Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#gwałciciel

PĘTLARZ

JoSeed2025-04-14, 16:44
W latach 1970 -1972 mieszkańcy województw krakowskiego i katowickiego byli poruszeni powtarzającymi się napadami na samotnie idące kobiety. Sprawca działał w późnych godzinach wieczornych. Z zaskoczenia zarzucał ofiarom od tyłu na szyję sznur lub przewód elektryczny. Niekiedy też je wiązał oraz kneblował, potem przeciągał w ustronne miejsce i gw🤬cił. Łącznie jego ofiarą padło 17 kobiet...
Śledztwu prowadzonemu przeciw gw🤬cicielowi nadano kryptonim "Pętlarz".

KRZYSZTOF PLEWA

Jeden z mniej poznanych zbrodniarzy PRL-u, niewiele jest też dostępnych zdjęć Plewy. Wiadomo, że był mieszkańcem Sosnowca, pochodził z biednej rodziny, ojciec był alkoholikiem. Miał 5 rodzeństwa. Dzieci były zaniedbane i zestresowane, często kradły. W końcu w wyniku interwencji szkoły i milicji cała szóstka rodzeństwa została odebrana rodzicom i trafiła do domu dziecka.
Był żonaty, żona cierpiała na epilepsję, Krzysztofa fascynowały i podniecały jej napady... Miał syna.





Pierwszy raz zaatakował 13 września 1970 roku w okolicach Ząbkowic Będzińskich. W tamtych czasach panowały wielkie poszukiwania „Wampira z Zagłębia”. Jednak prawie w tym samym czasie zaczął atakować tak zwany wtedy „Pętlarz”.

20-letnia Teresa D. poczuła na swojej szyi zaciskający się sznur i straciła przytomność. Ocknęła się dopiero w lesie. Atakujący kazał liczyć jej do dwudziestu i uciekł. Kilka minut później kobieta znalazła się na komisariacie i zdała szczegółową relację z tego zdarzenia.

Ze względu na sposób atakowania i wygląd napastnika, którym milicja dysponowała już po kilku atakach (niski około 160 cm wzrostu, brunet o szczupłej budowie) wykluczyła, że za atakami stoi „Wampir z Zagłębia”. Następca tego przestępcy atakował przez dwa lata na terenie śląska i małopolski. Mężczyzna atakował tylko w określone dni miesiąca oraz tylko gdy było ciepło. Nigdy nikogo nie zabił, tylko podduszał. Mężczyzna używał sznura, albo kabla elektrycznego.

38 dni po ataku na Teresę D., 21 października doszło do kolejnej napaści „Pętlarza” w Klimontowie, niedaleko Sosnowca. Ofiarą była 22-letnia Czesława G., która około północy wracała z pracy do domu. „Pętlarz” zaatakował ją na ulicy, poddusił, a następnie zaciągnął w ustronne miejsce.

Przez kolejne pół roku „Pętlarz” nie dawał o sobie znać. Swoją przestępczą działalność rozpoczął na nowo wiosną 1971 roku. W sumie od marca do października dokonał 11 napaści. Atakował w województwie katowickim (Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Łazy) oraz w województwie krakowskim (Tenczynek, Szczakowa, Trzebinia) zazwyczaj 13 i 21 dnia miesiąca.
Mieszkańcy terenów, na których pojawiał się przestępca, byli zniecierpliwieni przedłużającym się śledztwem, tym bardziej, że z każdym kolejnym atakiem sprawca był jeszcze bardziej bezwzględny. "Pętlarz" wyszukiwał coraz młodsze ofiary - najmłodsza z nich miała 13 lat.

ZATRZYMANIE

6 lipca 1972 r. po kolejnym ataku "Pętlarza", do jakiego doszło w Tarnowie, na milicję zgłosił się kilkunastoletni chłopiec. Świadek zeznał, że w pobliżu miejsca, gdzie doszło do ataku "Pętlarza" widział zaparkowaną syrenkę. Chłopiec dokładnie opisał samochód i co więcej podał jego numery rejestracyjne - była to syrenka o numerze rejestracyjnym SP z kombinacją cyfr 48-11 lub 41-18.
Jak okazało się później, ta informacja miała kluczowe znaczenie dla toczącego się śledztwa.

Miesiąc później, 1 sierpnia, około godz. 22, funkcjonariusze służby drogowej w Oświęcimiu dokonali zatrzymania kierowcy syrenki, który poruszał się ulicami miastami niedozwoloną prędkością, mając przy tym włączone światła drogowe. Kiedy okazało się, że samochód posiada te same numery rejestracyjne, co poszukiwany pojazd "Pętlarza", milicjanci nakazali kierowcy, aby udał się z nimi komendę. Zatrzymanym okazał się 26-letni Krzysztof Plewa z Sosnowca, z zawodu kierowca. Podejrzany był żonaty, miał syna. Wygląd mężczyzny zgadzał się z rysopisem "Pętlarza" podawanym przez ofiary i świadków.

Na komendzie Plewę poddano natychmiast rewizji osobistej. Stopniowo sprawdzano jego ubranie, opróżniano kieszenie, później zażądano zdjęcia odzieży. Okazało się, że na prawej nodze, pod skarpetą, miał owinięty wokół kostki sznur bawełniany o długości 80 cm. Wszystko wskazywało, na to, że zatrzymany jest poszukiwanym przestępcą.

WYJAŚNIENIA PLEWY
W trakcie przesłuchania Krzysztof Plewa nie krył zdenerwowania, jednocześnie stanowczo utrzymywał, że jest niewinny. - Milicja zawsze bierze mnie za "pętlarza" i stale mam z tego powodu nieprzyjemności - wyjaśniał. Pytany o powód, dlaczego nosi przy sobie sznur bawełniany, odpowiadał, że planował popełnić samobójstwo. Jednak 80 cm. sznur nie nadawał się do tego celu.

Plewa nie przyznawał się do żadnej z zarzucanych mu 17 napaści; jedynie wyjawił śledczym, że w przeszłości był niesłusznie - jego zdaniem - skazany za gw🤬t na nieletniej. 8 sierpnia złożył pierwsze szczegółowe wyjaśnienia na temat przebiegu pierwszej napaści, jaką dokonał w Ząbkowicach Będzińskich. W toku dalszego śledztwa Plewa nie wypierał się żadnego z zarzucanych mu napadów.
Nie zgadzał się jedynie z zarzutem, że jakoby miał godzić się na ewentualny zgon swoich ofiar w wyniku odniesionych obrażeń.
- Miałem gwarancję, że żadnej ze swoich kobiet nie zabiję, bo miałem przepracowaną metodę działania - mówił. W przeszłości już raz podjął próbę samobójczą - zawisnął na pętli ze sznura, która w pewnym momencie urwała się.
Pytany, dlaczego nie atakował w zimie, odpowiadał: - W zimie dziewczyny otulają się szalikami i podnoszą kołnierze palt. Pętla mogła się nie zacisnąć, dlatego wolałem nie ryzykować.

Podczas przeszukania mieszkania podejrzanego znaleziono m. in. rzeczy należące do ofiar "Pętlarza", sznury i kombinerki, które - jak wykazały to specjalistyczne badania kryminalistyczne - zostały użyte do przecięcia kabla "Pętlarza" (dowód dostarczony wcześniej na milicję przez jedną z poszkodowanych kobiet). Ślady obuwia zabezpieczone na miejscu jednej z napaści "Pętlarza" odpowiadały śladom obuwia zabezpieczonym w mieszkaniu Plewy. Po odkryciu dowodów przestępstw Plewa przyznał się do napaści i zgw🤬cenia 17 kobiet.
Plewa aktywnie współpracował z milicją, rysował "mapki napadów" z trasami, którymi podążał na miejsce przestępstwa. W czasie wizji lokalnych potwierdzał wiele faktów znanych milicji. Liczył na zmniejszenie kary.
Natomiast w listach do rodziny nadal utrzymywał, że jest niewinny.

BADANIA PSYCHIATRYCZNE
Na podstawie przeprowadzonych obserwacji podejrzanego i materiałów śledztwa biegli psychiatrzy wydali opinię stwierdzającą, że Plewa był ociężały umysłowo i miał ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem w momencie dokonywania czynów zabronionych. Eksperci stwierdzili ponadto, że podejrzany cierpiał na głębokie zaburzenia popędu seksualnego oraz wykazywał głębokie zmiany osobowości o cechach infantylnych i schizoidalnych.
Niektórzy eksperci stali też na stanowisku, że źródło zaburzeń podejrzanego tkwi w chorobie jego żony. Być może w pewnym momencie objawy choroby żony zaczęły go fascynować., a kiedy napady te ustąpiły, on zaczął szukać podobnych objawów u innych kobiet.

Z wyjaśnień Krzysztofa Plewy:
- W domu byłem zupełnie normalny i dopiero jak to coś we mnie weszło, to wtedy musiałem coś zrobić i szukać ujścia i dokonać gw🤬tu. Po dokonaniu gw🤬tu po pewnym czasie byłem zupełnie trzeźwy i na zimno już myślałem jak uciec, żeby nie dać się złapać i byłem normalnym człowiekiem. To pragnienie posiadania kobiety doprowadziło do tego, że ostatnimi czasy nie byłem w stanie żyć z żoną i nie mogłem „jej dogodzić”. Ja nawet z tymi ofiarami nie miałem prawidłowego stosunku.

PROCES
Podczas procesu przed Sądem Wojewódzkim Plewa odwołał pierwotne przyznanie się do wszystkich zarzucanych mu 17 napaści, utrzymywał, że dokonał tylko jednego ataku. Jednakże dowody jego winy przedstawione przez prokuratora, zeznania świadków nie budziły żadnych wątpliwości.
Sąd I instancji uznał oskarżonego za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów i skazał na 25 lat więzienia. oraz 10-letnie pozbawienie praw publicznych.
Od wyroku Sądu Wojewódzkiego odwoływał się zarówno prokurator jak i obrońca. Prokurator, podważając zasadność opinii biegłych, którzy uznali ograniczoną poczytalność oskarżonego, domagał się dla Plewy kary śmierci. Z kolei obrona wnosiła o jego uniewinnienie, wskazując jako okoliczności łagodzące stan jego zdrowia psychicznego oraz fakt, że okoliczności popełnienia przez niego przestępstw nie zostały do końca wyjaśnione.

Jednak do rozpoznania sprawy przez Sąd Najwyższy nigdy nie doszło.
5 września 1975 r. Krzysztof Plewa zmarł śmiercią naturalną w zakładzie karnym w Strzelcach Opolskich. Niektóre źródła insynuują, że śmierć mogła nastąpić w wyniku samobójstwa przez powieszenie.
Miał 29 lat.

CIEKAWOSTKA
W czasie przesłuchań, Plewa podał milicjantom szczegóły przestępstw, za które skazano... Z. Marchwickiego.
O tych szczegółach mógł wiedzieć tylko morderca

WAMPIR Z MO

JoSeed2025-03-06, 19:56
Lata 80. były trudne dla Śląska. Ledwo wykonano wyrok na Zdzisławie Marchwickim, seryjnym zabójcy i gw🤬cicielu, znów zaczęły pojawiać się ciała. Zupełnie jakby mordował je zza grobu. Nic dziwnego, że wszystkie siły skupiono na odnalezieniu naśladowcy. A jednak cześć ofiar nie pasowała do schematu, a modus operandi sprawcy był zupełnie inny. ..

Mieczysław Zub urodził się 10 października 1953 roku. Mieszkał w Chorzowie i pracował jako milicjant. Na pozór był wzorowym mężem i ojcem, ale w rzeczywistości prowadził podwójne życie. W domu stawał się oprawcą. Jego żona wielokrotnie skarżyła się przełożonym na przemoc, jakiej doświadczała. Skargi żony nie spotkały się z reakcją przełożonych aż do momentu, gdy ich liczba stała się zbyt trudna do zignorowania. Zuba zdegradowano i przeniesiono do komendy w Rybniku, a wkrótce całkowicie wyrzucono ze służby za „wykroczenia dyscyplinarne”. To jednak nie powstrzymało jego eskalujących przestępstw.,,



PIERWSZE PRZESTĘPSTWA
Pierwszy udokumentowany atak Zub przeprowadził 29 listopada 1977 roku w Świętochłowicach. Jego ofiarą była 14-letnia dziewczynka, którą zaczepił na ulicy, udając troskliwego milicjanta. – Szła ze mną ufnie, bo wiedziała, że jestem funkcjonariuszem – wspominał później.
Zaciągnął ją do lasu, tam przewrócił, położył się obok niej i ręką zatkał jej usta. Zagroził pistoletem i kazał się rozebrać.
Czy pan mnie zabije?” – zapytała przerażona dziewczynka.
Nie, jeśli będziesz grzeczna” – odpowiedział.
Po wszystkim zapytał 14-latkę o stopnie i zaproponował, że odprowadzi ją do domu. Przerażona dziewczynka opowiedziała wszystko rodzicom, którzy zgłosili sprawę na milicję.

Milicja rozpoczyna śledztwo, sprawie nadano kryptonim "Fantomas".


Portret pamięciowy.

Mieczysław Zub podczas popełniania przestępstw miał na sobie mundur milicjanta, w takim przebraniu dokonał jeszcze kilku napadów na tle seksualnym na kobiety. Przełożeni Zuba widzą, że jego służba nie przebiega normalnie. Wkrótce został zwolniony w trybie dyscyplinarnym.
Na ponad dwa lata zawiesza swoją przestępczą działalność...

KOLEJNE OFIARY
Na przestępczą drogę powrócił we wrześniu 1980 roku. Zgw🤬cił wtedy młodą kobietę.
Rok później Zub dopuścił się pierwszego morderstwa. 19 listopada 1981 roku w Rudzie Śląskiej zgw🤬cił i udusił 19-letnią dziewczynę w ósmym miesiącu ciąży. Jak wspominał: – "Byłem pijany. Wciągnąłem ją do rowu, zgw🤬ciłem i udusiłem".
Na początku 1983 r. życie straciła kolejna młoda kobieta w Sosnowcu. Tym razem ofiarą nieuchwytnego Fantomasa padła 23-letnia Elżbieta. Do końca 1983 roku zamordował jeszcze dwie kobiety.
Morderca działał zawsze według tego samego schematu: napadał na kobiety w ustronnych miejscach, gw🤬cił je, a następnie zabijał, by nie zostawić świadków.

WPADKA
Na początku 1983 roku, w czasie kolejnego gw🤬tu, zgubił swą przepustkę, uprawniającą do wejścia na teren huty, w której niedawno znalazł pracę. Gdyby nie jego własna głupota i przypadek zabijałby dalej. Śledczy odnaleźli również legitymację ubezpieczeniową z danymi osobowymi, adresem i fotografią byłego milicjanta. Nie było mowy o pomyłce.
8 marca 1983 roku Zuba zatrzymano, a w czasie przesłuchania przyznał się do wszystkich popełnionych zbrodni.



PROCES I WYROK
Proces Mieczysława Zuba był pełen dramatycznych scen. Ogółem przed sądem wystąpiły 24 osoby pokrzywdzone, 39 świadków i kilku biegłych psychiatrów. Eksperci uznali, że oskarżony był poczytalny w momencie dokonywania czynów zabronionych.

W czasie rozpraw morderca zachowywał się wulgarnie, gwizdał, śpiewał i obrażał sąd. Po wprowadzeniu na salę rozpraw powitał sędziów stekiem wyjątkowo wulgarnych wyzwisk, a następnie stwierdził: „Zdrastwujtie towariszczi, możecie zaczynać”.
Pierwsza rozprawa nie trwała długo. Już na początku procesu zbrodniarz przyznał się do wszystkich zarzucanych mu morderstw. Zaznaczył także, że nie będzie udzielał żadnych wyjaśnień, bo „to nie ma sensu”. Powiedział też: „Lepiej powieście mnie od razu na rynku w Katowicach. Będzie szybciej”.
Resztę pierwszego dnia procesu spędził na gwizdaniu i głośnym śpiewie.
Tak było również przez wszystkie następne rozprawy, w trakcie których Mieczysław Zub przeklinał prokuraturę i sędziów, a także zdemolował kopniakami ławę oskarżonych, na której siedział. Skandaliczne zachowanie oskarżonego powodowało, że często trzeba było wyprowadzać go z sali sądowej.
Przyznał się do winy, ale winę zrzucał na alkohol. – Na trzeźwo nigdy bym czegoś takiego nie zrobił – twierdził.
Za cztery morderstwa i 13 gw🤬tów Zub został skazany na karę śmierci.

WYKONANIE KARY
W więzieniu Zub nadal pokazywał swoje agresywne oblicze, demolując cele i znęcając się nad współwięźniami. Konieczne było stosowanie dodatkowych kajdanek oraz izolacja. Dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, ale 29 września 1985 roku skutecznie odebrał sobie życie, wieszając się w celi.
Strażnicy skomentowali jego śmierć lakonicznie: – Nie chciał czekać na kata...

Zainteresowanym osobą Fantomasa polecam pozycję Roberta Gawlińskiego
W dużej mierze korzystałam z tegoż źródła.

Grandhunter

~_Yarko_2025-01-22, 12:42
Zatrzymali go społeczniaki ...


A on tylko przydybał babcię i próbował ją zgw🤬cić na ulicy w Stawropolu.

Kogut gw🤬ciciel

phrontch2019-02-09, 15:18
Ten przynajmniej nie wybrzydza

Łobuz kocha najmocniej

sebsossj2018-08-16, 7:50
Wczoraj minął dokładnie rok od jej przygody życia.
Warto też dodać, że wcześniej koleś był winien gw🤬tu w UK, za co był skazany na 8 lat. Zamordowana dziewczyna o tym nie wiedziała.



A tutaj beta cuck od pocieszania

niedobry ptak

ReveN_RV2017-06-17, 22:10
niegrzeczny ptaszek

po tagach nie znalazłem, jak było to do ogniska

Pijany za klubem

W................. • 2017-04-11, 6:34
Z klubu wytacza się pijany klient. Ostatkiem sił idzie za lokal, żeby się odlać i widzi, że z zaplecza wychodzi podstarzała diva, która przed chwilą skończyła koncert. W pijanym umyśle rodzi się pomysł gw🤬tu, który szybko przechodzi w czyn. Podbiega od tyłu, łapie w pasie i za usta, unosi, zaciąga za śmietnik i kładzie się na ofierze na workach ze śmieciami. Zadziera jej sukienkę estradową, zrywa jednym ruchem majtki i wyciągnąwszy szybko interes, wbija go między pośladki. Wycie ofiary przechodzi w szloch, jednak po chwili dołącza do niego diaboliczny chichot.

- Czemu płaczesz? - pyta gw🤬ciciel.
- Bo mnie dupa boli.
- A czemu się śmiejesz?
- Bo jednak na starą Conchitę Wurst jeszcze ktoś ma ochotę...

Ojciec zabił gw🤬ciciela

mateusos2017-03-22, 20:33
It’s hard to even imagine how horrifying it would be to find a forty seven year old man molesting your five year old daughter in a barn. In that situation, most of us would instinctively feel compelled to act just like this.
A Texas father who discovered a man raping his five-year-old daughter and beat him to death with his bare hands will not be charged with homicide under state law.
A Lavaca County grand jury decided not to press charges against the 23-year-old father in the June 9th death of Jesus Mora Flores, 47, who was killed inside a remote shack after he was caught molesting the young girl.
Under Texas state law, deadly force is authorized and indeed, justified in order to stop an aggravated sexual assault and coupled with the fact that the harrowing 911 calls made by the father back claims he even tried to save the pedophile’s life led to the grand jury’s decision.
Lavaca County sheriff’s deputies said that the father, whose name has not been released to protect the little girl’s identity, sent her and her brother to feed the family’s chickens.
The boy rushed back to tell his dad that someone had grabbed his sister and taken her to a small secluded shack and the father rushed towards his daughter’s screams and arrived to find them both with their underwear off.
(This is from several months ago, but we thought we would remind everybody just how great Texas is. The freedom to protect yourself and your family should always be secure. God Bless Texas!)


W skrócie.

Ojciec zgw🤬conej 5-letniej córeczki który zabił gołymi pięściami gw🤬ciciela uniknie kary w Texasie.

Brawo Texas.
Link.
thenewyorkevening.com/2017/03/21/breaking-father-beat-man-death-raping...

Gw🤬ciciel z zasadami..

essek2016-04-03, 20:26
Jestem gw🤬cicielem z zasadami, wszystkie gw🤬cone przeze mnie laski muszą mieć dowód.

Przez to zawsze zostawiam im torebkę z włosem łonowym rudego kumpla z klasy.
Pały i tak go wypuszczą..
Sytuacja sprzed kilku dni z Gniezna:

"Pokrzywdzona była więziona najpierw w piwnicy, a później w mieszkaniu. Na początku pozbawienia wolności, sprawca pozbawił ją wzroku poprzez własnoręczne wciśnięcie gałek ocznych w oczodoły. Taką niewidzącą przetrzymywał ją trzy dni, przy czym zgw🤬cił ją przemocą w drugim dniu więzienia. Następnie odprowadził ją pod klatkę schodową jej mieszkania i tam pozostawił"

Wiadomości w tv

Kula w łeb i do piachu dla takich półludzi jak ten 44 latek..