Sytuacja autentyczna.
Na placu zabaw bawią się dzieci. Takie w wieku 10-12 lat. Wśród nich jest jeden Czeczenuch, któremu spadł na ziemię i roztrzaskał się telefon. Brudas sadzi k🤬y, c🤬je to co mu ślina na język przynosi. I jeden z polskich chłopców mówi do niego:
-Nie przeklinaj tak, może da się naprawić ten telefon.
Na to brudas:
-Mieszkam w wolnym państwie, mam wolność słowa, mogę mówić co chcę i kiedy chcę.
Na to Polaczek:
-Tak? To skoro jest wolność słowa to ja ci mówię, żebyś wyp🤬alał z tego placu do swojej j🤬ej Czeczenii.
Swoją drogą, to dzieci muszą mieć ciekawych rodziców.