Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#protest

Zamieszanie zapanowało w koszalińskim I Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Dubois. Jeden z maturzystów przyszedł na pisemny egzamin z wiedzy o społeczeństwie ubrany w strój plażowy.



więcej

Protestujący Amerykanie

.................. • 2009-04-19, 12:31
Czyli nieważne o co, nieistotne po co byle się pokazać.



Ale ci przynajmniej w słusznej sprawie.





Cytat:

Kobiety z kilku krajów świata wysyłają do birmańskich ambasad majtki w ramach protestu przeciw wojskowym władzom Birmy i ich niedawnej brutalnej rozprawie z opozycją. W Azji istnieje przesąd, zgodnie z którym kontakt z damską bielizną pozbawia władzy.

"To wyjątkowo silny przekaz w kulturze Birmy i całej Azji Południowo-Wschodniej" - powiedziała cytowana w piątek przez Associated Press działaczka ruchu "Panties for Peace" Liz Hilton. Uważa się, że cała birmańska junta, a szczególnie jej przywódca generał Than Shwe są bardzo przesądni.

Hilton powiedziała, że kobiety z Tajlandii, Australii, Singapuru, Wielkiej Brytanii i innych krajów Europy zaczęły wysyłać, czy też przekazywać swą bieliznę do birmańskich placówek dyplomatycznych.

"Możesz nadać, dostarczyć, czy wrzucić swoje majtki do najbliższej birmańskiej ambasady kiedy chcesz. Wyślij szybko i rób to często!" - napisała na swej stronie internetowej organizacja.

Fala demonstracji w Birmie wybuchła około połowy września i trwała ponad dwa tygodnie, spotykając się ze zbrojną odpowiedzią policji i wojska, a następnie z falą represji, których skala nie jest jeszcze w pełni znana. Represje wobec opozycji spowodowały już - według źródeł dysydenckich - blisko 200 ofiar śmiertelnych, tymczasem władze Birmy utrzymują, że było ich dwadzieścia razy mniej. (aka)



Źródło: wiadomosci.wp.pl/kat,1356,wid,9312215,wiadomosc.html?ticaid=14aaf&_ticrsn=3