Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#prokurator

Prawy Sektor dyskutuje z prokuratorem

H................8 • 2014-02-27, 16:11
Do incydentu doszło po tym, jak ludzie poskarżyli się aktywiście Prawego Sektora na bezczynność prokuratora, który nie spieszył się z aresztem człowieka oskarżanego o uduszenie kobiety.



To nie pierwsza tego typu "akcja" wołyńskiego Prawego Sektora. Wcześniej ten sam aktywista przybył na posiedzenie urzędników w Równem uzbrojony w automat Kałasznikowa:

kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/rowne-aktywista-prawego-sekto...
sprzedam wam kilka smaczków polskiego sądownictwa i polskiego prawa a macie pośmiejcie się

Na początek zabawne.
w prokuraturze istnieją pewne określenia co do tego w jaki sposób nastąpiła śmierć ofiary np.:

kleksik - wiadomo ktoś kto się rozpaćkał po skoku z np wieżowca.
wodnik-szuwarek - topielec
żyrandol - jak ktoś się powiesi
ubój gospodarczy - gdy ofiara została zaj🤬a siekierą (mój faworyt)

absurdy w sądach:

W pewnym sądzie (bodajże rejonowym) orzekano wg prawa już dawno zniesionego, tj nieaktualnego. Gdy w czasie kontroli to wszystko wyszło na jaw sędzia który orzekał w ten sposób stwierdził że u nich te nowe przepisy się nie przyjęły.

Miało miejsce zabójstwo. Wszystko fajnie koleś skazany itd. Apelacja wiadomo. W sądzie najwyższym okazało się że pani sędzia zapomniała się podpisać pod wyrokiem. Kilka lat pracy c🤬j strzelił, wszystko od nowa.

Pewna pani sędzia terroryzowała swojego pracownika. Mówiąc terror w tym przypadku mam na myśli terror psychiczny. Wyzywała go, obrażała, nakładała olbrzymie ilości obowiązków do wykonania w trybie „now”. Rzucała mu papiery na podłogę poniżała go przy innych pracownikach. Inny sędzia jechał swoim maluchem złapał go patrol, miał 0,2 promila w wydychanym powietrzu. Jak się sprawy skończyły? Pani terrorystka niewinna, po prostu taką ma metodę pracy, pan sędzia stracił prawo do wykonywania zawodu.

Pewna pani sędzia została porzucona przez swojego partnera, wiadomo jak to baba odj🤬o jej. Wydzwaniała do swojego ex non stop, a nową dziewczynę gościa terroryzowała i groziła że ją up🤬li. Dostała naganę.

Pewna pani sędzia przychodziła naj🤬a do sądu, konkretnie. Gdy zaczynała trzeźwieć, to w swoim biurze szybko uzupełniała poziom odpowiednich płynów w organizmie. Orzekała będąc mocno wstawiona, miała problemy z równowagą. Okazało się że brała jakieś tam tabletki które miały wpływać na jej organizm. Oczywiście pani niewinna.

Ogólnie adwokaci sędziowie i prokuratorzy nie powinni utrzymywać bliższych kontaktów gdyż może mieć to wpływ na orzekanie i ogólnie wiadomo o co chodzi. No ale to jest Polska. Pod Lublinem zorganizowano pewną imprezę. Gwarantuje wam że większość na takiej nigdy nie było. Panowie prawnicy tak się nap🤬lili, że rano okazało się że jeden utopił się w jeziorku obok (sędzia) nikt za bardzo nie wiedział jak się to stało.

A teraz coś mniej śmiesznego.

Miała miejsce sprawa o zgw🤬cenie, zgw🤬cenie zbiorowe ze szczególnym okrucieństwem. W czasie rozprawy adwokat spytał ofiarę czy była dziewica w trakcie gw🤬tu, następnie spytał czy może rytmicznie poruszała biodrami. Wszystko po to by rozpieprzyć dziewczynie psychikę na nowo. Sędzia nic nie zrobił w tej sytuacji, nie op🤬lił adwokata nie zwrócił mu uwagi. Sędziemu przysługuje prawo do nałożenia na adwokata kary w wysokości do 10 000 zł za takie numery. Jednak wiadomo, nie nałożył. Opisze sytuacje żebyście zrozumieli to lepiej. Dziewczyna (chyba 16 lat) szła do koleżanki z zeszytami ze szkoły, po drodze spotkała brata tejże koleżanki. Nie czuła żadnego zagrożenia, przecież go znała. Był w towarzystwie kilku kolegów (4-5 dresików). Gdy z nią skończyli, pobili ją prawie na śmierć, zatłukli drutem kolczastym. Porzucili ją myśląc że nie żyje.

Pewien pan miał drobne problemy z nerkami ot jakieś tam kamienie. Trzeba je było jednak wyj🤬 operacyjnie. Facet bogaty itd. więc poszedł do prywatnego szpitala w W. W czasie operacji doszło do pewnych komplikacji. Operacja przedłużyła się o kilka godzin. Następnie gość wylądował na pooperacyjnej. Matka gościa (z zawodu pielegniarka) zauważyła wówczas że chłopak ma sine końcówki palców, oraz jego źrenice nie reagują na światło. Kilka godzin później gość zaczął schodzić, ponownie reoperacja, i zgon. A co się stało? W czasie pierwszej operacji chirurg up🤬lił gościowi tętnice. Próbowali to zatamować jednak gość zszedł im na stole. Chirurdzy zatem posklejali go jakoś i sztucznie podtrzymywali przy życiu, tj mózg był martwy ale ciało pracowało. Gdy ciało nie dawało rady tj gość zaczął schodzić oficjalnie wzięli go na reoperacje, tam go tam pocięli że nie było żadnego śladu po uj🤬ej tętnicy. Dokumentacje medyczna zrobili na fest. Sprawę wygrał szpital.

Pewien pan miał drobną operację nóżki. Grzecznie przychodził co tydzień na zmianę opatrunku. Po kilku tygodniach/miesiącu może dwóch, nóżka zaczęła robić się dziwna, zgniła i trzeba było up🤬lić. Jak się okazało pan w nóżce miał mały gazik, który zgnił i zepsuł nóżkę. Normalnie pan powinien dostać jakieś odszkodowanie przecież chodził na zmiany opatrunku itd. a tam powinno to wszystko wyjść. A dlaczego nie dostał? Okazało się że nikt nie dokumentował faktu wizyt tego pana na zmianie opatrunku, więc ubezpieczyciel stwierdził że to nie był gazik z operacji, tylko opatrunek który nigdy nie został zmieniony.

To tyle na dzisiaj, uczę się właśnie na egzamin z podatków więc mi się przypomniało że miałem się tym podzielić z ludźmi

A i odnośnie tego co napisałem o szpitalach, mała porada.
Gdy idziecie do szpitala pilnujcie by wszystko było odnotowane w karcie, i żądajcie kopii karty, kopii wszystkiego co jest o was, macie takie prawo. Porada nr 2, gdy nie chcą was przyjąć w szpitalu bądź pogotowiu itd. stosujecie bardzo proste rozwiązanie. Nie grozimy, nie drzemy ryja jak to robi większość ludzi. Mówimy pani w okienku tak „proszę o pisemne uzasadnienie odmowy przyjęcia z pani wszystkimi danymi oraz datą, i na jakiej podstawie odmawia pani przyjęcia”. Gwarantuje wam że was obsłużą. A czemu? Bo taki papierek ma wam suka obowiązek dać a stanowi to dowód jej winy jakby coś się stało, a nikt nie lubi być za coś odpowiedzialny w tym kraju prawda?

Policja vs 64-latek

sauerps2013-06-14, 9:57
Funkcjonariusze z kutnowskiej komendy w biały dzień mieli w Bielawkach (gmina Kutno) skatować do nieprzytomności 64-letniego mężczyznę tylko dlatego że ten nie miał przy sobie dowodu tożsamości. Wszystkiemu przyglądali się klienci pobliskiego sklepu, a także małe dzieci. – Policjant wpadł w szaleńczy amok i zaczął bić mężczyznę. W ruch poszły kajdanki i gaz – relacjonuje Wiesława Brzezińska, właścicielka sklepu, przy którym doszło do zdarzenia. Sprawą zajęła się już kutnowska prokuratura, którą o zajściu poinformowała rodzina pobitego. Zdaniem policji zarzuty są całkowicie bezpodstawne.


To było zwykłe popołudnie w sennych Bielawkach w gminie Kutno. Pod sklepem spożywczym odpoczywał 64-letni Ryszard Ciechomski z Gajewa (gm. Oporów). Mężczyzna uchodził za spokojnego i bezkonfliktowego. Nikt nie przypuszczał także, że pojawienie się patrolu policji w okolicy zamieni się – jak twierdzą mieszkańcy wsi – w istne piekło.

„Wstawaj, bo ci ku... zaje...”

Około godziny 19 pod sklep spożywczy należący do Wiesławy Brzezińskiej podjechał radiowóz policji, z którego wysiadło dwóch funkcjonariuszy. Jak mówią świadkowie, stróże prawa podeszli do siedzącego pana Ryszarda i chcieli go wylegitymować. Mężczyzna nie posiadał przy sobie jednak żadnego dokumentu tożsamości. To zdaniem mieszkańców miało rozwścieczyć jednego z policjantów.


– Chwilę przed przyjazdem policji pan Ryszard zapytał się mnie, czy może usiąść na skrzynkach przed sklepem, bo źle się czuje i bolą go nogi. Zachowywał się kulturalnie, nie spożywał alkoholu. To samo powiedział jednemu z policjantów i wtedy rozpętało się piekło – mówi Wiesława Brzezińska.

Jak twierdzi włascicielka sklepu, przy którym miało dojć do zdarzenia, pani Wiesława, policjant zaczął używać niecenzuralnych słów, a następnie poderwał mężczyznę z siedziska i rzucił na radiowóz. Następnie pan Ryszard miał upaść twarzą na asfalt.

– Ci ludzie, bo nie można nazwać ich policjantami, zachowywali się jak bandyci. Chwycili za pałki, gaz i dosłownie wgniatając go nogami do ziemi zakuli w kajdanki. Pan Ryszard krzyczał i błagał o litość. Prosił, żeby nie robiono mu krzywdy. Dusił się i prosił, żeby podać mu wodę, ale policjanci na to się nie zgodzili. Z zakrwawioną twarzą podnieśli go z ziemi i wrzucili do radiowozu – relacjonuje kobieta.

Pan Ryszard wraz z drugim mężczyzną, który mu towarzyszył, trafił do kutnowskiej komendy, gdzie w areszcie spędził całą noc.

Sprawę sprawdzi prokurator

Policyjnej akcji przyglądała się grupa mieszkańców, w tym małe dzieci. Do dziś nikt nie może uwierzyć w to, co widział.

– Szedłem akurat z córką do sklepu, gdy zobaczyliśmy policjantów okładających tego staruszka. Córeczka była przerażona i od razu wskoczyła mi na ręce. Była roztrzęsiona, płakała i nie mogłem jej uspokoić. Dla małego dziecka to szok – opowiada Michał Czajkowski. – Córka pytała mnie w domu, co ten pan złego zrobił i czy mnie policja też może tak skatować. Teraz gdy widzi policjantów od razu się do mnie tuli i boi, że jej tacie też może stać się krzywda.

Tuż po odjeździe feralnego patrolu mieszkańcy wezwali policję, by opowiedzieć o brutalności mundurowych.

– Usłyszeliśmy, że możemy złożyć oficjalną skargę do komendanta w Kutnie – mówi W. Brzezińska. – Tej sprawy nie można tak zostawić. Czasy, gdy ZOMO pałowało bezbronnych ludzi dawno się skończyły. W policji nie powinni pracować tacy ludzie. Policja powinna wzbudzać poczucie bezpieczeństwa, a nie strach przed nieuzasadnionym atakiem agresji.

Ryszard Ciechomski po całonocnym pobycie w areszcie wrócił do domu, gdzie opiekuje się nim syn Karol. Jak mówi, ojciec załamał się psychicznie i jest strzępkiem nerwów.

– To co się stało, to po prostu skandal. Mój tata został potraktowany jak śmieć i skatowany przez policjantów. Nikomu nie wadził, a o mały włos nie stracił życia. To jest starszy i schorowany człowiek. Podczas pobytu w areszcie interweniować musiał lekarz, bo był bliski zawału – mówi syn pana Ryszarda.

Mężczyzna, podobnie jak świadkowie całego zajścia, nie zamierza zostawić sprawy bez echa. We wtorek pismo w tej sprawie wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Kutnie, która będzie badać, czy policjanci dopuścili się nadużyć.

Policja broni swoich

Jak twierdzi st. asp. Paweł Witczak, oficer prasowy kutnowskiej policji, mundurowi faktycznie podjęli interwencję wobec dwóch mężczyzn – w tym 64-letniego mężczyzny – jednak nie zgadza się z zarzutami mieszkańców.

– Patrol umundurowanych funkcjonariuszy podjął interwencję w stosunku do dwóch osób spożywających alkohol w rejonie sklepu spożywczego. Mężczyźni podczas legitymowania odmówili podania swoich danych osobowych. Zostali poinformowani, że popełnią wykroczenie i zostaną przewiezieni do kutnowskiej komendy celem ustalenia tożsamości – wyjaśnia P. Witczak. – Jeden z mężczyzn wsiadł do radiowozu, drugi natomiast odmówił wykonania poleceń. Wobec zaistniałej sytuacji policjanci zastosowali wobec niego środek przymusu bezpośredniego w postaci użycia siły fizycznej, kajdanek oraz miotacza żelu obezwładniającego. Następnie obaj mężczyźni zostali przewiezieni do komendy, gdzie ustalono ich dane oraz osadzono do wytrzeźwienia – dodaje P. Witczak.

Obecnie kutnowska komenda prowadzi czynności wyjaśniające przeciwko Ryszardowi Ciechomskiemu w sprawie o wykroczenie, tj. spożywania alkoholu w miejscu publicznym i nie podania danych osobowych policjantom. Na razie nie podjęto decyzji o zawieszeniu policjantów.

– To po prostu skandal. Komendant powinien natychmiast zawiesić policjantów do czasu wyjaśnienia sprawy, w przeciwnym wypadku daje swoim podwładnym przyzwolenie na takie działania – mówi Wiesława Brzezińska.

Sprawę będzie monitorować.

Źródło:
wykop.pl/ramka/1553249/policja-skatowala-64-letniego-mezczyzne/

Zdarzył się cud

BongMan2013-02-27, 16:16
Nadeszła wiekopomna chwila w naszej krainie totalnego zacofania i galopującego absurdu. Zdarzył się cud nad cudami! Polskie prawo stanęło po stronie pokrzywdzonego, co dzieje się naprawdę bardzo rzadko. Warto o tym wspomnieć. Oby tak dalej.

Cytat:

Prokuratura Rejonowa w Legnicy umorzyła postępowanie w sprawie właściciela domu, który broniąc się przed złodziejem na swojej posesji, ugodził go nożem

Prokurator uznał, iż reakcja mężczyzny mieściła się w ramach obowiązującego prawa, gdyż działał on w obronie koniecznej w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na swoje życie, zdrowie i mienie.

- Każda osoba zaatakowana i broniąca się przed atakiem ma prawo użyć takiego przedmiotu, który pomoże i zapewni jej jego odparcie, nawet w takiej sytuacji, gdy atakujący posługuje się jedynie rękami. Dopuszczalne jest więc posłużenie się niebezpiecznym narzędziem, na przykład nożem, nawet wtedy, jeżeli napastnik używa tylko siły fizycznej, a napadnięty nie dysponuje innym środkiem obrony. Każda osoba, atakując dobro chronione prawem, a przede wszystkim dopuszczając się zamachu na zdrowie lub życie napadniętego, musi liczyć się z obroną z jego strony, czyli taką, która będzie konieczna do odparcia zamachu i w związku z tym powinna liczyć się z każdą konsekwencją, jaka może nastąpić, nawet z ryzykiem doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czy nawet utratą życia - informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Wydarzenie miało dramatyczny przebieg. Gdy pokrzywdzony mężczyzna wrócił do domu po pracy, usłyszał dobiegające z pierwszego piętra odgłosy. W kuchni zauważył wybitą szybę i leżący na podłodze kamień. Wystraszony chwycił dwa leżące w kuchni noże. Wtedy w jego stronę zbiegł po schodach napastnik, trzymając w ręku żelazko i krzycząc, że go zabije.

Mężczyzna, uciekając przed napastnikiem, wybiegł z domu do ogrodu. Włamywacz, którym okazał się 26-letni recydywista pobiegł za nim i zamachnął się na niego ukradzionym żelazkiem. W ogrodzie między mężczyznami doszło do szamotaniny. Wtedy pokrzywdzony ugodził kilkukrotnie przestępcę nożem w brzuch i w udo. Kiedy pokrzywdzony uwolnił się od napastnika, natychmiast wezwał policję.


rp.pl/artykul/984968.html

Sąd

R................Q • 2013-01-10, 11:22
Przed sądem staje recydywista. Sędzia mówi do niego karcąco:
- Oskarżony jest notorycznym przestępcą!
- No cóż, jestem..... - niechętnie potakuje oskarżony.
- W jakim towarzystwie oskarżony się obracał, że stał się całkowicie pozbawionym zasad moralnych, zdemoralizowanym, zdeprawowanym człowiekiem?!
Przestępca odpowiada:
- Przecież wysoki sąd wie, że od młodości mam do czynienia wyłącznie z policją, prokuratorami i sędziami!

Nasze polskie paranoje

d................a • 2012-07-18, 3:04
Kilka dni temu w Gliwicach zatrzymano pijanego prokuratora z Katowic który mając ponad dwa promile chciał prowadzić samochód,policja podjęła probe zatrzymania, wiec pan prokurator chciał pana policjanta rozjechać,po kilku strzałach w opony prokurator się poddał.Cała sprawa miała miejsce w niedziele nad ranem,dziś pan P wraca do pracy...absurd...zwykły obywatel odsiedziałby wyrok i miał nasrane w papiery na cale życie ale nie człowiek wyższego szczebla.....

Interesowny oskarżony

A................w • 2012-07-02, 0:04
Fragment rozprawy dotyczącej afery "łowców skór". Błyskotliwy sanitariusz Andrzej Nowocień, pseudonim „doktor Ebrantil" oznajmia sądowi, iż prokuratura oferowała mu możliwość uniewinnienia w zamian za...



Na yt znajduję się szwedzki dokument z 2008 roku odsłaniający nieujawnione przez media wątki afery „łowców skór", zatytułowany "Necrobusiness". Co ciekawe premiera tego dokumentu w Polsce została odwołana.