Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#prostytutki

Seks-boksy w Zurychu

rolinka2013-08-27, 21:23
W poniedziałek w Szwajcarii zostaną otwarte pierwsze seks-boksy, czyli drewniane konstrukcje, w których prostytutki będą mogły legalnie uprawiać swój proceder. W ten sposób Zurych chce pozbyć się kobiet lekkich obyczajów z ulic.



Seks-boksy to wynalazek, który jest wykwitem szwajcarskiego pragmatyzmu i zamiłowania do porządku. Miejski park dla prostytutek będzie miał dwie strefy. W pierwszej klient będzie oglądał i wybierał prostytutki krążąc samochodem po torze. W drugiej, wyposażonej w specjalne boksy, transakcja będzie finalizowana.



Na razie pozwolenie na pracę w parku wydano 283. prostytutkom. W parku znajdują się cztery miejsce dla karawanów i 11 seksboksów (w dziewięciu z nich klienci będą mogli korzystać z usług pań w samochodach).

W każdym z nich, w trosce o bezpieczeństwo kobiet, zainstalowane są przyciski alarmujące najbliższy posterunek policji. Dwa pozostałe boksy są przeznaczone dla klientów, którzy chcą korzystać z usług seksualnych poza samochodem. Naturalnie, cały park wyposażony jest w toalety i prysznice.









Seks-park kosztował 2,5 mln franków szwajcarskich. Jego budowę poparli w referendum mieszkańcy Zurychu.

Pierwszymi, którzy wpadli na pomysł budowy seks-parku, byli włodarze Kolonii. Wdrożyli ten projekt w 2001 roku.

źródło: polskatimes.pl/artykul/977257,seksboksy-w-zurychu-szwajcarski-sposob-n...
Tajlandia od dłuższego czasu lansowana jest na zachodzie jako idealne miejsce dla wszystkich seks-turystów. Powszechna prostytucja, egzotyczne warunki i niemal stuprocentowa gwarancja pełnej dyskrecji to walory, które rozpalają wyobraźnie całej rzeszy miłośników skoków w bok. A jak jest naprawdę? Oto 10 najpowszechniejszych mitów o seks-turystyce w Tajlandii.



Prostytucja w Tajlandii jest legalna

To nieprawda, że prostytucja w Tajlandii jest legalna. Prawo zabrania prostytucji - tak samo jak w Polsce nielegalne jest ostrzeganie przed patrolami policji, unikanie płacenia podatków czy obrażanie pracowników straży miejskich, z zupełnie niezrozumiałych względów nazywanych funkcjonariuszami publicznymi. Mówiąc wprost: prostytucja w Tajlandii nie jest legalna, ale panuje powszechne przyzwolenie na nią. Co więcej, panie do towarzystwa sypiające z majętnymi klientami cieszą się szacunkiem i poważaniem, a częstokroć także i zazdrością wśród rodaków.

Seks z tajską prostytutką to gwarancja AIDS

Zwykło się uważać, że w Tajlandii czy też ogólnie w południowo-wschodniej Azji AIDS niemal wisi w powietrzu i trzeba wyjątkowego szczęścia, żeby nie zarazić się wirusem podczas choćby krótkiego pobytu. W rzeczywistości jednak nawet prostytucja jest pod tym względem wcale nie mniej bezpieczna niż gdziekolwiek na zachodzie. Tutejsze prostytutki w większości posługują się prezerwatywami, a jedyna praktycznie pewna droga do zarażenia HIV to narkotyki. Czyli tak samo jak gdziekolwiek indziej na świecie.

Tajską prostytucję utrzymują turyści z zachodu



Korzenie prostytucji w Tajlandii sięgają nie tyle dziesiątek, co setek lat wstecz. Prostytucja kwitła tam jeszcze na długo przed tym, zanim w Bangkoku i innych miastach pojawili się żądni przygód Amerykanie, którym wojna nie dostarczała wystarczających "atrakcji". Mówi się - głównie w Europie i Stanach Zjednoczonych - że to właśnie turyści finansują w największej mierze tajski seks-biznes. Tymczasem przyjezdni stanowią tylko niewielki ułamek klienteli - i to jedynie w turystycznych regionach największych miast dawnego Syjamu.

Tajskie prostytutki to ofiary przemocy domowej

Przyjezdni z zachodu lubią myśleć, że to w ich ramionach tajskie dziewczyny znajdują ukojenie i odpoczynek od bijących je tajskich mężów. Prostytutki, korzystając z niemałych talentów aktorskich, opowiadają "swe smutne historie", otwierając serca, a przede wszystkim portfele klientów, którzy czują się dzięki temu jak katoliccy księża na misji w Afryce. W rzeczywistości jednak przemoc domowa wcale nie jest w Tajlandii powszechna ani też bardziej powszechna niż w innych krajach. A każda historia, którą można opłacalnie sprzedać naiwnemu klientowi, to dodatkowy zarobek.

Bieda zmusza tajskie dziewczyny do prostytucji



W tak zwanych cywilizowanych krajach zwykło się uważać, że prostytutki to biedne stworzenia, które nie mając innych perspektyw na życie, decydują się sprzedawać ciało, by zarobić na jedzenie. Guzik prawda, zwłaszcza w Tajlandii, gdzie prostytucja jest po prostu bardzo opłacalnym zajęciem - uogólniając, tajska prostytutka jest w stanie zarobić nawet 30 razy więcej niż przedstawiciele dowolnego innego zawodu, a z pracy np. w hotelu również można by utrzymać rodzinę. Biznes to jednak biznes.

Zakochana dziewczyna z Tajlandii

Jedno, co łączy przyjezdnych z zachodu, to naiwność. Naiwność, której nie powstydziłby się trzynastoletni chłopaczek śliniący się do plakatu półnagiej Pameli Anderson. Turyści z zachodu wierzą naiwnie, że poznane w barach Tajki wychodzą z nimi z powodu zauroczenia, wakacyjnej miłości albo - co jeszcze bardziej zabawne - z podziwu dla nich. Podobnie jednak jak na zachodzie, wszystko rozbija się o pieniądze - a oprócz prostytucji, tajskie dziewczyny doskonalą sztukę aktorską. Zresztą, z tego, co mówią, wcale nie trzeba wspinać się na jej wyżyny, by każdego seks-turystę ogolić z pieniędzy praktycznie do zera.

Sen o ucieczce z Bangkoku



Niektórym seks-turystom wydaje się, że są jak misjonarze, przyjeżdżający do dalekiego, zapomnianego przez Boga i ludzi kraju, gdzie o zdobyczach cywilizacji nic i nigdy nie słyszano. I przyjeżdżają Amerykanie i Europejczycy, głosząc dobrą nowinę własnym penisem, obnażając przed ciemnymi Tajkami kulisy lepszego świata, wierząc naiwnie, że tym, o czym te dziewczyny najbardziej marzą, jest wyjazd na zachód. Nic bardziej mylnego - dla tajskich kobiet Tajlandia jest wymarzonym miejscem do życia, podczas gdy zachód - bliższy i dalszy - to piekło, od którego najlepiej trzymać się z daleka.

Sen o ucieczce od prostytucji

Większość mitów o seks-biznesie w Tajlandii sprowadza się zasadniczo do jednego: błędnego pojmowania, z czego tak naprawdę owa prostytucja wynika. I wcale nie z przymusu, biedy czy braku innych perspektyw. Tak jak nieprawdą jest, że większość dziewczyn jest zmuszona do pracy na ulicy/w specjalnych barach/w prymitywnych agencjach, tak nieprawdą jest też, że większość marzy o porzuceniu swojej "działalności". W rzeczywistości, co zapewne nie do końca zgadza się z feministyczną wizją stłamszonego przez mężczyzn świata, większość tajskich prostytutek ima się tego zawodu z własnego nieprzymuszonego wyboru.

Można "ocalić" prostytutkę



amiętacie listy od nigeryjskich dziedziczek tronu, proszące o udostępnienie konta, by zrobić wielomilionowy przekaz? Trzeba ogromnej naiwności, by uwierzyć w pisany łamaną angielszczyzną e-mail, "na szczęście" jednak zawsze znajdą się Europejczycy czy Amerykanie, którzy staną na wysokości zadania. Tak samo jak ci przyjeżdżający do Tajlandii, wierzący, że dzięki comiesięcznym przelewom na 500 dolarów "ich" tajska dziewczyna porzuci prostytucję, będzie im wierna, a w przyszłym roku prawdopodobnie wezmą ślub. Co bardziej obrotne Tajki są w stanie omamić kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tego typu jeleni, co przekłada się na bardzo przyzwoitą pensję - zwłaszcza w zestawieniu z relatywnie minimalnymi kosztami życia w Azji.

Miłość Tajki i Amerykanina/Europejczyka nie istnieje

W świetle poprzednich mitów można odnieść wrażenie, że relacja pomiędzy Tajkami a obcokrajowcami może sprowadzać się wyłącznie do kwestii, oględnie mówiąc, okołobiznesowych. Rzeczywistość nie jest jednak aż tak brutalna, koniec końców znajdują się wyjątki. Wyjątki te nie mają jednak łatwego życia - "pary mieszane" są w Bangkoku traktowane bardzo jednoznacznie i wytłumaczenie tubylcowi, że to miłość a nie biznes bywa doprawdy trudnym zadaniem.

Uwaga na ssaki leśne

BongMan2013-06-20, 12:37
Cytat:

Na drogach wylotowych z Warszawy ruszyły badania prostytutek. Kilkadziesiąt kobiet już przeszło testy. Pierwsze wyniki są porażające.

– Najgorzej, że większość przebadanych dziewczyn zupełnie nie zmartwiła się wynikiem testu – mówi prof. Mariusz Jędrzejko z warszawskiej fundacji Pedagogium, która rozpoczęła pilotażowe badania. – Za chwilę obsługiwały kolejnych mężczyzn– dodaje.

Pracownicy fundacji – lekarze i psycholodzy – zbadali już dziewczyny stojące przy trasach wyjazdowych na Gdańsk, Kraków i Katowice.80 kobiet zgodziło się na przejście testu ślinowego. Sprowadzono go ze Stanów Zjednoczonych.

– Badanie polega na tym, że śliną namacza się specjalną bibułkę. Jeśli wynik jest dodatni, ta zmienia wówczas kolor – tłumaczy Jędrzejko. Wślinie 30 prostytutek test wykazał śladowe ilości wirusa HIV. – Oczywiście ten test nie przesądza o tym, czy ktoś jest zakażony. Zawsze istnieje ryzyko, że wynik może być zafałszowany. Dla potwierdzenia te kobiety powinny wykonać badanie krwi. Problem jednak w tym, że żadnej nie udało się na to namówić – dodaje Mariusz Jędrzejko.

Fundacja będzie chciała wspólnie z Krajowym Centrum ds. AIDS przeprowadzić podobne badania w całym kraju. Z ostatniego raportu „Zachowania seksualne i wiedza na temat HIV/AIDS w grupie kobiet świadczących usługi seksualne w Polsce”, przeprowadzonego przez TNS OBOP dla Krajowego Centrum ds. AIDS, wynika, że co trzecia prostytutka nie stosuje żadnych metod antykoncepcyjnych. W największej liczbie przypadków powodem, dla którego w trakcie stosunku nie została użyta prezerwatywa, był sprzeciw klienta.

– Mężczyźni dodatkowo płacą prostytutkom za to, by uprawiać seks bez zabezpieczenia, a one stawiają wszystko na jedną kartę – mówi prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog.

– Klienci sami powinni namawiać osoby sprzedające usługi seksualne do stosowania zabezpieczeń. Korzystanie z komercyjnych usług seksualnych niesie ze sobą olbrzymie ryzyko zakażenia HIV i innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową – przypomina Anna Marzec-Bogusławska, dyrektor Krajowego Centrum ds. AIDS.

TAKIE SĄ POLSKIE PROSTYTUTKI

Średni wiek inicjacji seksualnej prostytutek wynosi 16 lat. Co czwarta z badanych kobiet deklaruje, że swój pierwszy stosunek seksualny odbyła w wieku 17 lat.

Większość kobiet ma dziennie od jednego do trzech klientów.Ponad połowa prostytutek pracuje najczęściej pod wpływem alkoholu, co 10 pod wpływem narkotyków (marihuana, amfetamina).

Połowa kobiet świadczących usługi seksualne ma już za sobą przynajmniej jeden zabieg usunięcia ciąży.

Źródło: TNS OBOP dla Krajowego Centrum ds. AIDS

[Opinia] Prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog

Prezerwatywa przede wszystkim

Jeśli ktoś decyduje się na korzystanie z usług prostytutki, musi mieć świadomość zagrożeń, jakie to ze sobą niesie. Dlatego nie może być mowy o stosunkach bez prezerwatywy.

W Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Holandii czy Australii takie sytuacje są niedopuszczalne. Uważam, że kontakt z profesjonalną prostytutką, która stosuje zabezpieczenia i nie zrezygnuje z nich nawet wtedy, gdy klient chce zapłacić więcej, może być o wiele bezpieczniejszy niż seks z osobą poznaną np. w nocnym klubie.

Wielu mężczyzn sądzi, że skoro jakaś kobieta świetnie tańczy, pachnie pięknymi perfumami, jest dobrze ubrana, to z pewnością nic im nie grozi i idą na całość. Wielokrotnie miałem do czynienia z mężczyznami, którzy właśnie przez takie przelotne znajomości z dyskoteki zostali zakażeni wirusem HIV. Znam też panów, którzy od wielu lat korzystają z usług profesjonalnych prostytutek i są absolutnie zdrowi.


zw.com.pl/artykul/225250.html

Przyznawać się, który korzystał?

Zabawy naszych policjantów

Vof2013-06-15, 17:56
Co w godzinach pracy robią policjanci z Bydgoszczy?


Kobieta na zdjęciu nie jest policjantką, ale jedną z prostytutek stojących przy drodze nr 10 między Stryszkiem a Solcem Kujawskim. Bydgoska policja potwierdza autentyczność fotografii.

Jak to się stało, że prostytutka pozuje do zdjęcia w mundurze bydgoskiego policjanta? Kobieta twierdzi, że funkcjonariusz na służbie "pożyczył" jej mundur po stosunku w radiowozie. Komenda wojewódzka wszczęła wewnętrzne śledztwo.

Radiowóz bydgoskiej drogówki. Na przednim siedzeniu dziewczyna w policyjnym mundurze, szczerzy się do aparatu, wytyka język w stronę fotografa - najprawdopodobniej policjanta z bydgoskiej drogówki. Obok niej siedzi inny mundurowy. Widać jego dłoń i fragment munduru.

Takie zdjęcie dotarło do naszych dziennikarzy z informacją, że sfotografowana jest prostytutką. Sprawdziliśmy jego autentyczność. Kobieta z fotografii to jedna z kobiet niemal codziennie stojąca na krajowej drodze nr 10, między Bydgoszczą a Solcem Kujawskim. Odszukaliśmy ją. Jest Polką, na oko 25-letnią. - Tego dnia podjechało do mnie dwóch policjantów - wspomina majowy dzień, w którym wykonano zdjęcie. - Pojechaliśmy do lasu. Jeden poszedł z moją koleżanką na spacer. Ja zostałam z drugim. Wykonałam usługę. Zapłacił. Potem papierosek, rozmowy, pozwolili mi się przebrać w mundur, robiliśmy zdjęcia.

Gdy pokazaliśmy fotografię bydgoskim policjantom, początkowo niedowierzali. - To zdjęcie mogło być zrobione wszędzie, w każdej części kraju - mówili. Po chwili jednak, gdy przyjrzeli się bliżej, dostrzegli fragment radiowozu z oznakowaniem z Kujawsko-Pomorskiego i ramię policjanta - zmienili ton. Po kilkudziesięciu minutach decyzja zapadła: policja wszczęła postępowanie. - Komendant wojewódzki zdecydował o natychmiastowym wyjaśnieniu sprawy - mówi Monika Chlebicz, rzecznik prasowy kujawsko-pomorskiej policji. Twierdzi, że wcześniej takie sygnały do niej nie docierały.

Sprawdziliśmy, co takiego dzieje się przy drodze nr 10, żeby na własne oczy przekonać się, jakie są relacje policjantów z prostytutkami. Rozmawiamy z dziewczynami, ludźmi pracującymi w okolicy, patrzymy, jak zachowują się mundurowi. Stajemy w okolicy miejskiego wysypiska śmieci. W ciągu dwóch godzin widzimy trzy oznakowane, policyjne wozy, krążące na tym odcinku "dziesiątki". Obserwujemy jeden, który zatrzymał się przy dwóch tirówkach. Policjanci nie wysiedli z wozu. Otworzyli okno i jedną z dziewczyn próbowali wciągnąć do środka, jednocześnie przymykając szybę. Wyglądało to na szczeniackie wygłupy. "Kontrola" trwała ok. 10 minut. Dziewczyny, oparte o radiowóz, wypięte, nie zostały ani pouczone, ani spisane. - Przez te wygłupy złamałam obcas i mam siniaka na ręce - skarżyła się jedna z nich po odjeździe patrolu.

- Policjanci przyjeżdżają tu nie po to, żeby pracować, ale żeby się z nami zabawiać - opowiada druga. - Miałam już dwa stosunki w radiowozie, nieraz piłam kawę z policjantami.

Potwierdza to mężczyzna, który pracuje kilkaset metrów od miejsca, w którym stoi dziewczyna ze zdjęcia. - Widziałem, jak wsiadała do radiowozu. Albo jak bawiła się przy samochodzie policyjną, gumową pałką - opowiada. - Gdybym nagrał to wszystko i wrzucił do internetu, co tu się wyprawia, miałbym miliony wejść.

Zdaniem prostytutek, najczęściej przyjeżdżają na "dziesiątkę" policjanci z drogówki. Potwierdzają to wstępnie funkcjonariusze badający zdjęcie. Dostrzegli na mundurze, w który ubrała się prostytutka, charakterystyczną dla "drogówki" - erkę (znak zawierający literę R).

Chlebicz: - Będziemy robić wszystko, aby zweryfikować sygnał od was. Jeśli okaże się, że opisane sytuacje miały miejsce, to jest to niedopuszczalne. Funkcjonariusze muszą liczyć się z surowymi konsekwencjami dyscyplinarnymi, a nawet karnymi.

Urodziny prostytutki

W................e • 2013-06-12, 19:46
Co dostała prostytutka na urodziny?
- c🤬ja

Nie jestesmy puszczalskie

P................d • 2013-04-05, 15:14
Film obrazujący myślenie dzisiejszych nastolatek (gimbazy)




Trzy prostytutki

Fakerę2012-10-16, 10:28
Rozmawiają trzy prostytutki:
- Ostatnio miałam elektryka. I powiem wam – leciały iskry…
- Ja ostatnio miałam hydraulika. Potrafił powstrzymać wyciek, jeśli wiecie co mam na myśli.
- A ja ostatnio miałam rolnika. I nigdy więcej. Raz mu za mokro, raz za sucho, raz za zimno, raz za gorąco. A później jeszcze musiałam użerać się z jakąś p🤬dą z Brukseli żeby za niego zapłacili.

Dobry seks

J................o • 2011-12-08, 19:57
Waliłem panienkę aż miło, jęczała, krzyczała na przemian:
-O tak, tak! nie, nie! O TAK przystojniaku! Ale masz wielkiego! Rżnij mnie!
Nie, wcale nie jestem przystojny. Wręcz obrzydliwy, gruby, do tego rudy. I mam 8 cm jak mi stanie.
Ale k🤬a... Płacę-wymagam.