Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#narkotyki

Rysiek

BongMan2013-12-25, 23:48
- Co robi Rysiek Riedel w stodole?
- Szuka igły w stogu siana.
Poszukiwania największych przestępców rzadko kończą się w bibliotece. A jeszcze rzadziej kończą się zatrzymaniem bez ani jednego wystrzału. Ale Ross William Ulbricht nie był typowym przestępcą. Był twórcą internetowego serwisu Silk Road, raju handlarzy narkotyków.
Polowania na narkotykowych bossów powinny przecież kończyć się inaczej. Tony Montana z „Człowieka z blizną” z karabinem maszynowym w ręce walczył do ostatniego naboju. Franz Sanchez z „Licencji na zabijanie” zginął w eksplozji cysterny wysadzonej w powietrze przez agenta 007. Gdy gra między kryminalistami a prawem toczy się o wielkie pieniądze i władzę - ostateczna rozgrywka powinna być gw🤬towna, wybuchowa, spektakularna. Tak mówią niezmienne prawa Hollywood. Ale rzeczywistość okazała się dużo ciekawsza, choć mniej wybuchowa niż hollywoodzkie blockbustery.

Wielkie słowa i wielka kasa

W internecie był znany jako „Dread Pirate Roberts”. W rzeczywistości „Straszliwy Pirat Roberts” był chuderlawym 29-latkiem. Mimo majątku szacowanego na 80 milionów dolarów Ross William Ulbricht mieszkał w domu, który wynajmował do spółki z dwoma innymi młodymi mężczyznami. Ale historia jego wzlotu - i upadku - ma w sobie coś z historii Michaela Corleone. Ekspresowo przeszedł drogę od młodego idealisty po kryminalnego bossa, bezlitośnie rozprawiającego się z przeciwnikami.

Wszystko zaczęło się w 2011 r. Ulbricht, student fizyki z Austin w Teksasie, na zaproszenie kolegi przeprowadził się do San Francisco. Marzył o karierze na miarę Steve'a Jobsa. Chciał zmieniać świat - i jednocześnie zarabiać wielkie pieniądze.

- Mówimy o monumentalnej zmianie w strukturze władzy na świecie - pisze później na forum dyskusyjnym: - Dziś to zwykli ludzie mogą kontrolować przepływ informacji i przepływ pieniędzy. Sektor za sektorem, państwo jest wyrzucane z równania, a władza wraca w ręce jednostek.

To właśnie ta ideologia staje za powstaniem serwisu Silk Road (Jedwabny Szlak). Internetowego targowiska, które ma stać się mrocznym bliźniakiem eBaya. Miejscem, w którym można kupić i sprzedać prawie wszystko: broń, sfałszowane dokumenty, narzędzia hackerskie. I przede wszystkim - narkotyki. Prawdziwe morze narkotyków. Serwis oficjalnie zabraniał wyłącznie handlu bronią masowego rażenia, skradzionymi kartami kredytowymi czy oferowania usług płatnych zabójców.

Wirówka brudnych pieniędzy

Silk Road mógł funkcjonować dzięki dwóm narzędziom. Pierwsze z nich to bitcoin, czyli wirtualna waluta, której obieg jest wyjątkowo trudny do kontrolowania przez jakiekolwiek władze. Drugie to Tor, oprogramowanie pozwalające - w teorii - na całkowicie anonimową komunikację w internecie. Po zainstalowaniu programu użytkownik może korzystać ze specjalnych, ukrytych serwisów - a wysyłane przez niego i do niego dane są wielokrotnie szyfrowane i przepuszczane przez prawdziwy labirynt rozrzuconych na całym świecie serwerów. Żeby prześledzić wiadomość w systemie, trzeba kontrolować prawie wszystkie maszyny na jej drodze. Przynajmniej w teorii.

Silk Road ruszył w 2011 r. i niemal od razu odniósł fenomenalny sukces. Na pierwszy rzut oka strona nie różniła się od innych internetowych targowisk. Miała nawet system oceniania transakcji, jakby żywcem wzięty z eBaya lub Allegro. Narkotyki - od kolumbijskiej kokainy, przez marihuanę, po dużo dziwniejsze substancje - były wysyłane bezpośrednio od sprzedawcy do nabywcy. Ulbricht jedynie pośredniczył, zapewniał bezpieczne miejsce wirtualnych spotkań.
No i pobierał procent od każdej transakcji. Bitcoiny przepuszczał przez system, który nazywał „wirówką”, przelewający pieniądze przez skomplikowaną serię wirtualnych transakcji. Był ostrożny. Bardzo ostrożny. Problemy miały się dopiero zacząć.

Konkurencja i paranoja

Początkowo Ulbricht surfował na fali sukcesu. Strona stała się fenomenalnie popularna. Szybko dobiła do 100 tys. użytkowników. Między lutym 2011 r. a lipcem 2013 r. przeprowadzono na niej 1,2 mln transakcji wartych około 1,2 mld dolarów. Ulbricht, 29-letni niedoszły fizyk, stanął na czele narkotykowego imperium.

Nic dziwnego, że śledczy szybko zaczęli się interesować nowym serwisem. Już w listopadzie 2011 r. FBI, podatkowa policja IRS i antynarkotykowa DEA powołały wspólny zespół, który miał za zadanie rozbicie Jedwabnego Szlaku. Ale Ulbricht był trudnym przeciwnikiem. Kombinacja złożonych systemów szyfrujących i „odwirowanych” bitcoinów okazała się niemal nie do rozgryzienia.

FBI miało jednak szczęście, bo „Dread Pirate Roberts” zaczął wpadać w paranoję. Zaczęło się od konkurencji. Silk Road szybko znalazł agresywnych naśladowców. Już kilka miesięcy po uruchomieniu serwisu Ulbrichta konkurencyjny serwis Atlantis zaczął powoli odbierać mu klientów.

- On jest jak Myspace, my - jak Facebook - przechwalał się podczas swoistej konferencji prasowej przeprowadzanej na forum Reddit właściciel nowego serwisu, przedstawiający się jako Vladimir. Kilka dni później, 1 maja 2013 r., Silk Road zniknął z sieci. Na chwilę. Atak hakerów był całkowitym zaskoczeniem. Ulbricht podejrzewał, że to konkurencja próbuje wyeliminować go z rynku.

Zamówienie na egzekucję

Ulbricht alias Dread Pirate Roberts znalazł się pod presją. I coś chyba w nim pękło. - Pobijcie go i zmuście do oddania wszystkiego, co ukradł - taką wiadomość wysłał do jednego z użytkowników serwisu. Użytkownika, który niedwuznacznie sugerował, że jest w stanie podjąć się każdej brudnej roboty.

Celem ataku miał być były pracownik Silk Road, który zdaniem Ulbrichta okradał swojego szefa. Dzień później, bojąc się, że ofiara może pójść na policję, wysłał kolejną wiadomość: - Czy byłoby możliwe zmienienie mojego polecenia z tortur na egzekucję? Nigdy nikogo nie zabiłem, ale w tym przypadku to właściwe posunięcie - napisał.

W ten sposób były idealista, który kilka tygodni wcześniej chełpił się tym, że dzięki jego serwisowi klienci narkotykowych dilerów nie muszą bać się przemocy ze strony przestępców, sam zleca zabójstwo. To był początek końca. Bo zabójca był w rzeczywistości agentem federalnym. FBI zaczęło grę. Tajniak zażądał 80 tys. dolarów za zamach. Dostał pieniądze i przesłał sfabrykowane zdjęcia „ofiary”, która miała umrzeć podczas tortur. - Jestem wściekły, że musiałem go zabić - odpisał Ulbricht: - Szkoda, że nie wszyscy mają zasady.

Zasady samego Ulbrichta wyparowały błyskawicznie. Już dwa tygodnie później zlecił kolejne zabójstwo. Tym razem jednego z użytkowników serwisu, dilera o pseudonimie „friendlychemist”. Użytkownik utrzymywał, że zdobył listę nazwisk i adresów klientów Silk Road. Groził, że jeśli nie dostanie pół miliona dolarów na spłatę długów, jakie miał u swoich dostawców, ujawni je policji. Ulbricht zażądał kontaktu z „dostawcami”. Gdy ci się odezwali, złożył im ofertę: 150 tys. dolarów za głowę zdrajcy. - Egzekucja nie musi być czysta - pisał.

Kilka dni później dostał wiadomość ze zdjęciem ciała. Tyle tylko, że policja z kanadyjskiego miasteczka, w którym miała mieszkać ofiara, nie odnotowała żadnego zabójstwa. Ulbricht został naciągnięty.

Błąd amatora

Tymczasem FBI wiedziało już, że Dread Pirate Roberts staje się coraz bardziej niebezpieczny. Śledczy mieli już gotową długą listę zarzutów. Nie mieli jeszcze tylko nazwiska. Zaszyfrowane komputery milczały, pieniądze nie dawały się śledzić: przyszedł czas na dobrą policyjną robotę w starym stylu.

Agenci postanowili wrócić do samego początku. Logika była prosta: jeśli znajdziemy pierwszego człowieka, który zaczął pisać w internecie o Silk Road, znajdziemy kogoś, kogo warto obserwować, a może samego Robertsa.

Pierwszy post wspominający o serwisie pojawił się 23 stycznia 2011 r. na narkotykowym forum Shroomery.org. Autor posługiwał się pseudonimem „Altoid”. Agenci ruszyli jego tropem. Ten sam użytkownik na forum poświęconym walucie bitcoin ogłosił, że poszukuje doświadczonego programisty, który zna się na wirtualnym pieniądzu. I tu nastąpił przełom w śledztwie.

Ulbricht, który miesiącami umykał śledczym, który metodycznie zacierał swoje ślady i zbudował system zabezpieczeń, który wydawał się nie do przejścia dla najlepszych rządowych hakerów, zachował się jak kompletny amator. Prosił o odpowiedzi mailem. Na adres rossulbricht@gmail.com.

FBI miało nazwisko. Ale to wciąż nie wystarczyło. Musiało ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że Ross William Ulbricht i Dread Pirate Roberts to ta sama osoba.

Akcja w bibliotece

Tymczasem Ulbricht wciąż popełniał błędy. W marcu 2012 r. na innym forum prosił o pomoc w dopracowaniu fragmentu kodu obsługującego system Tor. Podpisał się nazwiskiem. Minutę później zmienił je na pseudonim „Frosty”, ale internet ma długą pamięć. Kod, który wkleił, później okazał się fragmentem szkieletu serwisu Silk Road. Było już pewne: Ulbricht stoi za targowiskiem.

Tu zaczyna się najbardziej zagadkowa część śledztwa. 10 lipca 2013 r. amerykańscy celnicy przechwycili - podobno podczas rutynowej kontroli - paczkę adresowaną do Ulbrichta, zawierającą sfałszowane dowody tożsamości. Podczas przesłuchania on sam twierdził, że został wrobiony. Ale znów stracił czujność. Jakby drwiąc ze śledczych, zaczął opowiadać o tym, że sfałszowane dowody czy narkotyki z łatwością można kupić w serwisie Silk Road.

Dwa tygodnie później agenci dotarli do serwerów, na których opierał się serwis. Nie wiadomo, w jaki sposób: czy pomogło ustalenie aliasów, jakimi posługiwał się przestępca? Czy raczej agenci NSA zinfiltrowali - podobno bezpieczny - system Tor? Amerykański rząd milczy. Ale zawartość serwerów stanęła przed agentami otworem: w ich ręce trafiły kopie twardych dysków komputerów, a na nich zaszyfrowane informacje o wszystkich transakcjach, wszystkich użytkownikach, wszystkie wiadomości wysyłane między nimi. W tym te, w których Ulbricht zleca egzekucje zdrajców.

Dalszy ciąg historii już znamy. 2 października w bibliotece publicznej w południowej części San Francisco pojawił się młody człowiek. Spokojnie przeszedł do sekcji science fiction i otworzył laptopa. Bibliotekarze nie zwrócili na niego szczególnej uwagi. Kwadrans po godz. 15 usłyszeli za to gw🤬towną szamotaninę. Chłopak leżał na podłodze, otoczony przez grupę agentów FBI, którzy wyrośli jak spod ziemi: nie było wystrzałów, nie było eksplozji. Tak skończyła się trwająca wiele miesięcy akcja agentów federalnych.

Kim jest pirat?

Po aresztowaniu Ulbrichta wśród użytkowników Silk Road zapanowała panika. Fora są pełne wpisów handlarzy, którzy na kredyt brali narkotyki od dostawców, by potem z zyskiem sprzedawać je w internecie. Razem z zamknięciem serwisu ich pieniądze, w formie bitcoinów, wyparowały.

- Straciłem wszystkie pieniądze, przesłałem je do serwisu 10 minut przed jego zamknięciem. Mam przechlapane, nie były moje, i jestem teraz winny dużą kasę bardzo niebezpiecznym ludziom. Jestem martwy - napisał na forum serwisu Reddit użytkownik posługujący się pseudonimem „jayman62”. Podobnych przypadków są setki - a to niejedyny problem.

Według aktu oskarżenia w serwisie po prostu roiło się od tajniaków. Wykonali setki transakcji - i mogą lada dzień zapukać do drzwi swoich „kontrahentów”. „Straszliwy Pirat Roberts” nie uważał się za przestępcę. W jedynym udzielonym przez siebie wywiadzie mówił dziennikarzowi Forbesa: - Nie możemy wiecznie milczeć. Mamy do przekazania ważną wiadomość i nadszedł czas, by świat ją usłyszał. Nie chodzi o narkotyki ani o dopieczenie państwu. Chodzi o obronę praw, które należą się wszystkim ludziom. Silk Road jest jedynie środkiem do przekazania tej wiadomości - powiedział. Ale szybko okazało się, że wielkie słowa i rewolucyjne hasła przegrały ze zwykłą ludzką chciwością. Domorosły Che Guevara zmienił się w narkotykowego bonzę.

W całej sprawie pozostaje jedna zagadka. W tym samym wywiadzie „Dread Pirate Roberts” utrzymywał, że nie jest założycielem serwisu, że odkupił go od człowieka, który go stworzył. Jego pseudonim pochodzi z powieści „Narzeczona dla księcia” - tamten pirat także był jedynie marką, przekazywaną z człowieka na człowieka, maską, pod którą mógł się skryć ktokolwiek. Czy rzeczywiście za serwisem stał ktoś jeszcze? Nie wiadomo.

Źródło

Ranking szkodliwości narkotyków

W................l • 2013-12-20, 12:24
Ranking szkodliwości narkotyków ze względu na szkodliwość na przyjmującego i otoczenia. Myślę, że pierwsze miejsce bardzo was zaskoczy

komiksy w czekoladzie

wójek2013-12-15, 20:06
od czasu do czasu wrzucałem tu jakies swoje komiksy, żeby nie zasrywać co chwile, poczekałem aż uzbiera się więcej, więc teraz macie trochę tego syfu:







tak, ten jest zerżnięty ze starego dowcipu:




ten akurat z wizyty w łodzi:




p.s.
walczcie z trzeźwością na wszystkie sposoby!

a jakby kogoś bardziej zainteresowało zapraszam:
facebook.com/komarywczekoladzie

Skutki brania metamfetaminy

k................0 • 2013-12-06, 21:38
Skutki brania metamfetaminy

Krótko o metamfetaminie...
Metamfetamina to popularny narkotyk, odmiana amfetaminy. Metamfetamina jest silnie działającym narkotykiem, już niewielkie jej ilości dają ogromny wpływ na układ nerwowy. W porównaniu do amfetaminy posiada znacznie silniejsze działanie ośrodkowe, natomiast słabsze obwodowe. Ma właściwości halucynogenne, pobudzające (jest stymulatorem centralnego systemu nerwowego, uwalnia dopaminę) i daje krótkotrwały efekt, tak zwany "high" pozostawia za sobą uczucie pragnienia kolejnej dawki.
Metamfetamina została po raz pierwszy zsyntetyzowana w 1893 r. poprzedniczka (amfetamina) została zsyntetyzowana w Niemczech w roku 1887 przez Lazara Edeleanu.

A tutaj kilka zdjęć (po lewej - przed, po prawej - po kilku latach brania narkotyku)


Charakterystycznie zmiany w wyglądnie:
- zapadniecie oczu
- znaczne infekcje i zmiany skórne, rany i wypryski
- szybka utrata zębów i stopniowa utrata włosów

A tutaj macie mały bonus
ukryta treść

Nie popełniajcie tego błędu co pikachu.

Kontrola

A................U • 2013-12-01, 17:25
- Co tam przewozicie? Jakaś broń? Narkotyki?
- Wiem Pan co? Szczerze mówiąc nie wiem. Mama mnie pakowała.

Aresztowanie

MichaU2013-11-21, 22:18
- Daj mi z pięć gram trawy i trójkę wciągania.
- Żartujesz, prawda?
- Nie, serio.
- Nie widzisz, że mam na sobie mundur? Jesteś aresztowany.
- Widzę. Ale przecież jesteś czarny…
 

Acapulco - (AK-pulco)- 2 Najniebezpieczniejsze Miasto Świata

d................h • 2013-11-08, 23:39
Aż ciężko uwierzyć, że nikt nie wrzucił tematu o tym pięknym mieście, ale do rzeczy:

Nie tak dawno Acapulco było magicznym zakątkiem, ulubionym miejscem wypoczynku celebrytów. Dzisiaj turystyczna perła Pacyfiku stała się mekką zorganizowanej przestępczości. Nawet niedawny huragan tropikalny nie wyrządził w nadmorskim kurorcie tylu szkód, co codzienna przemoc i krwawe porachunki między kartelami narkotykowymi.



Ze wzgórza, gdzie stoi willa odtwórcy filmowego Tarzana, rozciąga się widok zapierający dech w piersiach, a kłopoty Acapulco wydają się złym snem. Niedawny huragan i powódź odcięły miasto od reszty kraju. Trzęsienie ziemi wywołało panikę wśród turystów i mieszkańców. Agencje prasowe systematycznie donoszą o porwaniach, wymuszeniach, gw🤬tach i kolejnych masowych grobach ofiar wojen narkotykowych. Przerażające informacje przypominają historie wyjęte żywcem z horroru.



[...]

Jestem jedynym gościem legendarnego hotelu. Czterdzieści pokoi świeci pustkami, a na twarzach personelu maluje się głęboka melancholia. Wita mnie w śnieżnobiałej koszuli Adolfo Santiago, 80-letni właściciel Los Flamingos. Świetnie pamięta czasy, gdy w hotelu bawił się Johnny Weissmüller, John Wayne, Cary Grant i inne gwiazdy Hollywood. Sędziwy hotelarz patrzy na kutry kołyszące się na morzu. - Acapulco jest piękne, bez dwóch zdań - stwierdza grobowym głosem. - Tyle tylko, że nawet pies z kulawą nogą nie chce nas odwiedzić.



Acapulco, oddalone trzy godziny lotu samolotem od Los Angeles, stało się ulubionym miejscem wypoczynku sławnych i bogatych. W kurorcie bywał Frank Sinatra, Brigitte Bardot, John F. Kennedy, Rita Hayworth, Liz Taylor i Richard Burton. Nawet w latach świetności w mieście handlowano narkotykami, a obok nocnego życia kwitła korupcja i prostytucja. Biały proszek docierał z Ameryki Południowej, a trawka i mak rosły na okolicznych wzgórzach. Narkotykowi gangsterzy zachowywali się spokojnie, dopóki nikt nie wchodził im w paradę.


[...]

Na wysypisku śmieci w jednej z dzielnic biedoty znaleziono plastikowy worek, a w nim pocięte na kawałki i spalone szczątki 13-letniej uczennicy. Tego samego dnia w centrum miasta zastrzelono jakiegoś mężczyznę. Niedawno na przedmieściach Acapulco odkryto masowy grób ofiar wojny narkotykowej. Gazety skwitowały makabryczne znalezisko krótką notką. W Acapulco przemoc stała się chlebem powszednim.



W 2012 roku w kurorcie odnotowano 1170 morderstw, co daje 142 zabitych na 100 tys. mieszkańców. W rankingu najniebezpieczniejszych miast świata, Acapulco zajmuje drugie, niechlubne miejsce, tuż po San Pedro w Hondurasie. Ranking sporządzono na podstawie oficjalnych statystyk. W lutym w nadmorskim kurorcie zgw🤬cono siedem hiszpańskich turystek, które wynajęły domek letniskowy położony przy plaży. Wiadomość lotem błyskawicy obiegła cały świat, a mer miasta ze łzami w oczach prosił o pomoc.

W sierpniu w Acapulco zadrżała ziemia. We wrześniu miasto spustoszył huragan tropikalny o niewinnym imieniu Manuel. W kurorcie i stanie Guerrero zginęło ponad sto osób, dziesiątki tysięcy straciło dach nad głową. Najbardziej ucierpieli jak zwykle najbiedniejsi. Zalania i osunięcia ziemi pogrzebały całe wioski. W wielu miejscowościach zabrakło wody pitnej, odnotowano przypadki cholery. Podczas akcji ratowniczej doszło do katastrofy helikoptera wojskowego. Władze podały, że przyczyną wypadku była zła widoczność. Mieszkańcy uważają, że maszynę zestrzelili gangsterzy narkotykowi. [ Macierewicz już pędzi by wyjaśnić całe zajście ]



Pod wodą znalazła się spora część Acapulco. Prowizoryczne schroniska pękały w szwach. Huragan spowodował podtopienie lotniska międzynarodowego, a osuwiska ziemi zablokowały ”autostradę słońca”, łączącą miasto ze stolicą Meksyku. Ponad 40 tys. turystów nie mogło wrócić do domu. Lotnisko patrolowali uzbrojeni po zęby żołnierze. Wody laguny wystąpiły z brzegów i zalały prestiżową dzielnicę Diamante de Acapulco, pola golfowe, luksusowe hotele, sklepy i wille z wypielęgnowanymi ogrodami.

Doszło plądrowania sklepów. W centrum Acapulco spacerowały ponad dwumetrowe krokodyle, przyniesione przez fale z zalanych mokradeł Puerto Marques, gdzie kręcono zdjęcia do Tarzana z udziałem Johnny Weissmüllera. Gady szukały pożywienia i zostały schwytane przez mieszkańców. - Krokodyle pożarły co najmniej jedno dziecko - informuje Berna, odważny kronikarz, dokumentujący aparatem fotograficznym najważniejsze wydarzenia w Acapulco.



[...]

Wszedzie można spotkać wojskowe wozy opancerzone i czarne pick-upy z policjantami w kominiarkach, uzbrojonych w pistolety maszynowe. To powszedni widok, towarzyszący wojnie toczonej przez władze Meksyku z kartelami narkotykowymi.



Stawką w grze jest walka o strefy wpływów i trasy przerzutu narkotyków. Dawniej w wyblakłej perle Pacyfiku grał pierwsze skrzypce kartel braci Beltrán Leyva do spółki z gangsterem o pseudonimie ”La Barbie”. Po rozbiciu kartelu....



.... o kontrolę w handlu narkotykami walczy wiele gangów przestępczych, jak Sinaloa, kierowana przez barona narkotykowego Chapo Guzmána, jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców w Meksyku i słynący z brutalności kartel Los Zetas, założony przez grupę byłych komandosów, nie licząc pomniejszych gangów. Kartele narkotykowe odpowiedziały na działania władz bezwględnym okrucieństwem i kampanią zastraszania. Narkotykowe szwadrony śmierci rozrzucają na ulicach obcięte głowy, wieszają na mostach zdjęcia torturowanych ofiar i podrzucają na poboczach ruchliwych dróg podziurawione jako sito ciała. Wzdłuż meksykańskich dróg wyrósłby las krzyży, gdyby nie były systematycznie usuwane przez władze administracyjne.





(Wojsko vs Los Zetas)


Niektórzy cynicznie nazywają miasto AK-pulco, nawiązując do nazwy popularnego karabinu AK-47

Politycy i przedsiębiorcy starają się podreperować wizerunek miasta i przekonać, że Acapulco jest miastem bezpiecznym dla turystów i biznesmenów. Prezydent Enrique Pena Nieto starał się wykorzystać wizytę prezydenta USA w Meksyku do poprawy wizerunku kraju na arenie międzynarodowej. ”Mów dobrze o Aca (to skrót Acapulco)“ - głoszą plakaty, rozlepione na mieście. Większość miejskich autobusów reklamuje kluby nocne. Muzycy z orkiestry młodzieżowej opiekują się dziećmi z patologicznych rodzin.
Narcos tłuką się w różnych zakątkach Acapulco, niekiedy mordercy wyruszają na krwawe łowy także w okolice hotelu.

Jeśli za mocne to wiadomo...

Tekst nieco zmodyfikowałem
Autor: Peter Burghardt
Źródło: Süddeutsche Zeitung

Wypad na miasto

BongMan2013-11-08, 17:42
Wieczorem ruszyłem na miasto. Chlałem we wszystkich barach i klubach jakie znam, przer🤬ałem wszystkie byłe oraz ich koleżanki i ćpałem wszystkie narkotyki świata...
Tak przynajmniej stwierdziła moja 19-letnia dziewczyna, gdy nie odpisałem jej na smsa.