Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#lat

Poćwiartował 59-latka na jego własne życzenie...

I................I • 2013-12-01, 16:01
Nie wiem co ten kraj robi z upodobaniami seksualnymi ludzi, ale za to można sobie o ciekawych przypadkach czasem poczytać.

Niemcami wstrząsnęła zbrodnia z pogranicza kanibalizmu. Komisarz policji z Drezna zabił i poćwiartował 59-letniego mężczyznę, na jego własne, wyraźne życzenia. Ofiara to przedsiębiorca, z pochodzenia Polak.

Niemieckie media przynoszą coraz to nowe szczegóły zbrodni, jaka miała miejsce 4 listopada br. w Gimmlitztal w Rudawach (Ost-Erzgebirge), niedaleko czeskiej granicy. 55-letni Detlef G., pracujący jako grafolog w dreźnieńskiej policji zabił i poćwiartował mężczyznę, na jego własne, wyraźne życzenie.

W piwnicy swego domku letniskowego, który był także pensjonatem dla gości, zabił ofiarę dźgnięciem noża w szyję, po czym przez prawie pięć godzin ćwiartował zwłoki. Zakopał je potem w ogródku swego domu na głębokości 80 cm i utwardził w tych miejscach ziemię. Saksońska policja wciąż jeszcze bada miejsce zbrodni i ogródek, gdzie już w czterech miejscach odkryto szczątki ciała.

Podejrzewa się tło seksualne

Sprawca zbrodni Detlef G. został aresztowany za zabójstwo powodowane zaspokojeniem popędu seksualnego. Przyznał się do czynu i wskazał policji miejsce, gdzie dokonał zbrodni i zakopał zwłoki. Prywatnie żył on w partnerskim związku z innym mężczyzną.

Sprawca i ofiara zbrodni poznali się na czacie internetowym, gdzie kontaktowali się ludzie o perwersyjnych, kanibalistycznych fantazjach. Prowadzili korespondencję SMS-ową i mailową. W ostatnim SMS-ie ofiara, Wojciech S. wyrażał jednoznacznie pragnienie, by zostać zabitym.


Spokojny, zrównoważony człowiek

59-letni Wojciech S. z Hanoweru prowadził firmę pośrednictwa pracy dla kierowców tirów, angażował się politycznie na szczeblu komunalnym. Kandydował nawet w wyborach regionalnych w 2011 roku z ramienia partii CDU. Od lat żył w separacji od rodziny; miał żonę i 14-letnią córkę.

Jego przyjaciel i partner biznesowy w wywiadzie dla telewizji RTL opisuje go jako spokojnego, zrównoważonego mężczyznę. Dopiero po zbrodni dowiedział się o ciemnej stronie osobowości swojego przyjaciela.

zaj🤬e z gazeta . pl

Tak, wiem.

Cmentarz

Griffth2013-10-20, 0:43
Fragment rozmowy dresów zasłyszany wczoraj w autobusie:

- To co, przyjdziesz?
- Nie no, nie mogę.
- Dlaczego?
- Na cmentarz idę.
- Olej ten cmentarz, ludzie stamtąd i tak nie uciekną.

To koniec

Tiquer2013-10-09, 10:32
Szesnastoletnia dziewczyna mówi do swojego szesnastoletniego chłopaka:
-Przykro mi, ale to już koniec naszego związku...
-Co?! - dziwi się chłopak - ale przecież jesteśmy razem od 7 roku życia, to jest 9 lat, przysięgaliśmy sobie, że będziemy razem do końca życia, jesteśmy tak zżyci, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nigdy się nie kłócimy, jesteśmy wzorcową parą, myślałem o naszej wspólnej przeszłości, a Ty chcesz to wszystko skreślić? Dlaczego?!
-A skąd ja mogłam wiedzieć, że będziesz humanistą?!
400 bilionów kilometrów (40 lat świetlnych) - mniej więcej tyle dzieli nas od układu podwójnego 55 Cancri (55 Cancri A - żółty karzeł typu G8 V i mniejsza, krążąca wokół 55 Cancri A w odległości 1065 j.a., gwiazda 55 Cancri B - czerwony karzeł typu M4 V i 5 planet pozasłonecznych krążących wokół gwiazdy głównej A, najbliżej gwiazdy planeta e, potem b, c, f i d). Być może planet jest jeszcze więcej ale nawet 5 planet czyni ten układ planetarny jednym z k🤬a najzacniejszych w niedalekiej okolicy Słońca:


Niektórzy astronomowie są zdania, że planety mogą wyglądać tak...:
LINK


...inni natomiast wyobrażają je sobie inaczej. Widok z planety f:


Porównanie planety e z Ziemią:
LINK


Widok z planety d:
LINK


Planeta b:
LINK


Planeta c widziana z niewielkiej odległości:
LINK


Kolejne porównanie planety e z Ziemią:
LINK


Parę kolejnych wizji z tego układu planetarnego:
LINK


LINK


LINK


LINK


LINK


Porównanie wszystkich planet układu Cancri:


Księżyce wokół planet:


LINK


LINK


LINK


LINK

Cukierki + kobiety + macho

A................U • 2013-03-15, 18:53
Na ławce w parku siedzi mały Jasio i zajada cukierek za cukierkiem. Siedzący po przeciwnej stronie alejki starszy jegomość mówi:
- Chłopcze, jak będziesz jadł tyle słodyczy, to bardzo szybko powypadają ci zęby.
Jasio patrzy na faceta i mówi:
- Mój dziadek dożył 105 lat i miał wszystkie zęby.
- Tak? A też jadł tyle cukierków?
- Nie, on się po prostu nie wp🤬lał w nie swoje sprawy.

Po wielu latach, które spędziłem na próbach zrozumienia kobiet postanowiłem zająć się łatwiejszą gałęzią nauki....
Fizyką kwantową.

- Co z ciebie za mężczyzna? Zwykłego gwoździa w ścianę wbić nie umiesz!
- A myślisz że ci twoi maczo z telenoweli to co? Całe ściany w gwoździach mają?

Małżeństwo.

A................a • 2013-02-10, 11:18
Czy po 15-stu latach małżeństwa można jeszcze mówić o seksie?
*
*
*
*
Mówić... można.
Ciekawa historia o pewnych bardzo wytrzymałych ruskach. Jeśli kogoś zainteresuje to jedno słowo i wrzucam zdjęcia w komentarzu.

W 1978 w rosyjskiej tajdze odnaleziono sześcioosobową rodzinę, która żyła tam przez 40 lat. Byli zupełnie odcięci od świata zewnętrznego. Do najbliższych sąsiadów mieli 150 kilometrów, nie widzieli nic o II wojnie światowej ani o lądowaniu na Księżycu.



Tajga nie jest zbyt przyjazna. Choćby z powodu zim, które są bardzo długie - mrozy przychodzą we wrześniu, śnieg leży do maja. To dom dla niebezpiecznych niedźwiedzi i głodnych wilczych watah. To ostatni, i co za tym idzie, największy taki las na Ziemi. Rozciąga się od arktycznych rejonów Rosji, na południe do Mongolii i na wschód aż do Pacyfiku. To prawie 12 milionów kilometrów kwadratowych.

Lato dociera tam na kilka miesięcy. Ale kiedy tajga kwitnie, może się wydawać nawet przyjazna.

W 1978 helikopter szukał w tajdze dobrego miejsca do lądowania. Na pokładzie była załoga geologów. Wtedy zobaczyli oni coś, czego nie powinno tam być. Setki kilometrów od granicy Mongolskiej, niedaleko od zbocza góry, spostrzegli polanę pokrytą długimi ciemnymi bruzdami. Pilot zszedł niżej i wtedy stało się jasne, że to ogród, a więc dowód na obecność ludzi.

To było zdumiewające odkrycie. Ogród znajdował się 150 kilometrów od najbliższych ludzkich siedzib.

Naukowcy, którzy mieli poszukiwać rudy żelaza, ostatecznie założyli bazę 16 kilometrów dalej. Zabrali prezenty dla ewentualnych mieszkańców tajgi i prowadzeni przez geologa, Galinę Pismenskayę, wyruszyli na zwiady.

– Wybraliśmy piękny dzień i zapakowaliśmy prezenty dla naszych potencjalnych przyjaciół – powiedziała Pismenskaya. – Ale zabrałam też pistolet.

Jak tylko ekipa wdrapała się na wzniesienie zaczęła napotykać ślady działalności człowieka - ścieżki, kłodę położoną w poprzek strumienia, aż w końcu małą szopę wypełnioną suszonymi ziemniakami.

– Przy strumieniu stał dom. Zniszczony przez czas i deszcz. Było tam okno, wielkości kieszeni na moim plecaku. Trudno było uwierzyć, że mieszkają tam ludzie. Ale mieszkali. Nasz przyjazd został zauważony – relacjonuje. – Mężczyzna wyglądał jak z bajki. Był bosy, przerażony, ale uprzejmy. Musieliśmy coś powiedzieć, więc zaczęłam "Witajcie. Przyszliśmy z wizytą".

Nie odpowiedział od razu – opowiada dalej Pismenskaya. – Ale wreszcie się odezwał: "Skoro podróżujecie z tak daleka, to możecie wejść".

W środku - istne średniowiecze. Jedna izba, bardzo brudna. Dwie kobiety, przerażone zaczynają szlochać i krzyczeć. – Zdaliśmy sobie sprawę, że musimy stamtąd wyjść jak najszybciej – mówi geolog.

Ekipa oddaliła się od chaty. Po pół godziny pojawił się ojciec z córkami. Dziewczyny nadal były przerażone, ale ciekawość wzięła górę. – Zapytaliśmy czy kiedykolwiek jedli chleb. Mężczyzna odpowiedział "Ja tak. One nie. Nawet nigdy go nie widziały". Jego język był zrozumiały, natomiast siostry rozmawiały po swojemu, ich język zakłócony był przez długie życie w izolacji.

Po kilku wizytach geolodzy poznali historię rodziny Lykov. Ojciec, Karp Lykov był staroobrzędowcem - członkiem fundamentalistycznej sekty prawosławnej. On i jego współwyznawcy byli prześladowani. Najgorzej było, gdy komuniści zdobyli władzę. Po tym jak brat Lykova został zastrzelony, zgarnął on rodzinę - żonę i dwójkę dzieci - i uciekł do lasu.

Wycofywali się coraz głębiej w tajgę, aż w końcu zbudowali sobie stałą siedzibę. Urodziło się jeszcze dwoje dzieci. Żadne z nich nie miało nigdy kontaktu z ludźmi poza swoją rodziną.

Dzieci co prawda wiedziały, że istnieją miasta, że istnieją państwa inne niż Rosja, ale było to dla nich abstrakcją. Ojciec nauczył je czytać, ale czytać mogły tylko Biblię i modlitewniki.

Przeżycie tak głęboko w tajdze graniczyło z cudem. Jednak jakoś się udało. Buty mieli z kory, ubrania z konopii.

To, co Lykov zabrał podczas ucieczki - np. czajnik - zniszczyło się. Naczynia z kory brzozowej nie były zbyt wytrzymałe, więc gotowanie stało się o wiele trudniejsze.

Czystej wody i drewna było pod dostatkiem. W tajdze można było znaleźć także maliny, jagody i orzechy.

Jednak rodzina co jakiś czas znajdowała się na skraju głodu. Nie mieli czym polować, mogli tylko kopać pułapki. Byli bardzo wytrzymali - chodzili boso nawet podczas 40 stopniowych mrozów.

Radzieccy geolodzy byli jednak zaskoczeni inteligencją Lykovów. Tylko ojciec nie chciał uwierzyć, że człowiek postawił stopę na księżycu, dzieci były bardzo otwarte.

Początkowo stary Lykov zaakceptował tylko jeden prezent od przybyszy - sól. – Życie bez niej przez cztery dekady to była prawdziwa tortura – powiedział. Ale, ostatecznie, cywilizacja okazała się pokusą nie do odparcia i rodzina coraz więcej czasu spędzała w obozie geologów.

Najsmutniejsze było to, że niedługo po odkryciu zaczęli chorować. W krótkim okresie zmarła matka i trójka dzieci. Z powodu nieodpowiedniej diety chorowały na niewydolność nerek.

Po śmierci dzieci geolodzy chcieli zmusić ojca i córkę do porzucenia tajgi. Nie udało się.

Karp Lykov zachorował na zapalenie płuc. Naukowcy chcieli go przetransportować helikopterem do szpitala, ale starzec nie zgodził się. Zmarł we śnie w lutym 1988 roku.

Ostatnia córka, Agafia, nie chciała opuścić domu, nawet po śmierci ojca.

– Byliśmy zmuszeni ją tam zostawić – przyznali geolodzy.

Źródło: onet

Atomowa bateria

3................m • 2013-01-27, 17:35


Opis za: onet.pl
Cytat:

Chińczycy jak zwykle mają rozwiązanie każdego problemu. Na jednej z chińskich stron pojawiła się oferta sprzedaży nuklearnej baterii, która ponoć zapewni nam działanie urządzenia przez co najmniej 20 lat i to bez żadnego ładowania.

Bateria, opiera się na trycie, zaś firma City Labs, będąca jej producentem, zapewnia potencjalnego klienta, że promieniowanie wynikające z rozkładu tego pierwiastka jest całkowicie bezpiecznie i nie jest w stanie przeniknąć skóry. To prawda, tryt jest od lat wykorzystywany w zegarkach, którym zapewnia świecenie wskazówek w ciemności.

City Labs twierdzi również, że bateria jest bardzo odporna na zmienne warunki środowiskowe, natomiast zakres temperatur, w których może funkcjonować, rozpoczyna się na -50 stopniach, a kończy na +150 stopniach Celsjusza. Bateria ponadto wytrzymuje zmiany ciśnienia oraz wibracje.

Wyobraźcie sobie telefon, który działa 20 lat bez potrzeby ładowania. Prawda, że byłoby to idealne rozwiązanie?



Oj przydałoby się takie coś, ale za drogie dla przeciętnego użyszkodnika chociaż kto wie...

Według kursu za 25.01 chiński juan kosztuje około 50gr czyli wg obrazka wychodzi około 3500zł za baterię. Ktoś policzy czy to opłacalne względem smartfonów, które trzeba ładować co dzień?

Wg producenta (strona-link) bateryjka nadaje się do micro urządzeń i sensorów ale za kilka lat albo już w tajemnicy coś takiego do urządzeń codziennego użytku będzie/jest.