Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#kapitalizm

Jak wywoływane są kryzysy ?

c................0 • 2013-12-05, 20:24
Tekst pana Roberta Brzozy

Od lat możemy zaobserwować, jak sztucznie wywoływane są wszelkie recesje – kryzysy finansowe. Skutki kryzysów są długotrwałe i dotykają każdą osobę na ziemi. Od dawna wiadomo, że to grupa wpływowych osób rządzi ekonomią. Nawet niektórzy parlamentarzyści w Unii Europejskiej głośno mówią o tym fakcie. Zrozumieli, że są tylko kukłami.
Kto kieruje ekonomią tego świata ?

Finansjera czyli kartele finansowe przejęli system bankowy w USA. Od roku 1913 poprzez przekupienie Kongresu amerykańskiego, zarządzają najważniejszym bankiem w USA – Bank Rezerw (FED).

Mogą zrealizować każdy pomysł, ponieważ to oni poprzez FED drukują pieniądze, które pożyczają na procent rządowi USA. Ameryka z jednej strony jest krajem potwornie zadłużonym, a z drugiej strony stać ją na rozpoczęcie każdej wojny. Wojna w Iraku i Afganistanie kosztowała amerykanów 2,2 miliarda dolarów dziennie.

Jakie państwo stać na taki wydatek ?

Amerykanie mogą zrealizować każdy cel, ponieważ finansjera w każdej chwili dodrukuje daną ilość pieniędzy.

Ostatnim niezależnym prezydentem USA był Kennedy, który próbował odejść od systemu finansjery. Zaczął drukować dolary rządowe z ominięciem FED. Udało mu się wydać banknoty 2 i 5 dolarowe, które zostały szybko wycofane z rynku. Po tym incydencie, nikt nie przeciwstawia się finansjerom. Do dzisiejszego dnia FED – bank centralny USA znajduje się w rękach prywatnych. Mają potężną władzę na całym świecie. To oni utworzyli Unie Europejską, Bank światowy. Mają największy wpływ na NATO. Kontrolują najważniejsze organizacje na świecie poprzez ich finansowanie.
Po co finansjera wywołuje kryzysy ekonomiczne ?

Zawsze, każdy wytworzony kryzys ekonomiczny miał określony cel dla finansjery. Albo chodziło o aprobatę dla danej organizacji czy ustawy, albo osłabiał dany kraj.

Po kryzysie zawsze osiągano swoje cele, ponieważ w biedzie lub w perspektywie biedy, każde społeczeństwo zgodzi się na wszystko.

Sławna w tamtym okresie szkoła chicagowska wprowadzała do wielu krajów drakońskie reformy. W momencie przejścia z systemu komunistycznego na kapitalistyczny, kraje te potrzebowały dużo kapitału. Ludzie ze szkoły Miltona Friedmana piastowali najwyższe stanowiska w instytucjach finansowych. Nakazywali wprowadzać reformy, które nie wytrzymywało biedne społeczeństwo. W Chile wszelkie reformy musieli wprowadzać przy użyciu wojska. Ponieważ, żadne normalne społeczeństwo, nie zgodzi się na pogorszenie swojej ubogiej sytuacji finansowej.

W książce „Doktryna Szoku” – Naomi Klein opisuje, jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne.

Kryzysy ekonomiczne nie powstają nagle. Bardzo łatwo można je wcześniej odczytać i naprawić. Niektórzy ekonomiści przewidują je dużo wcześniej, ale ich wypowiedzi nie są popularne w mediach.

Kto korzysta na kryzysach ekonomicznych ?

Weźmy pod uwagę ostatni i dalej trwający kryzys, którego konsekwencją było pęknięcie bańki z horrendalnymi cenami nieruchomości. Ten jak i większość innych kryzysów, nie przypadkowo miał swój początek w USA. Od kilku lat eksperci widzieli tę niebezpieczną sytuację. Banki dawały kredyty osobom, które miały pracę niestabilną, dorywczą. Nikomu nie przeszkadzał fakt, że przy jakimkolwiek wahaniu rynku, osoby te stracą pracę i nie będą mogły spłacać kredytów.

Czyżby wielkie instytucje finansowe nie wiedziały o tym fakcie ?

Na pewno tak. Ale widocznie taki był z góry nakreślony cel. Wywołać kolejny kryzys, ponieważ, kiedy ludzie tracą prace, to rządy krajów mają zielone światło na niepopularne reformy czy dofinansowania niektórych branż.

A kto na kryzysie najbardziej zyskał ?

Co ciekawe pozwolono, aby czwarty największy bank inwestycyjny Lehman Brothers upadł. Nie dostał on dotacji z FED. Natomiast największa firma ubezpieczeniowa na świecie – AIG, dostała niebotyczną dotację w kwocie 85 miliardów dolarów. Pamiętam, że po tej dotacji zarząd AIG-a wypłacił milionowe premie swoim pracownikom. Media dopytywały się prezydenta USA o całą sytuacje.

Jak to możliwe, że upadająca firma wypłaca ogromne premie z pieniędzy podatników ?

To proste. Okazało się, że taki mieli zapis w statucie firmy. Dotacje mogli dostać, ale ze zmianami wewnętrznych przepisów firmy był problem.

Również branża samochodowa w USA dostała niespotykane dotacje. Nie trzeba być ekonomistą, aby wiedzieć, że w momencie kryzysu ludzie będą oszczędzać na drogich produktach. Dlatego odnotowano duży spadek samochodów, a branża zwalniała pracowników. Społeczeństwo dało pozwolenie prezydentowi na olbrzymie dotacje do branży samochodowej w celach utrzymania miejsc pracy. Skorzystali na tym: Chrysler, Ford, General Motors.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że samochody amerykańskie od lat przegrywały z konkurencją. Dlatego finansjera, która ma udziały w tej branży, za pieniądze podatników przeprowadziła kosztowną restrukturyzacje zakładów. Polegała ona na produkcji mniejszych bardziej ekonomicznych samochodów.

Niedawno oglądałem wywiad z Alanem Greenspanem. Był on ikoną, autorytetem finansowym i szefem FED – banku centralnego w USA. To on doprowadził do zmniejszenia oprocentowania kredytów hipotecznych do 2 % w roku 2002. To on przekonywał, że nie ma bańki spekulacyjnej, a wzrost cen nieruchomości odzwierciedla wzrost całej gospodarki amerykańskiej. Kłamał tak jak większość polityków. W tym wywiadzie, ten smutny staruszek powiedział, że nie przewidział tej sytuacji. Przyznał się do osobistej porażki.

W 2006 roku podniesiono stopy procentowe kredytów do poziomu 5,25%. Był to gwóźdź do trumny dla wielu rodzin. Wiele z nich straciło domy. Stały się ofiarą systemu.

Do dzisiejszego dnia odczuwamy skutki amerykańskiego kryzysu.

W jaki sposób wywoływane są kryzysy ?

Przedstawiam cztery etapy wywoływania kryzysów:

1 – Akcja kredytowa

Polega na przekonaniu (przekupieniu, zastraszeniu, obiecaniu awansów międzynarodowych) polityków i wpłynięciu na banki centralne poszczególnych krajów do obniżenia stóp procentowych.

Banki centralne krajów Unii Europejskiej podlegają pod Europejski Bank Centralny. Unie Europejską zbudowała USA, która jest pod rządami FED-u.

Dlatego FED wydaje polecenia do banku Unii Europejskiej, który z kolei nakazuje daną politykę kredytową krajom członkowskim.

W takim schemacie nastąpiło rozluźnienie polityki przyznawania kredytów przed 2008 rokiem.

W wyniku decyzji banku Unii Europejskiej, kraje członkowskie w tym Polska obniżyły stopy kredytowe i przeprowadziły kampanie reklamowe, zachęcające ludzi do brania kredytów na domy, samochody, firmy. Wtórowali im politycy, którzy przekonywali o trwałym wzroście gospodarczym.

Został wywołany sztuczny bum gospodarczy. Ludzie nie znając praw ekonomicznych zadłużali się. Kupowali na kredyt wiele dóbr, napędzając wzrost gospodarczy i inflacje. Finansjera, wylała na rynek olbrzymią ilość pieniędzy w formie kredytów.

Również, zachęcony przez instytucje międzynarodowe, bank centralny może zwiększyć ilość druku pieniądza i udzielać więcej kredytów bankom komercyjnym.

Zazwyczaj w takich warunkach inwestorzy chętnie wykupują obligacje krajów, co powoduje większy napływ pieniędzy do budżetów państw.

2 – Podwyżka stóp procentowych

W tym etapie finansjera nakazuje przeprowadzenie operacji zmniejszenia podaży pieniądza w gospodarce.

W czasie kiedy społeczeństwo i firmy przyzwyczają się do bumu gospodarczego myśląc, że jest to stały stan, finansjera nakazuje zakończyć akcje kredytową. Stopy procentowe kredytów idą w górę, czyli płacimy więcej odsetek od zaciągniętego kredytu.

Podniesienie stóp argumentowane jest wysoką inflacją i „przegrzaniem” gospodarki. Jest to prawda, dlatego wielu ekonomistów potwierdza działanie finansjery.

Natomiast zachodzi pytanie: dlaczego finansjera dopuściła do takiego stanu, czyli celowego przegrzania gospodarki ?

W końcu nie każda osoba musi znać prawa ekonomiczne. To ekonomiści i politycy na których głosowaliśmy, powinni informować nas o zagrożeniach. Partie polityczne w czasach bumu gospodarczego milczą i cieszą się zwiększaniem słupków poparcia społecznego, zamiast informować i ograniczać nadmierne brania kredytów.

W zdrowej ekonomii, nigdy nie dochodzi do sztucznie wywołanych bumów gospodarczych. Charakteryzuje się on 2-4 letnim okresem wysokich obrotów firm i zakupów społeczeństwa. Po tym okresie zawsze przychodzi krach gospodarczy, wywołany zmniejszeniem podaży pieniądza.

Bankowcy z MFW nakazują całkowicie odciąć pieniądz z gospodarki. W brutalny sposób ogranicza się przyznawanie kredytów, a bank centralny nie kredytuje banków komercyjnych.

W wyniku podniesienia stóp procentowych, część ludzi nie ma pieniędzy na spłatę zwiększonych rat kredytowych. Na rynku jest mała ilość pieniądza, dlatego nie wszystkie firmy mogą je zarobić, co powoduje bankructwa i wzrost bezrobocia.

Zmniejszone wpływy do budżetu powodują większą dziurę budżetową i przymus wzięcia jeszcze większych kredytów. Jest to kolejny sposób na szybkie zadłużanie państw.

3 – Dotacje rządowe

Po zmniejszeniu podaży pieniądza i wywołaniu kryzysu ekonomicznego, następuje duże bezrobocie, a ceny produktów rosną szybciej. Aby zminimalizować negatywne skutki, lobby bankowe wymusza na rządzie zasilenie gospodarki pieniędzmi.

W lutym 2010 roku senat przyjął pakiet pobudzający amerykańską gospodarkę w kwocie 787 miliardów dolarów.

Zauważ kto dostał te pieniądze: banki i korporacje.

Największa firma na świecie AIG dostała 85 miliardów dolarów, aby za chwilą wypłacić sobie premie roczne na kwotę kilku milionów dolarów.

Dzięki dotacjom takie firmy jak: Ford, Chrysler czy General Motors zainwestowały w mniejsze samochody. Od dłuższego czasu przegrywały z konkurencją japońską.

Zasadnicze pytanie brzmi: dlaczego tych pieniędzy nie dadzą średnim firmom i zwykłym ludziom. Spowodowałoby to uratowanie domów i firm przed bankructwem, a pieniądze i tak trafiłyby do systemu bankowego.

Oprócz powyższej dotacji państwowej, FED w 2008 roku wydrukował 16 bilionów dolarów i zasilił banki w USA i Europie. Były to pieniądze, które uchroniły banki przed bankructwem, ponieważ miały dużo złych kredytów.

Zauważ, że państwa musiały dotować korporacje i banki, w których udziałowcami jest wielka finansjera. Najpierw sami wywołali kryzys i jeszcze dostali extra pieniądze.

A kto na kryzysach traci ?

Państwa zadłużają się jeszcze bardziej, a społeczeństwo realnie biednieje.

4 – Finansjera przejmuje władzę

Każdy kryzys ma swoje zadania i cele do realizacji. Ważnym zadaniem jest zubożyć jeszcze bardziej społeczeństwo i zadłużyć permanentnie kraje. Finansjera wychodzi z założenia, iż biedne społeczeństwa i państwa są słabe i uległe.

W takim schemacie korporacje przejęły władzę w Ameryce Południowej. Najpierw zadłużyły kraje, namawiając je na kredyty, następnie przejęły kontrole nad surowcami.

Ważnym punktem w historii Polski było przejęcie ukrytej władzy nad naszą gospodarką po przezwyciężeniu komunizmu. W latach 90-tych Milton Friedman z Chicago boys, nakazał wprowadzać reformy dla zniszczonej gospodarki polskiej. Bank światowy zaaplikował nas stałymi kredytami, które spowodowały uzależnienie się od instytucji międzynarodowych.

Przy kolejnych kryzysach w 2001 czy 2008 roku rząd Polski potrzebował coraz więcej kredytów na zrealizowanie budżetu. Efektem współpracy z finansjerą jest członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Przez jej fundusze wspólności i politykę rolną polskie gospodarstwa i miasta zadłużyły się na wielkie kwoty. Ponieważ udział w funduszach wymaga połowy wkładu własnego. Zazwyczaj zaciąga się na ten cel kredyty.

Po zadłużeniu danego kraju finansjera poprzez kartele finansowe, nakazuje wprowadzać ustawy, podatki, cła niezgodne z interesem polskim. Zyskują na tym korporacje i banki.

Dlaczego kryzysy ekonomiczne są niebezpieczne dla Ciebie ?

Z powodu kryzysów w Twoim zakładzie pracy zwalniani są pracownicy. Rynek nie jest chłonny na produkty, co skutkuje zmniejszeniem sprzedaży. Jest to znakomity powód dla firm, aby nie podnosić wynagrodzeń, nie dawać premii, bonusów, dodatków. W większości przypadków są to uzasadnione przyczyny.

Polska jak i każdy kraj na ziemi ma deficyt budżetowy. Czyli przychody ma mniejsze od kosztów. Pieniądze, które wpływają do kasy państwowej z różnych źródeł np. z podatków, nie pokrywają wydatków na inwestycje, dotacje, budżetówkę itd. Dlatego co roku musi wziąć kredyt. Kredyt ten zaciąga od karteli finansowych

Aby dostać kredyt z jakiejkolwiek instytucji musi spełniać wytyczne Unii Europejskiej. Unia nakazuje wprowadzenie określonych ustaw, przepisów, które niekoniecznie są korzystne dla Polski.

Największy wpływ na Unię Europejską ma rząd USA. Ponieważ to on zbudował Unie. Rządem USA nie rządzi prezydent, a FED bank centralny, który udziela mu olbrzymich kredytów.

Z którejkolwiek strony będziemy omawiać kryzysy ekonomiczne, to zawsze prowadzą do tego samego źródła. Do finansjery.

Kryzys pożyczek hipotecznych w skali micro na przykładzie ba

c................0 • 2013-12-04, 20:25
Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu ze strony www.webcompact.net. Jest rewelacyjnym wyjaśnieniem obecnych problemów zadłużenia świata zachodniego. Cały problem wyjaśniony został na przykładzie Baru u Helgi.

Helga jest właścicielką baru. Zdaje sobie sprawę, że w zasadzie wszyscy jej klienci są bezrobotnymi alkoholikami, nie mogącymi pozwolić sobie na dalsze picie ze względu na brak pieniędzy. Aby rozwiązać ten problem wprowadza plan marketingowy pozwalający jej klientom pić dalej i płacić po pewnym czasie.

Helga dokładnie śledzi ilość skonsumowanego alkoholu i na tej podstawie przyznaje pożyczki klientom. Wieści o Barze Helgi „pij teraz, płać później” rozchodzą się błyskawicznie na skutek czego nowi klienci walą drzwiami i oknami. Wkrótce jej bar staje się nr 1 w mieście pod względem ilości sprzedanego alkoholu.

Jako, że alkohol nie wymaga natychmiastowej zapłaty, Helga decyduje się podnosić regularnie ceny piwa i wina. Nikt nie protestuje.

W konsekwencji, wielkość sprzedaży oraz zyski księgowe błyskawicznie rosną. Młody i dynamiczny vice prezes lokalnego banku widząc tempo rozwoju baru decyduje się zwiększyć limit lini kredytowej Helgi. Ta z kolei nie ma nic przeciwko zwiększeniu zadłużenia traktując wierzytelność względem bezrobotnych alkoholików jako zabezpieczenie.

Vice prezez zostaje wynagrodzony sześciocyfrowym bonusem.

W centrali banku expert od handlu produktami pochodnymi wymyśla sposób jak zarobić krocie na prowizjach i przekształceniach. Zamienia więc pożyczki konsumenckie klientów baru Helgi na Piwne Obligacje, które następnie zostają przepakowane i sprzedane na międzynarodowych rynkach obligacji.

Obligacje Piwne otrzymują od agencji ratingowych najwyższą możliwą ocenę. Naiwni inwestorzy nie zdają sobie sprawy, iż sprzedany im produkt jest w praktyce długiem bezrobotnych alkoholików. Cena obligacji ciągle rośnie i wkrótce staje sie gorącym produktem wśród największych domów maklerskich.

Traderzy otrzymują sześciocyfrowe bonusy.

Pewnego dnia, pomimo że cena Piwnych Obligacji bije nowe rekordy, pewien manager oceniający ryzyko w lokalnym banku decyduje, że już najwyższy czas aby domagać się zapłaty za Piwne Obligacje od klientów baru Helgi. Informuje więc Helgę, która domaga się zapłaty od swoich klientów. Jako, że są bezrobotnymi alkoholikami nie są w stanie spłacić długów. Helga nie ma z czego spłacić swoich długów. Ogłasza więc bankructwo. Bar zostaje zamknięty, a Helga zwalnia 11 pracowników.

W ciągu nocy cena Piwnych Obligacji spada o 90%. Spadek ceny obligacji rujnuje sytuację finansową lokalnego banku. Uniemożliwia także przyznawanie nowych pożyczek. Wstrzymanie kredytowania niszczy lokalne firmy.

Dostawcy Baru Helgi, którzy wcześniej przyznali jej znaczne odroczenia w płatnościach, zainwestowali także środki z funduszy emerytur pracowniczych w Piwne Obligacje. Muszą teraz odpisać stratę w wysokości 90%.

Dostawca wina do Baru u Helgi także ogłasza bankructwo, zamykając biznes, który przetrwał przez trzy pokolenia. Dostawca piwa zostaje przejęty przez konkurenta, który natychmiast zwalnia 150 osób.

Na szczęście bank, firma brokerska oraz ich szefowie zostali uratowani rządowym programem natychmiastowej bezzwrotnej pożyczki jako dokapitalizowania banku.

Wszyscy otrzymują sześciocyfrowe bonusy.

Pieniądze niezbędne do ratowania banków pochodzą z podatków płaconych przez niepijących pracowników klasy średniej, którzy nigdy nie odwiedzili Baru u Helgi.

Urojenia neoliberałów

c................0 • 2013-12-03, 10:48
Przez dwadzieścia lat realizacji „Planu Balcerowicza” społeczeństwo doświadczyło skutków zupełnie odmiennych niż oczekiwało od tego „projektu uzdrowienia polskiej gospodarki”.

Bez pracy pozostawało, w zależności od koniunktury gospodarczej, od 10 do 20 procent obywateli a nawet do 60 procent Polaków żyło poniżej minimum socjalnego.

W pierwszych latach realizowania owego planu gospodarka polska doświadczyła głębokiej recesji. Dopiero od 1992-93 r. zaczęło się powolne „odbijanie od dna”, zaś poziom PKB z roku 1989 został osiągnięty dopiero w 1996 roku. Było to i tak spore osiągnięcie na tle Europy Wschodniej, ponieważ w krajach byłego ZSRR (poza Białorusią) poziom dochodu narodowego sprzed 21 lat nie został osiągnięty po dziś dzień.


Ale zdaniem prof. Balcerowicza, jesteśmy w stanie „dogonić Niemcy” jeżeli tylko „odpolitycznimy gospodarkę”. Jak zapewnia, każde dziecko wie o tym, że gospodarka powinna zostać oddana we władanie „ludziom przedsiębiorczym” i „specjalistom”. Dzięki temu uchronimy się przed „wadami gospodarki centralnie sterowanej” i pozbędziemy resztek „socjalizmu” takich jak „socjalistyczne prawo o ochronie lokatorów”.



Jak czytamy we współczesnym podręczniku ekonomii „gospodarka centralnie sterowana nie posiadała poważniejszych zalet”. Jednymi z zarzucanych jej „wad zasadniczych” są: nieracjonalność alokacji zasobów gospodarczych, przejawiająca się w tym, że „przedsiębiorstwa, którym nie grozi upadek nie są zmuszane do racjonalnego zarządzania”, oraz „nieefektywny system motywacyjny niezmuszający jednostek do zaangażowania swojego majątku w działalność gospodarczą, a także brak dyscypliny finansowej.

Czy ten „naukowy wywód” jest rzeczywistym dowodem na to, że gospodarka planowa zawsze musi być nieefektywna?

Zacznijmy od tego, że gloryfikowany przez Balcerowicza i innych neoliberalnych ekonomistów wyidealizowany model „kapitalizmu wolnorynkowego” nigdzie już nie istnieje.

Planowanie gospodarcze stało się powszechne również w kapitalizmie i to zarówno na poziomie koncernów ponadnarodowych jak i poszczególnych państw. Czymże innym jak nie planowaniem gospodarczym jest konstruowanie budżetu i dysponowanie przez rządy środków na inwestycje np. infrastrukturalne. Czym, jak nie planowym oddziaływaniem na gospodarkę jest ustalanie wysokości podatków przez parlament i stóp procentowych przez banki centralne? Wszędzie tam gdzie w grę wchodzą duże pieniądze pojawia się elementy długoterminowego planowania gospodarczego. Prawdziwie wolny rynek istnieje już tylko na bazarach. Wielki kapitał unika niepotrzebnego ryzyka. On chce planowo maksymalizować zyski.

Co więcej „wolny” rynek w ogóle nie jest w stanie funkcjonować na pewnym etapie rozwoju sił wytwórczych. Maksymalizacja zysku wymusza koncentrację własności środków produkcji do tego stopnia, że rynki poszczególnych produktów kontrolowane są raptem przez kilka spółek. Są one tak potężne, że skutecznie blokują wejście do gry nowych rywali. Broniąc swojej pozycji, a jednocześnie posiadając duże rezerwy finansowe, są w stanie sprzedawać po kosztach wytworzenia, byle tylko zniszczyć i wypchnąć z rynku konkurenta. Tak oto rozwinięty kapitalizm sam zabija wolny rynek. uniemożliwiają wolną konkurencję.

Własny warsztat, żyłka do techniki, znajomy z wykształceniem inżyniera oraz pasja i determinacja nie wystarczą dzisiaj do zostania liczącym się producentem samochodów. Koncerny takie jak Volkswagen, czy Fiat są w stanie wyprodukować lepszy, a przede wszystkim tańszy samochód, właśnie dzięki koncentracji i automatyzacji produkcji. Konsument kierujący się rachunkiem ekonomicznym na pewno wybierze samochód sprawdzonej marki po niższej cenie.

Obecny etap rozwoju kapitalizmu nosi nazwę kapitalizmu monopolistycznego i nazwany jest tak właśnie z powodu występujących w tym systemie monopoli – zgrupowań przedsiębiorstw kontrolujących daną branżę i nie dopuszczających konkurencji z zewnątrz. Ma on niewiele wspólnego z kapitalizmem wolnokonkurencyjnym, w którym przedsiębiorstwa są na tyle małe, że nie są w stanie wpływać na cały rynek.

Etap „wolnego rynku” zasadniczo zakończył się w krajach rozwiniętych pod koniec XIX wieku. Wyjąwszy przypadki powstawania nieistniejących wcześniej branż np. informatyczna kiedy na rynki wkraczały zupełnie nowe firmy (co też doprowadziło do rychłej ich monopolizacji), można powiedzieć, że światowe rynki nie są w większości przypadków „wolne” od przeszło stu lat. Nawet gdyby „powrót do wolnej konkurencji” był możliwy, oznaczałby on gw🤬towny wzrost kosztów produkcji, a przede wszystkim spadek zysków dla przedsiębiorców. To właśnie dlatego żaden współwłaściciel współczesnej megakorporacji nie wpadł nigdy na pomysł żeby „poszatkować ją na drobne, konkurujące ze sobą części”. Kapitaliści kierują się w swoim postępowaniu maksymalizowaniem zysków a nie wiarą w szczytne ideały i to bynajmniej nie „wolność gospodarcza” charakteryzuje kapitalizm jako system społeczno-gospodaczy.

Obecny kryzys wykazał, że na tym etapie rozwoju systemu, osławiony „wolny rynek” przestaje działać. By ratować globalną gospodarkę przed zagładą, „niewidzialną rękę rynku” musiała zastąpić widzialna ręka państwa. Politycy przyznali - prywatne banki stały się zbyt duże, by można było pozwolić im upaść, dlatego trzeba pompować bilony dolarów z pieniędzy podatników by je ratować. Okazuje się, że niedostatek planowania gospodarczego doprowadził do sytuacji w której systemy bankowe najwyżej rozwiniętych państw, a w ślad za nimi całe gospodarki znalazły się o krok od unicestwienia. Tylko planowa akcja rządów, zapobiegła niewyobrażalnej katastrofie.

Koszty ratowania banków w USA: Czerwona linia przedstawia wydatki na przeznaczone na ratowanie upadających banków. Wartości w miliardach dolarów

Tak więc mamy już kapitalistyczna gospodarkę planową. Za podjętą przez rządy akcję ratowania banków płacić będą jeszcze następne pokolenia podatników – tak duży był rozmiar interwencji dokonanej publicznymi pieniędzmi.
I tu pojawia się jak najbardziej oczywisty wniosek – skoro to całe społeczeństwa płacą i płacić będą za planową akcję ratowania banków, to niech przynajmniej te banki staną się własnością społeczeństwa.

Jest jeszcze jeden, niepodważalny dowód na zanik wolnego rynku w kapitalizmie. Osiemdziesiąt lat temu, po krachu na Wall Street, który zapoczątkował Wielką Depresję, zrozpaczeni bankierzy skakali z okien swoich wieżowców. Teraz nie dość, że nie skaczą, to jeszcze wypłacają sobie premie z publicznych pieniędzy pomocowych. Pora z tym skończyć - niech skaczą!

PRL a IIIRP w liczbach

c................0 • 2013-11-23, 16:30
Tekst ze strony
mm.mpolska24.pl/4797/prl-a-iiirp-w-liczbach1

W Polsce pokutuje pewien mit, mit roku 1989, kiedy to odzyskaliśmy niepodległość. Według prawideł tego mitu wszystko, co działo się od II wojny światowej do roku 1989 jest be, w 1989 odzyskaliśmy wolność i jest wszystko dobrze, jak mówią jedni, lub w drugiej wersji miało być dobrze, ale postkomuna w ramach układu stworzyła PRL bis. Odrzućmy na chwilę stereotypy i przyjrzyjmy się na chłodno, bez emocji, jak Polska rozwijała się w tych okresach. Nie będziemy tych okresów nazywać socjalizmem i kapitalizmem, bo co do PRLu większość krzyknie, że to był socjalizm, natomiast liberałowie ustrój IIIRP będą nazywać socjalizmem, a lewicowcy kapitalizmem. Porozumienia nie będzie. Oba te terminy są mało diagnostyczne, dlatego nie będę ich używał. Posłużymy się statystykami. W tym miejscu większość badaczy bierze na warsztat współczynnik PKB. Mnie jednak takie podejście nie zadowala. Mierzenie wzrostu współczynnikiem PKB, to trochę jak mierzenie odległości gumą od majtek. Poza tym jest to charakterystyczne dla jednostronnych teorii rozwoju, w tym przypadku ekonomizmu. Postarajmy się zbadać sprawę systemowo, przeanalizujmy ten okres wielopłaszczyznowo, biorąc pod uwagę wiele czynników.

Na początek przeanalizujmy demografię PRL oraz IIIRP. Dla mnie jest to sprawa najważniejsza. Przypominam, tu wzór Mazura na moc układu autonomicznego P=vac, gdzie c stanowi ilość, v wydajność, a jakość. Spójrzmy na przyrost naturalny w tych dwóch okresach. PRL startował z 24 milionami Polaków, skończył po 45 latach z 38 milionami. IIIRP z 38 milionami Polaków, obecnie po 24 latach teoretycznie jest dalej 38 milionów, ale trzeba odliczyć emigrację, która jest szacowana na około 2 miliony, czyli zostaje nam 36 milionów. Za 45lat PRL przybyło 14 milionów Polaków, za 24lata IIIRP nic nie przybyło, albo nawet ubyło 2 miliony. Gdyby IIIRP miała zachować średni wzrost PRL, to za 24 lata powinno nas przybyć 12 milionów. Jeśli ten trend się zachowa, to za 100lat rozpłyniemy się do reszty w Europie i śladu po nas nie będzie. Nie łudźmy się, jeśli my nie zaludnimy naszych ziem, to zrobi to ktoś inny. Niemców na 350tys. km2 jest 82 miliony, Polaków na 312tys. 38 milionów i mocno ubywa.

Plik:Poland-demography_1946-2008.png



Na wykresie wyraźnie widać w wypłaszczenie od lat 90tych, w IIIRP nie przybywa Polaków.

Współczynnik reprodukcji netto

Wyraża stosunek liczebności dwóch kolejnych pokoleń (dokładnie kobiet, chociaż współczynniki te reprezentują reprodukcję całego społeczeństwa) przy określonej, niezmiennej umieralności i płodności. Innymi słowy wyraża stopień zastępowania pokoleń matek przez córki i oznacza liczbę córek przypadających na kobietę, przy założeniu, że kobieta będąc w wieku rozrodczym (15-49 lat) rodzić będzie z częstotliwością jaką charakteryzują się wszystkie kobiety rodzące w roku, dla którego oblicza się współczynnik reprodukcji (niezmienne współczynniki płodności) z wyeliminowaniem córek, które - jak wynika z aktualnych tablic trwania życia nie dożyją do wieku swoich matek.

stat.gov.pl/gus/definicje_PLK_HTML.htm?id=POJ-1736.htm



Cybernetyka Społeczna J. Kossecki wyd. 1981, str. 134.

Widać wyraźny boom powojenny, i przerwanie wzrostu po wprowadzeniu ustawy zezwalającej na aborcję w 1956.

Współczynnik płodności kobiet określa średnią liczbę dzieci rodzonych przez jedną kobietę w danym społeczeństwie. Wykres dostępny od lat 60.



google.com/publicdata/

Współczynnik płodności za PRL był zawsze powyżej 2.1, wtedy jest prosta zastępowalność pokoleń (nie przybywa, nie ubywa), za IIIRP spadł poniżej 2.1, znaczy się wymieramy. Widać wyraźnie, że PRLowskie władze w latach 70tych odwróciły trend spadkowy i dopiero dojście do władzy ekipy Jaruzelskiego i wprowadzenie drastycznych podwyżek cen żywności w 1982 zapoczątkowało trend spadkowy. W 1989 przekroczył on granicę 2.1 i od tego czasu naród polski zaczął wymierać.

Na koniec jeszcze obecna piramida demograficzna.


Widać, że najwięcej jest 25-40 latków. Podstawa bardzo słaba (mało dzieci). Za 30 lat, gdy roczniki wyżu demograficznego będą przechodzić na emeryturę nastąpi załamanie gospodarcze. Liberałów, których rozwiązanie, to sprowadzić chińczyków, arabów, murzynów, kogokolwiek informuję, że ludzie Ci mają inny kod społeczno-kulturowy (pochodzą z innej cywilizacji. Mieszanie ludzi o różnym kodzie społeczno-kulturowym będzie rodziło konflikty społeczne, vide ostatnie wypadki w Szwecji, czy wcześniej we Francji. Obecnie jesteśmy najbardziej jednorodnym etnicznie narodem w Europie, co nam pozostawił w spadku PRL. Trendy w IIIRP są takie, aby to zmienić w myśl wolnomularsko-liberalnej ideologii multi-kulti.

Oddziaływanie kulturowe

Jeśli ktoś nie rozumie, jak ważny to aspekt życia narodu, to wskazuję, że Berlin pochodzi od słowiańskiego Bralina. 1000 lat temu Słowianie sięgali po Łabę, ale przez 900 lat zostali zgermanizowani. Z drugiej strony niegdysiejsza elita litewska mieszka obecnie w północno-zachodniej Polsce. Również wiele kresowych rodów szlacheckich i magnackich wywodzi się z tamtejszej ludności. Za PRL polska kultura była całkiem silna. Polska szkoła filmowa jest marką na świecie. Thelma Shoonmaker (operatorka filmowa, trzykrotna laureatka Oscara) opowiedziała podczas festiwalu Camerimage w Łodzi w 2009 roku, że Martin Scorsese polecił Leonardo DiCaprio, by przed przystąpieniem do zdjęć do "Infiltracji" obejrzał "Popiół i diament" i zwrócił uwagę na postać Maćka Chełmickiego (w tej roli Zbigniew Cybulski). Polskie filmy były bardzo popularne w całym bloku wschodnim, np. po „Seksmisji” Olgierd Łukaszewicz został symbolem seksu w ZSRR. Polskie bajki dla dzieci także, np. „Bolek i Lolek” został przetłumaczony na wiele języków i był grany na wszystkich kontynentach, „Reksio” był emitowany między innymi w ZSRR i Wielkiej Brytanii. Bajek dla dzieci było więcej, dziwnym trafem serie zostały przerwane na początku lat 90tych, kiedy to „uzyskaliśmy” upragnioną wolność. Nic nie wiem, żeby dzisiaj produkowano takie bajki. Jeśli chodzi o liczby, to spójrzmy na youtube i piosenki z innej produkcji dla dzieci „Akademia Pana Kleksa”. „ Kaczka Dziwaczka” 13mln wyświetleń, „Dzik jest dziki” prawie 5mlnów.Były również zespoły grające muzykę dla dzieci „Fasolki-Mydło lubi zabawę” 13mln wyświetleń. W IIIRP muzyki dla dzieci się nie opłaca robić w myśl wolnomularsko-liberalnej zasady, że liczy się zysk. Te, które powstają są dużo słabsze, np. „A gugu” zespołu Arka Noego 2mln wyświetleń. W PRL powstało wiele filmów krzewiących patriotyzm np. „Krzyżacy”, „Westerplatte”, „Potop”, „Hubal” itd. Dobry artykuł na ten temat pod linkiem prawica.net/32842. Jak to się ma do twierdzenia, że byliśmy całkowicie podporządkowani ZSRR? Polskie zespoły rockowe były znane w całym bloku wschodnim. Wystarczy porozmawiać z naszymi sąsiadami z zagranicy. Polska muzyka rockowa była tam bardzo popularna w latach 80tych. Co prawda teraz zespół Weekend bije rekordy popularności ze swoim przebojem, ale to pojedyńczy przypadek. Jakby poszukać dobrze, znalazłyby się dobre zespoły, ale nie są grane w komercyjnych stacjach. Dziś zostaliśmy zmacdonaldyzowani i zcocacolowani. Poziom tekstów piosenek PRLowskich był znacznie wyższy, pisali je profesjonalni tekściarze, wystarczy porównać z dzisiejszymi. Obecnie w radio puszczana jest angloamerykańska papka, która nijak ma się do muzyki PRL. Polska kultura, jak i wszystko jest w defensywie.

Rozrost biurokracji, czyli wzrost mocy jałowej generowanej przez państwo. Spójrzmy na wykresy:



Wzrost liczby urzędników od czasów PRL trzykrotny. Najwyższa liczba urzędników za PRL była w 1955r.i wynosiła 362,4tys. osób, czyli o 80tys mniej niż obecnie, a był to szczyt stalinizmu. W IIIRP urzędnicy to ogromna rzesza ludzi utrzymywanych z naszych podatków, którzy na dodatek szkodzą wprowadzając masę przepisów i utrudniając swobodną działalność gospodarczą i każdą inną. Spójrzmy na ilość aktów prawnych uchwalanych od 1946.


isap.sejm.gov.pl/VolumeServlet?type=wdu

Nie analizowałem dokładnie dziennika ustaw. Na wykresie przedstawiłem tylko ilość numerów w dzienniku ustaw i ilość pozycji. Wyraźnie widać, że po 1989 roku nastąpił ogromny wzrost aktywności posłów. Pierwszy wzrost aktywności nastąpił od 1987r., można wnioskować, że przygotowywano się do zmiany systemu, drugi, dużo większy wzrost aktywności miał miejsce zaraz przed wstąpieniem Polski do bizantyńskiej UE. Widać, że w IIIRP nastąpiła ogromna bizantynizacja państwa. W społeczeństwie polskim dominują normy etyczne i witalne. Rozrost prawa będzie prowadził tylko do coraz większego jego lekceważenia i omijania przez społeczeństwo.

Wojsko polskie

Za PRL obowiązywał powszechny obowiązek służby wojskowej, zniesiony za IIIRP. Obecnie liczba żołnierzy jest stale zmniejszana. Wojsko Polskie jest wykorzystywane jako policja kolonialna i do tego celu szkolone, za PRL, czegoś takiego nie było. Co prawda wzięliśmy udział w interwencji w Czechosłowacji w 1968 (zresztą Gomółka twierdził, że w naszym interesie), ale za Gierka WP nie brało udziału w operacjach ZSRR w Afganistanie, dziś bierze i to za frajer. Wojsko Polskie powinno służyć do obrony granic RP, a nie brać udział w międzynarodowych awanturach. Należy dodać, że LWP było drugą Armią w Układzie Warszawskim. Poniżej wykres, na którym widać jak wojsko w Polsce jest likwidowane:

Częścią wojska jest wywiad wojskowy. W IIIRP został zlikwidowany przez Macierewicza (rzecz niespotykana w skali światowej, kim zatem jest Macierewicz?), pośrednie skutki tego posunięcia można było oglądać 10 kwietnia 2010 roku. Porównajmy tę postawę z postawą Gierka

E. Gierek starał się też o uniezależnienie Polski od ZSRR w sferze najbardziej newralgicznej - w sferze wywiadu. Stwierdził on na ten temat:

(...) Pewnego razu (...), przybył do mnie ze specjalną prośbą Andropowa

Kowalczyk (ówczesny minister spraw wewnętrznych PRL - przyp. J. K.), (...). Prosił

mnie o wyrażenie zgody na ujawnienie wywiadowi radzieckiemu naszych agentów w

krajach trzecich, chodziło głównie o Zachód. Zbeształem wtedy Kowalczyka za to, że

od razu kategorycznie nie powiedział «nie», a następnie zabroniłem mu nie tylko

wyrazić na to zgody, lecz także prowadzić jakiekolwiek na ten temat dalsze rozmowy.

Bo (...) po latach dochowaliśmy się własnego wywiadu, i to bardzo dobrego wywiadu.

Był on nie tylko obrońcą naszych interesów, lecz także strażnikiem naszej

Suwerenności. (WPŁYW TOTALNEJ WOJNY INFORMACYJNEJ NA DZIEJE PRL J. Kossecki).

Polski przemysł i rolnictwo

Nie będę pisał jak to zniszczono, rozkradziono, bądź sprzedano za paciorki polski przemysł, wrzucę tylko kilka wykresów z realnymi wskaźnikami z gospodarki.















Opracowane na podstawie roczników statystycznych GUS(naturalnie nie pasujących do wizji PRL prawicowych oszołomów wiec wiadomo ze sfałszowane)

Tabelki jasno pokazują, jaki nastąpił upadek po 1989 roku. Wszystkie ważne dla przemysłu wskaźniki po 1989 spadły, albo uległy stagnacji. Za PRL mamy stały rozwój, za IIIRP w najlepszym wypadku stagnację. Swoją drogą, proszę spojrzeć jak wzrastała liczba kilometrów dróg w PRL, podobno teraz tyle się tego buduje…
A tutaj film o polskim budownictwie PRL

Za PRL my budowaliśmy u Niemców, dziś oni budują u nas, a teraz to właściwie nawet nie Niemcy tylko Hiszpanie.

Służba zdrowia





o jak to, współczynnik PKB idzie do góry, a nie stać nas na łóżka w szpitalach i lekarzy? W PRL wzrost, a w IIIRP spadek, zgodnie z liberalno-wolnomularską zasadą zysku (nie dla narodu oczywiście) oraz z zaleceniami dra Wetzla i dra Heckta z planu Himmlera.

Nauka i edukacja

Co prawda klika Bermana zmieniła algorytmy nauczania IIRP, ale były próby odbudowy nauki. Generalnie w PRL poziom wiedzy w społeczeństwa był wyższy, Wystarczy porównać zadania maturalne z PRL i te z IIIRP oraz trendy. W IIIRP jest trend aby obniżać jakość nauki, do czego nawołują różne autorytety moralne.
Druga sprawa, to polskie ośrodki badawcze. W PRL próbowano zbudować polską bombę atomową pod kierownictwem prof. Kaliskiego w IIIRP nikt nawet o tym nie pomyśli. Było mnóstwo projektów samochodów, wszystkie Syreny (tak było ich więcej), Ogary, Warsy, Beskidy, niestety zostały one zniszczone (czyżby działania agentury wpływu?). W IIIRP produkuje się polskie samochody (Ferdynand, Alimera), ale są one głównie składane z elementów wyprodukowanych za granicą, a nie tworzone w Polskich ośrodkach badawczych, poza tym to raczej modele kolekcjonerskie. Próba budowy polskiego internetu już w latach 70tych (http://www.rp.pl/artykul/300223.html), Polski komputer osobisty Jacka Karpińskiego 10 lat przed IBM. Jeśli chodzi lotnictwo, to projekty polskich samolotów zlikwidowano na początku lat 90tych. Np. Iryda samolotypolskie.blogspot.com/2012/12/wzlot-i-upadek-irydy.htmlmore. Skorpiona uwalony tez w IIIRP (http://pl.wikipedia.org/wiki/PZL-230_Skorpion). Później konstruktorzy ludzie zostali powyciągani do zagranicznych firm. Tak się rozwala polskie ośrodki naukowe. Teraz latamy sobie na Efach szesnastych.

Widać, że w PRL był wysoki potencjał, inna sprawa, że dużo projektów zaprzepaszczono, badź to z inicjacji ZSRR, bądź przez naszych biurokratów, a także działanie państw zachodnich. W IIIRP najzdolniejsi polscy inżynierowie pracują w zagranicznych firmach, co obecne elity reklamują, jako sukces. Obecnie też mamy dużo zdolnych naukowców (choćby grafen), tyle że metody niszczenia polskiej nauki są bardziej wysublimowane. Polskich naukowców albo się wyciąga za granicę, gdzie dla polski już nie pracują. W Polsce stwarza się takie warunki, żeby się nie chciało pracować. System szkolnictwa został zmieniony, tak żeby wiedza Polaków była jak najsłabsza, wtedy nie będziemy zagrożeniem dla innych państw.

PKB i dług

Pod koniec okresu rządów Gomułki Polska była praktycznie bez długów, w1971 r. zadłużenie PRL osiągnęło wysokość 966 mln dol., w 1972 r. wynosiło 1245 mln dol., w 1973 r. 2625 mln dol., w 1974 r. 5244 mln dol., zaś w 1975 r. 8388 mln dol. W 1978 18mld dol. w 1981 25.5mld dol. W 1988 39.2 mld dol. IIIRP



Różnica jest taka, że za PRL zadłużenie było o wiele niższe, a Gierek budował za dewizy konkretne rzeczy polskimi firmami, których resztka obecnie jest jeszcze wyprzedawana. W IIIRP za dewizy budują firmy zagraniczne i to z marnym skutkiem. Ale spójrzmy też na współczynnik PKB.


Wykres pokazuje, że całego PRL nie można wrzucać do jednego wora. Krzywa z czasu Gierka jest bardziej stroma niż w latach 90 i póżniej, czyli za Gierka PKB rósł szybciej niż obecnie, przy wysokim rozwoju demograficznym i przy polskim przemyśle.

Niezależność państwa

PRL zaczynał od całkowitej podległości wobec ZSRR i stopniowo odzyskiwał niepodległość. Pierwsza dekomunizacja nastąpiła w 1956 (na stalinowców zapadły wtedy wyższe wyroki niż w IIIRP). Kolejnym etapem walki był rok 1968 i wywalenie stalinowców z Polski, co jest obecnie reklamowane jako polski antysemityzm (vide sprawa prof. Baumana). Gierek brał już niezależnie od ZSRR pożyczki od zachodu. Polskie skrzydło w PZPR rosło coraz bardziej, aż pod koniec PRL musiano PZPR zlikwidować, bo stawało się neoendecją, co stwierdziła Danuta Waniek w Polskim Radio. Również artyści, którzy wykazują się większą wrażliwością niż reszta społeczeństwa, wyczuwali coraz mocniejsze wpływy narodowe w PZPR i kpili sobie z tego.

W IIIRP od teoretycznie całkowitej niepodległości popadamy w coraz większą zależność od struktur unijnych. Unia miesza się nawet do takich spraw jak budowa drogi krajowej (za PRL nie do pomyślenia). Podpisany został traktat lizboński, właściwie znoszący naszą niepodległość, a Barosso ostatnio ujawnił, że unia stanie się federacją, czy chcemy tego, czy nie (http://wpolityce.pl/wydarzenia/53059-europa-za-kilka-lat-bedzie-federacja-przewodniczacy-ke-jose-manuel-barosso-zdradza-niepokojace-plany ). Co prawda byli towarzysze w PZPR, którzy mieli plan, aby Polska została 17 republiką ZSRR, ale nigdy do tego nie doszło. Teraz jesteśmy jedną z republik UE.

Media

W IIIRP nie są polskie. Onet niemiecki, Interia niemiecka, WP amerykańsko-francuska. Gazety w ok. 85% niemieckie. To są kanały informacyjne, które są kontrolowane przez obce kraje. Obcy kapitał kontroluje, jakie informacje będą do nas docierały i jak zostaną nam podane. To jest główna rola mediów, manipulacja społeczeństwem, nie doraźne zyski ze sprzedaży.

Poziom moralny społeczeństwa

Za PRL o wiele wyższy bez dwóch zdań. Po upadku komunizmu poziom moralny coraz bardziej spada. Indoktrynacja zaczyna się już w młodym wieku przez różne pisemka typu Bravo, Popcorn, czy stacje jak MTV, promujące rozpasanie seksualne, konsumpcjonizm i nihilizm. Z poziomem moralnym wiąże się pozycja Kościoła jako głównego ośrodka wpływającego na normy etyczne. Za PRL była bardzo wysoka. Wg badań 75% członków PZPR uczęszczało do Kościoła, nie mówiąc o reszcie Narodu. W IIIRP pozycja Kościoła bardzo spadła, do czego zresztą również rękę przyłożyli sami duchowni również. Wg ostatnich badań do Kościoła uczęszcza regularnie tylko 40% Polaków. Za to w IIIRP zostały zalegalizowane loże masońskie, główny przeciwnik KK. W 1938roku prezydent Mościcki zdelegalizował loże masońskie w IIRP, w IIIRP je zalegalizowano. Np. Lech Kaczyński uroczyście otwierał paraloże B’nai B’rith.

Wolność

Można powiedzieć, że obecnie mamy wolność i jest to prawdą. Obecnie możemy wyjeżdżać z Polski na zachód Europy bez przeszkód, ale do Stanów Zjednoczonych już nie, nadal trzeba mieć wizy. Młodzież wyjeżdża do Europy Zachodniej i tam zostaje. Ci ludzie byli kształceni w Polsce z naszych podatków, a będą budować potęgę innych państw. Wyjeżdżają, duża część z nich zostaje za granicą, tam rodzą dzieci, które w znakomitej większości Polakami już nie będą. O to właśnie chodzi naszym wrogom, o pozbawianie nas socjomasy, o osłabianie demograficzne Polski przy jednoczesnym wzmacnianiu swoich krajów. Bardzo wielu Polaków przez swoje kompleksy w stosunku do zachodu, traci swoją tożsamość. Jeśli chodzi o wolność słowa to ciekawe są spostrzeżenia Jerzego Urbana. Stwierdził on, w swoim artykule antysemityzm i owszem, że nie widzi różnicy w wolności słowa między PRL, a IIIRP. Wtedy nie można było krytykować socjalizmu i ZSRR, obecnie nie można krytykować Żydów, a on chce być antysystemowy i dlatego jest antysemitą. Można jeszcze dodać do tego, że nie wolno krytykować homoseksualistów, podważać zasadności naszej obecności w UE i Nato i całą masę politpoprawnych bzdet. Tak a propos wolności gospodarczej. Osoby samozatrudnione od 1980. Obecnie mniej niż w 1980, tendencja spadkowa.


Podsumowanie

Propaganda od Michnika do Rydzyka idzie, że PRL to samo zło. Jak się spojrzy w dane, które przytoczyłem w tekście wychodzi na to, że w PRLu cały czas mieliśmy rozwój, podczas gdy teraz mamy zwój. To dlaczego propaganda kreuje PRL na stereotyp negatywny? W 1989r.zmieniliśmy sojusze. Sojusz z ZSRR został rozwiązany (wkrótce potem i sam ZSRR) i zaczęto nawiązywać sojusze z państwami zachodnimi. Wpływy w Polsce zaczęła tracić Rosja, a zaczęły uzyskiwać państwa zachodnie, a w szczególności Niemcy, które obecnie najbardziej korzystają na zmianach 1989 roku. Oni posiadają polskie media, większość supermarketów, przejęli lub zniszczyli przemysł, przejmują polską kolej itd. Wszystkie osiągnięcia PRL są podważane poniżane i ośmieszane. Sterowanie idzie w takim kierunku, aby podważyć naszą granicę na Odrze i Nysie, która również jest spadkiem po PRL. Niemiecki teren ekspansji, to kierunek wschodni, ponieważ historia pokazała, że ten kierunek jest najwydajniejszy. W 1945 ZSRR wypchnęło ich poza Odrę i Nysę i cofnęło granicę polsko-niemiecką o 1000lat. Obecnie Niemcy konsekwentnie odzyskują te tereny. Z drugiej strony radzieckie i rosyjskie metody wojny informacyjnej są dość prymitywne i Polacy są na nie odporni. Państwa Zachodnie z Niemcami na czele stosują o wiele bardziej wysublimowane metody, na które jak widać się nabieramy.

Inna rzecz to, że przez cały okres PRL toczyła się walka między obozem polskim, który dążył do odzyskiwania niepodległości i obozem internacjonalistów, którzy dążyli do zniszczenia Polski. Internacjonaliści nie dbają o Polskę, dla nich zawsze liczył się tylko ich interes i chętnie służyli wrogowie. Przepoczwarzali się w zależności od sytuacji, na początku służąc Stalinowi, potem walcząc o socjalizm z ludzką twarzą, by wreszcie przejść do „demokratycznej opozycji” i zakładać KORy i inne organizacje. To ci ludzie fanatycznie niszczyli nasz przemysł w latach 90tych. W latach 40tych i 50tych chcieli doprowadzić do tego, aby Polska została 16 republiką ZSRR, teraz wepchnęli nas do UE i oddają kawałek po kawałku naszą niezależność. W PRL wygrywać zaczął obóz polski, w IIIRP wygrywa obóz internacjonałów, który rządzi nieprzerwanie od 1989roku. Jakie są skutki, widać.

Socjalizm i Kapitalizm to hasła dla gawiedzi, pod którymi realizowane są interesy geopolityczne. Konia z rzędem temu, kto wskaże, kiedy zaczyna się socjalizm, a kończy kapitalizm. Po 1989 roku pod hasłem wprowadzania kapitalizmu i prywatyzacji został zniszczony polski przemysł, a polska własność, o którą w historii walczyły pokolenia, została oddana za paciorki i klepanie po plecach. Staliśmy się parobkami we własnym kraju. Obecnie mówi się, że w Polsce jest socjalizm, gdzie w takim razie moja osłona socjalna? Jeśli jednak w Polsce jest kapitalizm, to w wydaniu neokolonialnym, gdzie my jesteśmy murzynami (nie uwłaczając murzynom), których się eksploatuje.

Kłótnia o kapitalizmu, i socjalizm to kłótnia idealistów teoriopoznawczych, takich fanatyków, bo te byty, tak naprawdę istnieją tylko w ich głowach. Żadne poważne państwo nie podchodzi w ten sposób do zagadnienia, to tylko propaganda dla mas. Socjalizm i kapitalizm to terminy niediagnostyczne, takie podejście do problemu jest archaiczne. Naszym celem powinno być dbanie o polskie interesy, odwrócenie obecnych trendów demograficznych, walka o polską naukę, polską własność, polskie media, polskie banki, polski przemysł, czyli to wszystko, co zostało stracone w przeciągu ostatnich 23 lat. TO MY POLACY MUSIMY BYĆ W POLSCE GOSPODARZAMI. Przed nami stoi trudne zadanie.

Centralne planowanie gospodarcze

c................0 • 2013-11-05, 10:41
Centralne planowanie jest bardzo efektywną i skuteczną metodą zarządzania gospodarką i żaden rozwinięty kraj nie mógłby dziś bez niego istnieć. Wystarczy wskazać, że najważniejszym elementem centralnego planowania jest przygotowanie budżetów państw, przez które przechodzą ogromne strumienie pieniędzy. Poprzez planowe decyzje podejmowane na szczeblu centralnym, takie jak wydatki z budżetu państwa, wysokość stóp procentowych i stawek podatkowych, rządy wpływają na tendencje makroekonomiczne, czyli wskaźnik wzrostu PKB, stopę bezrobocia, cenę kredytu, skalę inwestycji. Można powiedzieć, że współcześnie największe gospodarki kapitalistyczne są zarządzane w sposób planowy (do tego dochodzi bardzo rozwinięte planowanie w koncernach), lecz planowanie to jest prowadzone w interesie wielkiego kapitału. W tak zwany wolny rynek wierzą jedynie drobni przedsiębiorcy, stanowiący podglebie dla rozwoju wielkich monopoli. To ta drobnica, co chwilę woła, że „wolny rynek” nie działa prawidłowo, gdy przegrywa walkę konkurencyjną z wielkimi koncernami. Istotą kapitalizmu nie jest jednak jakaś wolnorynkowa abstrakcja, lecz maksymalizacja zysku. W tym brutalnym wyścigu po zyski, duży może więcej, dlatego koncentracja kapitału i powstawanie monopoli jest naturalną konsekwencją funkcjonowania konkurencji i wolnego rynku. W tym spektaklu główne role już dawno zostały rozdane.

Dodajmy, że wszystkie korporacje stosują planowanie centralne na szczeblu przedsiębiorstwa, a pod względem ilości zarządzanych pieniędzy, wiele z nich jest większych od średniej wielkości państw. W sieci amerykańskich supermarketów Wal-Mart zatrudnionych jest 2,15 miliona pracowników – więcej niż mieszkańców Łotwy, Słowenii, czy miasta stołecznego Warszawy. W roku 2011 przychód Wal-Martu wyniósł 430 miliardów dolarów. Przychody naftowych gigantów – Exxon Mobil i BP – wyniosły odpowiednio 370 i 368 miliardów. Produkt krajowy brutto Polski – 531,8 miliarda dolarów. PKB Republiki Południowej Afryki – 422 miliardy, PKB Czech – 272 miliardy. [1]

Po tym wstępie nie trzeba już chyba udowadniać, ze centralne planowanie gospodarcze (i nie tylko centralne) jest niezbędne i funkcjonuje powszechnie we wszystkich rozwiniętych gospodarkach kapitalistycznych. Pozostaje nam do omówienia klasowy charakter planowania – w czyim interesie prowadzone jest planowanie gospodarcze – kapitału, czy pracy, oraz technika i zakres planowania.
Oczywistym jest, że w krajach kapitalistycznych planowanie gospodarcze podporządkowane jest interesom wielkiego kapitału, a nie świata pracy. My postulujemy zmianę tego podejścia. Walczymy o to, by wszystkie dostępne narzędzia planowego zarządzania gospodarką na szczeblu centralnym były wykorzystywane do jak najpełniejszego zaspokojenia potrzeb świata pracy, z pominięciem interesów kapitału. Osobnym, bardzo istotnym zagadnieniem jest oczywiście demokratyczna kontrola nad instytucjami planującymi (rządowe resorty gospodarcze, bank centralny itp.) i sposób jej sprawowania. Tu jednak przechodzimy od kwestii czysto gospodarczych do dyskusji o modelu funkcjonowania demokracji socjalistycznej, czyli władzy rad. Pozostaje jeszcze forma, czy też technika planowania gospodarczego: planowanie indykatywne (poprzez parametry i instrumenty o charakterze makroekonomicznym), czy też nakazowo-rozdzielcze (planowanie ilościowe, czasem o absurdalnym zakresie szczegółowości). Dyskusja o modelu planowania tyczyła się w Rosji Radzieckiej w latach 20-tych.

Ostatecznie postawiono na planowanie nakazowo-rozdzielcze, co było w interesie rosnącej w siłę biurokracji. Naszym zdaniem bardziej efektywny byłby model indykatywny, choć w szczególnych warunkach historycznych (powojenna odbudowa, przy braku stabilnej waluty i narzuconych z zewnątrz ograniczeniach w handlu międzynarodowym) planowanie nakazowo-rozdzielcze jest w zasadzie jedynym wyjściem.
Planowanie kapitalistyczne kontra planowanie socjalistyczne
Neoliberalne brednie o cudownej, niewidzialnej ręce wolnego rynku nie mają poparcia w faktach. Kapitaliści sami stworzyli wielkie koncerny i korporacje po to, by działały one efektywniej, posiadały większy budżet, umożliwiający prowadzenie badań naukowych i stosowanie najnowocześniejszych technologii. Jest to niemożliwe w wypadku małych czy średnich przedsiębiorstw konkurujących ze sobą na wolnym rynku, wedle liberalnej utopii. Jedyna różnica między planowaniem w Wal Marcie i Exxon Mobil, a planowaniem w państwie socjalistycznym polega na tym, że inny jest po prostu czynnik, który maksymalizujemy układając plan. Zarządzanie socjalistyczne powinno mieć demokratyczny charakter (rady robotnicze). W przeciwieństwie do despotyzmu wielkich korporacji, ale zasadnicza koncepcja jest taka sama. Pytanie nie powinno więc brzmieć „czy gospodarka planowa”, ale „jaka gospodarka planowa”? Problemem centralnego planowania w całym Bloku Wschodnim, do czasu przemian gospodarczych na przełomie lat 80/90, nie była idea centralnego planu. Problemem było zacofanie technologiczne tych krajów, będących wcześniej peryferiami kapitalizmu. ZSRR w latach, w których powstawał był krajem rolniczym z pozostałościami feudalizmu. Oprócz zacofania technologicznego powodem wielkich niedoborów na rynku był także sam niedemokratyczny, totalitarnie zarządzany system gospodarczy Bloku Wschodniego. Kierowała nimi zbiurokratyzowana partia, która realizowała własne cele. Rozwijał się głównie energochłonny przemysł ciężki oraz przemysł produkujący na potrzeby wojska, który pożerał środki niezbędne na rozbudowę zakładów włókienniczych, spożywczych, motoryzacyjnych.

Mimo tej całej niedemokratycznej struktury, kraje Bloku Wschodniego rozwijały się pod wieloma względami znacznie szybciej niż inne kraje posiadające na początku podobny poziom rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego. Były to na przykład kraje Ameryki Południowej, czy też kraje takie jak: Grecja, Hiszpania, Portugalia i Irlandia, przed ich wstąpieniem do Unii Europejskiej. Szczególnie widać było to jeśli chodzi o dostępność opieki medycznej, edukacji i równość szans.

Przypisy:

[1] Dane CIA, zawarte w tekście

1917.net.pl/?q=node/9542

[2] Włodzimierz Lenin, Państwo a rewolucja

marxists.org/polski/lenin/1917/par/05.htm

Kapitalim na świecie

c................0 • 2013-10-07, 13:15
Obecne rozczarowanie społeczeństw wciąż rosnącym podziałem dychotomicznym, zwiększającą się liczbą ludzi ubogich – wyzwala wizje lepszej przyszłości i rodzi różnorodne jej projekty. Utopia – czyli „projekt lub przedstawienie idealnego ustroju politycznego, funkcjonującego na zasadach sprawiedliwości, solidarności i równości”- istniała prawdopodobnie od zarania dziejów. Ludzie zawsze marzyli o lepszym świecie. W dalszym ciągu utopia nie traci nic na swej aktualności i jest obecnie szczególnym obiektem ożywionego dyskursu – wręcz przeżywającym swój kolejny renesans. Implementację utopii rozważa się w różnych formach i modelach społeczno-politycznych. Widoczna jest częściej na płaszczyźnie „oddolnej”, niż na konkretnych działaniach „odgórnych”.

Władza i kapitał światowy znajdują się obecnie w rękach nielicznej grupy osób. Taka sytuacja zmusza społeczeństwo do refleksji nad istniejącym ładem społeczno-ekonomicznym i politycznym. Dzisiaj – praktycznie na całym świecie – obowiązuje jeden model gospodarczy. W Ameryce Łacińskiej nazywa się go neoliberalizmem, we Francji „dzikim kapitalizmem”, a najczęściej nazywany jest po prostu – „globalizacją”.[1]Wszystkie te pojęcia odzwierciedlają tą samą doktrynę, która polega na podporządkowaniu reguł gry rynkowej, gospodarki światowej i ograniczeniu roli państwa. Wstępne obietnice – mówiące, iż wzrost gospodarczy przyczyni się do poprawy jakości życia wszystkich obywateli - okazały się puste. Zamiast zwiększenia ogólnego dobrobytu, zwiększyły się jedynie dysproporcje między biednymi a bogatymi. Dlatego dyskurs o państwie idealnym – ze sprawiedliwym systemem społeczno–gospodarczym i politycznym, troszczącym się o wszystkich swoich obywateli – jest coraz bardziej ożywiony – praktycznie na wszystkich kontynentach naszego globu. Dążenie do lepszej przyszłości nie ogranicza się jedynie do płaszczyzny werbalnej – dotyczącej tworzenia jego konstruktu – ale również zaznacza się w formie ostrzejszej, polegającej na zwiększaniu ilości i natężenia wystąpień zbrojnych, wybuchów rewolucji przeciwko systemowi wyzysku, i dyktaturze. Wzrost liczby ludzi ubogich jest problemem na skalę globalną. „Niewidzialna ręka rynku” sprawdziła się dla niewielkiej liczby mieszkańców Ziemi – kosztem znacznej większości. Powyższą sytuację dokładniej zobrazują przytoczone poniżej dane statystyczne:

„W połowie 2010 roku bogactwo świata oceniano na 111,5 biliona $, z tego 38% było w rekach 11,2 mln. mieszkańców Ziemi dysponujących minimum 1 milionem $. Stanowią oni 1,2 promila mieszkańców Ziemi. Dla pozostałych, tj.ok.6 790 mln. mieszkańców, pozostało 62% tego bogactwa.”[2]

Skutek takiego stanu rzeczy odbija się bezpośrednio na kondycji zdrowotnej biedniejszej części społeczeństwa. Niedożywione, lub bardzo źle odżywiające się osoby, to już nie tylko bezdomni i/lub bezrobotni, to również coraz liczniej, osoby otrzymujące minimalne wynagrodzenie. Czyż w takiej sytuacji nie marzy im się utopia – wizja szczęśliwego, dostatniego i sprawiedliwego państwa?

Współczesny świat dostrzegł prawdziwe oblicze neoliberalizmu i kapitalizmu, które niesie za sobą łamanie praw człowieka, (Chile, Argentyna) agresję i reżim. W krajach neoliberalnych stery nad gospodarką, a nawet polityką państwa, przejęły wielkie korporacje. Społeczeństwo, a nawet rządy poszczególnych państw, posiadają coraz mniejsze wpływy na losy świata – a tym samym na swoje własne. Narzędzie gospodarki – jakim miał być (i jest nadal) kapitalizm – uległo wyalienowaniu i działa przeciwko społeczeństwu, służąc jedynie nielicznym. Obecne, rosnące ogólnoświatowe niezadowolenie z nieudolności rządzących, którym obojętne są losy obywateli, rodzi fale sprzeciwu i wywołuje dążenia do zmiany systemu i polityki gospodarczej .

Wraz z rozwojem przemysłu, świat w Europie i Ameryce cywilizował się i powstała liczna klasa średnia. Ludzie pracy budowali sobie domy, wygodnie i spokojnie żyli z pracy – co 100 lat wcześniej mogło być uznawane za utopię. A ta utopia się zmaterializowała. Wymyślono nawet emerytury dla osób niezdolnych już do pracy z powodu spadku sił witalnych, renty dla osób chorych, zasiłki dla matek z dziećmi i bezrobotnych. Jednak obecnie właśnie jesteśmy świadkami tego jak ta cywilizacja się sypie: praca nie jest już dobrem pewnym – stąd i możliwość utrzymania domu jest niepewna - co się wielu ludziom niestety ziściło, a możliwe, że kolejne osoby będą tracić dorobek swego życia… Widać już, że nie zahamuje tej degrengolady nic, jeśli nie będzie nowej utopii, zdolnej dać ludziom pracy nadzieję na lepsze jutro, owszem, ale i lepsze dziś, od razu, już. Oczywiście krezusi tego świata muszą zrezygnować na rzecz tej idei ze znaczącej części swoich zysków, na rzecz ludzi pracy, rzemieślników, drobnego handlu, w większości ludzi kultury, nauki i innych – według hierarchii potrzeb. Tą nową ideą zdolną postawić świat na nogach, a nie jak to jest obecnie – na głowie, mógłby być dochód gwarantowany. [3]

Po analizie i syntezie różnorodnych historycznych modeli utopii, chcę dokładnie zapoznać się z tymi, których projekty dopiero powstają . Współczesne utopie są najważniejsze, gdyż bez nich – czyli wyraźnego programu na przyszłość – nie może być zmian, nie może być poprawy ani postępu.

Nasuwają mi się liczne wątpliwości. Czy powinniśmy raczej takich wizji się wyzbywać, czy to są tylko nierealne mrzonki, czy może wystarczy poddawać je pewnym korektom – dostosowując do wymogów i realiów obecnych czasów? Czy mają możliwość powodzenia obecne próby rozwiązań istniejących kryzysów gospodarczych, politycznych i ekonomicznych – innymi słowy - współczesne projekty „naprawy świata” ? Czy utopia musi pozostać li tylko – „utopijnością”?[4]

Jestem przekonany, że tak nie jest. Sporo rzeczy, które dawniej wydawały się nieosiągalne – wręcz niemożliwe – obecnie są „oczywistą oczywistością”.

Dobrze obrazują to słowa Truman’a Capote: „W dzisiejszych czasach poranna utopia staje się rzeczywistością popołudnia”…

[1] wyborcza.pl/1,75515,2362077.html

[2] Zob. A. Karpiński, Prywatna własność środków produkcji. Od ojcobójstwa do syna marnotrawnego, s. 6 Gdańsk 2010

[3] faz.net/s/Rub0B44038177824280BB9F799BC91030B0/Doc~E508A466D05324C1081C...

[4] Zob. A. Karpiński G. Miądlikowska , Utopijność utopii w filozofii i nauce współczesnej

Islandia: Jak wyjść z kryzysu*

c................0 • 2013-08-13, 20:11
W przeciwieństwie do Unii Europejskiej, która ratuje upadające banki miliardami euro podatników, Islandia, wbrew interesom światowej finansjery, pozwoliła im zbankrutować, jednocześnie umarzając długi hipoteczne niemal wszystkich obywateli, z których zdjęto odpowiedzialność wobec kredytodawców. Dzięki temu gospodarka Islandii odradza się, a unijna – pogrąża się w coraz większym kryzysie.

Jak doszło do kryzysu?

Światowy kryzys z 2008 roku na Islandii rozpoczął się w momencie niewypłacalności trzech największych w kraju prywatnych banków komercyjnych, które oferowały bardzo atrakcyjne oprocentowanie depozytów, a jednocześnie uwikłały się w ryzykowne inwestycje na dużą skalę. Z jednej strony banki nie miały pieniędzy na wykupienie swoich krótkoterminowych wierzytelności, a z drugiej strony w wyniku światowego kryzysu finansowego mieszkańców Wielkiej Brytanii i Holandii, którzy w tych bankach trzymali swoje oszczędności, rozpoczęli masową wypłatę depozytów. Tuż przed kryzysem zagraniczne zadłużenie islandzkich banków Kaupthing Bank, Glitnir Bank i Landsbanki wynosiło ponad 85 mld USD, podczas gdy PKB Islandii sięgał w tym czasie około 12 mld USD. Kryzys bankowy wywołał kryzys gospodarczy. Bezrobocie na Islandii w krótkim czasie zwiększyło się trzykrotnie do 9,3 proc., a w latach 2009-10 PKB spadł o prawie 11 procent. Gw🤬townie zaczęło rosnąć zadłużenie publiczne (do niemal 100 proc. PKB), a inflacja podczas kryzysu wyniosła niemal 20 procent.

Jednak w przeciwieństwie do Unii Europejskiej Islandia szybko podniosła się z kryzysu. Obecnie bezrobocie na Islandii wynosi około 6 proc. i nadal spada, wzrost gospodarczy w 2011 roku wyniósł 3,1 proc., na 2012 rok oszacowano go na poziomie 2,8 proc., a w 2013 roku kraj powróci do nadwyżki budżetowej. Wskaźniki te są nieosiągalne dla krajów Unii Europejskiej, gdzie bezrobocie jest niemal dwa razy wyższe, a powszechnie występującym zjawiskiem jest spadek PKB i znaczny deficyt budżetowy. W krajach strefy euro spadek gospodarczy w 2012 roku ma wynieść 0,3 proc., a bezrobocie w połowie tego roku sięgnęło 11,3 proc. Inflacja na Islandii została zmniejszona do 4,2 proc. w 2011 roku, a w 2013 roku ma wynieść 3,9 proc.

Jak zwalczano kryzys?

Jak to możliwe, skoro w wyniku kryzysu Islandia znalazła się w znacznie gorszej sytuacji niż reszta Europy? Otóż władze wyspiarskiego kraju całkowicie inaczej podeszły do kwestii zwalczania kryzysu. Przede wszystkim nie ratowano banków, co zrobiła i robi nadal Unia Europejska, bo i tak Islandia nie miała na to tak wielkich pieniędzy, lecz pozwolono im upaść, a Islandzki Urząd Nadzoru Finansowego przejął krajowe operacje wszystkich trzech banków, które objął w zarząd komisaryczny. – Mieliśmy rację, nie pomagając bankom, gdyż ich długi były niemal dziesięciokrotnie większe od naszego PKB. Nabywcy obligacji banków nie powinni liczyć, że rząd im pomoże w kłopotach – mówił Mar Gudmundsson, prezes islandzkiego banku centralnego. Ponadto zamiast użyć stymulacji, obcięto wydatki publiczne i zastosowano środki oszczędnościowe, które były bolesne, ale szybko przyniosły dobre rezultaty. Poza tym zapewniono depozytariuszom zwrot ich bankowych depozytów, a mającym problemy finansowe zadłużonym gospodarstwom domowym i przedsiębiorcom dano ulgi w spłacie zaciągniętych zobowiązań, co uchroniło je od bankructwa. Darowano długi jednej czwartej populacji o wartości 13 proc. PKB kraju. Islandia miała też pewną przewagę nad krajami unijnymi już w momencie rozpoczęcia się kryzysu w roku 2008. Po pierwsze, kraj był w stosunkowo niewielkim stopniu zadłużony (28,5 proc. PKB), posiadając coroczne nadwyżki budżetowe. Po drugie, kurs korony był niekontrolowany przez urzędników, co spowodowało 30-50-procentową dewaluację, która z jednej strony uderzyła w Islandczyków (nastąpił spadek płac o około 50 proc.), ale z drugiej – pozwoliła utrzymać ważne rynki eksportowe.

Rządy Wielkiej Brytanii i Holandii same zrekompensowały straty swoim obywatelom i domagały się oddania pieniędzy przez Islandię. Althing, parlament Islandii, przygotował, co prawda, ustawę, na mocy której Brytyjczykom i Holendrom miało zostać przekazane prawie 6 mld USD w ramach kompensaty za utracone depozyty po upadku islandzkiego banku Icesave (oddział Landsbanki), jednak Olaf Ragnar Grimsson, prezydent Islandii, ją zawetował. Petycję do prezydenta, by zawetował ustawę, podpisało aż 56 tys. Islandczyków (prawie jedna piąta populacji wyspy). Zdecydowano, że ostatecznie decyzję o oddaniu pieniędzy podejmą Islandczycy w referendum. W marcu 2010 roku ponad 90 proc. głosujących obywateli Islandii odrzuciło propozycję spłacenia przez władze blisko 300 tys. holenderskich i brytyjskich klientów Landsbanki. W kwietniu 2011 roku na Islandii odbyło się drugie referendum, w którym 58 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko spłacie w ciągu 30 lat 4 mld euro długu wobec Wielkiej Brytanii i Holandii.

Islandia zabezpiecza się też na przyszłość. Na początku sierpnia br. mniejszościowy partner koalicyjnego rządu przedstawił parlamentowi propozycję, według której banki nie mogłyby wykorzystywać gwarantowanych przez państwo depozytów do finansowania ryzykownych inwestycji, co oznaczałoby rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od bankowości depozytowej. Zdaniem Alfheidur Ingadottir, przedstawiającej propozycję parlamentarzystki, jest to najlepszy sposób na powstrzymanie banków przed tworzeniem baniek aktywów. – Teraz bankowość inwestycyjna stanowi mniej niż 5 proc. operacji banków, których depozyty są gwarantowane przez państwo. Przed kryzysem wskaźnik ten w największym islandzkim pożyczkodawcy wynosił aż 33 proc. – powiedział Dawid Stefansson, ekonomista islandzkiego Arion Bank.

Politycy pod sąd

Jednak kryzys finansowy i gospodarczy na Islandii miał też inne dalekosiężne skutki. W wyniku protestów w styczniu 2009 roku centroprawicowy rząd premiera Geira Haarde’a podał się do dymisji. Z kolei w wyborach samorządowych w Reykiawiku jako wyraz protestu przeciwko politycznemu establishmentowi w maju 2010 roku aż 34,7 proc. głosów uzyskała nowo założona Partia Komików. Ponadto doprowadzono do powołania Zgromadzenia Narodowego w celu spisania nowej konstytucji.

Jednocześnie ponad 200 Islandczyków, w tym były premier i dyrektorzy wykonawczy upadłych banków, usłyszało zarzuty kryminalne dotyczące ich działalności. Decyzję o postawieniu tych osób przed sądem podjął Althing. We wrześniu 2010 roku były premier Haarde został postawiony przed sądem za to, że wpędził kraj w poważny kryzys gospodarczy. Według parlamentarzystów Haarde w okresie od lutego do października 2008 roku nie podjął żadnych działań, które mogłyby zapobiec rozwojowi kryzysu na Islandii. – To incydent bez precedensu. Przez ostatnie dwa lata banki upadały, a gospodarki miały problemy. Oczywiście, w przeszłości głowy państw były oskarżane za zbrodnie wojenne, jak Slobodan Milosevic czy Charles Taylor, ale jeszcze nigdy nie były sądzone za nieudolność ekonomiczną – skomentował w 2010 roku Gudni Th. Johannesson, historyk z Akademii w Reykiawiku. W kwietniu 2012 roku specjalny trybunał do rozpatrywania odpowiedzialności polityków orzekł, że Haarde jest winny jednego z czterech stawianych mu zarzutów dotyczących przyczynienia się do krachu krajowego systemu bankowego w 2008 roku, ale nie zostanie za to ukarany. Trybunał obciążył go winą za to, że w obliczu zbliżającego się kryzysu nie zwoływał poświęconych tej sprawie posiedzeń rządu. – Miałem przekonanie, że Islandia może stać się międzynarodowym centrum finansowym, takim jak Luksemburg czy Nowy Jork – bronił się Haarde. – Nikt nie przewidział, że może nastąpić finansowa zapaść – dodał.

Unia Europejska remedium na kryzys?

Pod koniec 2011 roku islandzki rząd rozważał zamianę korony na euro, ale w związku z problemami UE, w kraju nasilały się wątpliwości, czy to rozwiązanie byłoby rzeczywiście najlepsze. Dlatego islandzcy ekonomiści proponują w zamian zastąpienie korony stabilnym dolarem kanadyjskim. Zdaniem socjaldemokratycznej premier Johanny Sigurdardottir, utrzymanie korony jest niemożliwe, a obecna „sytuacja nie może zostać niezmieniona”. W sierpniu 2012 roku premier Siguardardottir przyznała, że kraj stoi w obliczu wyboru między kanadyjskim dolarem a euro. – Wybór jest między zrzeczeniem się suwerenności Islandii w polityce monetarnej przez jednostronne przyjęcie waluty innego kraju lub staniem się członkiem Unii Europejskiej – uważała szefowa rządu. A o przystąpieniu Islandii do UE mówiło się od dawna, co miało dać stabilizację makroekonomiczną. Już w lipcu 2009 roku islandzki parlament przegłosował rozpoczęcie rozmów dotyczących przystąpienia do Unii Europejskiej. Kilka dni później Ossur Skarphedinsson, minister spraw zagranicznych Islandii, złożył formalny wniosek o przyjęcie Islandii do Unii, mimo że w tym czasie aż 48,5 proc. Islandczyków było przeciwnych anszlusowi, a tylko 34,7 proc. opowiadało się za członkowstwem. Później uniosceptycyzm Islandczyków tylko wzrastał. Kiedy w czerwcu 2010 roku ministrowie spraw zagranicznych państw UE zgodzili się na otwarcie negocjacji akcesyjnych z Islandią, 57 proc. mieszkańców Islandii opowiadało się za wycofaniem przez ich kraj wniosku akcesyjnego. W lipcu 2010 roku rozpoczęły się formalne rozmowy Islandii w sprawie przystąpienia wyspy do Unii Europejskiej, a w czerwcu 2011 roku Islandia rozpoczęła negocjacje przedakcesyjne.

Mimo to sprawa członkostwa Islandii w Eurokołchozie nie jest jeszcze przesądzona. Kraj może wycofać wniosek o członkostwo. W maju 2012 roku aż 63,9 islandzkich przedsiębiorców opowiedziało się przeciwko członkostwu w UE.

Dlaczego nie chcą Unii

Zdaniem Hjörtura J. Guðmundssona, dyrektora islandzkiego wolnorynkowego think tanku Civis, jest wiele powodów, dla których Islandczycy nie chcą wchodzić do Unii Europejskiej. Przede wszystkim nie chcą tracić niezależności i niepodległości. Wśród powodów Guðmundsson upatruje też kwestię połowów ryb i swobodnego dostępu do wód terytorialnych, gdyż po wejściu do Unii obowiązywałby ich traktat lizboński, a to oznaczałoby utratę kontroli nad polityką dotyczącą połowów. Po przystąpieniu do UE Islandia musiałaby nie tylko dzielić się swoimi łowiskami, lecz także dostosowywać się do unijnych limitów połowowych, jak również przekazać Brukseli kompetencje dotyczące rolnictwa.

Do tego dochodzą kwestie czysto finansowe. Islandczycy uważają, że 990 mln koron (ponad 8,1 mln USD), które mają pójść na przygotowania do członkostwa, mogłoby zostać wydane na pilniejsze potrzeby. Co ciekawe, w 2010 roku Islandia odrzuciła propozycję otrzymania od Unii Europejskiej 30 mln euro w obawie przed tym, że pieniądze zostaną przeznaczone na unijną propagandę. Umiejętność tak trzeźwej oceny sytuacji, której niestety brakuje polskim oficjelom, może dawać nadzieję na rezygnację islandzkich polityków z ubiegania się o przyłączenie do Eurokołchozu już w przyszłym roku.

Kapitalizm

P................k • 2013-04-23, 21:41
Jak mniej więcej wygląda kapitalizm