
Do kompromitacji i skandalu doszło podczas obchodów 70.rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Organizatorzy zapomnieli o pięciu gościach, których zamknięto na terenie obozu. Próbowali się wydostać, a ochrona wezwała policję.
Żenującą sytuację opisały izraelskie media (dziennik „Haaretz”). Incydent dotyczył szefa gminy żydowskiej w Rzymie Riccardo Pacificiego oraz czterech jego towarzyszy. Zostali zamknięci na terenie obozu. Co gorsza, mimo iż próbowali wzywać pomoc, nikt nie zareagował. W końcu mężczyźni postanowili sami opuścić teren obozu, aczkolwiek wtedy włączył się alarm. Przybiegli ochroniarze i wezwali policję.
Dla izraelskiego dziennika „Haaretz” to „hańba”. Dziadkowie Pacificiego zginęli w Auschwitz.
– Traktowali nas mniej więcej tak, jak byśmy byli przestępcami – powiedział Fabio Perugia, rzecznik gminy żydowskiej w Rzymie.
Informacje potwierdziła w rozmowie z niezależna.pl asp. sztab. Małgorzata Jurecka, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu.
tak, jak król Jan III Sobieski uratował chrześcijańską Europę pod Wiedniem, tak Józef Piłsudski próbował uratować pokój na świecie na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej. Marszałek jako jeden z nielicznych widział w zdobywającym władzę Hitlerze poważne zagrożenie dla Europy. Przez kilka lat próbował przekonać przywódców innych państw, by zniszczyć go, nim wzrośnie potęga III Rzeszy. Piłsudski przez kilka lat prowokował Niemców. Dążył do wojny prewencyjnej, bo wiedział, że Polska może tę wojnę wygrać. 2 maja 1933 r. złożył Hitlerowi oficjalne ultimatum. Na spotkaniu w gmachu Kancelarii Rzeszy Alfred Wysocki, polski poseł w Berlinie, przedstawił w imieniu Marszałka alternatywę: albo wyrzeczenie się przez Niemcy żądań rewizji granicy z Polską, albo wojna!
Niemcy były wtedy w ciężkim kryzysie ekonomicznym. Na trudną sytuację gospodarczą nakładał się kryzys polityczny i społeczny. Hitler chciał w krótkim czasie zmilitaryzować kraj, ale wtedy były to tylko zamiary. Niemcy nie miały armii, a jedynie słabą Reichswehrę, składającą się ze 100 tys. ludzi. Wojsko Polskie miało 400 tys. bitnego żołnierza, co prawda z małą ilością sprzętu motorowego i czołgów, ale Niemcy mieli jeszcze mniej. Polska artyleria, mobilne i znakomicie uzbrojone w działa, karabiny maszynowe i moździerze brygady kawalerii dawały nam dużą przewagę. Polska mogła przeprowadzić mobilizację powszechną 250-300 tys. żołnierzy. Mieliśmy też zapasy amunicji, gdy Niemcy nie mieli ich wcale. Prusy Wschodnie, Wolne Miasto Gdańsk i zachodnia część Śląska były praktycznie bezbronne. Wojsko Polskie mogło je zająć niemal bez walki.
Ale wtedy w latach 1932-1933 syta, dostatnia, pozornie spokojna Europa nie chciała, aby ktokolwiek jej bronił, a już w szczególnie dotyczyło to Francji i Wielkiej Brytanii. Kilka lat potem było już za późno.