Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#kościół



Chyba obaj nie mają do siebie pretensji.

Biedny Rydzyk

czokmen2016-09-19, 15:00
co by było gdyby ojciec rydzyk poszedł na medycynę


2:31
Restauratorzy muszą zapłacić Kościołowi, by karmić pielgrzymów na ŚDM.

1000 zł plus VAT – tyle musi zapłacić archidiecezji krakowskiej każdy restaurator, które chce, by w jego lokalu pielgrzymi mogli realizować talony żywieniowe podczas Światowych Dni Młodzieży. Do tej pory umowy z organizatorami ŚDM podpisało ok. 250 lokali gastronomicznych.

Dlaczego restauratorzy muszą płacić? Kontrowersyjna opłata – jak tłumaczy odpowiedzialny za wyżywienie podczas Światowych Dni Młodzieży ks. Józef Gubała – jest potrzebna na pokrycie kosztów związanych z ŚDM, w tym wynikających z organizacji systemu żywienia talonowego i produkcji talonów. Dla organizatorów ma to być także zabezpieczenie, że restauracje podpisujące umowy wywiążą się ze zobowiązania, będą realizować talony i serwować posiłki po ustalonych cenach.

„To się nie opłaca”

Jednak wielu restauratorów, także tych, którzy umowy już podpisali, twierdzi, że są one nieopłacalne. Przedstawiciel jednego z punktów gastronomicznych w Miasteczku Studenckim AGH twierdzi, że był poniekąd „skazany” na podpisanie umowy na realizację talonów, ponieważ jego punkt działa przy akademiku, w którym zamieszka kilkuset pielgrzymów. – Będziemy mieć zarobek niewielki, a kłopot duży. Jak policzymy podatek, koszty pracownicze, to się nie opłaca – mówi.

Menadżer prestiżowej restauracji w centrum Krakowa Patryk Baran tłumaczy zaś, że lokal nie zawarł umowy z komitetem organizacyjnym ŚDM, bo wartość talonów nie przyniosłaby restauracji dochodu. – Urząd Skarbowy mógłby nas ścigać za sprzedaż bez marży – dodaje.

Czysty zysk.. dla Kościoła

Mimo że umowy są nieopłacalne, organizatorzy ŚDM podpisali z restauratorami i właścicielami barów mlecznych z Krakowa i okolic już około 250 porozumień. Łatwo policzyć, że oznacza to dla Kościoła zysk wysokości 250 tys. złotych. A, jak mówi ks. Gubała, codziennie zgłasza się od kilku do kilkunastu kolejnych restauratorów. Do tego doliczyć trzeba jeszcze dochody z pakietów pielgrzyma z wyżywieniem, które wybrało do tej pory prawie 260 tys. osób. Cena takich pakietów waha się od 310 do 760 zł (zależnie od tego, co jeszcze wchodzi w skład pakietu). Wyżywienie przewidziano także w 2 z 3 pakietów dla wolontariuszy. Oczywiście także płatnych: od 50 (wersja bez talonów żywieniowych) do 300 zł.

Restauracje, które podpisały umowy, zapewnią młodzieży obiad i kolację w ramach talonów żywieniowych. Talon gwarantuje stałą cenę i upoważnia do zamówienia posiłku bez kolejki. Obiad złożony będzie z dwóch dań – każde po 10 zł. Koszt kolacji to 15 zł. Punkt gastronomiczny musi zapewnić pielgrzymowi także bezpłatną wodę. Śniadanie młodzież będzie jadła w miejscach zakwaterowania.

Ci, którzy wykupili pakiet pielgrzyma bez wyżywienia oraz ci, którzy takiego pakietu w ogóle nie kupili, na miejscu w Krakowie nie będą mogli kupić talonów żywnościowych. Mimo to będą mogli zamówić posiłki, takie jak pielgrzymi posiadający talony i w podobnych cenach. Oprócz restauracji pielgrzymi będą mogli realizować talony w punktach gastronomicznych, które będą m.in. przy Błoniach i pod Wawelem. Mają też działać oddzielne strefy z napojami.

Światowe Dni Młodzieży potrwają w Krakowie i Brzegach od 26 do 31 lipca. Swój udział w nich zadeklarowało 360 tys. osób ze 187 krajów, ale podczas finałowych wydarzeń organizatorzy spodziewają się nawet 1,5 mln pielgrzymów.

źródło

Zagadka .

n................p • 2016-06-12, 10:32
Ojciec z synem pojechali na wczasy , zapoznali matkę z córką.
Ojciec ożenił się z matką , syn z córką .
Pytanie: W jaki sposób ojciec z synem stali się braćmi ?


Kod:
Odpowiedz: Nie mogli z tymi k🤬ami wytrzymać i wstąpili do tego samego klasztoru .  :-D

DJ Priest

corpo_kills_me2016-04-01, 11:15
Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela...
BĘDZIE DLA NAS!!!

Cytat:

We Francji w Metz (niedaleko granicy z Luksemburgiem i Niemcami), tamtejsza świątynia została sprzedana, a nowy właściciel w Wielkanoc urządził w niej obrazoburczą i świętokradczą dyskotekę. Nagrania pokazujące co dzieje się obecnie w pięknym gotyckim kościele służącym przez wieki katolikom z Metz zostały opublikowane na Facebooku przez jednego z uczestników zabawy. Wygląda to jak celowe profanowanie świątyni przez lewackie środowiska, dla których jest to symboliczne zwycięstwo nad swoim odwiecznym wrogiem, czyli kościołem katolickim. W tym samym czasie gdy burzone są kolejne kościoły, budowane są w tym kraju liczne meczety. Wszystko wskazuje na to, że oficjalna laicyzacja państwa, była tylko etapem przejściowym, mającym na celu przeprowadzenie Francuzów bez oporów ze starej religii do nowej.



Moby Dick

TT42016-03-15, 11:42
Normalnie heros tylko harpuna brak.

Prawdziwa historia "Spotlight". Jak śledztwo upartych reporterów ujawniło skalę pedofilii w Kościele

Zaczęło się od tego, że znaleźli się odważni ludzie, którzy postawili się potężnej instytucji. Skończyło skandalem, setkami procesów i zmuszeniem Kościoła katolickiego do zmiany traktowania księży-pedofilów. Teraz tę historię opowiada oscarowy "Spotlight".
Styczeń 2002 r. Gazeta „Boston Globe” publikuje tekst „Kościół przez wiele lat pozwalał na molestowanie przez księdza”. Jak się miało okazać, pierwszy z wielu tekstów. Bo skala koszmaru ofiar i przestępstw księży, opisanych w dokumentach i zeznaniach poszkodowanych, przeraża do dziś.

Spotlight - zespół śledczy „Boston Globe”, od którego wziął tytuł hollywoodzki film, wywalczył ujawnienie akt sprawy byłego biskupa Johna Geoghana, podanego do sądu przez swoje liczne ofiary. Ze śledztwa gazety wyłonił się następujący mechanizm: przez dziesięciolecia najwyżsi kościelni funkcjonariusze archidiecezji bostońskiej na czele z arcybiskupem zamiatali pod dywan sprawy molestowania seksualnego nieletnich przez duchownych. Ofiary przekonywano do milczenia pieniędzmi, a oskarżanych księży przenoszono do innych parafii, umożliwiając im ponownie kontakt z potencjalnymi nowymi ofiarami.

Czarny charakter

12-letni Patrick McSorley z osiedla Hyde Park w dzielnicy Jamaica Plain w Bostonie przeżywał trudny czas. Jego tata popełnił samobójstwo. Gdy ksiądz John Geoghan odwiedził dom McSorleyów, by pocieszyć jego chorą na schizofrenię mamę, a potem zaproponował, że kupi mu lody, Patrickowi wydało się to nieco dziwne. Ale zgodził się wsiąść do auta duchownego i pojechać po smakołyk. W drodze powrotnej ksiądz dotknął jego uda i przesunął dłoń w kierunku krocza. Potem położył ją na genitaliach i zaczął masturbować najpierw chłopca, a potem sam siebie. Na koniec, gdy wysadził przerażonego Patricka z auta przed jego domem, zasugerował, by chłopiec nikomu nie mówił o tym, co się stało - opisał w przełomowym raporcie zespół „Boston Globe”.

Historia McSorleya pokazała schemat działania Geoghana: namierzał rodziny (nierzadko samotnych) katolickich matek, często ubogie, wielodzietne, ledwo wiążące koniec z końcem. Przepracowane kobiety z wdzięcznością przyjmowały ofertę pomocy, opieki, wypraw na lody i wspólnych modlitw przy układaniu dzieci spać.

Najmłodsze z molestowanych dzieci miało zaledwie cztery latka. Przeciwko Geoghanowi oskarżenia wniosło ponad 130 osób. Patrick McSorley przez lata walczył z alkoholizmem i depresją.

Demaskator. Zemsta ofiary

W kolejnych tekstach „Boston Globe” ujawnił m.in., że parafianie poinformowali kilku kolegów księdza-pedofila o jego uczynkach. Nie wszyscy jednak przekazali tę informację przełożonym. Korespondencja między Geoghanem i dwoma kardynałami, rozciągnięta na 30 lat, dowodzi, że przełożeni duchownego traktowali jego działania „delikatnie” - podkreśla bostońska gazeta. Cały czas chodziło jednak o jednego księdza.

A potem z redakcją skontaktował się Phil Saviano.

Mężczyzna przesłał dziennikarzom informacje, które przegapili wcześniej - pisze katolicki portal „Cruxnow” (powiązany z "Boston Globe"). Kiedy Saviano opowiedział, co wie i co spotkało jego samego, przysłuc🤬jący się temu redaktor wykonał telefon do szefa. I powiedział krótko: Będziemy potrzebować więcej reporterów. To jest większe, niż sądziliśmy.

I było. Saviano, który już w 1995 r. ujawnił, że był molestowany przez księdza Davida A. Holleya, wiedział dużo. Dzięki jego informacjom „Boston Globe” opisał następne, idące w setki, przypadki molestowania . A także to, jak hierarchowie lekceważyli informacje o przestępstwach księży, przenosząc niewygodnych duchownych do kolejnych i kolejnych parafii - nawet po tym, jak w miejscach, do których zostali przeniesieni, molestowali nowe ofiary. Zaś kościelni prawnicy uzyskiwali - za pieniądze - milczenie ofiar.

„Boston Globe” pisał dalej

Przez cały rok 2002 „Boston Globe” regularnie ujawniał kolejne odsłony skandalu. Gazeta pisała o milionach dolarów, które Kościół wydał na dyskretne leczenie pedofilów w szpitalach psychiatrycznych. O historiach dzieci - ofiar molestowania przez wielebnego Josepha Birminghama. O tym, jak arcybiskup Bernard Law przeniósł do parafii w New Jersey księdza, który przyznał się do molestowania ministranta. O współpracownikach arcybiskupa Lawa, którzy również puszczali mimo uszu doniesienia o molestowaniu przez księży bostońskiej diecezji. O przywracaniu na stanowiska księży, na których krążyły liczne oskarżenia o molestowanie. O tym wreszcie, jak księdza, oskarżanego przez rodziców o molestowanie ministrantów, przeniesiono do innej parafii, gdzie powierzono mu... opiekę nad ministrantami.

Człowiek od ukrywania prawdy

Wśród informacji o wyższych rangą duchownych „ratujących” w ten sposób swoich podkomendnych, powtarzało się jedno imię i nazwisko. Bernard Law. Kardynał Bernard Law, arcybiskup Bostonu w latach 1984-2002. Człowiek, który najpierw zaprosił na spotkanie grupę speców od spraw molestowania seksualnego - po to tylko, by odrzucić ich radę. Radę, która brzmiała: wprowadzić politykę „zero tolerancji” dla przestępstw seksualnych.

Człowiek, który zeznał, że nie przywracał podejrzanych o molestowanie księży do pracy, zanim nie potwierdził, że nie stanowią oni zagrożenia. I wreszcie człowiek, do którego upadku i rezygnacji z funkcji arcybiskupa Bostonu w grudniu 2002 r. przyczyniło się inne, jego własne, zeznanie: że jednak o zarzutach wobec owych księży wiedział.

Proces

Kilka miesięcy wcześniej, 19 września 2002, do sądu wpłynął pozew wobec arcybiskupa Lawa i innych wysokich funkcjonariuszy bostońskiej archidiecezji, oskarżający ich o działanie w celu ukrywania działań księży pedofilów. Hierarchowie walczyli do końca, usiłując zablokować nakazane przez sędzię Constance M. Sweeney na wniosek „Boston Globe” odtajnienie i publikację kościelnych dokumentów dotyczących oskarżonych o pedofilię kapłanów.

Sąd apelacyjny podtrzymał decyzję. W grudniu 2002 r. ówczesny prokurator generalny stanu Massachusetts Thomas Reilly oświadczył, że archidiecezja wykorzystała „wszystkie sposoby i narzędzia”, by powstrzymać prowadzone przez jego biuro śledztwo. W 2003 r. w ramach ugody sądowej archidiecezja bostońska wypłaciła 552 ofiarom molestowania odszkodowania na łączną sumę 85 milionów dolarów.

„Spotlight”, czyli Kościół w świetle reflektorów

Dwa Oscary dla filmu „Spotlight”, opowiadającego o nagrodzonym Pulitzerem śledztwie „Boston Globe”, to nie tylko nagroda dla filmowców i aktorów. To także podkreślenie wagi tego, co zrobiła redakcja bostońskiej gazety: przerwała zmowę milczenia i uruchomiła lawinę.

Od 2003 do 2009 roku w dziewięciu ugodach, obejmujących ponad 375 spraw i 1551 poszkodowanych/oskarżających, tylko amerykański Kościół wypłacił odszkodowania w wysokości ponad 1,1 miliarda dolarów. Pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców molestowania w USA zapoczątkowało trwający do dziś proces oczyszczania się Kościoła katolickiego z księży-pedofilów i liczne doniesienia o molestowaniu w innych krajach, m.in. w Irlandii i w Polsce. Wszczęto także kościelne śledztwo, postępowaniem objęto ponad 4 tys. księży. Kilkuset z nich odsunięto od kapłaństwa. Ponad stu skazały sądy.

Bóg płacze. Tych przestępstw i grzechów seksualnego wykorzystywania dzieci nie można dalej utrzymywać w tajemnicy. (...) Odpowiedzialni za seksualne wykorzystanie nieletnich zostaną ukarani - zapowiadał w 2015 r. podczas wizyty w USA papież Franciszek, który powołał nawet specjalny kościelny trybunał do spraw pedofilii. Oficjalne Radio Watykańskie nazwało „Spotlight” filmem rzetelnym i dokładnym, który pomógł Kościołowi „zaakceptować w pełni grzech, przyznać się do niego publicznie i ponieść konsekwencje”.

Epilog

Arcybiskup Bernard Law w maju 2004 dostał - jeszcze od Jana Pawła II - ceremonialną funkcję archiprezbitera patriarchalnej bazyliki Liberiańskiej w Rzymie. Brał udział w konklawe 2005 roku, które wybrało papieża Benedykta XVI. W 2011 ukończył 80 lat i zgodnie z kościelnymi uregulowaniami zrezygnował ze wszystkich funkcji. Wciąż mieszka w Rzymie.

63-letni dziś Phil Saviano, chory na AIDS homoseksualista, jest dziś niewierzący, ale przetrwał i przeżył. Wciąż pamięta „chłód ciemnej piwnicy kościoła, i odrażająco słodki zapach wody kolońskiej” ojca Davida A. Holleya, jego ręce chwytające go za nadgarstki, gdy próbował uciekać i „uczucie bycia schwytanym w pułapkę”.

W „Spotlight” aktor Neal Huff, grający Saviano, mówi ekipie dziennikarzy, że wówczas, wiele lat temu, dla dzieciaka z ubogiej rodziny z Bostonu, bycie pod opieką księdza było jak wyróżnienie przez Najwyższego. I dodaje: A jak powiedzieć Bogu "nie"?.

Źródło: weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,19697030,prawdziwa-historia-spotlig...

Ps. Ból dupy katoprawaków za 3... 2... 1...

Post

wku112016-02-10, 17:23
W przeciwieństwie do sanepidu, policji, ochroniarzy cmentarza oraz właściciela krematorium, ksiądz Andrzej uważał, że sypanie głów wiernych popiołem z ludzkich ciał to bardzo dobry pomysł.