko łączenia się w grupy, stawania w opozycji do grup obcych, gmatwania relacji między jednymi państwami i kooperacji między innymi.
Muzafer Sherif zorganizował obóz wakacyjny dla 22 chłopców, których losowo podzielił na dwie drużyny – Orły i Grzechotniki. Spędzili oni razem tydzień w Robbers Cave State Park w Oklahomie, grając w gry i bawiąc się wspólnie. Ale kiedy tylko chłopcy lepiej się poznali i zintegrowali, zaczęli konkurować w grach, pojawiły się narastające konflikty. Ostatecznie grupy odmówiły wspólnego spożywania posiłków. Sherif postanowił zjednać zwaśnione grupy. Najpierw zaproponował im wspólne przyjemności, co nie zdało egzaminu, a następnie dał im zadanie, które mogli rozwiązać tylko współpracując. To stało się strzałem w dziesiątkę.

7. Do szczęścia trzeba nam tylko jednego.

Harvard Grant to jedno z najdłużej trwających badań w historii psychologii. Zajęło ono 75 lat i objęło 268 studentów Harvardu, których regularnie badano prawie całe życie. Badacze zbierali informacje o różnych aspektach ich życia. Na podstawie tych badań doszli do jednej konkluzji. W życiu liczy się tylko miłość. Przynajmniej jeśli chodzi o długotrwałe szczęście i satysfakcję z życia.
Długoletni kierownik badań, psychiatra George Vaillant, powiedział „Huffington Post”, że istnieją dwa filary szczęścia: jeden to miłość. A drugi to znalezienie sposobu na przeżywanie życia, w którym miłości się nie odrzuca. Jeden z badanych studentów zaczął eksperyment z najniższymi notami w kategorii stabilizacji. Miał za sobą nawet próbę samobójczą. Ale badanie ukończył jako jeden ze szczęśliwszych. Przeżył życie szukając miłości.

8. Do pełnego rozkwitu potrzebna nam wysoka samoocena i status społeczny.

Sukcesy i osiągnięcia to nie tylko sprawa nadętego ego. To również sposób na długowieczność – wynika z badań wielokrotnych zdobywców Oskara. Badacze z Sunnybrook and Women’s College Health Sciences Centre odkryli, że aktorzy i reżyserzy, którzy zdobyli Oskara żyli średnio o 4 lata dłużej niż nominowani przez Akademię.
– Nie twierdzimy, że jeśli wygrasz Oskara, to będziesz żył dłużej – mówił Donald Radelmeier, autor badań – albo że ludzie powinni chodzić na kurs aktorstwa. Uważamy jedynie, że czynniki społeczne są ważne... Sugerujemy, że wewnętrzne przekonanie o własnej wysokiej samoocenie jest aspektem zdrowia i długowieczności.

9. Usprawiedliwiamy swoje zachowania tak długo, aż nabiorą one sensu.


Teoria dysonansu poznawczego mówi, że ludzie mają naturalną skłonność do unikania konfliktu psychologicznego opartego na wykluczających się przekonaniach. W często cytowanym eksperymencie prof. Leon Festinger prosił badanych o wykonywanie nudnych czynności przez dość długi czas. Następnie płacono im dolara lub dwadzieścia, by powiedzieli kolejnemu badanemu, że zadanie jest niezwykle ciekawe. Badani, którym zapłacono mniej, bardziej chwalili zadanie. Dlaczego? Ci, którzy dostali wyższą zapłatę właśnie nią wyjaśniali zaangażowanie w nudne zadanie. Ci, którzy nie zarobili mieli natomiast potrzebę znalezienia innego argumentu – na przykład takiego, że zadanie samo w sobie jest ciekawe i dlatego się w nie zaangażowali. To pokazuje, jak czasem oszukujemy samych siebie, by świat wydawał się logiczniejszy.

10. Stereotypami posługujemy się na co dzień.

Stereotypowe spostrzeganie ludzi należących do różnych grup to coś, co robimy nawet, gdy bardzo staramy się unikać niesprawiedliwych uproszczeń. Psycholog John Bargh przeprowadził eksperyment dotyczący automatyzmów w zachowaniu społecznym. Pokazał on, że często oceniamy ludzi nieświadomie, posługując się stereotypami. W jednym z eksperymentów Bargha osoby, które odczytały słowa związane ze starością (Floryda [piwo dla tego, który mi powie jak Floryda kojarzy się ze starością], bezradność, pomarszczony) znacznie wolniej przechodziły przez korytarz niż osoby, które czytały słowa nie związane ze starością. Bargh odtworzył swój udany eksperyment, używając stereotypów związanych z rasami. – Kiedy posługujemy się stereotypami – kolorem skóry, wiekiem, rasą drugiej osoby, a nasz umysł odpowiada na to hasłami „głupi”, „gorszy”, „wolniejszy”, warto wiedzieć, że to nie odzwierciedlenie realnego stanu rzeczy.

Źródło: charaktery.eu

Przewaga Psychologiczna Mike Tysona...

a................9 • 2014-01-13, 19:26
Nasz kochany Mike (bynajmniej mój autorytet) Mówi o tym co pozwalało mu wygrać a 1:50 piękny pokaz siły pieści!! Osobiście wolał bym wj🤬 się pod auto.

Przyjaźń z porywaczem

Mizantrop2013-05-21, 11:05
Tekst w całości skopiowany stąd. Autorem jest Ismail Zaboub i on posiada do tekstu pełne prawa.

Cytat:

„Zorganizowane działanie mające na celu uprowadzenie kogoś (…) wbrew czyjejś woli” – taka jest słownikowa definicja porwania. Jest to jeden z najbardziej przerażających aktów przemocy, potępiany przez (zdrową umysłowo) część cywilizowanych współczesnych społeczeństw. Jako ludzie wychowani w kulturze europejskiej, u której podstaw leży poszanowanie osobistej wolności każdego człowieka, nie możemy zrozumieć takiego działania. Czynu, którego istotą jest właśnie, brutalne tej wolności odebranie.

Tym bardziej, trudny w zrozumieniu jest tzw. syndrom sztokholmski. Jest to pojęcie przedstawione po raz pierwszy w latach siedemdziesiątych XX wieku przez szwedzkiego psychiatrę i kryminologa Nilsa Bejerota, wtedy znanego głównie ze swoich prac na temat uzależnienia od narkotyków.

Przyjęto, że każdy może zostać nim dotknięty, wystarczy, że zostaną spełnione cztery warunki:

istnieje zagrożenie życia,
porwany ma przekonanie (niekoniecznie prawdziwe), że nie ma możliwości ucieczki,
porywacz przynajmniej czasami wykazuje oznaki przyjaznego zachowania
widoczne jest odizolowanie ofiary od świata zewnętrznego.
Historia tego pojęcia rozpoczyna się pod koniec sierpnia 1973 roku w stolicy Szwecji. Dokładnie 23 sierpnia Jan-Erik Olsson wchodzi do sztokholmskiego oddziału Kreditbanken w samym centrum miasta i rozpoczyna napad. Policja zostaje wezwana natychmiast. Jednak zaraz
po wejściu do środka dwóch funkcjonariuszy Olsson otwiera ogień – jednego z nich rani, a drugiemu każe usiąść i śpiewać. Ten posłusznie wykonuje polecenie. Następnie wszystko przebiegło już według dobrze znanego policji scenariusza: zostali wzięci zakładnicy, przedstawiono żądania, a nawet wykonano telefon do premiera Szwecji (tragicznie później zmarłego Olofa Palmego), a w końcu po sześciu dniach negocjacji i gróźb – napastnicy zostali obezwładnieni, a zakładnicy uwolnieni (żaden z nich nie odniósł znaczących obrażeń).


Jan-Erik Olsson
Kolejnymi krokami w tym scenariuszu jest zawsze przesłuchanie zakładników, którzy są przecież najlepszymi z możliwych, bo naocznymi, świadkami całego zajścia oraz osądzenie sprawców napadu. Nagle jednak zaczęło robić się ciekawie z psychologicznego punktu widzenia. Zarówno Nils Bejerot, który współpracował podczas tego napadu z policją, jak i sami funkcjonariusze zauważyli, że pomimo wszystkich tych wydarzeń, uwolnieni już zakładnicy bronią przestępcy i odmawiają składania zeznań. Co więcej, rodziny jednej z zakładniczek (Kristin Enmark) oraz jednego ze sprawców (Clarka Olofssona) zaprzyjaźniły się (sic!).

To wszystko skłoniło Nilsa Bejerota do przyjrzenia się przypadkom zbliżania się zakładników do porywaczy. Zaraz po napadzie podzielił się swoimi spostrzeżeniami z dziennikarzami, udzielił też wielu wywiadów, a stworzony przez niego termin „syndrom sztokholmski” przyjął się zarówno w środowisku naukowym jak i w świadomości społecznej.

Najbardziej znanym przykładem występowania tego zjawiska jest historia Patrici Hearst. W lutym 1974 roku została ona porwana przez Symbionese Liberation Army (SLA), lewicową grupę rewolucyjną. Ta 19 letnia wówczas kobieta – znana, jako Patty – była wnuczką magnata prasowego Williama R. Hearsta, człowieka będącego pierwowzorem postaci Charlesa Kane’a w uznawanym za najlepszy film wszech czasów – „Obywatelu Kane” Orsona Wellesa. Sprawą zainteresowała się cała Ameryka. Dwa miesiące po porwaniu zostało upublicznione nagranie, na którym widać Patty mówiącą o zmianie swojego życia, zrywającą ze swoim narzeczonym oraz oskarżającą swojego ojca o zbrodnie przeciwko ludzkości. Mimo zapewnień samej porwanej wszyscy uznali, że została ona zmuszona do tego nagrania. Ten pogląd został jednak brutalnie zweryfikowany przez rzeczywistość, a dokładnie przez to, co wydarzyło się 15 kwietnia 1974 roku. Odkryto wtedy, że w napadzie SLA na bank wzięła udział właśnie… Patty Hearst.

Niecałe pół roku później została aresztowana. Podczas rozprawy broniła się przed więzieniem twierdząc, że została do tego przymuszona przez innych członków grupy oraz przez swoich porywaczy. Sąd jednak nie uwierzył w jej zapewnienia, m.in. ze względu na to, że porywacze nie byli obecni w banku podczas napadu. Nie było więc przymusu bezpośredniego. Została skazana na 7 lat więzienia, jednak najpierw jej kara została skrócona na wniosek prezydenta Jimmiego Cartera, a następnie została objęta amnestią przez Billa Clintona.


Natascha Kampusch – dziś austriacka celebrytka

Bardzo znanym przykładem występowania syndromu sztokholmskiego jest również przypadek Nataschy Kampusch. Ta dziś 25 letnia kobieta, w wieku dziesięciu lat została porwana w drodze do szkoły przez Wolfganga Priklopila, który przez 8 lat przetrzymywał ją wbrew jej woli w specjalnie przystosowanej do tego celu piwnicy. Przez ten czas była wielokrotnie bita, poniżana, a nawet wykorzystywana seksualnie przez porywacza. Udało jej się uciec, gdy Priklopil myślał, że myje samochód. Kiedy skupiła na sobie uwagę całej Austrii i świata, wprawiła wszystkich w zdumienie płacząc przed kamerami, gdy dowiedziała się, że jej oprawca popełnił samobójstwo. Domagała się także możliwości uczestniczenia w jego pogrzebie. Przypadek ten jest jednak tak szczególny, iż wielu badaczy proponuje by nazywać go po prostu „syndromem Nataschy Kampusch”.

Kiedy przyjrzymy się teraz temu – z pozoru – niezrozumiałemu zachowaniu osoby porwanej, dojdziemy do wniosku, że jej działania są jak najbardziej logiczne. Spróbujmy, bowiem postawić się w takiej sytuacji. Wiemy, że nasze życie leży w rękach osoby, która nas porwała. Jeśli nawet pogodzimy się już z tym, że umrzemy pozostaje jeszcze przed nami krótki okres naszej (liczonej już najczęściej w godzinach
lub dniach) przyszłości – staramy się, więc możliwie ograniczyć wszelkie okazje na odczucie jakiegokolwiek cierpienia. W takiej sytuacji, możemy zadecydować tak naprawdę już tylko o jednym – czy będziemy współpracować z porywaczem. Wydaje się jednak dość rozsądnym spełnianie żądań osoby, która stoi nad nami z pistoletem. Nie uważasz?