Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#interwencja

Niespodzianka podczas interwencji

P................e • 2014-03-28, 21:08
Witam,
Chciałbym wam przytoczyć ostatnią historię jaką usłyszałem od doświadczonego strażaka.

Był piątek wieczorem gdy w centrali strażackiej pojawiło się wezwanie "W pewnym mieszkaniu kobieta krzyczy o pomoc, drzwi są zamknięte na klucz i policja nie może wejść. Wzywają strażaków do wyłamania drzwi"
Ok, zbierają się ekipa i jadą na miejsce. Gdy już dojechali słychać wyraźnie jak kobieta krzyczy i płacze jednocześnie, więc nie czekali i zabrali się do swojej roboty. Wyłamanie drzwi trwało chwilkę, ale to co zobaczyli przeszło jakiekolwiek oczekiwania...
Na łóżku leżała przywiązana za ręce i nogi naga kobieta, zapłakana. Przy łóżku natomiast leżał... mężczyzna w stroju batmana i zakrwawioną głową. Okazało się, że para musiała mieć taki fetysz i mężczyzna wszedł na szafkę i próbował wskoczyć na łóżko, lecz do łóżka nie doleciał i soczyście przywalił głową w oparcie. Stracił przytomność i leżał tak aż do przyjazdu karetki.

Wszyscy wpadli w taką kaskadę śmiechu, że nawet sanitariusze, którzy nieśli nosze z batmanem tak się polewali, że dwa razy upuścili nosze...

Wisielec i posterunkowy

PingwinRiko2014-03-28, 17:22
Interwencja z wisielcem, trafił mi się wtedy policjant młody stażem, typowy posterunkowy. On kierowca ja na miejscu pasażera. Młody zap🤬la jak szalony, ale czemu się dziwić, obecnie młodzież w psiarni ma w większości ADHD, aspiracje oficerskie po tygodniu. I chcą być Brudnym Harrym... Jak mówiłem młody zap🤬la jak szalony, gotów poświęcić auto, siebie i co najgorsze mnie dla jakiegoś wisielca. Na moje "młody, k🤬a, hamuj, jak chcesz zginać na służbie droga wolna, ale mnie w to nie mieszaj!" nawet nie zareagował. Jak otarliśmy się o krawężnik czy latarnię to mimo młodego wieku chyba w sekundzie osiwiałem. Młody chyba chciał pokazać jaki z niego driver, nie pytając o zgodę włączył sygnały świetlne i dźwiękowe. Oj postanowiłem się odegrać na k🤬sie. Nic dziwnego, że na miejsce dotarliśmy pierwsi, przed karetką pogotowia. "No młody, zap🤬laj, ratuj życie człowiekowi" poleciłem a młody wystrzelił jak z procy. Ja się nie śpieszyłem - skoro zgłaszający mówi, że znalazł wiszącego kuzyna, z poczerniałymi ustami, sinym językiem i jeszcze bez tętna (tak, był taki twardy że sam to sprawdził), to ja nie miałem tam nic do roboty. A młody się czegoś nauczy. Widzę, że podbiegł z przodu, do na wpół siedzącego trupa. Ludzie wieszają się w najdziwniejszych pozycjach, wierzcie mi. Stojąc z trupem twarzą w twarz popełnił najgorszy błąd w swoim króciutkim i pustym dotąd życiu. Ujął za biodra denata, poderwał, chcąc zdjąć z pętli. Z martwego ciała, przez otwarte usta, wyszło zaległe tam „powietrze”. Odór. Młody będąc w trakcie wysiłku, oddychał głęboko. Wciągnął wszystko. Rzygał, wił się w konwulsjach jeszcze podczas odjazdu karetki. Przybyły lekarz stwierdził zgon wisielca, około pięciu godzin wcześniej ( na podstawie opisanych wcześniej zmian skórno-powierzchowych). Ameryki nie odkrył. Obejrzał leżącego policjanta, spojrzał na mnie i powiedział "Za głupotę trzeba zawsze płacić". Trudno się z tym nie zgodzić. Szczeniak dostał na odchodnym zastrzyki; przeciwwymiotny i na uspokojenie. Profilaktycznie zabrałem mu broń służbową. Ma ochotę, niech się odjebie, ale nie w mojej obecności i na wspólnej służbie. Do psiarni wracaliśmy w milczeniu, jadąc zgodnie z przepisami. Sam kierowałem, nie po to młody dostał antidotum na życie, żeby mi tu zasnąć za kierownicą. Po powrocie posterunkowy przeprosił za swoje zachowanie i obiecał panować nad emocjami...

--------------------------------------
Poprzednie historie:
1. Rozpustna żona
2. Dz🤬ki pod oknem...
3. Sprawiedliwość dosięgnie każdego

Aha, posterunkowy nie jest już posterunkowym. Po kolejnym roku zwolnił się ze służby na własną prośbę...

Rozpustna żona

PingwinRiko2013-12-15, 18:44
Dostajemy zgłoszenie na interwencja, domówka, mąż dzwoni przeciwko żonie. Oboje koło 50 lat. Przyjeżdżamy, co się okazuje. ON wie że ONA go zdradza, chce rozwodu. Spoko. Jak długo to się dzieje? -dopytujemy. Pada odpowiedź faceta że wie o tym od kilku lat. Czemu dopiero to teraz zgłasza? Nie wpadlibyście na to. Póki żonka była młodsza to dawała na prawo i lewo za pieniążki którymi się z mężem dzieliła, chłop miał za co wypić. Niestety czas przemija, pani jakby to powiedzieć - zbrzydła - ale gonić się dalej chciała więc chcąc nie chcąc dawała za darmochę! No i mąż biedak już nie miał za co pić no i chce się baby pozbyć...

Nie było bo własne, jak się spodoba to coś jeszcze wrzucę
Ponad 3,5 tysiąca roślin konopi znaleźli policjanci w powiecie jarosławskim na Podkarpaciu. Gdyby uzyskane z konopi narkotyki trafiły na rynek, przestępcy mogliby zarobić na nich blisko 5 milionów złotych. Według funkcjonariuszy było to prawdziwe laboratorium produkujące narkotyki.



Konopie rosły pod dachem, w byłej fermie drobiarskiej. Była to profesjonalna, w pełni zautomatyzowana uprawa. Policjanci zatrzymali dotąd sześciu podejrzanych, członków zorganizowanej grupy przestępczej, do której należała uprawa.

Policjanci zabezpieczyli sprzęt do uprawy roślin oraz 3534 rośliny konopi w różnej fazie wzrostu. Zabezpieczyli też ponad 17 kg gotowego wyprodukowanego narkotyku. Obliczenia wykazały, że można z nich uzyskać ponad 81 kg wysokiej jakości suszu (marihuany). Jej wartość w hurcie to ok. 1 mln 600 tys. złotych. Dodatkowo z roślin można było pozyskać kilkaset kilogramów tzw. "sieki". Służy ona jako wypełniacz, ewentualnie jako narkotyk dla niewymagającego odbiorcy, za której sprzedaż można uzyskać około 3 mln zł.

Członkowie grupy przestępczej wykorzystali w przedsięwzięciu obiekt oraz infrastrukturę po upadłej fermie drobiarskiej, zlokalizowany na obrzeżach miejscowości. Wynajmowali go rzekomo na potrzeby legalnej produkcji.
Faktycznie utworzyli w nim nielegalną plantację marihuany. Zaadaptowali wnętrze obiektu poprzez podział i zabudowę specjalnych stref umożliwiających profesjonalną uprawę konopi. Rośliny były wysiewane w jednej strefie i zgodnie ze sztuką oraz zasadami ogrodnictwa, systematycznie przenoszone do kolejnych pomieszczeń-stref. Przyśpieszało to prawidłowy wzrost rośliny i minimalizowało straty produkcyjne.

W każdej ze stref panowały optymalne warunki dla wzrostu roślin, strefy posiadały w pełni zautomatyzowane wyposażenie, dostarczające roślinom poprzez odpowiednie urządzenia optymalną ilość światła, ciepła i wody. Zastosowano też środki chemiczne przyśpieszające wzrost roślin. Dla zapewnienia kamuflażu plantacji system wentylacji wyposażono w filtry i agregaty prądotwórcze zapewniając im zewnętrzne zasilanie spoza publicznej sieci energetycznej. Plantacja była w pełni zautomatyzowana. W sumie przestępcy na przystosowanie budynku do potrzeb plantacji mogli wydać nawet 700 tys. zł.

Policjanci ustalili, że zamiarem grupy było dwukrotne powtórzenie cyklu wegetacyjnego i przeniesienie plantacji w inne miejsce. Grupa mogłaby w ten sposób zarobić około 10 milionów zł.

Funkcjonariusze ustalili, że w skład grupy wchodzi dziewięć osób. Na razie zatrzymali sześć z nich. Mają zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, jak również zorganizowania i prowadzenia plantacji konopi, a także wytworzenia znacznej ilości środka odurzającego. Wobec zatrzymanych osób stosowany jest izolacyjny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.

Policja rozesłała listy gończe za trzema osobami. Wystawiła za nimi także europejski nakaz aresztowania.

Zaj🤬e z rmf fm, ciekawi mnie co powiedzą na ten temat "sadole", kolejny super przestępca złapany czy może super zjeby i super c🤬jowe ustawy są w tym kraju?

Policja vs 64-latek

sauerps2013-06-14, 9:57
Funkcjonariusze z kutnowskiej komendy w biały dzień mieli w Bielawkach (gmina Kutno) skatować do nieprzytomności 64-letniego mężczyznę tylko dlatego że ten nie miał przy sobie dowodu tożsamości. Wszystkiemu przyglądali się klienci pobliskiego sklepu, a także małe dzieci. – Policjant wpadł w szaleńczy amok i zaczął bić mężczyznę. W ruch poszły kajdanki i gaz – relacjonuje Wiesława Brzezińska, właścicielka sklepu, przy którym doszło do zdarzenia. Sprawą zajęła się już kutnowska prokuratura, którą o zajściu poinformowała rodzina pobitego. Zdaniem policji zarzuty są całkowicie bezpodstawne.


To było zwykłe popołudnie w sennych Bielawkach w gminie Kutno. Pod sklepem spożywczym odpoczywał 64-letni Ryszard Ciechomski z Gajewa (gm. Oporów). Mężczyzna uchodził za spokojnego i bezkonfliktowego. Nikt nie przypuszczał także, że pojawienie się patrolu policji w okolicy zamieni się – jak twierdzą mieszkańcy wsi – w istne piekło.

„Wstawaj, bo ci ku... zaje...”

Około godziny 19 pod sklep spożywczy należący do Wiesławy Brzezińskiej podjechał radiowóz policji, z którego wysiadło dwóch funkcjonariuszy. Jak mówią świadkowie, stróże prawa podeszli do siedzącego pana Ryszarda i chcieli go wylegitymować. Mężczyzna nie posiadał przy sobie jednak żadnego dokumentu tożsamości. To zdaniem mieszkańców miało rozwścieczyć jednego z policjantów.


– Chwilę przed przyjazdem policji pan Ryszard zapytał się mnie, czy może usiąść na skrzynkach przed sklepem, bo źle się czuje i bolą go nogi. Zachowywał się kulturalnie, nie spożywał alkoholu. To samo powiedział jednemu z policjantów i wtedy rozpętało się piekło – mówi Wiesława Brzezińska.

Jak twierdzi włascicielka sklepu, przy którym miało dojć do zdarzenia, pani Wiesława, policjant zaczął używać niecenzuralnych słów, a następnie poderwał mężczyznę z siedziska i rzucił na radiowóz. Następnie pan Ryszard miał upaść twarzą na asfalt.

– Ci ludzie, bo nie można nazwać ich policjantami, zachowywali się jak bandyci. Chwycili za pałki, gaz i dosłownie wgniatając go nogami do ziemi zakuli w kajdanki. Pan Ryszard krzyczał i błagał o litość. Prosił, żeby nie robiono mu krzywdy. Dusił się i prosił, żeby podać mu wodę, ale policjanci na to się nie zgodzili. Z zakrwawioną twarzą podnieśli go z ziemi i wrzucili do radiowozu – relacjonuje kobieta.

Pan Ryszard wraz z drugim mężczyzną, który mu towarzyszył, trafił do kutnowskiej komendy, gdzie w areszcie spędził całą noc.

Sprawę sprawdzi prokurator

Policyjnej akcji przyglądała się grupa mieszkańców, w tym małe dzieci. Do dziś nikt nie może uwierzyć w to, co widział.

– Szedłem akurat z córką do sklepu, gdy zobaczyliśmy policjantów okładających tego staruszka. Córeczka była przerażona i od razu wskoczyła mi na ręce. Była roztrzęsiona, płakała i nie mogłem jej uspokoić. Dla małego dziecka to szok – opowiada Michał Czajkowski. – Córka pytała mnie w domu, co ten pan złego zrobił i czy mnie policja też może tak skatować. Teraz gdy widzi policjantów od razu się do mnie tuli i boi, że jej tacie też może stać się krzywda.

Tuż po odjeździe feralnego patrolu mieszkańcy wezwali policję, by opowiedzieć o brutalności mundurowych.

– Usłyszeliśmy, że możemy złożyć oficjalną skargę do komendanta w Kutnie – mówi W. Brzezińska. – Tej sprawy nie można tak zostawić. Czasy, gdy ZOMO pałowało bezbronnych ludzi dawno się skończyły. W policji nie powinni pracować tacy ludzie. Policja powinna wzbudzać poczucie bezpieczeństwa, a nie strach przed nieuzasadnionym atakiem agresji.

Ryszard Ciechomski po całonocnym pobycie w areszcie wrócił do domu, gdzie opiekuje się nim syn Karol. Jak mówi, ojciec załamał się psychicznie i jest strzępkiem nerwów.

– To co się stało, to po prostu skandal. Mój tata został potraktowany jak śmieć i skatowany przez policjantów. Nikomu nie wadził, a o mały włos nie stracił życia. To jest starszy i schorowany człowiek. Podczas pobytu w areszcie interweniować musiał lekarz, bo był bliski zawału – mówi syn pana Ryszarda.

Mężczyzna, podobnie jak świadkowie całego zajścia, nie zamierza zostawić sprawy bez echa. We wtorek pismo w tej sprawie wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Kutnie, która będzie badać, czy policjanci dopuścili się nadużyć.

Policja broni swoich

Jak twierdzi st. asp. Paweł Witczak, oficer prasowy kutnowskiej policji, mundurowi faktycznie podjęli interwencję wobec dwóch mężczyzn – w tym 64-letniego mężczyzny – jednak nie zgadza się z zarzutami mieszkańców.

– Patrol umundurowanych funkcjonariuszy podjął interwencję w stosunku do dwóch osób spożywających alkohol w rejonie sklepu spożywczego. Mężczyźni podczas legitymowania odmówili podania swoich danych osobowych. Zostali poinformowani, że popełnią wykroczenie i zostaną przewiezieni do kutnowskiej komendy celem ustalenia tożsamości – wyjaśnia P. Witczak. – Jeden z mężczyzn wsiadł do radiowozu, drugi natomiast odmówił wykonania poleceń. Wobec zaistniałej sytuacji policjanci zastosowali wobec niego środek przymusu bezpośredniego w postaci użycia siły fizycznej, kajdanek oraz miotacza żelu obezwładniającego. Następnie obaj mężczyźni zostali przewiezieni do komendy, gdzie ustalono ich dane oraz osadzono do wytrzeźwienia – dodaje P. Witczak.

Obecnie kutnowska komenda prowadzi czynności wyjaśniające przeciwko Ryszardowi Ciechomskiemu w sprawie o wykroczenie, tj. spożywania alkoholu w miejscu publicznym i nie podania danych osobowych policjantom. Na razie nie podjęto decyzji o zawieszeniu policjantów.

– To po prostu skandal. Komendant powinien natychmiast zawiesić policjantów do czasu wyjaśnienia sprawy, w przeciwnym wypadku daje swoim podwładnym przyzwolenie na takie działania – mówi Wiesława Brzezińska.

Sprawę będzie monitorować.

Źródło:
wykop.pl/ramka/1553249/policja-skatowala-64-letniego-mezczyzne/

Gdynia, interwencja policji - wyjaśnienie zajścia.

p................y • 2013-06-11, 14:40
Witam, pewnie pamiętacie co nie którzy z was jak w niedziele został do sieci wrzucony filmik z interwencji w trójmieście. Policjanci, którzy przeprowadzali interwencje do której zostali wezwani nie mogli użyć maksymalnej siły obezwładnienia ze względu na stan psychiczny podejrzanego, który według zgłaszającego świadka chciał sobie zrobić krzywdę, a wiadomo w takich przypadkach ważniejsza jest pomoc dla takiej osoby niż bieganie za dziećmi, którzy drwią z policji. Młodzież, która wszystkiemu się przyglądała prawdopodobnie zostanie ukarana. Swoją drogą mam nadzieję, że wszyscy, którzy drwili, wyśmiewali, wyzywali oraz utrudniali pracę funkcjonariuszom zostaną ukarani.

Cytat:


Patrol policji zatrzymuje na plaży w Gdyni młodego chłopaka, a dookoła zbiera się tłum ludzi, którzy naśmiewają się z policjantów, prowokują ich, czy wręcz zażywają przy nich narkotyki. - Chłopak, po którego przyjechał patrol, był niepełnosprawny umysłowo, najważniejsze było zapewnienie mu bezpieczeństwa - tłumaczy policja. Film z zajścia, który trafił do naszego Portalu, będzie teraz analizowany także pod kątem ewentualnego znieważenia funkcjonariuszy.
Film dokumentujący zajście trafił do sieci w niedzielę, niemal od razu zobaczyły go tysiące osób i zawrzało: mieszkańcy Trójmiasta udostępniają go na portalach społecznościowych, komentują, krytykują policję, ale też oburzają się na zachowanie gapiów.

Z pozoru zajście może wydawać się próbą zatrzymania osoby znajdującej się pod wpływem alkoholu lub narkotyków. W tym jednak wypadku pozory mylą. - Tuż po interwencji chłopak trafił do specjalistycznego szpitala, gdzie udzielono mu pomocy i dokładnie przebadano. Nie znajdował się ani pod wpływem alkoholu, ani też narkotyków - tłumaczy kom. Michał Rusak z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.

Do zdarzenia doszło w niedzielę. Policjanci otrzymali od plażowiczów zgłoszenie, z którego wynikało, że jedna z osób przebywających na plaży zachowuje się bardzo dziwnie. - Ze zgłoszenia wynikało, że chłopak może sobie próbować zrobić krzywdę. Na miejsce udał się więc patrol - mówi Rusak.

Internautów zbulwersował jednak sposób interwencji policji. - Taką sprawę powinno się załatwić szybko, od ręki, a nie czekać, aż zbierze się tłum gapiów, którzy będą się zwyczajnie naśmiewać z policji - mówi jeden z naszych czytelników.
Wtórują mu inni (dostaliśmy bardzo dużo informacji z linkiem do filmu, samym filmem bądź też komentarzem na jego temat). - Najbardziej bulwersujący jest widok młodych ludzi, którzy nic sobie nie robią z obecności policji i biorą przy interweniujących policjantach narkotyki. A policjanci nie reagują - twierdzi inny z naszych czytelników.

Dlaczego policyjna interwencja wyglądała właśnie w ten sposób?

- Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, bardzo szybko zorientowali się, że mają do czynienia z osobą mającą problemy psychiczne. Nie było od niej czuć alkoholu, nie zachowywała się ona także jak po narkotykach. Chodziło głównie o to, aby bezpiecznie przetransportować ją do szpitala. Policjanci nie chcieli więc używać nadmiernej siły, woleli poczekać na wsparcie. Na prowokacje gapiów nie reagowali, bo najważniejsze było bezpieczeństwo zatrzymywanego chłopaka - mówi Rusak.

Policja przyznaje, że kopię filmu zabezpieczyła i będzie się dokładnie przyglądać zarejestrowanym przez kamerę wydarzeniom.

- Cały problem polega na tym, że ktoś wrzucił ten film do Internetu w kontekście narkotyków, a tak naprawdę, powód interwencji był zupełnie inny. W ten sposób ludzie odebrali ten film tak, jak go odebrali - mówi nam, anonimowo, jeden z policjantów znających sprawę.



Filmik dla tych, którzy już zapomnieli lub nie chce im się szukać :


A tutaj ładny fragment :
Cytat:

Policja przyznaje, że kopię filmu zabezpieczyła i będzie się dokładnie przyglądać zarejestrowanym przez kamerę wydarzeniom.



Źródło
Pozdrawiam!.

Cwaniaczek w BMW

krop852013-05-13, 19:02
Najpierw zgrywa cwaniaka, a później...

Policyjny fail

=CAMEL=2012-03-21, 17:16
Relacja ofiar pomyłki policji



Wiem że nie wiele mogli zrobić ale laskę trochę za ostro pojechali.

Źródło