Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika.
Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:
Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:
Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics: Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Historia wynalazku, który opóźnił wprowadzenie żarówek w dużym skrócie czyli o tym przez co Edison nie mógł się wybić na rynku ze swoimi żarówkami, aż do końca XIX wieku.
Pracownicy mińskiego przedsiębiorstwa oczyszczania miasta zaalarmowali milicję po odnalezieniu pojemników z oznaczeniem radioaktywności. Okazało się że we wiadrze na śmietniku na jednym z mińskich osiedli znajdowały się pojemniki z czterema różnymi związkami uranu.
Okolicę śmietnika przeszukano, okazało się że wiadro wyrzuciła kobieta sprzątająca mieszkanie po swojej babci (!) która związki uranu przechowywała w domu. Starsza babcia miała być w przeszłości chemiczką.
Teren w pobliżu śmietnika wykazywał promieniowanie przekraczające normę czterokrotnie.
My też nie. Poprawna nazwa tego miejsca to "Zrudziały las" lub "Rudy las".
Przez radioaktywny opad pochodzący ze zniszczonego reaktora nr 4 Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, wszystkie drzewa w tej okolicy zmieniły swój kolor na rudy.
Podczas likwidacji skutków zostały ścięte i zakopane, a do dzisiaj rośnie tu dość spory nowy zagajnik.
Kolejny odcinek o naszej wyprawie. Tym razem zobaczycie:
- rzadko odwiedzane wioski w zachodniej części Strefy, w jednej z nich znaleźliśmy zachowaną kuźnię, w innej stalkerską skrytkę,
- most na rzece Uż w pobliżu wsi Martynowicze, czyli punkt startowy dla wielu Stalkerów,
- Chabno (Polieskoje) - miejscowość z budynkami w fatalnym stanie technicznym, do której po awarii przeniesiono część mieszkańców Prypeci i przyległych wsi.
Była to nasza najdłuższa, najintensywniejsza, rekordowa wyprawa:
- spędziliśmy w Zonie 5 dni,
- pokonaliśmy na miejscu blisko 1000 mil,
- Jeep spalił ok. 200 litrów paliwa w samej Zonie,
- odwiedziliśmy dziesiątki opuszczonych miejscowości i dziesiątki razy przedzieraliśmy się przez trudny teren, dzięki czemu zobaczyliśmy masę miejsc niedostępnych dla turystów,
- otrzymaliśmy dawki promieniowania 44-48 µSv,
- najwyższe zmierzone promieniowanie gamma to ponad 1000 µSv/h,
- ponad 20 razy byliśmy sprawdzani na punktach kontrolnych,
- podpisaliśmy wiele dokumentów...
Dość długo planowaliśmy tę wyprawę, udało nam się zrealizować jej plan niemal w 100%. Odpuściliśmy tylko jedną miejscowość, ponieważ przygotowanie drogi do niej zajęłoby nam cały dzień. Dotarliśmy prawdopodobnie jako drudzy Polacy do transzei drzew zakopanych w Zrudziałym Lesie i pewnie był to pierwszy Jeep na świecie, który wjechał pod samo Oko Moskwy czy Krąg.
W Strefie jest już wiele utartych szlaków turystycznych, więc tym bardziej cieszyliśmy się, że mogliśmy dotrzeć do tak niedostępnych miejscowości jak np. Usow - tam nie ma już nawet zarysu dawnych dróg. Po tej wiosce musieliśmy poruszać się przy pomocy nakładki GPS starych map sztabowych, bo nawet zdjęcia satelitarne nie były przydatne.
Poza dziurami i piachem największą przeszkodą była roślinność. Dziesiątki razy zatrzymywaliśmy się, aby oczyścić drogę.
Kruchy organizm 86-letniego Syumiteri Taniguchi pokryty jest bliznami od siedemdziesięciu lat. Japończyk przeżył atak nuklearny USA.
Starszy człowiek jest jednym z wielu dziesiątków tysięcy ofiar wybuchu atomowego, który zniszczył 09 sierpnia 1945 portowe miasto Nagasaki.
Taniguchi prostuje z trudem lewą rękę, gdy jego żona zajmuje się balsamowaniem jego blizn każdego ranka, aby ulżyć w cierpieniu i złagodzić podrażnienia. Trzy z jego żeber wciąż wywierają nacisk na płuca, pozostawiając wgniecenia i nienaturalne wybrzuszenia w jego chudej piersi, podaje Euronews.
Japończyk, który współpracuje z grupą ocalałych z ataku ludzi, pokazał swoje blizny światu. Jest to element kampanii, a właściwie walki, z rozprzestrzenianiem broni jądrowej. On i jego zespół mają nadzieję, że nikt nigdy nie zginie i nie będzie znowu cierpiał bólu z powodu wybuchu jądrowego.
Pan Taniguchi miał zaledwie 16 lat, kiedy pięciotonowa bomba Fat Man, wybuchła 500 metrów nad jego rodzinnym miastem Nagasaki od strony zachodniej na japońskiej wyspie Kyushu. Miasto było jednym z najważniejszych portów w Japonii.