Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#krokodyl

Duże coś.

V................t • 2013-08-14, 16:16
C🤬j wi co to. Przypomina krokodyla, który wytarzał się w...czymś. Jest tu jakiś sadol krypto-zoolog, który zdradzi nam, co to za bydlę?

Wydra

A................r • 2013-08-12, 18:38
Zabiła, a następnie pożywiła się krokodylem

Indiana Jones

BongMan2013-05-01, 19:02
Indiana Jones i dwóch jego studentów podczas wyprawy do zaginionego w afrykańskiej puszczy miasta, wpadli w ręce dzikiego plemienia. Uwięziono ich w chacie, przed którą postawiono uzbrojonych w straszliwe dzidy wielkich Murzynów z kośćmi w nosach. Wczesnym rankiem do chaty wszedł kacyk z kilkoma ludźmi:
- Musimy poddać was próbie odwagi - powiedział i kazał wyprowadzić jednego ze studentów.
Dzicy wrzucili studenta do bajora w którym aż roiło się od krokodyli. Boże, jak ten chłopak walczył. Po dwóch godzinach porozrywał paszcze wszystkim gadom i wylazł na brzeg przy aplauzie przyglądających się temu wszystkiemu czarnoskórych. Gdy wydawało się, że chłopak wywalczył sobie wolność, dzicy rzucili się na niego i rozerwali go na strzępy, po czym każdy zjadł surowy kawałek mięsa pochodzącego z nieszczęśnika.
- Ej, co tu jest grane? – zapytał jednego z pilnujących Indiana Jones – przecież ten chłopak wykazał się wspaniałą odwagą i siłą. Czego żeście go, k🤬a, zeżarli?
- Nasza wiara mówi, że gdy zje się człowieka to przejmuje się jego cechy. – odpowiedział strażnik – Ten był dzielny i silny więc ci którzy go skonsumowali też będą silni i dzielni.
Drugi ze studentów zapłakał:
- Nie martw się, coś wymyślę – pocieszył go Indi.
Rankiem następnego dnia do chaty znowu wkroczył kacyk ze swoją świtą. To co zobaczyli wprawiło wszystkich dzikusów w osłupienie. O ścianę opierał się wypięty student z opuszczonymi do kolan spodniami a słynny archeolog rżnął go w dupala z błogim wyrazem twarzy. Gdy skończył obaj popatrzyli na swoich prześladowców i jednocześnie z uśmiechem powiedzieli:
- Smacznego.

Rzeka

XtravaganZa2013-03-23, 2:08
Historia ma miejsce w Afryce, nad magiczną rzeką. Każdy kto przepłynie na jej drugi brzeg stanie się Białym.

Pewna murzyńska rodzina, chcąc polepszyć sobie życie, postanowiła się wybielić.

Ojciec popłynął pierwszy i kiedy już był na drugim brzegu - Brzdęk! Stał się Biały!

Mama murzynica też weszła do wody, lecz w środku drogi złapał ją krokodyl i wpierdzielił jej ramię. Ledwo dopłynęła do brzegu ale udało się i stała się Białą mamą bez jednej łapy.

Nastąpiła kolej na murzyniątko. Dzieciak powoli brnął przez rzekę, ale woda stawiała opór. Dzieciak swą nieporadnością wzbudził zainteresowanie krokodyla i kiedy już był metr od brzegu, gad go przegryzł wpół, rozszarpał na strzępy i wypluł.

Na to ojciec odparł: C🤬j z nim, to tylko murzyn!\

nasi w Iraku

Stalovy2013-03-06, 8:11
Niedaleka przyszłość, z Iraku prasa donosi o coraz lepszych relacjach między stacjonującymi tam wojskami polskimi, a ludnością cywilną.
Niestety, pewnego dnia do MON dociera depesza o niestosownym zachowaniu Polaków przebywających na misji w Iraku. Niezwłocznie zostaje wysłana delegacja w celu zbadania sytuacji na miejscu. Delegat przyjeżdża, spotyka się ze skarżącym, ten zabiera go na wycieczkę nad Tygrys.
Tam obserwują następującą scenkę: kilku roześmianych polskich żołnierzy płynie motorówką holując Irakijczyka na nartach wodnych. Irakijczyk drze się wniebogłosy, żołnierze pokrzykują do niego wesoło i machają.
- Nie rozumiem pana zarzutów, to chyba miło, że nasi chłopcy tak fraternizują się z miejscowymi? - pyta delegat.
Na to tubylec:
- No niby tak, tylko że... oni właśnie łowią krokodyle na żywca.