Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#energia

Proca jako broń

Kamilarz2014-09-22, 16:39
Gość zainspirował mnie swoimi pomysłami na temat proc. Swoją drogą, to ma łeb żeby się w to bawić, a do tego sporo wolnego czasu.



Robi wrażenie

gołąb

blizniak2014-04-23, 22:11
Czym się różni gołąb na dachu od gołębia na chodniku?
-Energią Potencjalną

Energia jądrowa - ukryta cena ostateczna

A................U • 2014-04-14, 13:48
Fragmenty niemieckiego filmu dokumentalnego "Friedlich in die Katastrophe".
Materiał jest zbiorem wypowiedzi i analiz poświęconych energii jądrowej, w którym poruszone zostają ukrywane i często niewygodne fakty...



Źródło

Aura

BiałyPiotr2014-02-01, 17:18
Już w starożytności mówiono o promieniowaniu, które towarzyszy innym organizmom. Widywali je tylko niektóre osoby w szczególności wrażliwe. Poświatę otaczającą głowy świętych, czyli aureola, w tradycji okultystycznej przyjęło się jako aura i zachowało do dziś. Możemy przedstawić ją jako mglistą poświatę z zarysem kształtu ciała, u człowieka najsilniej w okolicy głowy. Pewien polski jasnowidz z okresu międzywojennego S. Ossowiecki posiadał zdolność widzenia aury, mówił, że wokół człowieka zajętego pracą umysłową widzi niekiedy poświatę zielonkawą, człowiek zajęty pracą twórczą promieniował błękitem, przy podnieceniu erotycznym poświata staje się czerwona w chorobie natomiast żółta , a przed śmiercią bieleje. Ossowiecki korzystając ze swojego daru przepowiadał także śmierć ludziom dzięki zaobserwowanych wokół ich głowy białej poświaty.

Angielski lekarz W. Kilner podczas prowadzonych eksperymentów dotyczących dycyjaniny - barwnika uczulającego emulsją fotograficzną na podczerwień, zauważył, że głowa człowieka oglądanego przez szybę zabarwioną dycyjaniną wydaje się być otoczona poświatą, której nie posiadają martwe przedmioty. W kolejnych fazach eksperymentu odkryto również, że aura zmienia wielkość i kształt w zależności od stanu zdrowia człowieka.

Naukowcy nie potrafili wyjaśnić co to tak naprawdę jest aura. W 1939 roku naukowiec S. Kirliam podczas reperacji urządzenia do leczniczego masażu prądami wielkiej częstotliwości zaobserwował maleńkie, niebieskie iskierki przeskakujące pomiędzy szklaną elektrodą, a skórą pacjenta. Skłoniło go to do sfotografowania i w tym celu skonstruowania urządzenia z elektrodą metalową, która zabezpieczała kliszę przed dostępem światła na zewnątrz. W czasie eksperymentu ujrzał ciemną sylwetkę ciała pokrytą masą świetlistych punkcików układających się w konstelacje i skupiska. Cała sylwetka otoczona była jasną poświatą przypominającą koronę słoneczną.


Podsumowując można stwierdzić, że każda żywa istota ukazuje na fotogramie swój schemat energetyczny, pokrywający się zasadniczo ze schematami anatomicznymi, a jednak od niego różne, aparat ten potrafił także wykrywać chorobę przed wystąpieniem jej objawów.

na pewnej fazie parę lat temu nie słysząc o tym, widziałem właśnie taką aurę, wokół siebie i innych, i każdy kto brał to gówno widział to samo...Żeby było ciekawiej z początku była biała, a po paru godzinach zmieniła się na niebieską

Bomba atomowa dla Polski

BongMan2014-01-09, 20:58
Cytat:

Taktyczna broń jądrową spowodowałaby odstąpienie od planów inwazji na Polskę - pisze Jerzy Lipka, założyciel Obywatelskiego Ruchu na Rzecz Energii Jądrowej.

Energia jądrowa ujarzmiona przez człowieka w latach czterdziestych ubiegłego wieku wykorzystana być może zarówno w celach pokojowych jak militarnych. Siła niszczenia broni jądrowej okazała się tak wielka, że zaskoczyła nawet samych jej twórców.

A przecież bomby zrzucone na Hiroshimę i Nagasaki wydają się być zabawkami zaledwie w porównaniu z dzisiejszymi ładunkami o mocy megaton. Ale paradoksalnie to właśnie ta potencjalnie niszcząca siła, unicestwiająca absolutnie wszystko i wszystkich stała się najlepszą gwarancją, że zimna wojna nie zmieni się w prawdziwą III wojnę światową.

Gwarancją pokoju opartego na strachu, śmiertelnym strachu przed wzajemnym zniszczeniem. Zniszczeniem do tego absolutnie nieuniknionym, bez żadnego ratunku, nie tylko dla milionów szarych ludzi, którzy zginęliby w pierwszej kolejności. To byłaby zagłada także dla ścisłych elit, których nie uratowałyby najlepsze i najbardziej wymyślne schrony.

Tak właśnie niszcząca moc bomb jądrowych uratowała pokój. Elity nigdy nie podejmą decyzji o zniszczeniu samych siebie, choć mogłyby wydawać rozkazy unicestwiające miliony niewinnych ludzi.

Wyobraźmy sobie bowiem, co by się stało, gdyby broni atomowej nie było, nie wynaleziono by jej, bądź pięknoduchom i naiwniakom udało się doprowadzić do atomowego rozbrojenia USA i Europy Zachodniej. Gdyby zatriumfował pacyfizm tak silny w zamożnych społeczeństwach zachodu.

Otóż wtedy nic nie uratowałoby pokoju, a dywizje pancerne i zmotoryzowane Związku Sowieckiego i jego satelitów niechybnie runęłyby na zachód, wykorzystując bezwzględnie przewagę swych sił konwencjonalnych. Pokusa zajęcia dużo słabszej Europy Zachodniej lub znacznej jej części by wykorzystać choćby zasoby gospodarcze tych krajów byłaby zbyt wielka u zgrzybiałych przywódców na Kremlu.

Czy i wówczas pacyfiści i lewactwo w tych krajach wołałoby „lepiej być czerwonym niż martwym”? Tego nie sprawdzimy. Dzięki potężnemu arsenałowi jądrowemu nie musieli być ani czerwoni ani martwi. Truizmem jest stwierdzenie, że narody nie wyciągające wniosków ze swej tragicznej przeszłości giną bezpowrotnie! A naród polski jest tragicznie doświadczony. Przegrana wojna w 1939 roku kosztowała nas nie tylko utratę niepodległości na sam czas wojny, ale na całe pół wieku.

Była to utrata niepodległości połączona z bezwzględnym wymordowaniem i wyniszczeniem elit oraz kompletnym upodleniem całej reszty polskiej nacji, zmuszonej albo do pogodzenia się z życiem w nienormalnym systemie społeczno-ekonomicznym, albo tułaczką za granicą na łasce i niełasce obcych narodów.

Ten brak elit z prawdziwego zdarzenia odczuwany jest w dużej mierze i dziś, a wiele negatywnych zjawisk które ma miejsce i dziwnych decyzji jest po prostu tego skutkiem. Mimo przynależności do NATO, sojuszu wojskowego z najpotężniejszym państwem świata, nie da się ukryć, że nigdy w historii nie nadeszła dla Polski w godzinie dziejowej próby efektywna pomoc z zachodu.

Z jednym wyjątkiem. Ten wyjątek to okres napoleoński, ale tylko dlatego, że Rosja i silne na dworze carskim stronnictwo proangielskie wciągało ten kraj w agresywną politykę przeciw Cesarzowi Francuzów i jego planom. Dla Napoleona więc nie było innej drogi niż rozprawa z Rosją oraz pozostałymi dwoma rozbiorcami Polski. A że był tyranem i imperatorem (nie bardziej jednak bezwzględnym niż inni z jego epoki) to kierował swe wojska gdzie chciał, w tym wypadku do Europy Środkowej. We własnym kraju nie pytał nikogo o zdanie, w przeciwieństwie do dzisiejszych prezydentów USA.

Wnioski z historii nasuwają się same. Konieczne jest uczynienie z jakiejkolwiek nowej agresji na nasze państwo przedsięwzięcie całkowicie nieopłacalne ze względu na potencjalne straty. Uczynić to trzeba zupełnie niezależnie od NATO-wskiego parasola, na wypadek, gdyby ten jednak zawiódł.

Problem energetyki jądrowej jako zupełnie nowego działu gospodarki upolityczniony został na przełomie lat 80-tych i 90-tych zeszłego wieku. Wtedy to Zieloni wraz z węglowym lobby zatrzymali program i przy wydatnej pomocy ówczesnych tzw. „elit” doprowadzili do zupełnego zniszczenia powstającej pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.

Prowadziło to do utrwalenia zacofanej struktury naszej gospodarki zdominowanej przez spalanie węgla. Tak wtedy jednak jak i teraz sprawa energetyki jądrowej rozpatrywana była pod kątem ekologicznym raczej i ekonomicznym, nie zaś w aspekcie militarnym.

Absolutnie nie chodzi o natychmiastowe wyprodukowanie broni jądrowej, tego zabraniają międzynarodowe traktaty i umowy, które Polska ratyfikowała. Kwestia jest inna. Energetyka jądrowa, gdyby była w Polsce systematycznie rozwijana, z perspektywicznym przejściem na własne reaktory IV generacji, sprzyjałaby także rozwojowi ogólnego potencjału jądrowego kraju. Z czasem (przy wielu elektrowniach) opłacalne zaczęłyby być także własne zakłady wzbogacania Uranu pracujące na własnym surowcu, który dla potrzeb reaktorów lekkowodnych należy wzbogacić z początkowego poziomu 0,7 % do poziomu 3,5 % udziału Uranu 235.

Starsza metoda to metoda dyfuzji, pobierająca duże ilości energii, nowsza metoda wirówkowa jest znacznie bardziej oszczędna, ale wymagająca osiągnięcia szybkości wirowania rzędu 50 – 70 tys obrotów na minutę. Tym samym podniesienia częstotliwości prądu z 50 – 60 Hz do ponad 600 Hz.

Mając już takie zakłady można je w razie potrzeby rozbudować dodając kolejne zestawy wirówek, tworząc układy bardziej skomplikowane i przeznaczone do dalszego wzbogacania. Po to by osiągnąć poziom nawet powyżej 90%, potrzebny do zbudowania taktycznej broni jądrowej.

W tym miejscu moglibyśmy się zatrzymać. Bez produkowania samej broni. Do czasu aż sytuacja międzynarodowa wokół Polski zaostrzy się na tyle, że trzeba jednak będzie sięgnąć po te ostateczne argumenty i wtedy już bez oglądania się na międzynarodowe traktaty, albowiem niepodległość nie ma swojej ceny.

Taki właśnie potencjał należy zbudować, w sferze logistycznej, organizacyjnej, technicznej i naukowej. To wymaga wpierw systematycznego rozwijania energetyki jądrowej dla celów cywilnych, reaktorów dużej mocy. Jak te planowane na Pomorzu. Także małej mocy, wykorzystywanych do produkcji skojarzonej ciepła i energii elektrycznej - w tym głównie dla celów przemysłowych.

Bez tego nigdy nie osiągniemy odpowiednich możliwości, aby w stosunkowo krótkim czasie własną broń jądrową zbudować. A z pewnością w razie zagrożenia nigdzie jej nie kupimy. Stare dobre przysłowie mówi: Chcesz pokoju, to szykuj się do wojny! Z czym jednak? Naszą 100 tysięczną armią zawodową? W samym tylko Okręgu Kaliningradzkim stacjonuje pięć razy tyle wojska.

Słabym lotnictwem i marynarką? Co zwojujemy? Już sama świadomość u potencjalnego agresora, że możemy mieć taktyczną broń jądrową spowodowałaby odstąpienie od planów inwazji. Taka broń gwarantuje nam niepodległość, bo historia nie zna przypadku ataku na kraj posiadający taką broń. Wyjątkiem są ataki terrorystyczne.

Oprócz tego energetyka jądrowa będzie odpowiedzią na inne zagrożenie. To zagrożenie jawi się od dłuższego czasu bardzo realnie w wyniku kontynuowania strategii opierającej naszą elektroenergetykę na spalaniu węgla, a produkcji ciepła pospołu na węglu i rosyjskim gazie.

Kontynuowanie węglowej strategii jest krótkowzroczne i szkodliwe dla bezpieczeństwa energetycznego z racji przegrywania rynkowej konkurencji przez rodzimy węgiel z tym sprowadzanym z zagranicy. Jedyna energetyka węglowa w Polsce jaka się ekonomicznie opłaca poza Śląskiem to energetyka oparta o surowiec z zagranicy – USA, Australii, RPA, a także Rosji i Ukrainy. I to mimo gigantycznych dotacji jawnych i ukrytych dla polskiego węgla.

Taka polityka jedynie utrwalać będzie naszą energetyczną zależność, a wtedy i niepodległość staje pod znakiem zapytania. Energetyka odnawialna będąc zależna od warunków atmosferycznych jest bardzo niepewna. Ze współczynnikiem wykorzystania mocy na poziomie 17% też takiej niezależności nie zapewni. I to mimo szumnych propagandowych haseł.

Wręcz przeciwnie, oznaczać będzie konieczność zwiększonego importu gazu gdyż w niesprzyjających warunkach pogodowych (wiatr za silny bądź za słaby, ciemne dni) potrzebne jest ur🤬amianie mocy zastępczej. Mogą to być tylko elektrownie gazowe z racji możliwości ich szybkiego uruchomienia! A zatem pogłębianie zależności od Gazpromu.

Nadzieje związane z gazem łupkowym są duże, ale już dziś wiadomo, że gaz ten nie będzie tak tani jak w USA z racji głębszego usytuowania złóż. Nie wiadomo przy tym ile go jest tak naprawdę. Jeśli sprawdzą się optymistyczne prognozy, należy pomyśleć o eksporcie, który mógłby być jedynym skutecznym sposobem zasypania dziury emerytalnej.

W każdym razie sam gaz też niezależności energetycznej nie zapewni w sytuacji gdy Polsce potrzebna będzie duża ilość taniej energii elektrycznej. Na dodatek stabilnej cenowo. Takiej stabilności gaz nie zapewnia z racji dużego udziału ceny paliwa w cenie energii (energetyka gazowa 60%, jądrowa poniżej 10%).

Natomiast energia jądrowa owszem tak. Dlatego każda próba rozwoju Polski bez energetyki jądrowej jest fikcją, zamiataniem zasadniczych problemów pod dywan, triumfem ideologii bądź wąskich egoistycznych interesów nad zdrowym rozsądkiem i dobrem kraju.

Jerzy Lipka jest założycielem fundacji 
Volenti Non Fit Iniuria oraz Obywatelskiego Ruchu na Rzecz Energii Jądrowej


ekurjerwarszawski.pl/edukacja/2002/lipka-polska-powinna-miec-potencjal...
Co o tym sądzicie?

I po weekendzie

Prometheus_Coprophagus2013-12-10, 19:41
Wstałeś w poniedziałkowy poranek pełen energii, optymizmu, ochoty do działań i dobrego humoru? Gratulacje, jesteś jeszcze pijany.

Tajemnica antygrawitacji

r................p • 2013-11-24, 5:10


Czy to możliwe, że źródło energii, która rozwiązałaby wiele światowych problemów jest na wyciągnięcie ręki?

eko oszustwo

melemele892013-08-17, 16:13
Jakiś czas temu Andrzej Szcześniak na swoim blogu opublikował wyznania brytyjskiego ministra spraw zagranicznych, który w korespondencji bez ogródek stwierdził, że cała polityka klimatyczna i związana z "zieloną energią" nie ma nic wspólnego z ochroną klimatu, a po prostu z twardo pojętym interesem gospodarczym.
Kilka dni temu w hiszpańskim Elpais pojawiła się informacja, która zirytowała sporą część społeczeństwa Hiszpanii ale i która powinna stanowić ostrzeżenie również dla Polaków.
W kraju takim jak Hiszpania z bardzo dużą ilością dni słonecznych, w dobie kryzysu w błyskawicznym tempie rozpoczął się rozwijać sektor solarnej energii. Okazało się, że gospodarstwo domowe może zaoszczędzić nawet do 80% kosztów energii, przy takim nasłonecznieniu jakie panuje w tym kraju. W dobie kryzysu kiedy Hiszpanie zaczęli liczyć każdy cent ten kierunek oszczędności stał się bardzo popularny i sektor zaczął przeżywać prawdziwy boom.
Tendencja ta zaczęła budzić niepokój wśród hiszpańskich polityków i grupy interesów związanych z tradycyjnymi elektrowniami, w których zresztą politycy często znajdują przytułek w przypadku niełaski obywateli. By zaradzić stratom koncernów energetycznych powstał pomysł zmian w prawie energetycznym, który zakłada więc konieczność przyłączenia wszystkich do sieci i sprzedaż energii do sieci. Później musisz ją sobie odkupić. Za produkowanie energii "na lewo" również słonecznej grozić ma kara do 30 mln EURO. Krótko mówiąc, nikt nie może być niezależny energetycznie. Każdy musi być przyłączony do sieci, ale nawet to nie wystarcza grupie interesów. Zmianie mają ulec opłaty za korzystanie z energii. Do tej pory tzw. opłata stała za bycie przyłączonym do sieci energetycznej stanowiły dość nieznaczny udział w rachunkach sięgający do 30% wysokości rachunków. Teraz opłata stała ma być znacznie podniesiona i stanowić ma ok. 50% wysokości opłat. Czyli użytkownicy energii mają płacić za przyłącze nie za faktyczne zużycie energii. Oszczędności jakie do tej pory umożliwiała technologia fotowoltaiczna mają być znacznie zmniejszone.
A wszystko to pod tradycyjnymi hasłami dbania o hiszpański system elektroenergetyczny. I dlatego rząd zastrzega sobie możliwość nakładania specjalnych opłat i podatków w tym zakresie. Krótko mówiąc każą płacić za korzystanie ze Słońca w imię ratowania posad w firmach, które od lat są dla nich przechowalnią po przegranych wyborach.
W Polsce również trwają obecnie prace nad prawem energetycznym. I zapewne jak i w przypadku Hiszpanii, politycy zadbają o to by sektorowi energetycznemu nic nie zagrażało, bo wiele się musi wydarzyć by wszystko zostało po staremu. Od dawna obserwujemy zresztą i u nas ciągły wzrost tzw. opłaty stałej w rachunkach.
Tylko po co ten cały europejski cyrk z ograniczeniami emisji dwutlenku węgla i promocją zielonej energii?
Nie lepiej powiedzieć, że tak czy inaczej będziecie płacić by tak niewielu mogło być utrzymywanych przez tak wielu?