Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#opowiadanie

W kiosku

djtommy2014-10-31, 16:10
W kiosku.

- Dzień dobry panie Darku!
- Jaki on tam, k🤬a, dobry?
- A co się stało?
- Nie widzisz pan? Ludzi żywcem murują! Ode wschodu budowa, od zachodu budowa, ode południa i północy, wszędzie budowa! I hałas od rana, że łeb urywa! Walą tymi młotami, szlifują, wylewają betony, ryją koparami, a wszystko pod mojemi oknami! Spać nie da rady, bo już od siódmej raban, jak w płonącym burdelu!
- To chyba dobrze? Stolyca nam pięknieje!
- Piękna to ona była, ale przed wojną. A pan coś dzisiaj taki wesołek?
- Panie, cała nasza rodzina się cieszy! Córka dostała kredyt na mieszkanie! Wreszcie się ode mnie wyprowadzi i będzie na swoim.
- I z czego się pan cieszysz? Że córcia wp🤬liła się w długi? I na jakim swoim? Raczej na bankowym! Do starości będzie zap🤬lać na te chałupe bez względu na stan zdrowia i stan cywilny. Ale z jednego możesz się pan cieszyć: w końcu się od pana wyprowadziła!
- Pan to z największej radości tragiedyję uczyni! A co? Miała wynająć mieszkanie od obcych ludzi? Napychać komuś kieszenie?
- Panie, p🤬lisz pan, jak rasowy prostaczek spod K🤬szewa. Znaczy co? Bank jest cacy, a na ten przykład Jan Kowalski to kawał c🤬ja? Ja myślę, że jest dokładnie odwrotnie. Nikt tak pana ślicznie nie wyr🤬a, jak bank. Ile masz pan lat?
- W grudniu będzie równe pięćdziesiąt.
- I jak się pan czujesz?
- Gdyby nie ten kręgosłup, to całkiem całkiem.
- To znaczy?
- Dźwigać nie mogie, siedzieć nie mogie, tylko chodzić mogie i leżeć mogie, ale leżeć to tylko na twardym.
- To chiba tylko do kryminału się pan nadajesz, bo do roboty ni c🤬ja! W kryminale pochodzisz pan po spacerniaku i poleżysz na twardej pryczy. He, he. he...
- Aleś pan dowcipny!
- A córunia ile ma latek?
- Trzydzieści.
- A na ile lat wzięła kredyt?
- Na czterdzieści.
- A pan jak się będziesz czuł za dwadzieścia lat? Bo chiba nie lepiej niż dzisiaj?
- Strach pomyśleć...
- No właśnie! Zdrowia nie starczy, a może i życia, na spłacenie kredytu. Nikt o tym, k🤬a, nie myśli, bo młodzi we swojej naiwności są przekonani, że będą cały czas silni, piękni i sprawni. A tu c🤬ja do dupy nie słodkiej wódki - powiedział alfons do prostytutki! I co się robi? Dzieci będą zap🤬lać na niespłacone mieszkanko? Dzieci pójdą w p🤬du! Wyjadą do Kanady albo Szczecina, a ty, dziadu, męcz się sam!
- Już mnie pan nie dołuj... Wzięli kredyt i trudno...
- Wreszcie zaczynasz pan myśleć, ale mądry Polak po szkodzie. I jeszcze jedno panu powiem. A co będzie, jeśli szanowna córeczka za, powiedzmy, lat dziesięć zechce rozwieść z ukochanym mężulkiem? Kto zostanie z bankowym długiem? I co ze wpłaconymi pieniędzmi?
- Chiba się nie rozwiodą...
- Panie, p🤬lisz pan jak potłuczony! A pan się nie rozwodził?
- Rozwodziłem.
- A dlaczego się pan rozwiódł?
- Bo okazało się, że moja Krysia miała gacha.
- No widzisz pan, japko pada niedaleko jabłonki. Córcia też może poderwać sobie jakiegoś gacha i co wtedy?
- A idź pan w diabły!
- Na razie nie wybieram się do piekła. Za to dzisiaj jadę ze swoim kolegom na k🤬y do Pułtuska.
- A dlaczego do Pułtuska?
- Panie, bo jak k🤬a z Pułtuska da panu dupy, to żadna k🤬a na świecie tak panu nie da!
- To znaczy jak?
- Za darmo! Ha, ha, ha! Do widzenia.

zaj🤬e z fb

J🤬 Hejterów

B................g • 2014-08-29, 19:12
Monolog w lekkim tonie na temat hejterów




Niech ścierwa zdychają na ból dupska

Bajka

MaestroRCS2014-07-07, 9:54
Znalazłem gdzieś w jakiejś gazecie, zazwyczaj są tam c🤬jowe kawały, ale ten akurat trafił się dosyć dobry

Tata i mama Jasia mieli iść na kolację z okazji rocznicy, a Jasio miał zostać sam. Tata postanowił puścić mu bajki na słuchawkach. Gdy wrócili z kolacji, tata zobaczył Jasia walącego glową o okrwawioną ścianę i krzyczącego "chcę!". Tata załozył słuchawki, a tam:
- Chcesz? Opowiem Ci bajeczkę... Chcesz? opowiem Ci bajeczkę... Chcesz? Opowiem Ci bajeczkę...

Op🤬liłem temat tagami solidnie, więc jak było, to jakaś p🤬da nie potrafi należycie tagować

Tak widzę pracę polityków...

a................~ • 2013-11-03, 21:33
Były sobie cztery osoby: Każdy, Ktoś, Ktokolwiek i Nikt.

Trzeba było wykonać bardzo ważną pracę i Każdy został o to poproszony. Każdy był pewien, że Ktoś to zrobi. Ktokolwiek mógł to zrobić, ale Nikt tego nie zrobił. Ktoś zezłościł się z tego powodu, ponieważ było to powinnością Każdego. Każdy myślał, że Ktokolwiek mógł to zrobić, ale żadnemu z nich nie przyszło do głowy, że Nikt tego nie zrobi. Skończyło się na tym, że Każdy obwiniał Kogoś za to, że Nikt nie zrobił tego, co mógł zrobić Ktokolwiek.

A ty - jak wyobrażasz sobie pracę polityków?

Zaciągnięte z giwery, ale googlując ten tekst okazuje się, że powstał on przed 2005 rokiem. =)

Osiemnastkowa impreza

kjds2013-07-31, 10:05
Kilka lat temu, za czasów szkoły średniej, zostałem zaproszony na przyjęcie urodzinowe. Koleżanka z klasy kończyła osiemnaście lat, więc w lokalu – pubie, którego właściciel udostępnia młodym ludziom salę na piętrze ze świadomością, że będą dziać się fajne rzeczy – zorganizowała chudo-grubą imprezę.
Około godziny 20 goście zaczęli się schodzić, na liście znajdowało się może z 25 osób. Pomijam fakt, albo i nie. że w tej dzielnicy ludzie są bardzo otwarci i bardzo szybko liczba 25 zmieniła się w coś około 80.
Wiadomo, że wraz z przelanym alkoholem impreza nabiera rumieńców, tak było i tym razem. Przechadzając się po podwórku należącym do lokalu z papierosem, można było zauważyć laski szczające po kątach, bliżej mi nie znanych kolesi puszczających pawie, ogólnie standard.
Najbardziej urzekła mnie pewna sytuacja. Toalety były unisex – wchodzisz do łazienki, masz umywalkę i kilka kabin. W jednej z takich właśnie kabin zamknęły się dwie laski oznajmiając, że „źle się czują, mają ochotę się wyrzygać, nie chcą by ktoś patrzył, a nie ma więcej wolnych kibli, więc pójdą razem”. Pojawiłem się w toaletach, gdy dziewczyny już walczyły z zawartością swych żołądków, słowa dziewcząt przekazał mi kumpel stojący w kolejce. Minęło kilka minut, dziewczyny wychodzą, uśmiechnięte, trochę niewyraźne, śmierdzące, ale wychodzą. Pozdrawiam je serdecznym uśmiechem, mówię: „masz coś w kąciku ust skarbie, to chyba rzygi”. Dupencja się skrzywiła i poszła ciągnąc za sobą koleżankę. Kumpel wchodzi po nich do kabiny i krzyczy „co to k🤬a jest?!” Co się okazało? Dziewczyny bliżej mi nieznane ( do dziś nie wiem kto to był) stwierdziły, że dwa ryje do jednej muszli się nie zmieszczą. Postanowiły zdjąć osłonę ze spłuczki i podzielić się. Jedna rzygała do muszli, a druga do spłuczki. Wyobrażacie to sobie? RZYGAĆ DO SPŁUCZKI. Myślę sobie, że to totalnie poj🤬a sprawa, jak to się mogło stać? Po lekkim szoku, zacząłem się tak głośno śmiać, że zrobiło się małe zbiegowisko. Jedni pękali ze śmiechu, inni z obrzydzeniem uciekali, jeszcze inni czując woń byłej zawartości żołądka nabawili się odruchu wymiotnego i rzygali przed siebie. Po pięciu minutach już cała łazienka była obrzygana.
Stwierdziłem, że pora iść do domu. Po drodze spotkałem znajomego, średnio za nim przepadałem. Poinformował mnie, że wyrwał fajną dupeczkę, cały wieczór się całują, może coś z tego będzie! Dawaj tę laskę – powiedziałem. „Spoko, zaraz tu będzie, bo poszła odprowadzić kumpele na autobus, zobaczysz świetna dupa” – odpowiedział. Jakieś nikłe było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem laskę poznaną w toaletach (z wciąż zarzyganym kącikiem). Uśmiechnąłem się i powiedziałem, „Smacznego ziomek” – po czym poklepałem go i odszedłem podskakując radośnie jak p🤬lony czerwony kapturek..
Pod domem pomyślałem sobie „w sumie fajna dupa, r🤬ałbym”

Opowiadanie sadola

a................k • 2013-01-19, 11:20
Poszedłem do sąsiada pożyczyć cukier. Patrzę – drzwi niedomknięte.
Otwieram – a tam wszędzie krew, flaki, rozbryzgany mózg…
Zaglądam dalej – o, cukier!

Zabawa w życie

j................s • 2013-01-09, 21:03
Tak jak w temacie.
Można porozkminiać ich rozmowę i przerzucić na nasze idee

W brzuchu ciężarnej kobiety były blizniaki. Pierwszy
zapytał się drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Cos musi tam być. Mnie się wydaje, że my
własnie po to tu jestesmy, żeby się przygotować na to
co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by
miało wygladać?
- No nie wiem, ale będzie więcej swiatła. Może
będziemy biegać, a jesć buzią….
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A
kto widział żeby jesć ustami! Przecież żywi nas
pępowina.
- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie
o nas troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w
ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas… Dzięki niej
żyjemy. Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem czyli
jej nie ma…
- No jak to? Przecież jak jestesmy cicho, możesz
posłuchać jak spiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz
swiat. Wiesz, ja myslę, że prawdziwe życie zaczyna się
pózniej.”

Opowiadanie

premek52009-07-26, 16:48
Jakiś czas temu postanowiłem wytrenować swojego skila na high, tak jak Mario. Na początek zdecydowałem spróbować skałtem. Pooglądałem na spekcie jak gra kjub i niuk, te zabijaki sa dobre w koncu. Latałem po serwerze jak szalony, rozwalałem wszystkich i wszystko, kpd 30:0; czasami nawet na 1 strzal padalo do 3 gosci!!!! Postanowiłem poćwiczyć pistolet. Odpaliłem kanter strajka i latałem z samym glockiem, rozwalałem na luzaku k0lesi z AWP ktorzy kampili, nie mieli ze mna szans. Spotkałem Neo z Mit Jur Mejkers, zabiłęm go!!!!! Dodałem go do znajomych na stim, ale nie zaakceptował, szkoda, mógłbym grać razem z nimi w MYM, fajnie by było. Pomyślałem, że jestem dobry więc zapisałem sie na triala do klanu Rejected, za winda, bo ponoc sobie nie radzi i sie nie nadaje do tego klanu. Zaprosili mnie na wspólny sparing!!!! Niesamowita historia, jak tylko się o tym dowiedziałem zrezygnowałem ze spotkania z moją dziewczyną, która miała akurat w ten dzień imieniny. Rzuciła mnie, generalnie bardzo niefajna sprawa. Poszedłem ją przepraszać, ale dostałem hita w zęby. Na następny dzień przyszedłem znów ją przeprosić, tym razem z kwiatami i czekoladą. Wybaczyła mi, ufff. Dobra, nie odbiegajmy od tematu. Wracam do domu, a tutaj banda łobuzów idzie. Boję się. Strach w moich oczach. Czy mnie pobiją? Myślę, że nie, przecież znam profeta, njuk zabijaka tez ma ekipe, Mario jak cos spusci im [CENZURA], wiec ide na luzie, przechodze obok nich, nic. Wiadomo, znajomosci robia swoje. Wchodze do domu, sciagam buty, odpalam komputer. Cholerstwo sie dlugo wlacza wiec ide sobie zaparzyc herbatę. Fajnie, herbatka jest, wszystko ładnie i pięknie, ale [CENZURA] nie ma cukru. No i trzeba zasuwac do sklepu nocnego. Oczywiscie nie mam zamiaru sie naciac na jakichs lobuzuw wiec dzwonie do mejka czy wyjdzie ze mna zeby mnie pobronic jak cos. Zgodzil sie, idziemy po cukier. Wchodzimy do sklepu, a tam taka fajna laska, mmmm ) NOO! ale co jak sie dziewczyna dowie?
Albo mejku sie wygada?? o, nie!! tak sie dziac nie bedzie, podchodze do lady, statua wolnosci miedzy nogami i mowie ze chce cukier. Ekspedjentka tak patrzy na mnie, na moje spodnie i cos tam zaciesza miche pod nosem. Zaplacilem, babka dala cukier wiec biore go pod pache i w nogi!!! Tak wlasciwie to nie wiem dlaczego uciekalismy no ale co tam. Odprowadziłem Mejka pod dom, pozegnalem sie z moim przyjacielem. Wracam do domu. Parze herbatke od nowa, zimnej pic nie bede :/. Wlewam wode do czajnika, a tu moj pies wbija sie do kuchni i szoruje glowa po mokrej podlodze. Powiedzialem mu, ze jest noobem i wracam do PC. Damn, z PC cos nie teges, trzeba zrestartowac :///. Nigdy nie kupujcie Athlonow!!! Dobra, PC sie odpala na nowo, melodyjka jest Windowsowa, jest ok. Odpalam steama, haracz pisze, ze gramy, wbijam na Skajpa, bo z tego korzystaja jak graja. Gramy ten mecz, sparing sie rozpoczyna, fajnie, czekamy na szóstego gracza z drużyny przeciwnej. Czekaliśmy ładne 15 minut!!!! Na szczęście pojawił się. Wszyscy wiemy, ze to ze strachu przed rejekted. Dobra, gramy już tak ładne 10 minut no i na moje nieszczescie upadł mi cukierek na podłogę. Teraz kieruję do Was moje pytanie: czy wystarczy, że podmucham na cukierek i już mogę go zjeść czy muszę go umyć? btw. Jezeli muszę go umyć to jaką temperaturę ta woda powinna posiadać?

Że też chciało mu się tyle pisać...

Błędny rycerz

Centurion2007-12-31, 12:39
Do niewielkiego miasteczka, a własciwie to wsi zamożnej, pewnego dnia zajechał rycerz. Konno, zbrojno, acz bez giermka ni herbu na tarczy- zrazu sie kmiotkowie zorientowali, żeć to błędny rycerz jest.
Zajechał do gospody, konia stajennemu zostawił, sobie kazała wierczerzę szykowac i czym prędzej gorzałkę podać. Gdy juz tak pił chwil ładnych parę, rozwiązał sie rycerzowi język i zaczął opowiadać wszem i wobec o swych przygodach. Kmiotkowie, słyszawszy o wielkiej sławie mężów błędnych, obstapili go, by wysłuchać historii, co odskocznia będzie od szarosci i trosk tego ziemskiego padołu.
-Razu pewnego...- mówił rycerz -...W pogoni za fortuną udałem się na sam skraj królestwa, za wielkie lasy. Tam wieża stała, wyzsza niźli wiezyce zamku Króla Pana. A we wieży, patrzajcie, dziewica. Piekna jakiej w tym i we wszystkich księstwach wokół nie ma. Kwiaty we włosach, w jedwabie odziana... Na wybawcę czeka. Bo pod wieżą smok straszliwy czycha.
-I cóżeś panie zrobił?
-Poderwałem ja z olstra topór i szast! prast! potworze łeb urąbałem! Boc to i chwała wielka i skarbów co nie miara!
-A co z panna cudną?- chłopkom, wiadomo, tylko jedno w głowach
-Zignorowałem ja i pojachałem dalej
Rozległy sie szepty- toć rycerz prawy i honorny, takich sie juz nie spotyka.
-...Zdarzyło sie znowóz, żem w obce ziemie, za gór siedem się dostał. I tam wieżyca z marmuru, co blankami szczytów najwyzszych sięgała. W niej- dziewica przecudna, w klejnotach- takiej nie było i więcej nie będzie w całym królestwie!... A rozpacz najej twarzy widnieje, bo smok dwugłowy, jaszczur okrutny jej strzeże.
-No i co? i co?
-Przymknałem ja przyłbice, kopię uniosłem, konia ostrogami spiąłem, i w kałdun stwora pyekielnego ubodłem. Zwierz ducha wyzionał...
-A dziewica?
-Zignorowałem ja i pojachałem dalej
Rozległy sie tedy krzyki pochwalne -Oto jest rycerz prawy, co na cześć niewiescia nie nastaje! Takich nam wiecej trzeba!
A rycerz popija i kontynuuje
-A było też raz, żem za może pociągnął, co by z Niewiernymi walczyć. I tam, pośród gorących pustyń, wieża pod samo niebo, zze złota i alabastru. Skarbów w niej co niemiara- nigdym tyle nie oglądał jeszcze. A w najwyższej z komnat dziewica urody tak przecudnej, że zdałoby się, ze to sam anioł bozy zstapił na ziemię. Piękniejszej nie ma. I tej piekności szatańska bestyja grozi, z odmetów poczęte plugastwo, smok trójgłowy, czarny, ziejacy płomieniem goracym i siarkowym oparem. Myslę- po mnie juz. Alem się nie ulakł. Dobyłem miecza i ruszyłem na poczwarę. Ha! Jedna głowa! Druga! No i w końcu ostrze miecza moich dziadów wraziłem w trzecią okrutna paszczękę i powaliłem czorta...
-A dziewica? Co z dziewicą?!
-A, zignorawałem ją... tak ze trzy razy... I pojechałem dalej