Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#nazi

Skin nabrał ochotę na kebsa

A................r • 2014-01-05, 15:52


I jak tu być Naziolem, kiedy kebaby takie dobre. Wysłał dzieciaka, bo bał się, że Turek doda 'coś od siebie'

Bohaterscy Niemcy

P................ł • 2013-06-23, 23:34
Wojna to jednak piekło Pamiętajmy o cierpieniu prawdziwych bohaterów



Niko Puhakka i koniec jego "kariery w polsce"

x................s • 2013-05-02, 19:29
Każdy tutaj zna dżentlemana ale naświetle dla gim:

"Niko Puhakka (ur. 7 grudnia 1979 w Uusimaa) – fiński zawodnik mieszanych sztuk walki (MMA). Tryumfator turnieju KSW w wadze lekkiej z 2011 roku.
Kariera sportowa

W młodości ćwiczył judo, karate i kick-boxing. MMA trenuje od 2001 roku. Zawodowy debiut zanotował 21 kwietnia 2002. Początkowo walczył w kategoriach półśredniej i średniej. Od 2007 roku występuje w kategorii lekkiej (do 70 kg) i jest uznawany za jednego z czołowych europejskich zawodników w tej wadze. W latach 2008-2009 był związany z rosyjską organizacją M-1 Global (bilans 3-2). W czerwcu 2010 roku stoczył wygrany pojedynek z Arturem Sowińskim na Fight Festival - Goes Kaisaniemi.

We wrześniu 2010 roku wystąpił po raz pierwszy w Polsce, gdy podczas gali KSW XIV w Łodzi wziął udział w turnieju wagi lekkiej. Pokonał wówczas w ćwierćfinale Borysa Mańkowskiego, a w półfinale Holendra Dany'ego van Bergena. Walka finałowa miała miejsce 19 marca 2011 roku w Warszawie podczas KSW XV. Puhakka pokonał w niej przez poddanie jednego z czołowych polskich zawodników wagi lekkiej, Macieja Górskiego, wygrywając cały turniej.

1 października 2011 roku pokonał byłego zawodnika IFL i UFC Johna Gundersona przez decyzję sędziowską.
Kontrowersje

Puhakka posiada na ciele tatuaże o symbolice neonazistowskiej i rasistowskiej (m.in. jeden o treści Blood & Honour), które, jak sam przyznaje, odzwierciedlają jego światopogląd. Od 2002 roku jednym z jego sponsorów jest amerykańska firma odzieżowa powiązana z r🤬ami neonazistowskimi. Fin wystąpił w Polsce podczas KSW XIV z odsłoniętymi tatuażami, a jego walkę transmitowała ogólnopolska telewizja Polsat, co spotkało się z krytyką[7]. Podczas KSW XV, na żądanie organizatorów, Puhakka musiał już walczyć w zakrywającym ciało specjalnym kostiumie (tzw. rashguard). Puhakka miał ponownie wystąpić w Polsce na gali KSW XVIII, w walce o pas międzynarodowego mistrza KSW w kategorii lekkiej przeciwko Arturowi Sowińskiemu. Władze organizacji zrezygnowały jednak z usług Fina z powodu dotyczących go kontrowersji i negatywnych opinii."



ale do czego pieję.

Populiści i idioci skeślili chłopaka, ża tatuażę bo nie za hailowanie na ringu:

""Decyzja ta ma związek z szacunkiem jakim Federacja darzy opinię publiczną oraz wiarą, że uczucia i wartości moralne są nie mniej ważne niż emocje sportowe" - napisali właściciele Federacji KSW specjalnym oświadczeniu.

Decyzja Federacji ma związek z licznymi tatuażami na ciele zawodnika, które promują poglądy neonazistowskie.

"Federacja KSW nigdy nie była i nie będzie instytucją propagującą jakiekolwiek idee polityczne, religijne ani społeczne. Jesteśmy Federacją sportową, która zawsze przy wyborze zawodnika kieruje się jedynie sportowymi osiągnięciami. Zawsze będziemy konfrontować umiejętności, rekordy i nazwiska, a nie poglądy. Niemniej jednak ilości negatywnych opinii dotyczących wyżej wspomnianego zawodnika zmusiła nas do podjęcia decyzji o wyłączeniu go z rozgrywek" - czytamy w oświadczeniu. "

Na ostatnim KSW słyszeliśmy allah akhbary w intro jednego z ciapatych zawodników oraz pokaz pokłonów w strone samego ciapatego allaha na ringu i nikt nie pierdnie.

Boli mnie to zakłamanie w Polsce.

PS: stare info ale chciałem się wypłakać

Kolorowe zdjęcia nazistowskich Niemiec

H................s • 2013-04-08, 18:38
piękne zdjęcia sprzed 70-ciu lat, człowiek się relaksuje

Nazisci sa wszedzie :)

dolczenz2013-02-20, 2:28
Jechalem dzis rano do pracy stoje na swiatlach i oto co widze, osobiscie mnie to rozbawilo ale nie dalo sie napisac Wroclaw na tablicy ? To chyba jakis krewny wujka Adolfa

Nazirangers

Vendal2012-09-10, 15:46
Czy power ranges dadzą sobie rade z tym potężnym przeciwnikiem?

Człowiek Hitlera, człowiek sukcesu! Jak naprawdę wyglądała

P................s • 2012-04-14, 23:55
Wojna przegrana, führer nie żyje, Trzecią Rzeszę szlag trafił, a stolica zdobyta. Trzeba jakoś urządzić się w nowej rzeczywistości! Szybko się okazało, że naziści doskonale odnajdują się w ponazistowskich warunkach…
Niemieccy naziści z końcem wojny wcale nie rozpłynęli się w powietrzu. Żyli dalej, czasem na niższym poziomie, czasem nawet wygodniej i wystawniej niż dotąd. Ci, którym się trochę poszczęściło lub byli bardziej obrotni, otrzymywali ciepłe posadki urzędników państwowych. Inni szukali sobie nowych zajęć, a jeszcze kolejni zwyczajnie zaszywali się gdzieś poza granicami ojczyzny ciemiężonej przez zwycięzców.
Tymczasem w ponazistowskich Niemczech wyrastało kolejne pokolenie, którego przedstawiciele nie zdawali sobie nieraz sprawy, że tatuś czy ulubiony wujek służyli w gestapo lub dokonywali zbrodni na ludności cywilnej. Większość wolała nie dociekać prawdy. Niektórzy stawiali jednak niewygodne pytania – chociażby o to, jak owym krewnym udało się uniknąć odpowiedzialności. Szybko dowiadywali się, jak w praktyce wyglądała po wojnie procedura denazyfikacji. Przyjrzymy się temu od podszewki okiem Jensa-Jürgena Ventzkiego, syna hitlerowskiego nadburmistrza Łodzi. Chcąc zmierzyć się z nazistowską przeszłością swojego ojca Wernera, zebrał on całkiem interesujący materiał. Teoretycznie to jednostkowy przypadek. W praktyce odzwierciedla on perypetie wielu nazistów. A wszystko zaczęło się w roku 1946…
Po kilkunastu miesiącach internowania były nadburmistrz Łodzi (nazistowskiego Litzmannstadt) opuścił obóz. Pomimo współodpowiedzialności między innymi za deportacje Polaków z podległego mu miasta oraz likwidację tamtejszego getta i wywiezienie jego mieszkańców do obozu w Kulmhof, gdzie zostali zgładzeni, zbrodniarz szybko dostał szansę wykpienia się od jakiejkolwiek kary.

Jak właściwie wyglądała ta denazyfikacja?
W brytyjskiej strefie okupacyjnej, gdzie mieszkała rodzina Ventzkich, proces denazyfikacji popleczników Hitlera przebiegał bardzo sprawnie i… pobieżnie. Nazistów podzielono na pięć kategorii:
główni winni (Hauptschuldige)
obciążeni (Belastete)
obciążeni w mniejszym stopniu (Minderbelastete)
współpodążający (Mitläufer)
uwolnieni od zarzutów (Entlastete)


Dumny nazista został poniżony zakwalifikowaniem do pośleniej kategorii. Paskudna potwarz!

Do pierwszych dwóch kategorii zaliczano tylko zbrodniarzy wojennych oraz członków organizacji zbrodniczych określonych przez Trybunał Norymberski. Reszta nazistów kwalifikowana była do pozostałych trzech grup. Ogólnie rzecz biorąc denazyfikacja nie przedstawiała się jakoś imponująco. Jak podaje Jens-Jürgen Ventzki w książce „Cień ojca”, przykładowo w Szlezwiku-Holsztynie w 1948 jedynie 0,5 procenta poddanych jej osób zakwalifikowanych zostało do kategorii „winni„, a pozostałe 99,5 wrzucono do worka z dwoma najniższymi kategoriami. Ponadto wielu dawnych funkcjonariuszy Trzeciej Rzeszy musiało się wręcz dopraszać o poddanie ich procedurze, przy czym Brytyjczycy niespecjalnie kwapili się do sprawdzania faktów i dociekania faktycznego stanu rzeczy!

Wierny nazista tylko „poplecznikiem”? Wstyd i hańba!
Zakochany w ideologii narodowego socjalizmu, sercem SS-mann, urzędem nadburmistrz, Werner Ventzki również został poddany procedurze denazyfikacyjnej. On, wierny nazista, który gościł u Hitlera, porywał tłum swoimi przemowami, patronował młodzieży z Hitlerjugend, a syna chrzcił według obrzędu SS, uznany został tylko za marnego poplecznika! Cóż za potwarz! Jak twierdzi jego syn, Ventzki oburzał się na to jeszcze dwa lata przed śmiercią (pożegnał się z tym światem w roku 2004). Żona Wernera wspominała natomiast, że jej męża uratowały zeznania pewnego Żyda z Hamburga, który w jego obronie wystąpił przed niemiecką komisją denazyfikacyjną.
Poddany procedurze i praktycznie oczyszczony z zarzutów, Ventzki mógł się zająć „pożyteczną” działalnością. Razem z żoną zaangażowali się w Blok Wszechniemiecki, czyli Blok Wypędzonych ze Stron Ojczystych i Pozbawionych Praw. Cóż, ci którzy odbierali domy Żydom i Polakom, dorabiali się na krzywdzie drugiego człowieka, pod nosem mieli getto i pomagali w prześladowaniu jego mieszkańców, teraz zaczęli się domagać zwrotu utraconych przywilejów!


Frau Ventzki również kochała Hitlera, a poza przymusową ewakuacją z Łodzi nie spotkały jej po wojnie żadne większe przykrości. Dożyła swoich dni u boku męża, ze swastyką wyrytą w sercu.

Zdenazyfikowany Ventzki już w 1958 roku został na wniosek ministra pracy, spraw społecznych i wypędzonych powołany na stanowisko zastępcy kierownika wydziału ds. Wypędzonych rządu kraju Szlezwik-Holsztyn, urzędujący w Kilonii. Jak pisze jego syn, spotkał tam wielu znajomych urzędników nazistowskich z dawnego Kraju Warty i z Poznania. Odnowił przyjaźnie z Litzmannstadt, z czasów przynależności do NSDAP i SS.

Rozgrzebywanie przeszłości…
Spokojne życie dawnego kacyka Łodzi zaburzyły dopiero berlińskie gazety. W 1960 roku do Ventzkiego zaczęły docierać informacje o tym, że ktoś grzebie w jego nazistowskiej przeszłości i wyciąga ją na światło dzienne. Przynależność do NSDAP i popieranie hitleryzmu połączył z zajmowaniem przezeń publicznego stanowiska chociażby związany z SPD zachodnioberliński dziennik „Telegraf”.
Dziennikarze wprost pisali o nazizmie Ventzkiego i o jego powiązaniach z łódzkim gettem. Niesmaczne wydawało im się zajmowanie przez niego wysokiego stołka w Federalnym Ministerstwie ds. Wypędzonych. Zwierzchnicy szybko zatuszowali sprawę, przesuwając dawnego nadburmistrza na inne stanowisko w innym mieście. Nikomu natomiast nie przyszło do głowy, żeby go po prostu zwolnić!
W latach sześćdziesiątych jeszcze kilkukrotnie „niepokojono” Ventzkiego w związku z jego przeszłością i karierą w Trzeciej Rzeszy. Zawsze jako świadka, choć jego nazwisko pojawiło się w księdze zbrodniarzy hitlerowskich. W 1969 roku znowu ukazały się niepochlebne artykuły na jego temat. Kontrowersje wzbudziło między innymi jego stwierdzenie, że jako nadburmistrz Litzmannstadt nie miał pojęcia o mordowaniu Żydów z tamtejszego getta i myślał, że chorych i słabych wywożonych z miasta transportują do sanatorium. Pewien pochodzący z Górnego Śląska pisarz następująco skomentował stanowisko przesłuchiwanego:
Taką cyniczną bezczelność może głosić pod przysięgą morderca Żydów! Nic mu za to nie grozi. Po przesłuchaniu wraca do swojego biura i w najlepsze pracuje jako dyrektor.
I rzeczywiście, o żadnej karze nie mogło być mowy. Ventzki spokojnie dożył emerytury, co miesiąc odbierał pokaźne wynagrodzenie od władz demokratycznych Niemiec, a na starość popijał herbatkę z kolegami z SS i NSDAP, wspominając dawne, dobre czasy.
Podobnych do niego delikwentów były setki, a może i tysiące…

źródło:ciekawostkihistoryczne.pl