
Kompetencja pismaków

tutaj link do zj🤬ego artykułu : http://www.sport.pl/pilka/1,64946,13675152.html
a tutaj pułkown...yyy,znaczy stan w brazylii http://pl.wikipedia.org/wiki/Minas_Gerais
ząd chce wprowadzić nową ustawę, zgodnie z którą dzieci będą mogły oficjalnie dostawać imiona zdrobniałe i “bezpłciowe”, czyli daleko odbiegające od utartej w Polsce tradycji.
Na chwilę obecną przepisy obowiązujące w Polsce zakazują rodzicom nadawania dziecku imion zdrobniałych oraz takich, które nie pozwalają na łatwe odróżnienie płci. Prawo zabrania więc nadawania imion typu Ryś, Krzyś czy Zosia, będących zdrobnieniami oraz takich jak Angel czy Szasza, na podstawie których trudno rozpoznać płeć dziecka.
Według Małgorzaty Piotrak, będącej dyrektorem Departamentu Spraw Obywatelskich MSW, zmiany tego typu są potrzebne ze względu na coraz większą liczbę małżeństw z cudzoziemcami i pojawieniem się niespolszczonych imion, które nie pozwalają rozpoznać płci dziecka. Zmiany mają też związek z opinią, że decyzja wyboru imienia powinna bardziej zależeć od rodziców.
Opinie na temat planowanych zmian są mocno podzielone. Wiceprezes Fundacji Helsińskiej, dr Adam Bodnar, opowiada się zdecydowanie za zmianami. “Jestem za daleko idącą swobodą rodziców w nadawaniu imion, gdyż nie ma żadnych racji, by państwo ingerowało w tę sferę. Ku temu stanowisku przychyla się też Trybunał w Strasburgu” – powiedział.
Przeciwnego zdania jest kierownik USC w Zielonej Górze i prezes Stowarzyszenia Urzędników Stanu Cywilnego RP, Tomasz Brzózka. Twierdzi on, że “decyzja o wyborze imienia jest podejmowana często pod wpływem emocji, chęci chwilowego zabłyśnięcia, dodania dziecku wątpliwej oryginalności. Jednak w przyszłości może być dla dziecka krzywdząca” – zauważa.
Jeszcze dobitniej swój sprzeciw uzasadnia adwokat Krzysztof Uczkiewicz, twierdząc, że ministerstwo ulega presji środowisk genderowych, które podważają tradycyjne rozumienie płci. Taką zmianę Uczkiewicz ocenia wręcz jako obrzydliwą, gdyż “w imię wyimaginowanych idei naruszane jest tradycyjne rozumienie imienia”.
Nowe przepisy mogą wejść w życie już w przyszłym roku.
na podstawie Rzeczpospolita
Homofobia nie istnieje!
„Jak to tak? Cóż za farmazony waść prawisz?!” Zapytacie.
Pozwólcie więc, że zajmę się etymologią słowa:
Otóż „homofobia” wg nazwy jest fobią. Jak na razie wszystko się
zgadza, co nie? Ale przejdźmy do oficjalnej definicji słowa „homofobia”:
"Homofobia – silna niechęć, nieufność, nienawiść, wrogość lub dyskryminacja homoseksualizmu lub homoseksualistów, definiowane także jako "irracjonalny strach, awersja lub dyskryminacja ich."
I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Oto definicja słowa „fobia”: Fobia - zaburzenie nerwicowe, którego objawem osiowym jest uporczywy lęk przed określonymi sytuacjami, zjawiskami lub przedmiotami, związany z unikaniem przyczyn go wywołujących i utrudniający funkcjonowanie w społeczeństwie.
Nie ma tu lęku, wrogości ani nienawiści. Jest tylko paniczny strach. Skąd wiem? Sam mam dwie fobie. Ba… ludzie z fobią są zazwyczaj ŚWIADOMI, że ich strach jest bezsensowny. Natomiast ludzie określani „homofobami” nie boją się homoseksualistów. Oni się ich brzydzą. Czują do nich odrazę. A oto definicja innego słowa: „wstręt - silna emocja, wyrażająca niechęć, odrazę do czegoś, kogoś, jakiejś sytuacji.” Jak widać przyrostek „-wstręt” bardziej pasuje niż przyrostek „-fobia” z samej definicji w tym wyrazie. Więc to nie jest „homofobia” a „homowstręt”. Ale co to zmienia? Otóż fobie to choroby i trzeba je leczyć. I tą zagrywką homoseksualiści wmawiają chorobę osobom zdrowym na tle seksualnym… Ot, czysta hipokryzja bandy pedałów.