Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika.
Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:
Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:
Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics: Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Anglik, Francuz, Hiszpan i Niemiec siedzą w jednym z ostatnich rzędów podczas występu amerykańskiego komika z Brooklinu na sali teatralnej. W pewnym momencie komediant zauważa, że czterech panów bardzo mocno wychyla głowy próbując dojrzeć co dzieje się na scenie, więc - ponieważ zależy mu na widowni - przytargał na środek drewnianą skrzynię, stanął na niej i pyta:
- Czy teraz mnie panowie widzą ?
Bratu rodził się potomek. Jego przejęci teściowie zasponsorowali poród w ekskluzywnej klinice. Ponieważ wyszły pewne komplikacje matka i dziecko musiały tam spędzić kilka dni. Do brata przyjechał jego przyjaciel ze studiów, który miał zostać ojcem chrzestnym dziecka. Tak się składa że to mieszkający w Polsce rodowity Hiszpan o typowo śródziemnomorskiej urodzie, do tego bardzo elegancko się ubiera i ma nader wyszukane maniery. Akurat brat nie miał czasu więc mi przypadło w udziale zaprowadzenie gościa do matki i dziecka. Poszliśmy do tej prywatnej kliniki. Hiszpan oczywiście z wielkim bukietem kwiatów. Wchodzimy i zaczepia nas dyżurna pielęgniarka. Hiszpan odpowiada (z wyraźnym obcym akcentem): "Czy mogłaby Pani łaskawie zapowiedzieć naszą wizytę Pani (tu pada imię i nazwisko mojej bratowej)". Pielęgniarka chciała też zabłysnąć ogładą i pyta: "A kogo to mam zaanonsować?" Na to Hiszpan, dumnie się prostując wypala: "Proszę powiedzieć że Juan Francisco María de la Mata Aparício y Bahamonde Salgado Pardo" (oni mają takie strasznie rozbudowane nazwiska rodowe z przydomkami). Pielęgniarka zaskoczona popatrzyła na nas i wypaliła: "Dobra, jak będziecie już wszyscy czworo to was wpuszczę". Tak zbaraniałej miny jak u tego Hiszpana to w życiu nie widziałem.