Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#polak

Bocian rozj🤬 szwabom auta

V................z • 2013-08-12, 21:32
Cytat:

Wściekły ptak dziobem dziurawi karoserię w samochodach. Mieszkańcy jednej z wiosek w Niemczech przez bociana stracili już tysiące euro w blacharce, wymianie lusterek oraz szyb





Cytat:

Bocian terroryzuje mieszkańców wioski w niemieckim landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie - donosi serwis Sfora.pl powołując się na zagraniczne media. Ptak uderza dziobem w szyby i lusterka, gdyż widzi w nich swoje odbicie. Zapewne myśli, że to jego rywal i walczy z nim. Bocian broni swojego gniazda, bo są w nim trzy bardzo młode jeszcze ptaki. Zdaniem miejscowego ornitologa bociek "przeżywa kryzys tożsamości".

Niestety Niemcy liczą straty. Przeciętnie naprawa jednego uszkodzonego samochodu to koszt ponad tysiąca euro. A bocian uszkodził przynajmniej cztery auta. Ptak atakuje nie tylko samochody, bo i wściekłość wyładowuje na oknach i przeszklonych drzwiach okolicznych domów. Mieszkańcy nawet wywieszają na drzwiach wieszają na noc koce, a na trawnikach przed domem stawiają plastikowe bociany.



Źródło

Postapokaliptyczny świat.

D................a • 2013-08-10, 11:33
Postapokaliptyczny świat widziany przez artystę Michała Karcza.

Reszta w komentarzach
źródło

Polak Francuz i Anglik

w................7 • 2013-08-08, 22:00
Podczas II wojny światowej niemcy złapali do niewoli agentów z Francji Anglii i Polski aby ich przesłuchać i wydobyć z nich tajne informacje.
Pierwszy przesłuchiwany jest Francuz
torturują go jeden dzień, dwa i wyśpiewał wszystko.
Kolejny jest Anglik, tak samo tortury itp.
pierwszy dzień, drugi dzień, tydzień powiedział wszystko co chcieli.
Ostatni jest Polak, tak samo tortury, groźby itp.
dzień -nic
tydzień-nic
miesiąc-nic
Po kilku miesiącach strażnik w środku nocy słyszy głośne pukanie, podchodzi do celi a tam Polak płacze stuka głową w ścianę i mówi
K🤬A, JAK SOBIE NIE PRZYPOMNĘ TO MNIE NAPRAWDĘ ZABIJĄ!

Witold Kieżun

rolinka2013-07-31, 12:42

Zapewne widzieliście już zwiastun pełnometrażowego filmu fabularnego o Powstaniu Warszawskim (jeśli nie tu jest link: sadistic.pl/powstanie-warszawskie-w-kolorze-vt218522.htm?highlight=pow... Zwróćcie jednak uwagę na postać, która pojawia się w 41 sekundzie tego filmu. To Witold Kieżun pseudonim Wypad - żołnierz AK, uczestnik powstania warszawskiego, odznaczony już podczas walk Krzyżem Virtuti Militari. Sytuacja w której pojawia się w filmie ma miejsce chwilę po zdobyciu Komendy policji niemieckiej na Krakowskim Przedmieściu. W czasie powstania samodzielnie wziął do niewoli 14 jeńców niemieckich (przy czym pozyskał 14 karabinów oraz 2000 sztuk amunicji).



Po powstaniu uciekł z niemieckiego transportu wiozącego żołnierzy-powstańców do obozów jenieckich. Następnie został aresztowany przez NKWD i wywieziony przez Syberię do sowieckiego łagru w Turkmenistanie, na obrzeżu pustyni Kara-kum. Tam prawie zmarł, zapadając na kolejno na zapalenie płuc, tyfus, dystrofię, świnkę, świerzb oraz beri-beri. W stanie skrajnego wyczerpania, na mocy amnestii zostaje zwolniony z obozu w 1946 roku. Później jeszcze aresztowano go w kraju przez UB a następnie zwolniono na dobre.

I teraz best part.

Po wyjściu z więzienia "Wypad" robi studia prawnicze na UJ, które kończy w 1949. Zaczyna pracę w NBP. W 1964 robi doktorat. W 1969 habilitację. W 1975 zostaje profesorem. W 1980 wyjeżdża za granicę, żeby wykładać zarządzanie w Filadelfii i Montrealu. Z ramienia ONZ jest wysłany do Burundii w Afryce aby stworzyć administrację państwową. W międzyczasie publikuje ponad 20 książek! Obecnie prof. Kieżun ma 91 lat i jest aktywnym profesorem w Akademia Leona Koźmińskiego.



Życiorys tego człowieka wystarczyłby nie na jeden, ale kilka filmów akcji. I jak przyglądam się temu człowiekowi, to mam dwie refleksje: 1) Przedwojenne materiały są dużo, dużo lepszej jakości niż dzisiejsze. 2) Nie ma takiego doła, z którego nie można się podnieść 3) Czy naprawdę mam prawo mieć jakąkolwiek wymówkę, do tego, żeby sobie w życiu odpuszczać?

Zainteresowanych życiorysem prof. Kieżuna odsyłam tutaj (to pierwsza część, kolejne mozecie znaleźć na YT):



P.S.
Materiał napisał i podesłał mi kolega na Fejsie, ale jest na tyle ciekawy, że postanowiłam podzielić się ze światem.

W obozie koncentracyjnym

A................n • 2013-07-22, 15:44
Hitler wsadził Polaka do komory gazowej, podkręca ją na 10 i patrzy co się dzieje. O dziwo Polak dalej żyje, pokazuje palcem na Adolfa, następnie na członka a później w bok. Hitler nie wie o co chodzi i zwiększa moc na 50. Polak cały czas pokazuje to samo, zdenerwowany podkręca do 100, lecz Polak ponownie pokazuje to samo. W końcu nie wytrzymał, kazał wyjąć Polaka z komory gazowej i przyprowadzić go do niego. Gdy go wprowadzili Hitler mówi:
- Dobra Polak, jeśli powiesz nam o co chodziło z tym pokazywaniem to puścimy Cię wolno!
A Polak odpowiada:
- Hitler, ty c🤬ju! Okno jest otwarte!

Spadające samoloty

W................o • 2013-07-16, 18:25
Polak, Ruski i Francuz lecą samolotem. Awaria, trzeba skakać. Są tylko dwa spadochrony. Polak łapie spadochron - Ruskiemu na plecy, poszedł. Następny Francuzowi na plecy... Dżentelmen Francuz próbuje zwrócić spadochron Polakowi (w rewanżu za 39-ty)
- Polak na to:
- Nie bądź frajer. Ruskiego wysadziłem z gaśnicą.

Wraca Polak..

UnknownUser2013-07-16, 16:04
Wraca Polak po wojnie z Niemiec. Siedzi tuż obok konduktora.
-Wrocław, dawniej Breslau krzyczy konduktor
Jadą dalej :
-Gliwice, dawniej Gleiwitz krzyczy konduktor
Następnie dojeżdżają do Zabrza:
-Zabrze, dawniej Hindenburg krzyczy konduktor
Na to Polak wysiada i mówi:
-Do widzenia! dawniej Heil Hitler.

Wojna w Korei oczami Polaków

D................k • 2013-07-10, 10:09


Obawa przed III Wojną Światową.
Sk🤬iele, szwaby, szkopy. Nienawidzimy ich, za co co zrobili naszej Ojczyźnie.

Drodzy sadole, mam przyjemność przedstawić wam sylwetkę niezwykłego człowieka. Po francusku i niemiecku mówił lepiej niż po polsku, ale do końca pozostał człowiekiem honoru. Zapomniany trochę przez historię, ale pozostawił piękną kartę po sobie.

W dziejach Polski mamy wiele postaci wybitnych i znanych. Wiceadmirał Jozef Unrug z pewnością nie jest postacią znaną szerzej Polakom. Większość zapewne nigdy o nim nie słyszała, a powinna, bo był człowiekiem niezwykłym. Urodził się w Niemczech w roku 1884, jako syn generała królewskiej pruskiej gwardii. Niemiecki generał nie ukrywał swojej polskości, a jego starsi bracia brali udział w powstaniu styczniowym 1863 roku. Matka, niemiecka hrabianka, nigdy nie mówiła po polsku i to ojciec wychowywał dwóch synów w polskiej tradycji. Uczył polskiej historii, posyłał na lekcje języka polskiego do polskich emigrantów.

Przyszły dowódca polskiej floty, marynarzem postanowił zostać już w dzieciństwie. Maturę Józef Unrug zdał w Dreźnie, a następnie wrócił do rodzinnego majątku na Kujawach w Sielcu koło Żnina. Ojciec, emerytowany już niemiecki generał Tadeusz Unrug, chciał żeby Józef studiował agronomię. Bał się, że syn w niemieckiej szkole morskiej się wynarodowi. Trochę to dziwne , bo on sam się nie wynarodowił, pomimo wysokiego stopnia wojskowego w Cesarstwie Niemieckim, a w syna nie wierzył. Na wszelki wypadek Józefa wydziedziczył z praw do rodzinnego majątku. Józef Unrug rozpoczął studia w Akademii Morskiej w Kilonii. W 1904 roku Józef Unrug (Josef von Unruh), jako kadet wypłynął w swój pierwszy rejs. W następnym roku był już chorążym Cesarskiej Floty. Ojciec miał nadal obiekcje co do jego służby w niemieckiej marynarce wojennej, ale Józef czuł się Polakiem. W roku 1907 został podporucznikiem marynarki, a w 1910 roku porucznikiem. Był znakomicie wykształcony, władał kilkoma językami, odbywał rejsy na różnych okrętach, ciągle się doskonalił, pełnił służbę na morzu i lądzie. W roku 1915, podczas pierwszej wojny światowej, rozpoczął służbę na okrętach podwodnych, wcześniej kończąc Oficerską Szkołę Okrętów Podwodnych. W tym samym roku dostał awans na kapitana marynarki.

W grudniu 1917 roku kapitan Józef Unrug jest już szefem flotylli szkolnych okrętów podwodnych i szefem szkoły dla marynarzy I techników podwodnych w Kilonii. We wrześniu 1918 roku, kapitan Unrug otrzymał Krzyż Żelazny I klasy. W marcu 1919 roku Józef Unrug złożył dymisję i zwolnił się ze służby w Cesarskiej Marynarce Wojennej. Już dwa miesiące później Jozef Unrug przyjechał do Warszawy do Sekcji Marynarki Ministerstwa Spraw Wojskowych. Polska odzyskała niepodległość i Józef Unrug pragnął także odbudowywać ojczyznę, zgodnie z przekonaniami i wychowaniem. Niestety ojciec Józefa nie doczekał tych czasów. Józef Unrug złożył prośbę o przyjęcie do Polskich Sił Zbrojnych z zaliczeniem 15 letniego stażu w Cesarskiej Marynarce. W owym czasie Polska jeszcze nie miała dostępu do morza, lecz tworzono już plany budowy floty. Były to bardzo trudne czasy, wręcz niewyobrażalnie trudne do zrozumienia dla dzisiejszego pokolenia. Kraj i jego gospodarka była w gruzach, brakowało wszystkiego oprócz entuzjazmu.

Do Polski ciągnęli ludzie z wszystkich zaborów, każdy w swojej dziedzinie pragnął pracować dla kraju. Jednym z problemów była trudność w porozumiewaniu się wszystkich w ojczystym języku. Były niemiecki oficer Unrug przedstawił dokumenty, że jest obywatelem polskim z rodzinnym majątkiem w Sielcu. Przedstawił pisma tamtejszej społeczności potwierdzające jego polskość. Przydali się także krewni: Chłapowscy i Unrugowie służący w oddziałach wojskowych z Wielkopolski. Józef Unrug został pozytywnie zweryfikowany i przyznano mu stopień kapitana marynarki. Józef Unrug służbę w Polskiej Marynarce Wojennej uczynił treścią i celem życia. Szybko został doceniony za wiedzę i sumienność. Pełnił różne funkcje sztabowe, a następnie odesłano go do Gdańska celem przejęcia obiektów nawigacyjnych wybrzeża. Traktat wersalski przyznał Polsce częśćwybrzeża z małymi portami Puck i Hel. Od Niemiec przejmowano tereny, lecz Niemcy twierdzili, że Polacy nie zabezpieczą nawigacyjnie swoich wód terytorialnych.

Byli zszokowani, że polska marynarka dysponuje doskonałą kadrą oficerską, wysokiej klasy specjalistów. Kapitan marynarki Józef Unrug został szefem Urzędu Hydrograficznego, który tworzył od podstaw dobierając do współpracy trzech polskich oficerów, byłych oficerów marynarki niemieckiej. Jednym z zadań było nabycie statku hydrograficznego. Władze Gdańska nie uznawały wówczas rządu polskiego, wiec statek nabyto niejako prywatnie na nazwisko Kapitana Unruga. W połowie 1920 roku Unrug przedstawił memorandum na temat przyszłej bazy morskiej dla Marynarki Wojennej w Gdyni. Miał istotny wkład w budowę portu. W 1927 roku objął obowiązki dowódcy Floty. Miał już wtedy stopień komandora.

W 1933 roku otrzymał awans na kontradmirała. W sierpniu 1939 roku został Dowódcą Obrony Wybrzeża. Był świadomy, że Polska może liczyć tylko na własne siły i zapasy. Kontradmirał jako dowódca wybrzeża nie zamierzał wchodzić w kompetencje dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża, pułkownikowi Dąbkowi, który mu podlegał. Pułkownik Dąbek, znakomity żołnierz, dowódca i patriota spełnił swój obowiązek do końca. Do swojej bohaterskiej śmierci. Dowódca floty kontradmirał Unrug miał świadomość beznadziejnego położenia Polski w przededniu wojny. Był doświadczonym oficerem jeszcze z pierwszej wojny światowej i nie miał zamiaru przelewać krwi żołnierzy i marynarzy nadaremnie. Był tez człowiekiem honoru i rygorystycznie przestrzegał podczas walk międzynarodowych konwencji. Po miesiącu walk poddał podległe mu wojska 1 października. Wielu oficerów i żołnierzy chciało dalej walczyć, lecz posłuchali przełożonego. Admirał Unrug miał niesamowity posłuch i szacunek wśród podwładnych.

Był wysokim (ponad 190 cm wzrostu), przystojnym mężczyzną, surowym lecz sprawiedliwym. Zawsze o nienagannych manierach, ubiorze I postawie. Pełen zapału do pracy, odpowiedzialny, pracowity i skrupulatny. Podpisanie kapitulacji naHelu odbyło się 2 października 1939 roku. W rozkazie pożegnalnym admirał stwierdził że „po wojnie będziecie defilować nie tylko w Warszawie, ale i w Berlinie”. Niemcy po kapitulacji odnosili się do admirała z wielkim szacunkiem, oddawali mu honory oficerowie i marynarze. Podczas rozmów kapitulacyjnych z Niemcami, oficerowie Polscy pomimo, że znali język niemiecki mówili tylko po Polsku w obecności tłumaczy. Józef Unrug miał swój udział w podjęciu decyzji o przejściu trzech kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii, co uratowało życie 600 marynarzom oraz spowodowało, że Polska Flota brała nadal udział w II wojnie światowej na morzu. Niemcy próbowali nakłonić admirała Unruga do podjęcia służby w marynarce niemieckiej. W jego żyłach płynęła niemiecka krew, był spokrewniony z wieloma wybitnymi rodami niemieckimi. Zawsze słyszeli odpowiedź: JESTEM POLSKIM OFICEREM. 5 października kontradmirał Józef Unrug został odwieziony do obozu jenieckiego.

W niewoli admirał zachował swoje nienaganne maniery, był zawsze starannie ubrany, był dumny i wyniosły. Następna próba nakłonienia Unruga do służby w Niemieckiej Marynarce Wojennej nastąpiła w lutym 1940 roku. Do obozu jenieckiego przyjechała grupa dostojników wojskowych , w tym kuzyn admirała ,generał major Walther von Unruh. Admirał odmówił rozmowy po Niemiecku, twierdząc że zapomniał ten język 1 września 1939 roku. Na pytanie czy coś mu potrzeba, odpowiedział, że ma nieszczelną zasłonę. Niemcy byli osłupieni. Postawa admirała w niewoli była wzorem do naśladowania przez podkomendnych oficerów, którzy wykazywali duże morale i wiarę w ostateczne zwycięstwo. Admirał był przenoszony do obozów jenieckich kilkukrotnie i zawsze był namawiany do wstąpienia do Kriegsmarine i podpisania niemieckiej listy narodowościowej. Zawsze odpowiadał ,że taka propozycja to dla niego zniewaga i nigdy jej nie przyjmie. Niemcy niejednokrotnie próbowali Unrugowi utrudniać pobyt w niewoli, lecz ten momentami był cierpliwy, a momentami po prostu swoją postawą i pozycją stawiał na baczność nawet komendantów obozów, besztając ich, że stoją przed naczelnym dowódcą floty polskiej, wprawdzie w niewoli, ale odznaczonego najwyższymi krzyżami Francji i Niemiec. Niemiecka niewola skończyła się dla Józefa Unruga w kwietniu 1945 roku. W maju 1945 roku kontradmirała Unruga zaprosił do swojej kwatery pod Paryżem głównodowodzący wojsk ekspedycyjnych w Europie generał Eisenhower, przysyłając samolot. 18 maja Unrug dotarł do Londynu. Został powołany na zastępcę szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej w Londynie. Władze emigracyjne mianowały Józefa Unruga do stopnia wiceadmirała. 19 września 1946 roku zapadła decyzja o likwidacji Polskiej Marynarki Wojennej na Zachodzie. Admirał Unrug zdał egzaminy i otrzymał dyplom kapitana żeglugi wielkiej. Wiceadmirał Józef Unrug zmarł w 1973 roku we Francji. Mieszkał z żoną w Domu Polskim dla emerytów. Komuniści nie chcieli by admirał po wojnie wrócił do Polski, on nie przyjął nawet francuskiego obywatelstwa. Był dumnym patriotą do końca życia.

Powiedzieli o admirale

"Codzienną pracę ułożył sobie tak, że był w stanie załatwić w oznaczonych godzinach, obowiązki dowódcy Floty, omówić zagadnienia bezpośrednio z podwładnymi, obejrzeć port wojenny oraz warsztaty, wskazać każde niedociągnięcie, dać wskazówki i wyciągnąć konsekwencje za najmniejsze niedbalstwo. [...] To był Polak, którego patriotyzm przejawiał się w rzetelnym codziennym wykonywaniu obowiązków z całkowitym poświęceniem. Był przełożonym o najwyższych kwalifikacjach fachowych, wychowującym i uczącym własnym przykładem. Zawsze stawiał najwyższą poprzeczkę dla siebie i tego też wymagał od innych. Był człowiekiem szlachetnym, sprawiedliwym, zawsze taktownym, bezpośrednim, szanował godność innych i własną."

Jerzy Kłossowski tak pisze o admirale: "Dowódca floty przeważnie raz na dzień obchodził nabrzeża portu wojennego, dokonywał powierzchownych oględzin okrętów i urządzeń portowych. [...] W związku z tymi kontrolnymi obchodami pozostawał pewien humorystyczny szczegół. Sygnałem ostrzegawczym o nadejściu dowódcy floty był wyprzedzający go wilczur z odgryzionym w niefortunnych zalotach ogonem. Dlatego załogi nazwały tego psa "Kominem". Ukazanie się "Komina" na horyzoncie stanowiło zawsze hasło do ogłoszenia alarmu na okręcie."

"...zawsze będę pamiętał Jego wyprostowaną, elegancką sylwetkę, gdy spacerował po obozie z nieodłączną laską w ręku. Również pamiętam i pamiętać będę, że kontradmirał był grzeczny i uprzejmy dla współjeńców oraz manifestacyjnie wyniosły i oschły dla Niemców. Przypominam sobie także, iż głośno i ostro zwymyślał [...] niemieckiego podoficera, który ośmielił się wejść do Jego pokoju [...] bez pukania."








źródło: progressforpoland.com/
Miałem napisany swój tekst, ale restart kompa spowodował skok ciśnienia, więc większość zerżnąłem

Ipad

MichasQ2013-07-05, 22:02
"Kiedy byłem w Niemczech, chciałem pooglądać iPady..."



Okazało się, że nasi już tu byli