Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#kanibalizm

Karl Denke Ziębicki kanibal

r................a • 2013-02-11, 10:21
Ziębicki kanibal


(ZIĘBICE, powiat Ząbkowice Śląskie) Pod koniec grudnia 1924 roku, mimo zbliżającego się Sylwestra i Nowego Roku, we wrocławskich halach targowych drastycznie spadła sprzedaż mięsa wieprzowego. Jednym z jego sprzedawców za zezwoleniem wrocławskich rzeźników, był niejaki Karl Denke – spokojny, zrównoważony, pedantyczny i pobożny mieszkaniec Ziębic (wówczas niemieckiego Muensterbergu). Na pogrzebach członków gminy ewangelickiej nosił krzyż. Stronił od alkoholu i nie utrzymywał kontaktów z kobietami...

Święta Bożego Narodzenia owego roku w Ziębicach nie były radosne. 25 grudnia bowiem ząbkowicki dziennik “Frankenstein – Muensterberger Zeitung” zamieścił pierwszą wzmiankę o Karlu Denkem, jako ziębickim mordercy, kanibalu i handlarzu ludzkim mięsem! 28 grudnia tego samego 1924 roku bardziej obszerną relację o tym mieściła ukazują się trzy razy w tygodniu “Muensterberger Zeitung”.

Kim zatem był Karl Denke, ziębicki ludożerca o podwójnej, niczym Dr Jekyll i Mr Hyde, osobowości? Urodził się 12 sierpnia 1870 r w rodzinie zamożnego rolnika w niewymienionej w źródłach historycznych wsi dolnośląskiej. W szkole należał do najgorszych uczniów. Mając 12 lat, po raz pierwszy uciekł z domu.
Dobroczyńca włóczęgów i żebraków

Po ukończeniu szkoły podstawowej Kar Denke rozpoczął praktykę u ogrodnika. Stracił ojca mając 25 lat. Gospodarkę objął jego starszy brat, a Karol odziedziczył pieniądze, za które nabył w Ziębicach gospodarstwo rolne i ogród. Okazał się jednak złym gospodarzem. Ziemię musiał sprzedać, a za uzyskane pieniądze nabył piętrowy dom przy dzisiejszej ul. Stawowej w Ziębicach, z szopą obok.

Po I wojnie światowej stracił oszczędności z powodu inflacji. Sprzedał swój dom, w którym jednak nadal zajmował to samo mieszkanie na parterze, po prawej stronie.

Karl Denke cieszył się w 8-tysięcznym miasteczku dobrą opinią. Prowadził solidne, drobnomieszczańskie życie. Udzielał wsparcia żebrakom, niektórym nawet zapewniał nocleg. Nic więc dziwnego, że ziębicka policja udzieliła Denkmu pozwolenia na handel obnośny. Domokrążca sprzedawał skórzane szelki, paski, sznurowadła. We Wrocławiu oferował też peklowane “mięso wieprzowe” bez kości.


Zaskoczona policja

W niedzielę 21 grudnia, tego samego roku 1924, około godz. 13.00, do ziębickiego posterunku policji zgłosił się zakrwawiony mężczyzna i opowiedział, że z ledwością uszedł z życiem z mieszkania Karola Denkego.

Policjanci początkowo nie mogli zrozumieć, dlaczego porządny obywatel został oskarżony przez żebraka o nazwisku Vincenz Olivier. Udzielono mu jednak pomocy medycznej, zaś lekarz potwierdził, iż Olivier faktycznie ma poważne rany. Policja w końcu postanowiła zatrzymać również Karla Denkego. W trakcie zeznań Denke tłumaczył , że zaatakował włóczęgę Oliviera, gdyż ten po otrzymaniu jałmużny próbował go okraść. Denkego osadzono w celi.

Kiedy tego samego dnia o godz. 21.30 wieczorem sierżant Palke zajrzał do aresztu, znalazł Karla Denkego martwego. Powiesił się na pętli zrobionej z chustki do nosa.
Sznurowadła z ludzkiej skóry

Dopiero po wydaniu zwłok krewnym Denkego, policja - 24 grudnia – udała się do jego mieszkania, aby zabezpieczyć mienie samobójcy. To, co konstable zobaczyli w jego mieszkaniu i szopie, wprawiło ich w przerażenie.

Znaleziono bowiem liczne naczynia z zapeklowanym ludzkim mięsem, aparaturę do produkcji mydła, przygotowane do obróbki kości ludzkie. Na ścianie wisiały tuziny pasków, szelek i sznurowadeł z ludzkiej skóry. Szafę zapełniały liczne, zakrwawione ubrania, wśród nich jedna spódnica. Na parapecie i stole leżały różnorodne dokumenty i kwity na nazwiska osób zwolnionych z więzień lub szpitali.

Badania zapeklowanego mięsa przeprowadzone we Wrocławiu przez chemików sądowych potwierdziły, że było ono pochodzenia ludzkiego. Ostatecznie policji udało się zidentyfikować 20 ofiar ziębickiego kanibala. Przypuszczano jednak, że Karl Denke zabił, poćwiartował, zapeklował i przerobił na produkty przeszło 40 osób.

Te przerażające fakty ze stosunkowo niedawnej historii Ziębic wydobył na światło dzienne mgr Lucyna Biały, kustosz oddziału starych druków Biblioteki Uniwersyteckiej na Piasku we Wrocławiu. Opracowując “Katalog prasy śląskiej”

Czarne fakty

p................2 • 2012-11-05, 20:05
Witam, w tym temacie będę co parę dni wrzucał krótkie historyjki, które oczywiście są prawdziwe. Do owych historii nie będą dołączone zdjęcia. Życzę miłej lektury.

Upieczony kot - Pewien mieszkaniec USA postanowił wysuszyć kota w kuchence mikrofalowej. Kot zabiegu nie przeżył, a producent kuchenki będzie musiał wypłacić odszkodowanie, ponieważ w instrukcji obsługi nie było zastrzeżenia, że nie wolno tam wkładać żywych zwierząt.

Wampir i kanibal - Podróżujący po Czechach samochodem Ford Tranist niespełna trzydziestoletni Niemiec Ralf Hus kilkakrotnie odwiedził cygańską rodzinę, mieszkającą w okolicach Karlowych Varów. Kiedyś zaprosił 12-letnią Cygankę i jej 16-letnią kuzynką na przejażdżkę. Z relacji tej drugiej, wysadzonej wcześniej z samochodu, wyłonił się makabryczny widok praktyk seksualnych. Niemiec pił mocz dziewczynek i jadł ich fekalia. Następnie proponował aby się okaleczały bo chce pić ich krew i jeść ich ciało.
Zwłoki 12-letniej cygańskiej dziewczynki wyłowiono z jeziora Trzemoszeńskiego. Z jej przedramienia morderca wyciął duży płat mięśnia o szerokości 12 cm. Ustalono, że zabójstwa dokonano uderzeniami podnośnika samochodowego.
Ralf Hus został zatrzymany przez niemiecką policję. W śledztwie zeznał, że zabójstwa dokonał z pobudek religijnych.

Makabra - Anatolij Dołbyszew z miasta Berezniki w uralskim obwodzie Perm skazany został na osiem lat więzienia za zabicie nożem podczas bójki przyjaciela swojej matki. Następnie poćwiartował ciało ofiary i sprzedawał je mieszkańcom miasta w zamian za wódkę. Kiedy jeden z nabywców znalazł w "mięsie" kawałek ludzkiej skóry - wezwał milicję.
Czy o Ilonie S. można jeszcze mówić jak o człowieku. Ta kobieta urodziła dziecko i w obawie przed reakcją męża udusiła maleństwo. Potem, by zatrzeć ślady... ugotowała je w garnku. By całkowicie pozbyć się zwłok, zmasakrowane ciałko zmieliła w maszynce do mięsa. Prokuratura nie wniosła o areszt i matka... siedzi sobie w domu.



Do tej koszmarnej zbrodni doszło na przełomie maja i czerwca. Ilona S. od początku nie chciała tego dziecka. Ukrywała ciążę przed mężem na tyle skutecznie, że ten nie zorientował się nawet, że jego żona jest brzemienna. Czy trzymała to w tajemnicy, bo bała się reakcji męża?

Gdy przyszły bóle porodowe, postanowiła, że urodzi w domu. Dzieciątko nawet godziny nie cieszyło się życiem, bo ledwie wydało pierwszy krzyk, gdy potworna matka udusiła je. Najgorsze jednak zrobiła potem...

W godzinę po porodzie postanowiła pozbyć się ciała dziecka. Wsadziła maleństwo do garnka, zalała wodą i... po prostu ugotowała. Potem zmasakrowane ciało noworodka wsadziła do maszynki do mięsa i zmieliła.

Kilka dni później najpewniej dotarło do niej, co zrobiła. 11 czerwca zgłosiła się więc na komisariat nr 3 w Radomiu i wszystko opowiedziała. Pokazała policjantom nawet miejsce, gdzie wyrzuciła resztki zwłok.

Natychmiast trafiła na obserwację do szpitala psychiatrycznego, a Prokuratura Okręgowa w Radomiu wszczęła śledztwo.

- Śledztwo prowadzone jest w kierunku zbrodni dzieciobójstwa. Nadal jednak w tej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi - mówi Andrzej Stojak (37 l.) z PO w Radomiu.

- Nie wykluczamy, że zarzut może się zmienić na przykład na zabójstwo - dodaje.

Kobieta była w szpitalu ze względów medycznych. Kiedy lekarze uznali, że jej stan poprawił się... wypuścili ją do domu. Jak to możliwe, że po tak potwornej zbrodni wróciła do domu?

- Nie zachodzą przesłanki do jej aresztowania. Nic nie wskazuje, by kobieta próbowała mataczyć w śledztwie. Sama się zgłosiła i pomagała w trakcie czynności - dodaje Stojak.

Więcej
se.pl/wydarzenia/kronika-kryminalna/radom-ilona-s-udusia-ugotowaa-i-zm...

Potrawka

B................g • 2011-07-30, 19:36
Cóż można zjeść

słowiański kanibal

Scarlet2011-05-21, 17:22
Jeśli ktoś pamięta oparty na faktach film "Kanibal z Rothenburga", to może śmiało założyć, że tu mamy do czynienia z podobną historią, tyle, że tym razem u naszych słowiańskich sąsiadów.

43-letni Słowak, Matej Curko, ogłosił się w internecie jako osoba szukająca ochotnika, który zgodziłby się zostać skonsumowany. Niestety pech chciał, że Szwed, który akurat miał ochotę umrzeć, w ostateczności uznał to za zbyt ekstremalne i zadzwonił na policję.

W czasie przeszukiwania domu Curko został pięciokrotnie postrzelony przez policjantów. Przed jego domem znaleziono dwa wykopane doły, prawdopodobnie przygotowane do zakopania resztek padliny, a w domu inne dowody, mogące wskazywać, że nieszczęsny Szwed niekoniecznie miał być pierwszym tak egzotycznym obiadem naszego bohatera. W jego plecaku znaleziono m.in. leki znieczulające, rękawiczki, pilniki, pieprz, a także broń i dużą ilość amunicji.




Przy próbie aresztowania Curko wyciągnął broń i natychmiast został pięciokrotnie postrzelony przez policjantów. Kilka dni później zmarł w szpitalu.

Oczywiście facet był spokojnym, mieszkającym na wsi mężem i ojcem dwóch córeczek. Cała historia wydarzyła się w tym miesiącu.

a oto i on:


artykuł po angielsku 1

artykuł po angielsku 2

artykuł po czesku

Sklep mięsny

not_NULL2010-10-29, 21:25
Przychodzi kanibal do mięsnego i szuka czegoś dobrego na kolację. Na wejściu wisi szyld 'Dziś mózgi za połowę ceny!' - więc udał się do stoiska z mózgami, jednak zdziwił się gdy zobaczył rozbieżność cenową. 1kg mózgu kosztował:
Z dekarza - 13zł
Z mechanika - 21zł
Z polityka - 483zł
Nie kryjąc zdziwienia pyta sprzedawcy:
-Dlaczego 1kg politycznego kosztuje tak wiele w stosunku do reszty?
-Panie... Wiesz ilu polityków trzeba zabić, żeby tyle się uzbierało!?